Dziwna sprawa!!!

Problemy z partnerami.

Postprzez limonka » 17 kwi 2010, o 22:07

bianko ...NIESTETY czasy kiedy prawie wszystkich stac bylo na kupno mieszkania to dawno i nieprawda:(:( a juz za gotowke yo prawie niemozliwe:( rozumiem cie ze siedzienie samej w domu doprowadza cie doszalo i depresji:( moze jak dzieck osie urodzi bedzie ci razniej.... bedziesz wtedy bardzo potrzebowala pomocy meza i psychicznej i fizycznej...czy on moze choc liczyc nap are dni wolnego po porodzie???
ja np.ciezko znosialam "samotnosc" po porodzie..moj maz tez wraca dosc pozno ..no moze nie o 24 ale okolo 7.15:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez woman » 17 kwi 2010, o 22:13

Sansevieria napisał(a):I wierz mi, nie o różowe ściany chodzi tylko właśnie o to, że nadal Twoja jest miejscowość rodzinna...Stawiając warunek "własne mieszkanie" niejako zamykasz sobie drogę. Bo takie własne lokum czasem sporo trwa nim się pojawi, a gniazdo rodzinne często trzeba z gałęzi na gałąź przenosić. Wiesz, takie ono wędrowne jest, o ile uda się je uwić na wynajętym na chwilę krzaku.

Dokładnie, to my tworzymy dom, nie kolor ścian czy kafle w łazience.
Dom jest w nas, sami budujemy to nieuchwytne coś, poczucie bezpieczeństwa, rodzinną atmosferę, swój grajdołek na tej ogromnej ziemi.
Niechby on był tymczasowy.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Justa » 17 kwi 2010, o 23:03

Bianko, przy całej mojej sympatii do Ciebie (ostatnimi czasy wzmocnionej) - mam podobne wrażenie, co przedmówczynie. Wrażenie, że nie odpępowiłaś się od rodziny pochodzenia.

Za chwilę urodzi się Wam dziecko - i będziesz z nim sama większość doby, bez męża i taty. Co w tej sytuacji? Czy też zamierzasz pomieszkiwać z dzidzią u rodziców?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez Sansevieria » 17 kwi 2010, o 23:10

Jeśli Bianka będzie realizowała "mój" model, to jak najbardziej. Jest to jedna z rzeczy, o któe nadal mam do siebie nieco pretensji.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Bianka » 18 kwi 2010, o 01:19

Senseviero my mieszkaliśmy kiedyś z karaluchami:/ w azbeście, gdzie żółkły białe kartki, a za sąsiadke mieliśmy osobe która miała raczej za dużo kotów i ściana waliła kociną i wiesz co, tam byłam szczęśliwsza, jeszcze studiowalismy, mieszkala z nami kolezanka, super kolezanka, nie bylo tej samotnosci:(

a o kolory ścian to mi chodziło w tym sensie, że mam tą potrzebę wicia gniazda i jest to ograniczone:(
ok tak jak mówicie mogłabym czasowo coś tu uwić, pod warunkiem że miałabym koleżankę choć jedną z którą mogę się spotkać a pozniej wyjść z dzieckiem na spacer:(
wiecie w tamtej miejscowosci teraz 2 moje kolezanki juz urodzily, jedna na poczatku marca druga na koncu, chodzą sobie juz razem na spacerki:( tego mi będzie brakować, tego będe potrzebować:( jak mam sie tu zadomowić bez ludzi?
Limonko u mnie jak mąż wraca 7:15 to święto bo jest jeszcze kawałek wieczoru a nawet jeszcze sklepy są otwarte...
Justa oboje się boimy tego co będzie jak będzie juz dziecko:( mąż też ma tego dosyć, też chce mieć kontakt z dzieckiem, wolne będzie mieć 7 dni tatusiowego i ponoć 7 dni zaległego urlopu, bo szef nie chciał mu dac tego do konca marca i obiecal jak dziecko sie urodzi, no zobaczymy...nie chcę też uciekać z dzieckiem, ale wiem że napewno pojadę żeby choć trochę z dzieckiem pospacerować z koleżankami...z drugiej strony też mam taką nadzieję że z dzieckiem czas będzie mi szybciej płynąć i będzie mi razniej...
Jaką pępowinę macie konkretnie na myśli bo ja im więcej o tym piszę to mam wrażenie że głównie chodzi mi o to że tam są koleżanki i gdzie wyjść, przyroda, spokój a nie blokowisko z klepaną dziurawą drogą, dom a nie blok, w kazdej chwili mozesz znalezc się na dworze..
Jak ja mam się pozbierać, zdechnę kisnąć w bloku latem bez kontaktu z ludzmi:(:(:(

