Jak dalej żyć.

Problemy z partnerami.

Postprzez Sansevieria » 13 kwi 2010, o 19:56

Kasiu, nikt nic nie wykrakiwał, sporo osób było w stanie przewidzieć "jak będzie", bo to sporo doświadczonych ludzi pisuje. Życzliwych Ci ludzi.
Ja tam wierzę, że jednak Ci sie uda zerwać. I w tym zrywaniu jestem gotowa Cie w miarę moich sił wspierać. :) Potrafisz to zakończyć i jest to jedyna sensowna rzecz, jaką możesz w tej sprawie zrobić.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Rozpacz » 13 kwi 2010, o 20:11

Ech.
Rozpacz
 
Posty: 96
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 11:31

Postprzez Szafirowa » 14 kwi 2010, o 10:21

Nikt Ci Kasiu niczego nie wykrakał, a ta sytuacja jest naturalna konsekwencją poprzednich wydarzeń.
To nie krakanie, tylko umiejętność przewidywania, oparta na własnych, bądź zasłyszanych doświadczeniach.

Piszesz, że nie potrafisz odejść ... Skąd ta pewność ?
Jesteś aż tak szczęśliwa ? Ten związek daje Ci oprócz tego całego syfu i bagna, równie wiele dobrych emocji i uczuć ?

Jak czytam takie rzeczy, że on o Ciebie dba, bo daje Ci prezenty i wysyła smsy na dobranoc, to pusty śmiech mnie ogarnia.
Dbanie o kogoś to:
- miłość
- troska
- zaufanie
-opieka
- uśmiech
- zrozumienie
- cierpliwość
- wyrozumiałość
- radość ze wspólnie spędzanego czasu
- ciepło

... można by tak wymieniać do wieczora.

To co Ty masz, to jest tylko uzależnienie od toksycznego partnera.

Jesteś chora Kasiu. Ale to da się leczyć.
A w swoich deklaracjach, że nie wyobrażasz sobie bez niego życia, zachowujesz się niczym pacjent chory na cukrzycę, który odmawia przyjmowania insuliny. Odmawia leczenia.
A przecież - w takim przypadku wybór jest prosty i pewnie również i Tobie wyda się logiczny.
Insulina, albo życie.

Z Twoim pseudozwiązkiem jest tak samo.
Albo to bagno - albo życie.

Ty decydujesz Kasiu.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez sikorkaa » 14 kwi 2010, o 11:40

a mnie zastanawia taka rzecz, mianowicie skad wziela sie taka toksycznosc w Waszym zwiazku, ktory jest przeciez od samego poczatku zwiazkiem na odleglosc. rzadko sie widujecie, kontakt macie ograniczony do minimum. skad zatem w takiej relacji gdzie kazdy na co dzien ma swoja wolnosc wzielo sie az takie ograniczenie, az takie uzaleznienie? :shock: :bezradny:
sikorkaa
 

Postprzez Asik35 » 14 kwi 2010, o 11:47

Jakiś czas temu podałam Ci nr tel. do terapeuty, który organizował grupę wsparcia i miał wolne miejsca. teraz co prawda już za późno, ale telefon nadal aktualny, wystarczy zadzwonić i umówić się na spotkanie. Terapeuta sprawdzony, świetny fachowiec i wrażliwy człowiek...polecam go z pełnym przekonaniem.....
Istnieje też w Z.Górze ośrodek interwencji kryzysowej (ul.Piaskowa, nr tel.w necie ),dla kobiet w podobnej sytuacji (m.in.bezpłatna pomoc psychologa ) Kilka moich koleżanek skorzystało z ich pomocy....Oni powiedzą Ci co możesz w tej sytuacji zrobić, jak sobie pomóc....


Tyle tylko,że MUSISZ TEGO CHCIEĆ.
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez ewka » 14 kwi 2010, o 13:28

Asik35 napisał(a):Tyle tylko,że MUSISZ TEGO CHCIEĆ.

