Moze ktos z Was mi wytlumaczy o co tu chodzi???

Problemy z partnerami.

Moze ktos z Was mi wytlumaczy o co tu chodzi???

Postprzez Sarah_li » 20 kwi 2010, o 16:02

Czesc, pisze do Was pierwszy raz...

Mam taki dosc drobny problem.... Jestem ze swoim mezem od ponad dwoch lat, a od ponad roku po slubie, pobralismy sie dosc szybko, wydawalo nam sie ze bardzo nam ze soba dobrze, dobrze sie dogadujemy i poco marnowac czas (nieukrywam, za wiele go tez nie mamy, bo jestesmy dosc duzi ;-)) - tzn mamy juz swoje lata...
Kazde z nas mialo swoje doswiadczenia, ja mialam meza, mam dzieci, on mial zone, ma dziecko, potem mial jeszcze kilka partnerek... ale nigdy niemogl sie zdecydowac na te jedyna, kobiety byly, albo zbyt dziecinne, malo inteligetne... itd itp... moj maz twierdzi ze lubi kobiety inteligetne, nie ukrywam troche to imponujace... tyle ze kobieta inteligetna, to rowniez taka, ktora jest ambitna, ktora lubi poszukiwac rozwiazan, sama potrafi sobie dac rade w wielu sytuacjach, no mozna powiedziec babo-chlop...
Nie chce powiedziec, ze jestem inteligetna, bo jestem za skromna na takie stwierdzenie, ale moge powiedziec, ze zarzadzam grupa ludzi, pomagam firmie wdrazac projekty i systemy, moja specjalnoscia jest rozwiazywanie problemow, usprawnianie, polepszanie, szybko analizuje sprawe i wogole szybko dzialam, moze nauczyla mnie tego praca zawodowa, ale walcza z czasem jest tez jakby wpisana w nasze zycie.... Natomiast wiele rzeczy robie spontanicznie, czy cos trzeba zrobic w komputerze, czy tez w zyciu, zwykle towarzyszy mi jeden cel, rozwiazac i usunac problem... i czesto robie to bezwiednie, poprostu moja pasja jest naprawianie i kreacja, tworzenie czegos z niczego.... czesto nie wiem jak rozwiazac problem, i myslenie doswiadczanie podsuwa mi pomysly, wtedy jest rozwiazanie i ogromna radosc... udalo sie!!!
Tyle, ze moj maz, uznaje te radosc, to ze ja wogole cos robie, cos poprawilam w komuterze, cos udalo mi sie rozwiazac, dalam sobie z czyms rade, dojechalam gdzies sama, wszytskie te moje male zwyciestwa, traktuje jak konkurencje, i kazde moje zwyciestwo jest jego porazka.... tyle ze ja tego tak wcale nie traktuje... czesto jak ja robie cokolwiek co nie jest moja mocna strona, on caly czas mi dyktuje, zrob to tak, zrob inaczej..... czesto poddaje sie tym drygowaniom, ale czesto tez mowie, slonce, zrob to sam poprosze, wiem ze zrobisz to lepiej i wiem, ze niebedziesz sie dzieki temu frustrowal.... on wtedy mowi, ale ty to bardzo dobrze robisz, ja tylko lubie ci mowic jak dziecku co ma zrobic i jak.... OK, ja gdzies rozumiem, ze to jest ten jego kompleks mniejszosci, gorszosci.... ale on tak naprawde czesto kumuluje te swoje frustracje zwiazane z tym, ze jak mu sie