Ps: Justo czemu zawdzięczam tą ostatnio wzmocnioną sympatię?:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Asik35 » 18 kwi 2010, o 10:31

Bianka,a czy tu gdzie obecnie mieszkacie nie ma żadnych ludzi ?? nikogo z kim mogłabyś nawiązać znajomość ?? jakoś trudno mi w to uwierzyć :/
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez Sansevieria » 18 kwi 2010, o 12:10

I właśnie to jest to - tam są dwie kolezanki, które już urodziły. W ten sposób nigdy tu nie poznasz nikogo. Bo tam jest dom, a tu blokowiska, bo tam jest przyroda a tu klepisko...i w efekcie tam jest Twój dom. Psychiczny. Z którego czujesz się wystawiona w jakiś koszmar.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez woman » 18 kwi 2010, o 12:31

Bianko, wybacz, ale momentami mam wrażenie jakbym konwersowała z tupiącym noga dzieckiem.
Ja chcę do koleżanek, będziemy razem chodzić na spacerki i będzie fajnie :roll:
Kurde, Bianka, ludzie przeprowadzają się na inne kontynenty i jakoś muszą żyć, zaadaptować się do nowych warunków.
W nowym miejscu też żyją ludzie, sąsiedzi, pewnie znajdą się też jakieś matki chodzące na spacery.
Wiadomo, że na początku jest ciężko, nieswojo, ale uzależniać swoje życie od koleżanek. A co będzie jak one sie wyprowadzą?
Przecież nie pojedziesz w ślad za nimi.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Sansevieria » 18 kwi 2010, o 12:54

Ja to tak mam wrażenie, że silnie Bianko chcesz się wydostać z obecnego, niespecjalnie fajnego otoczenia. I zasadniczo jest to zrozumiałe i pozytywne. Natomiast zdaje się też, że kierunek, który wybierasz (mniej czy bardziej świadomie) jest fatalny. Jako żywo chcesz uciec do tego, od czego uciekłaś w małżeństwo i osobne mieszkanie. Z deszczu pod rynnę. Ponieważ ja taki manewr wykonałam to czuję się uprawniona do stwierdzenia - to jest bardzo ślepa uliczka z fatalnym murem na końcu.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Bianka » 18 kwi 2010, o 13:02

Asik35 napisał(a):Bianka,a czy tu gdzie obecnie mieszkacie nie ma żadnych ludzi ?? nikogo z kim mogłabyś nawiązać znajomość ?? jakoś trudno mi w to uwierzyć :/


No i znowu nikt oczywiscie mnie nie rozumie, nie wiecie jak ludzie żyją w blokach? ja tych sąsiadów nawet nie widuje, a moze mam zapukać do byle jakich drzwi czy moze ktoś sie ze mna zapozna??