No nie inaczej!!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Rozpacz » 14 kwi 2010, o 15:39

sikorkaa napisał(a):a mnie zastanawia taka rzecz, mianowicie skad wziela sie taka toksycznosc w Waszym zwiazku, ktory jest przeciez od samego poczatku zwiazkiem na odleglosc. rzadko sie widujecie, kontakt macie ograniczony do minimum. skad zatem w takiej relacji gdzie kazdy na co dzien ma swoja wolnosc wzielo sie az takie ograniczenie, az takie uzaleznienie? :shock: :bezradny:


Byłam młoda (ciśnie mi sie na usta rowniez okreslenie głupia) on czarowal, flirtowal, nigdy czegos takiego nie doswiadczylam, ufalam mu iwerzylam we wszystko. Zaczelo sie powaznie psuc po kololo 1,5 roku, wtedy juz nie wyobrazalam sobie zycia bez niego. Nieldugo beda 3 lata, ciagle spedzanie czasu, rozmowy, tajemnice to bardzo mnei z nim zwiazalo.
Chyba jestem z nim tylko dlatego bo oprocz niego nikogo nie mam. W szkole ok ale w domu, poza domem. Nie mam gdzie isc, nienawidze byc sama... I tak mija dzien za dniem...
Rozpacz
 
Posty: 96
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 11:31

Postprzez Asik35 » 14 kwi 2010, o 15:58

No to najwyższy czas mieć SWOJE życie, niezależne od tego faceta, czy kolejnego, który się pojawi...szukać wsparcia u ludzi, otworzyć się na nowe znajomości, może odświeżyć stare. Po szkole jest mnóstwo możliwości poznania nowych ludzi, nie wiem, kurs językowy, kurs tańca, aerobic,....
Ale powtórzę z uporem maniaka- MUSISZ CHCIEĆ !
Zajmij się budowaniem własnego życia, a zobaczysz jak szybko uwolnisz się od tego gościa...
To,że nikogo nie masz i nie masz dokąd pójść to jest tylko i wyłącznie Twój wybór.
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez Rozpacz » 14 kwi 2010, o 21:30

Coraz gorzej sie czuje. Jak zwykle zostałam z wszystkim sama. Nie mam siły by zmagać sięz codziennymi problemami. Nie mam na to już siły. Nie mam siły... W nikim nie moge mieć oparcia. Każdy ma swoje sprawy, swoje życie. To takie trudne i ciężkie... Nie potrafie sobie już radzic z tym wszystkim... Pragne odejsc z tego swiata mimo, że przedemną chyba wiele ładnych chwil...
Rozpacz
 
Posty: 96
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 11:31

Postprzez sikorkaa » 14 kwi 2010, o 21:43

Rozpacz napisał(a):ciagle spedzanie czasu


co masz na mysli mowiac 'ciagle'? jaka byla czestotliwosc waszych spotkan przez te 3 lata i ile one trwaly?
sikorkaa
 

Postprzez Rozpacz » 14 kwi 2010, o 22:02

Nie chodzi o przebywanie z soba a rozmawianie przez telefon zajmowanie sie soba, moze dla Ciebie to niemozliwe ale jak widzisz ja jestem zywym dowodem ze spotykajac sie raz na miesiac (w najlepszych przypadkach) na rozlakach kilkumiesiecznych konczac na 4 godziny, mozna sie uzaleznic i nie rozumiem po co jest roztrzasanie tego tematu, jak po co kiedy w jaki sposob. Chyba ze twierdzisz ze wszystko sobie wymyslilam.
Rozpacz
 
Posty: 96
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 11:31

Postprzez mahika » 14 kwi 2010, o 22:11

rozpacz, czy próbujesz rozładowac swoje napięcie w tej chwili? na Sikorce akurat?

Przecież ty wszystko wiesz. Dosłownie wszystko. I albo chcesz wyjśc z tego, albo nie.
chcesz?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Rozpacz » 14 kwi 2010, o 22:15

Tak ponioslo mnie i tafilo w nia.

Tak wiem wszystko zdaje sobie sprawe w czym tkwie ale nie mam niczyjej pomocy na miejscu oprocz Waszej duchowej. Nie mam odwagi zglosic sie do psychologa czy na teriapie a bez tego nie dam rady sie uwolnic chocbym nawet bardzo chciala
Rozpacz
 
Posty: 96
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 11:31

Postprzez mahika » 14 kwi 2010, o 22:22

nie masz odwagi? A czego się boisz?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Rozpacz » 14 kwi 2010, o 22:31

Niezrozumienia,
nie ufam takim ludziom, uwazam ze sa do dupy i mi nie pomoga. Jestem skryta, nienawidze mowic o swoich uczuciach
Rozpacz
 
Posty: 96
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 11:31

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 74 gości

cron