Asik35 napisał(a):Bianka,a czy tu gdzie obecnie mieszkacie nie ma żadnych ludzi ?? nikogo z kim mogłabyś nawiązać znajomość ?? jakoś trudno mi w to uwierzyć :/
No i znowu nikt oczywiscie mnie nie rozumie, nie wiecie jak ludzie żyją w blokach? ja tych sąsiadów nawet nie widuje, a moze mam zapukać do byle jakich drzwi czy moze ktoś sie ze mna zapozna??
Woman jak mozna żyć bez ludzi? to nie są żadne nasze początki, to że mamy mieć dopiero dziecko to nie znaczy że to są początki, to nas męczy od dłuższego czasu, nasze znajomości tu w Poznaniu sie pourywały po studiach i w duzej mierze przez męża pracę bo nigdy nie byliśmy osiągalni na jakies spotaknia, grile bo jego nie było...ludzie w tym wieku mają juz swoje stare znajomosci, swoje hermetyczne grupy, a kolezanki pracujące tez nie mają juz zabawy ze mną z brzuchem bo juz na impreze nie pójdę, jedynie jak potrzeba pomocy to wtedy się jedna pojawia...Woman piszesz mi o jakims tupiacym nogą dzieckiem ale rozwiązania problemu jakoś nie podajesz, czyli co mam być szczęsliwa bo mam byc i koniec kropka, sama sobie odcięta od ludzi, w czterech scianach bo tak trzeba tak wypada ale jakos rozwiazania nie widac..
Ja jestem bardzo towarzyską osobą, mój mąż też, on też cierpi że kurcze nikogo nie mamy tu...dzis jest wolny dzien i szczescie ze mozemy pojechac do jego kuzynki z narzeczonym...a tak to juz nic, d...
W szpitalu byłam 2 razy i 2 razy poznalam kolezankę, do dzis piszemy na nk albo smsy, ale ani ona (juz urodzila) z malym dzieckiem nie ma sie jak do mnie dostac ani ja z tym brzuchem, a ta druga mieszka poza Poznaniem jeszcze dalej...więc kontakt jest ale wirtualny, kto tak w ogole zyje sam dla siebie? tylko mąż i żona i nic więcej, żaqdnych spotkań, zadnego zycia...
Patrzę na znajomych z miejscowosci rodzinnej, ona siedziala tez w ciazy w domu bo tez miala tam jakies problem i codziennie kawki, herbatki, spacerki, oni żyją! a nie wegetują w samotności...
Moja siostra mieszka w anglii, tam są tzw playgrupy, z malenkim dzieckiem idziesz jakby do przedszkola gdzie pelno zabawek i pelno matek z dziecmi, one sobie siedza przy kawie i ciastku a dzieci moga sie wyszalec i tam sie poznaja, u nas nie ma takiego czegos...
Wątpię ze jak zacznę tu gdzies jezdzic z wózkiem że zatrzyma sie przechodząca obok dziewczyna z wózkiem i będzie chciała się poznać...tak samo w ciąży, co mam wyjść ze sztandarem szukam ludzi bo zdycham w domu...
Ja nie wiem, jak przyjedzie do mnie kuzyn( raz na ruski rok) albo kuzynka męża to widzą to co ja- więc nie rozumiem czemu Wy tego nie widzicie- nawet teściowa jak przyjechala mówiła- faktycznie jestes tu odcięta...jak tylko tu sie pojawią to mówią kurcze faktycznie jest tak jak mówisz!!
musialybyscie chyba przyjechac do mnie zeby to dostrzec...
Btw moja siostra mieszka za granicą juz 10 lat i jest tam cholernie samotna! pomimo tego ze i tak poznaje o wiele wiecej ludzi tam, brakuje jej rodziny itp jest juz tam 10 lat i jakos nic sie nie zmienia, ma trójke dzieci z którymi siedzi w domu, dopiero niedawno zaczela pracowac w polskiej szkole i tam poznala troche ludzi...
Woman Ty napewno masz tam gdzie mieszkasz jakies życie rodzinno-towarzyskie??
nasze drogi tak jak piszesz byly inne, ja tez w wieku 17-18 lat bylam strasznie szczesliwa jak mogla gdzies przenocowac z chlopakiem, jak mialam 19 lat zamieszkalismy razem i bylam najszczesliwsza pod sloncem, bo to wtedy czlowiek zachlysnie sie ta wolnoscia , tym ze nie jest juz pod zadnym nadzorem, opieką i sam sobie rządzi...ale minelo 8 lat i podejscie i potrzeby sie zmieniają...