wydaje ja z nim konkuruje i czasem nawet mi sie udaje, ze takie przenoszone frustracjie czasme eksploduja... i to w takich glupich niewaznych chwilach.... np. probuje mi wytlumaczyc gdzie mial problem z przejechaniem (tzn tak smiesznie tez, bo zwykle wieczorem po pracy to moj maz gada jak najety z kim i z czym mial problem a ja siedze grzecznie i slucham, nawet jakbym miala problem to bym o nim nie mowila, a jakbym zaczela, to on i tak kontynuowal by swoj watek....) i probuje wytlumaczyc, ze to bylo na ulicy.. tej, no czekaj ona sie nazywala.... no i mysli mysli, ja mowie slonce, nie wazne jak ta ulica sie nazywala i tak nie wiem gdzie to jest... to wtedy dostaja bure, widzisz jaka ty jestes, zimna i nieczula, ja poprostu chce ci opowiedziec a ty nie chcesz mnie sluchac, wolisz tylko sucha informacje..... itd itp....
Nie wiem, czy moze ze mna jest co nie tak, kiedys faktycznie mi zarzucil ktos, ze moja postawa stawia duze wymaganie w stosunku do osob z ktorymi dzialam, bo jestem przebojowa, inteligetna... bystra.... OK, moze stawiam wysoko poprzeczke, ale nich mi wytlumaczy ktos, dlaczego facet ktory ma kompleks bycia madrym i dobrym we wszystkim bierze sobie za zone inteligetna babke.... czy nie mial by latwiejszego zycia ze skromna dziewczynka, ktora chce tylko byc zona, mama i gospodynia... ja tak naprawde tez chce byc zona, mama i gospodynia... ale nie wiem, czy dam rade odrzucic swoje pasje, drobne pasje, ktore tak naprawde tworza moja osobowosc... lubie cos sama zrobic, rozwiazac problem, bardzo czesto z tzw dziedziny facetow, elektornika, komutery, telefony.... poprostu mnie to pociaga i nietraktuje swojego pratnera jako konkurenta, lubie sie od niego uczyc, ale robie to pociuchu, obserwuje, wyciagam wnioski probuje sama.... ale nie konkuruje, ani swiadomie, ani podswiadomie..
Sam fakt konkurencji, jakby nie jest tez problemem, najwiekszy problem to sa wybuche meza, ktory wszedzei co zrobie i powiem dopatruje sie podstepu, wszedzie mu sie wydaje, ze tak zadaje pytania, lub tak naprowadzam rozmowe, zeby go ponizyc, pokazac ze jest gorszy... kurde normalnie czasem mam wrazenie ze zyje w jakims matrixie....
czasem zadaje proste pytanie, gdzie odpowiedz jest tak lub nie, i zawsze w odpowiedzi dostaje pytanie.... bo prosta odpowiedz, mogla by go postawic w zlym swietle, lepiej jakby uzyskac dodatkowe informacje, tak zeby odpowiezd mogla byc zargumentowana.... I nie wiem, dla mnie to nie jest powod do rozstania, ale tez nie umiem zyc w takich warunkach... chcialam zeby poszedl na terapie, odpowiedz jest OK, ale gdy trzeba cos zrobic, to nie ma dzialania.... moze fakt ze on potrzebuje terapii, tez jest dla niego ponizeniem.... i co ja mam dalej z tym zrobic....

