I znów się zaczyna...

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez pszyklejony » 18 kwi 2010, o 20:25

To nie jest kwestia kocha czy nie kocha. Pewnie byłby gotów oddać za Ciebie życie ale kochać po prostu nie potrafi. Przede wszystkim siebie.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez marie89 » 18 kwi 2010, o 20:30

Nadzieja zawsze jest... Pomimo wszystko.
Nadzieja być musi.. Chociaż tyle i aż tyle. Prawda?

Dziękuję wszystkim za wsparcie :) wszystkim.. za słowa otuchy, za myśli, za obecność...

Marie :slonko:
marie89
 

Postprzez pukapuk » 19 kwi 2010, o 00:02

widzisz tak to działa mama jest mocno współuzależniona ty zresztą też mama boi się cokolwiek zmienić według zasady choć by pił i bił aby był.... twój ojciec nie bije fizycznie ale stosuje przemoc psychiczną . Z tego co piszesz wynika że jest na krawędzi agresji fizycznej, a tego nie wolno tolerować. NIe można mówić w kategoriach kocha nie kocha teraz rządzi nim alkohol toksyna która potrafi chemiczniie zminić mózg w galarete i pozbawia uczuć wyższych. Al,oholik czynny rani najbliższych pijąc krzywdzi siebie i innych najłatwiej tych którzy kochają go.
Twój ojciec wie że się go boicie i to wykorzystuje . Zadaj sobie pytanie czy chcesz tak żyć dalej? Nie łudz się że pewnego ranka tata wstanie ot tak sobie przeprosi i nie będzie pił'
pił. Mając wasz strach i poczucie że dając na utrzymanie może sobie pić bez konsekwencji będzie pił. Im szybciej to zrozumiecie tm lepiej dla was wszystkich. Jak ma przejżeć na oczy ? Powinien zobaczyć konsekwencje swojego picia a nie zobaczy jeżeli wy mu tego nie pokażecie własną postawą. Nie ma półśrodków wóz albo przewóz lepiej mić byle jaki kąt spokoju niż pałace lęków i łez.
pukapuk
 

Postprzez marie89 » 19 kwi 2010, o 14:41

widzę, widzę.. nawet lepiej niż mi się zdawało. Tylko szkoda,ze nadal jedynie tylko ja z grona rodzinnego.

Póki co jest spokojnie. Być może tak mi się teraz wydaje, bo po prostu zajęłam się sobą, a tatę unikam na tyle ile się da.. Unikam konfrontacji, 'zaczepki', itd Wiem, ze to nie najlepsza "taktyka", bo wymaga ode mnie zmuszanie się do izolacji od bliskich.. ucieczki. A długo tak uciekać nie będę w stanie. Tymczasem przynajmniej nie miotam się w destrukcyjnych emocjach.
Wszelkie niesprawiedliwe komentarze staram się nie przyjmować do świadomości i już. Może ideałem nie jestem, ale to ja mam wyznaczać swoją wartość a nie ktoś poza.

Tata wymaga ode mnie szacunku. I ja bardzo chciałabym jego szanować. Tyle, że na szacunek powinno się zasługiwać- a z tym tutaj bywa różnie. W każdy razie ja go szanuję na tyle na ile umiem- nie zgadzam się z nim często, nie toleruję jego zachowania- ale szanuję jako ojca. Nigdy, przenigdy nie powiedziałam mu złego słowa, nie obraziłam- nawet gdy w środku wszystko we mnie krzyczało, nawet gdy on nie szczędził słów.. Bo ja po prostu nie umiałabym tak, mnie bardziej by to bolało..

Wczoraj zawołał mnie do pokoju. Oglądał jakiś program o ludziach bardzo otyłych.. Nic nie powiedział- o dziwo. Ale i ja nie pytałam po co mnie zawołał- bo doskonale wiedziałam bez słów- chciał żebym zobaczyła ten program.. a w nim siebie. Nie zareagowałam. I chyba dlatego tym razem wygrałam. Tylko żal mi się zrobiło mojego taty.. że myśli w sposób, tak prosty, że ocenia ludzi po pozorach, tak łatwo oskarża i ocenia..
Żal mi się zrobiło.

Dziś wracam na stancję, więc poniekąd będę "miała spokój" do piątku. I po części to prawda, gdyby nie to że jadę do miejsca, gdzie totalnie nie czuję się swobodnie.. ale to mniejsze zło niż pobyt w domu gdzie z kolei większe ryzyko konfliktu i beznadziejnego samopoczucia.

W każdym razie- w domu jak na razie cisza. Ja czuję się nawet dobrze,
marie89
 

Poprzednia strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 77 gości

cron