---------- 22:02 12.04.2010 ----------
witam
później po tej rozmowie się rozstaliśmy i pojechaliśmy na święta. Ja byłam szczęśliwa, że nie powiedział mi wtedy: "ech no szkoda jak nie to nie" tylko zaprzeczył moim oskarżeniom i chciał dalej być ze mną...
przez święta wcale nie pisał do mnie... tylko wymieniliśmy kilka smsów gdy ja zaczęłam... cały tydzień nic... pod koniec świąt zadzwonił żeby się umówić
nie robiłam mu wyrzutów, postanowiłam się spotkać po prostu. Obiecał że mnie "nie tknie", żebym sobie nic nie wkręcała. Po prostu chce mnie zobaczyć, pogadać.
Spotkaliśmy się, było fajnie, piliśmy z jego wspolokatorami i nową wspolokatorką, zrobiła się noc, poszliśmy spać... jednak doszło do czegoś między nami - na nic te obiecanki były
to było w czwartek. Potem się oczywiście nie odezwał, a jak się dziś przez przypadek widzieliśmy wyłuszczyłam sprawę że czuję się zapomniana gdy do mnie nie pisze
on stwierdził, że po prostu... tak ma, że nie lubi pisać, uważa że to bez sensu! woli umówić się i pogadać, a nie przez telefon
tyle że my się widzimy najwyżej raz na tydzień... poza tym razem, to jakby w ogóle sie zapadł pod ziemię...
on ma kolegów, lubi wieczorne imprezy z nimi, a mówi że nie ma czasu, musi się uczyć, czeka go dużo kolokwiów więc nie bedziemy sie spotykali częściej. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Przecież to bez sensu jak on na siłe bedzie mi wysyłał smsy, skoro to dla niego takie uciążliwe ...
ani zmuszę go do spotkań...
nie wiem czy to normalne, jak dla mnie to za mało spotkań w ogóle, ale żeby choć chciał pisać... ale co zrobie
---------- 12:06 14.04.2010 ----------
coś złego się stało.
Wczoraj spotkałam się z jego kumplem, który wyjawił mi, że On "nie szuka dziewczyny". Co z tego, że sie spotykamy, że kochamy się ze sobą, że On mnie bardzo lubi itd... ale nie bedzie z tego uczucia, ta relacja nie ma że tak to określę przyszłości, ona stanie w tym punkcie co jest teraz i że nie będę mogła powiedzieć że mam chłopaka ani On nie nazwie mnie swoją dziewczyną. I żebym się w M. nie zakochiwała bo sobie krzywdę zrobię.
To zwaliło mnie z nóg. Starałam się oczywiście nie układać na razie jakiejś naszej wspólnej przyszłości, ale miałam nadzieję że On nie wyklucza opcji, że będziemy w związku w końcu...
Ten kolega na końcu powiedział że on się nie chce wtrącać więc mam z nim sama pogadać, ale jak go zna, tak jest pewien, że M. związku nie szuka i dziwne, że mi tego nie powiedział.
co mam o tym sądzić? Mam porozmawiać z M? czy to za wcześnie na jakieś takie przyszpilające pytania? bo nie chce żeby się przeraził że ja go chcę uwięzić w tej relacji albo coś? w końcu co miałby mi odpowiedzieć, jeżeli na razie nie ma w nim uczucia? musiałby być szczery, a ja musiałabym się ewakuować, a chciałabym dać temu szanse mimo wszystko... pomocy
koleżanka mi radzi, żebym nic nie robiła z tymi informacjami, żebym się zachowywała jak dotychczas i kto wie, może M. zmieni zdanie?
z drugiej strony w tamtym roku byłam z facetem, który na początku powiedział mi, że nie szuka związku a ja nie wzięłam tego poważnie i miałam nadzieję... skończyło się na tym, że był w stanie konsekwentnie rzucić mnie w 1 dzień bez zbędnych emocji z jego strony a ja cierpiałam.