Totalnie zaklopotana Sarah
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez Sansevieria » 20 kwi 2010, o 16:05

Czy Twój mąż ma rodzeństwo?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sarah_li » 20 kwi 2010, o 16:14

---------- 16:09 20.04.2010 ----------

Ma, jest najstarszy.
Tyle, ze faktycznie wychowywal go ojczym, ktory do dzieci ma podejscie typu: Dzieci i Ryby glosu nie maja, spadaj gnoju do pokoju i zajmij sie swoimi zabawkami i najlepiej, zeby przy tym chalasu nie bylo.

---------- 16:14 ----------

A no i mama meza, jest moim zdaniem bardzo sympatyczna i madra babka, tyle ze w zyciu totalnie poddala sie mezowi.... tzn "Pan" powiedzial, dzieci cicho do budy, to mama by powiedziala idzcie cichutko do pokoju, nie denerwujcie "tatusia"!!
tzn, mysle ze faktycznie to moze duzo tlumaczyc, ale co dalej z tym zrobic?
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez Sansevieria » 20 kwi 2010, o 16:18

Teraz nie mam czasu, odezwę się wieczorem. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sanna » 20 kwi 2010, o 17:09

---------- 16:47 20.04.2010 ----------

Moim zdaniem warto by było żebyś i Ty poszła do terapeuty, a najlepiej zróbcie to razem. Czemu tak uważam ? Zarówno ja jak i moja koleżanka przeszłyśmy chyba to samo co Ty teraz ( obie zawodowo zarządzamy ludźmi i rozwiązujemy problemy ). W czym rzecz - ja nie zdawałam sobie sprawy, że moja zadaniowa i dzielna postawa, tak chwalona w pracy, w życiu prywatnym ,, kastruje " faceta. Moja koleżanka też nie , jej się wydawało że jeśli sama załatwia wszystkie istotne sprawy, znajduje rozwiązania itp. to mąż powinien ją pochwalić. A mąż czuł że nie bierze w ogóle jego zdania pod uwagę, nie daje mu podejmować decyzji, nie traktuje go jak faceta po prostu. Ja zaś gdy od 3 -ciego faceta usłyszałam , żebym przestała kierowniczyć, to uznałam że coś jest na rzeczy. Myślę, że pomogłoby Ci jeśli wysłuchałby Cię obiektywny psycholog, najlepiej facet :wink: . Mnie to naświetliło wiele spraw. Na początek polecono mi przeczytanie ,, Kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa". Napisane irytującym amerykańskim stylem, może trochę przejaskrawione, ale prawdziwe.
Może być i tak, że twój mąż ma wiecej kompleksów niż norma przewiduje, ale i twoja osobowość i sposób działania mogą ten problem powiększać. Oni naprawdę mają potrzebę czucia się potrzebnymi, docenianymi, chwalonymi a nawet podziwianymi.

A czemu rozpadło się twoje poprzednie małżeństwo?[[/b]

---------- 17:09 ----------

A jak oceniasz Wasze życie seksualne?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Sarah_li » 20 kwi 2010, o 17:23

Poprzednie malzenstwo rozpadlo sie glownie z powodu wspolczesnej cywilizacji... wyscig szczurow, wrzuca nas na obroty, liczy sie praca i wyniki, bo inaczej bezrobocie, tak wiec goniac w zasadzie kazde w innym kierunku, zapomnielismy ze jest jeszcze milosc... jak probowalismy odnalesc milosc, to sie okazalo, ze nasze charaktery ulegly ewaluacji.... i niemoglismy sie odnalesc, Ja marzylam jeszcze o milosci, zdaje sobie sprawe ze poza kariera, jest zycie, jest dom do ktorego wracam, gdzie moge odpoczac i porozmawiac z kims gdzie moge poczuc sie kobieta... wiec postanowilam dac sobie i jemu tez szanse... ale juz osobno.... on sie bronil, nie chcial rozwodu, chodz tez wspolzawodniczyl ze mna, ale on docenial, ze to co robie, przynosi korzysci rodzinie i jemu rowniez, pomimo tego ze ego jego cierpialo, to byl dumny z moich osiagniec no i nie chcial odchodzic, ale tak na koniec to my juz bylismy tylko para fajnych znajomych....
Zgadzam sie z Toba w zupelnosci, ze terapia powinna byc wspolna, ja w zasadzie sama rozpoczynam terapie, bo hustawki nastrojow mojej drugiej polowki, bardzo mnie przytlaczaja... niewiem co, ale cos mi sie dzieje, bo chodze i placze po kontach... jakies czarne chmury nademna wisza... chcialabym zebysmy razem porozmawiali z kims obiektywnym.... ale musze na to jeszcze poczekac..
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez Sanna » 20 kwi 2010, o 17:36

Saro, zacznij od siebie. Odkrycia jakich dokonasz , mogą Cię samą bardzo, bardzo zaskoczyć. Ale na pewno pomogą. Pozdrawiam.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Sansevieria » 20 kwi 2010, o 18:45

Sara, czy nie masz czasem wrażenia, że "ich jest dwóch"? Że czasem jest to facet w sumie w porządku i sensowny, a czasem jakbyś z dzieckiem rozmawiała?
To o czym pisze Sanna ma sporo sensu. Terapia dla Ciebie. Bo kogoś nie zmienisz, a siebie możesz. Terapia wspólna też na sens. Natomiast pytanie czy przypadkiem nie jest tak, że On uważa, że jemu to terapia nie jest wcale potrzebna? Bo jesli mówi terapia OK to właściwie nie masz się co zastanawiać, ten jeden raz załatw jako kierowniczka terapię par, a potem to już pójdzie. Samodzielnie nie dasz rady doprowadzić do zmian w związku, bo jakie by nie były jego niedobre schematy z dzieciństwa to jedno wiadomo na pewno, zdążyły mocno skamienieć. Ta niezdolność do odpowiedzenia tak/nie na proste pytanie to znana sprawa, i ten sposób opowiadania i potrzeba bycia wysłuchanym... W ogóle ja kilka znanych sobie klimatów w tym co piszesz widzę.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Abssinth » 20 kwi 2010, o 20:07

Sarah_li napisał(a):---------- 16:09 20.04.2010 ----------

Ma, jest najstarszy.
Tyle, ze faktycznie wychowywal go ojczym, ktory do dzieci ma podejscie typu: Dzieci i Ryby glosu nie maja, spadaj gnoju do pokoju i zajmij sie swoimi zabawkami i najlepiej, zeby przy tym chalasu nie bylo.

