woman napisał(a):
I jesczze z innej parafii.
Bianko, a może Ty tak temu mężowi ciągle o swoich dolegliwościach.
Endokrynolog, ortopeda, ginekolog...Pamiętam, że czytałam też o Twoich problemach kardiologicznych.
Wiesz, jeśli w domu tylko jeden temat, dolegliwości, narzekanie i szukanie minusów, to się z takiego domu niestety ucieka.
Woman to nie to, jestem z domu lekarskiego i u nas póki nie umierasz to nikt Ci nie pomoże, szewc bez butów chodzi, moja mama ma cukrzycę która totalnie ignoruje bo nie ma ochoty być na diecie całe życie...do hipochondryka bardzo mi daleko....
Choruję na chorobę hashimoto, jest to choroba przewlekła tarczycy! przez nią straciłam pierwsze dziecko, hashimotki bardzo często tracą ciąże albo rodzą przedwcześnie, muszą być pod szczególną opieką endokrynologa i ginekologa w ciąży-niedobory hormonów zagrażają bardzo dziecku, matce też szkodzą aczkolwiek tym się mnie martwię...
a jesli chodzi o ortopedę, to problemy z kręgosłupem miałam przed ciążą, upadłam na lód na plecy, od tamtej pory mam duże z nim problemy, byłam wysłana do sanatorium i regularnie na rehabilitację, niestety nic na dłużej nie może pomóc, no chyba że operacja, czego nie chcę...mój ortopeda dużo przed ciążą powiedział że jak będę w ciąży to muszę do niego przyjść bo dolegliwości mogą się nasilić a wtedy będzie konieczna cesarka...dokucza mi to strasznie....ogólnie po poronieniach ciążę prowadzi się bardziej uważnie, cały czas jestem na podtrzymaniu...
Nie lubię tego podejścia że jak ktoś jest młody to już musi być zdrowy! przez to wiele lekarzy też pewne rzeczy lekceważy bo jak młoda to nic nie może być, na hashimoto chorują o wiele młodsi ode mnie ludzie, nie wiem czy 27 lat to tak strasznie młodo, a chorowanie nie jest zarezerwowane tylko dla osób starszych...ja chorowałam już jako dziecko...a jesli chodzi o serce to 5 lat temu miałam założonego holtera na którym wyszła arytmia, sama sobie tego nie wymyśliłam..a jeśli chodzi o męża to nie uważam żebym narzekała więcej niż przeciętna kobieta pod koniec ciąży która w tym czasie jest już dość uciążliwa, wiem z opowiadania jego kolegów z pracy których żony były w ciąży...
Limonko ortopeda musi pomóc zdecydować co do rodzaju porodu czy cc czy sn...
O co się kłócimy hmm o wiele rzeczy, jest u nas cała masa tych samych od dłuższego czasu nie rozwiązanych problemów, napięcie rośnie, w związku z dzieckiem dochodzi więcej rzeczy...był taki czas kiedy mój mąż chodził do psychologa, przerwał znowu przez pracę, moja psycholog i jego psycholog oboje uważali że w takim trybie jak my żyjemy nawet najbardziej kochająca się para nie pociągnie długo, nie ma żadnych stałych punktów w naszym życiu, nie można nic zaplanować,a jak sie juz coś zaplanuje w ostatniej chwili okazuje się że nici z tego, do tego ja jestem sobie sama, a on sam, wszystko jest przez tą pracę, nienormowany czas i ilośc godzin do oporu, póki jasno...od 5 rano do 22, oczywiscie to tylko taki przykład, bo czas jest bardzo rózny, nienormowany, co my mamy z życia?jak juz dochodzi do wolnego dnia całe napięcie sru, wybucha, nic nie mogę załatwić, jest mi on potrzebny, wszystko jest na mojej głowie, a moja głowa puchnie, teraz przede wszystkim umieram ze strachu przed porodem, w domu nie mogę sie doprosić o przygotowanie pokoju, jest cały zawalony jeszcze rzeczami z przeprowadzki które trzeba uporządkować, sama nie mogę tego zrobić i tak dużo zapieprzam z tym zagrożeniem bo mi się wicie gniazda włączyło, a tu słyszę nagle pretensje że jest nieposprzątane, poprzedniego dnia zmywałam chyba z pięć razy, ale robiłam mu obiadek o 22 i potem nie miałam już siły, rano kłótnia, bo on mi śmie mówić że jest coś nie zrobione, zero docenienia że codziennie doprowadzam tą chatę do ładu, jak jest sam dom zarasta, jak ja przyjeżdżam to odkopuje...eh szkoda gadać, była taka awantura, to nic że płaczę, że mówię że mi przykro że tak mówi podczas gdy ja sie tak staram, a on dalej swoje, no cham i prostak, doprowadził mnie do takiego stanu...i ta pustka, ta samotność, bez niego jestem uwięziona w domu a on sobie poszedł! to był wolny dzień jego, szef mu dał bo poprzednie dni pracował na okrągło i każdy wolny dzien się tak konczy bo to wszystko sie kumuluje, to rozgoryczenie i żal...rozpisałam się a jeszcze nie ogarnęłam tematu:(