Woman jak mozna żyć bez ludzi? to nie są żadne nasze początki, to że mamy mieć dopiero dziecko to nie znaczy że to są początki, to nas męczy od dłuższego czasu, nasze znajomości tu w Poznaniu sie pourywały po studiach i w duzej mierze przez męża pracę bo nigdy nie byliśmy osiągalni na jakies spotaknia, grile bo jego nie było...ludzie w tym wieku mają juz swoje stare znajomosci, swoje hermetyczne grupy, a kolezanki pracujące tez nie mają juz zabawy ze mną z brzuchem bo juz na impreze nie pójdę, jedynie jak potrzeba pomocy to wtedy się jedna pojawia...Woman piszesz mi o jakims tupiacym nogą dzieckiem ale rozwiązania problemu jakoś nie podajesz, czyli co mam być szczęsliwa bo mam byc i koniec kropka, sama sobie odcięta od ludzi, w czterech scianach bo tak trzeba tak wypada ale jakos rozwiazania nie widac..
Ja jestem bardzo towarzyską osobą, mój mąż też, on też cierpi że kurcze nikogo nie mamy tu...dzis jest wolny dzien i szczescie ze mozemy pojechac do jego kuzynki z narzeczonym...a tak to juz nic, d...
W szpitalu byłam 2 razy i 2 razy poznalam kolezankę, do dzis piszemy na nk albo smsy, ale ani ona (juz urodzila) z malym dzieckiem nie ma sie jak do mnie dostac ani ja z tym brzuchem, a ta druga mieszka poza Poznaniem jeszcze dalej...więc kontakt jest ale wirtualny, kto tak w ogole zyje sam dla siebie? tylko mąż i żona i nic więcej, żaqdnych spotkań, zadnego zycia...
Patrzę na znajomych z miejscowosci rodzinnej, ona siedziala tez w ciazy w domu bo tez miala tam jakies problem i codziennie kawki, herbatki, spacerki, oni żyją! a nie wegetują w samotności...
Moja siostra mieszka w anglii, tam są tzw playgrupy, z malenkim dzieckiem idziesz jakby do przedszkola gdzie pelno zabawek i pelno matek z dziecmi, one sobie siedza przy kawie i ciastku a dzieci moga sie wyszalec i tam sie poznaja, u nas nie ma takiego czegos...
Wątpię ze jak zacznę tu gdzies jezdzic z wózkiem że zatrzyma sie przechodząca obok dziewczyna z wózkiem i będzie chciała się poznać...tak samo w ciąży, co mam wyjść ze sztandarem szukam ludzi bo zdycham w domu...
Ja nie wiem, jak przyjedzie do mnie kuzyn( raz na ruski rok) albo kuzynka męża to widzą to co ja- więc nie rozumiem czemu Wy tego nie widzicie- nawet teściowa jak przyjechala mówiła- faktycznie jestes tu odcięta...jak tylko tu sie pojawią to mówią kurcze faktycznie jest tak jak mówisz!!
musialybyscie chyba przyjechac do mnie zeby to dostrzec...
Btw moja siostra mieszka za granicą juz 10 lat i jest tam cholernie samotna! pomimo tego ze i tak poznaje o wiele wiecej ludzi tam, brakuje jej rodziny itp jest juz tam 10 lat i jakos nic sie nie zmienia, ma trójke dzieci z którymi siedzi w domu, dopiero niedawno zaczela pracowac w polskiej szkole i tam poznala troche ludzi...
Woman Ty napewno masz tam gdzie mieszkasz jakies życie rodzinno-towarzyskie??
nasze drogi tak jak piszesz byly inne, ja tez w wieku 17-18 lat bylam strasznie szczesliwa jak mogla gdzies przenocowac z chlopakiem, jak mialam 19 lat zamieszkalismy razem i bylam najszczesliwsza pod sloncem, bo to wtedy czlowiek zachlysnie sie ta wolnoscia , tym ze nie jest juz pod zadnym nadzorem, opieką i sam sobie rządzi...ale minelo 8 lat i podejscie i potrzeby sie zmieniają...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Asik35 » 18 kwi 2010, o 14:32