---------- 16:14 ----------

A no i mama meza, jest moim zdaniem bardzo sympatyczna i madra babka, tyle ze w zyciu totalnie poddala sie mezowi.... tzn "Pan" powiedzial, dzieci cicho do budy, to mama by powiedziala idzcie cichutko do pokoju, nie denerwujcie "tatusia"!!
tzn, mysle ze faktycznie to moze duzo tlumaczyc, ale co dalej z tym zrobic?



co zrobic?

uciekac, uciekac, uciekac.
takie mial dziecinstwo - takie bedzie powtarzal...

babke silna, przebojowa sobie znalazl...bo z jednej strony mu to imponuje....z drugiej strony natomiast, teskni za tym, zeby tej kobiecie 'pokazac, gdzie jej miejsce'....to standard, taki az bolesny.....tyle kobiet prze to przeszlo, najczesciej wlasnie takie jak Ty - inteligentne, oczytane, kobiety sukcesu...

http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3956146
zajrzyj jna to forum, prosze.....cos doladnie dla Ciebie w tym momencie..

sciski,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sansevieria » 20 kwi 2010, o 20:16

Też bym powiedziała "uciekać" gdyby nie sam początek postu. W pewnym wieku nieco inaczej jest, czasem chce się powalczyć, bo choć rzadko ale daje się zbudować całkiem udany związek dwojga ludzi z przeszłością. No bo to szukanie inaczej wygląda jak się ma lat powiedzmy 25 i inaczej jak 40 na przykład czy więcej. W sumie to próba terapii par jasno to pokaże i szybko.
Ale jak nie będzie chciał iść na terapię to też bym uciekała.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sarah_li » 20 kwi 2010, o 20:29

Sansevieria, naprawde, bardzo Ci dziekuje, dziekuje CI, ze chcialas chwile poswiecic i wczytac sie w informacje jakie napisalam.... i nie wyciagalas wnioskow z mojego zawodu.... tak, masz racje, moj maz, twierdzi, ze rozumie i wdzi swoje niedoskonalosci, ale mowi tez, ze na terapie nie pojdzie, bo sam sobie da rade... duzo masz racji, ze jest w nim dwoch, tj tak jakby dusze malego chlopca zamknal ktos w ciele silnego mezczyzny dajac mu przytym duza dawke testosteronu... tzn wszystko ma swoje mile i niemile strony.... ale mnie najbardziej martwi niestabilnosc emocjonalna... w jednej chwili moze sie przytulic powiedziec kocham cie, a za chwile czyms sie zdenerwuje i wrzuci dawke sarkazmow zlosliwych.... najbardziej durny jaki slyszalam to byl zarzut, ze nie podalam mu mlotka, jak skladal szafe.... ale mowie nie powiedzlaies ze chcesz mlotek..... to niemoglas sie domyslec....BOSZZZZ DLACZEGO JA MUSZE PRACOWAC Z KOBIETA....
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez Sansevieria » 20 kwi 2010, o 20:43

Sara, z jakiegoś powodu wykonujesz zawód jaki wykonujesz, ale zbytnio upraszczać nie należy. Zwłaszcza jak ma się już ileś lat życia ewidentnie za sobą. Przyczyny zwykle leżą p obu stronach (nie wina tylko przyczyny). Dalszą część odzywek i sytuacji też kojarzę. Wychodzi mi na to, że są jakieś sytuacje, które już rozpoznajesz albo jeszcze nie, w których robi mu się jakby "pstryk" i zamiast z chłopem nagle gadasz z dzieckiem. A za mamusię robić, brutalnie rzecz biorąc nie chcesz. A miewa okresy uciekania w milczenie? Ciężko urażone? Za cholerę nie wiadomo dlaczego duperela staje się powodem dużego i okazywaniego nie wprost cierpienia? Pamięta bzdety sprzed jakiegoś dawnego czasu i wypomina? Mówisz i jakby nie rozumiał po polsku nagle, słyszy nie powiedziane i nie słyszy powiedzianego? Sama jestem ciekawa ile mam trafień... W każdym rzie on na pewno i na 100% nie jest świadom tego, że "ich jest dwóch".
Jak nie chce na terapię to masz dwa wyjścia. Zwiewać albo walczyć. Sam się nie zmieni, na to nie licz. Wytłumaczyć mu po ludzku nie zdołasz, na to też nie licz. Natomiast jeśli zdecydujesz się walczyć, to terapię można zacząć "biorąc winę na siebie". Nie chodzi o winę oczywiście tylko o sposób zawleczenia delikwenta tam, gdzie ewidentnie powinien był się znaleźć lata temu. Czyli opcja" Ja mam pewne problemy, zależy mi na Tobie ale najwidoczniej nie umiem Ci tego przekazać". Jest szansa że pójdzie, jesli będzie przekonany że problem leży po Twojej stronie. Jak jest naprawdę to już mu terapeuta skutecznie pokaże, szkolony do tego. Ty też masz coś tam do zmienienia, każdy ma. Uda się albo nie, ale rozumiem, że rozważasz opcję "powalczyć" no i właściwie czemu nie. Nie masz maleńkiego dziecka przy piersi, nie jesteś bezrobotna, oddalić się zdążysz jeszcze.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sarah_li » 20 kwi 2010, o 20:46

Uciekac!! hm... no, ale powiedzcie, czy ucieczka jest zwykle najprostszym rozwiazaniem... uciec mozna zawsze.... czy zawsze mamy szanse walczyc.... ??
jak nie uciekne teraz, to moge uciec za rok... ale czy jak uciekne, to czy on sie zmieni... nie, pozostanie mu tylko wspomnienie, kolejna glupia baba z glowy - to bylaby wersja dla kolegow, sam w duchu by troche cierpial... mysle ze podjelam walke.... po pierwsze nie dam sie obciazyc tymi psychicznymi spaczeniami... lekka terapia pomoze mi odzyskac moja mocno rozchwiana rownowage.... i nie bede uciekac, powiem, stary, jak chcesz byc ze mna, to gramy jak partnerzy, jak nie, to sam uciekaj....
dziewczyny naprawde pokrzepilyscie moje serce...
ale tak calkiem powaznie, jest w nim duzo dobra, ma dosc solidny kregoslup moralny, tylko sprawia wrazenie, faceta ktorego meska duma przerasta ego... chcialbym to naprawic, bo naprawde potrafi byc opiekunczy, i pomocny, jest tylko leniwy umyslowo i egistyczny emocjonalnie... pytanie czy tylko dam sobie rade z demonami przeszlosci...
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez Sansevieria » 20 kwi 2010, o 21:00

Kochana, nie oceniaj - nie jest ani leniwy umysłowo ani egoistyczny. Jest ich dwóch. Duży i mały. Duży jest ok, a Mały też, tylko nie dorósł. Jak na dziecko jest w porządku, tyle że nie dziecko chciałaś. Albo mu się uda dorosnąć albo nie, ale on to będzie robił sam, a Ty musisz się nauczyć, jak mu pomagać zamiast przeszkadzać. Ty nic nie naprawisz. Jesteś bezradna. Będziesz się musiała nauczyć "nie przeszkadzać" i "towarzyszyć". . Co ogólnie jest kształcące i w relacjach z ludźmi też wielce przydatne. Jesli chodzi o demony przeszłości to każdy ma własne.I każdy sam z nimi walczy. Natomiast kogoś można wspierać umiejętnie albo naciskać szkodliwie. Nie ze złej woli, z braku umiejętności. Na razie masz skłonność wyraźną do tego naciskania, ale to się daje zmienić.
A ucieczka wcale nie zawsze jest prostym rozwiązaniem...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez ewka » 21 kwi 2010, o 07:36

Sansevieria napisał(a):A ucieczka wcale nie zawsze jest prostym rozwiązaniem...

Też tak myślę.

I myślę, że w każdym mężczyźnie tkwi ta obawa o "kastrację"... tyle, że w różnym nasileniu. No i też różne mają partnerki czy żony - im kobieta "wyżej" zawodowo (bystra, inteligentna), tym mu trudniej. Już babcie mówiły, że mężczyzna to głowa, a kobieta to szyja... no skądś się takie przypowieści biorą.

Mówi się, że mądra kobieta tak ustawia życie "we dwoje", że każdym swoim dobrym pomysłem tak pokieruje, że to będzie jego pomysł... trzeba tylko trochę podkulić ogon, co z kolei łatwe nie jest.

Oczywiście są terapie... teraz to jakoś tak się porobiło, że terapie są "na wszystko".
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 153 gości

cron