Bianka, a co z ludźmi, którzy z różnych powodów zostają nagle sami, bez znajomych, rodziny, albo wyjeżdżają setki km od swojego rodzinnego miasta ?? niestety, ale nawiązują nowe znajomości, nowe związki, adaptują się do nowego środowiska....pytanie- czy Ty w ogóle chcesz tu gdzie jesteś zapuścić korzenie ?
Tak, Bianka, wystarczy byle pretekst, by do kogoś podejść, nawet zapukać do sąsiada i poprosić o drobną pomoc....a nuż może to będzie początek nowej znajomości ? w czym widzisz problem ?
Moja przyjaciółka, w 6m-cy ciąży ,siedzi sama w domu,a mieszka w wielkim bloku, opowiadała mi ,że w sklepie zoologicznym poznała dziewczynę w ciąży, nawet termin porodu mają zbliżony...i już ma znajomą do wspólnych spacerków....
A jakie Ty masz Bianko pomysły ?
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez Sansevieria » 18 kwi 2010, o 15:48

Wiem jak się żyje w bloku, albowiem moje "pierwsze własne" było w bloku w blokowisku wielce dorodnym z wszystkimi jego "zaletami". A naprzeciwko, drzwi w drzwi, miałam sprawnie funkcjonującą melinę. Bianko, bez względu na to jakie jest otoczenie ma się do niego podejście pozytywne albo negatywne. Od tego się rzecz zaczyna. Ja u Ciebie pozytywnego podejścia nijak się doszukać nie mogę. :(
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez mahika » 18 kwi 2010, o 15:58

jeju, bianka, jak ja rozumiem tą twoją samotność.... :(
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez limonka » 18 kwi 2010, o 16:54

bianko ja tez rozumiem ze czujesz sie samotna:( a moze powinns sporobowac fora dla mam i tym sposobem poznasz kogos moze dzciekiem a moze w ciazy??

ja wyjechalam z kraju w wieku 27 lat..stracilam wszystkich znajomych poza jedna przyjaciolka z ktora mam kontakt przez internet i odw mnie pare razy:):)

ale szukalam..jedna koleznake poznalam przez gg, jedna w szkole..teraz jestem w domu z dziecmi tez czasem mi smutno i nudno....staram sie jednak planowac i zmuszac do wyjscia chocby do sklepu po mleko;):) aha a jedna kolezanke (z ktora rozm tylko przez telefon bo daleko a ona ma blizniaki) to poznalam sprzedajc jej cos na necie:):)

pomysl moze jest w okolicy swietlica..sklep..nie wiem cos takiego gdzie mozna ponzac ludzi..jak poznasz jedna osobe zwykle przez nia poznasz innych ludzi:):) nie trac nadziei!!!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez zizi » 18 kwi 2010, o 21:35

Bianko rozumie,że jesteś samotna.....

ja też...byłam bardzo samotna...nadal większość wolnego czasu spędzam sama....

kiedyś smuciłam się bardzo...
teraz nauczyłam się sama spacerować,jeździć na rowerze:))............to mogę robić zawsze ....siebie mam przecież zawsze do towarzystwa :))

zdziwisz się......ale wiele lat temu ...właśnie będąc na spacerze z malutkim synem....poznałam koleżankę,z którą potem przez kilka lat niemal codziennie opiekowałyśmy się razem naszymi synkami....chodziłyśmy na spacery...nawet czasem razem gotowałyśmy obiady....spotykałyśmy się często i mogłyśmy na sobie polegać....
nasi synowie kończą 15 lat :))

czyli da się :lol:

nie poddawaj się!

nie zadręczaj smutkiem!

ciesz się z każdej drobnostki:)

doceń co masz:)



.........Tobie chodzi tylko o imprezy ze znajomymi??

przecież .gdy Twój mąż długo pracuje Ty masz sporo czasu dla siebie:))
wykorzystaj go:)
niedługo jak urodzi się dzidziuś...początkowo będziesz miała mniej czasu ....

teraz możesz zaprosić koleżankę...pójść do niej...do sklepu...na spacer.....


głowa do góry

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 280 gości