...przyznal sie do zdrady ze studentka

Problemy z partnerami.

...przyznal sie do zdrady ze studentka

Postprzez jestem » 20 wrz 2007, o 00:32

Czesc dziewczyny ...podczytuje wasze teksty ...i jestem pod wrazeniem w sumie mam ponad 40 lat a nie umiem dawac rad a nawet wsparcia. kazda w was moglaby prawie 80 zlo kasowac za ten psychologiczny biznes - to dla tych co zastanawiaja sie co robic dalej z zyciem zawodowym.

A teraz o moim zyciu ...jestem ....tylko kim ...tego nie wiem...ale dzisiaj moj chyba byly maz / 6miesiecy od wyprowadzki/ przyznal sie do zdrady i romansu ze studentka /20 lat mlodsza/...nalegalam aby to zrobil bo nie umialam sie pogodzic z jego odejsciem z powodu jak to okreslil zbyt duzej roznicy charakterow /tak naprawde chcialam go podobno zabic/ ...wiec ten romans to prawda potwierdzil ze sie spotykaja i spia ze soba ale on oczywiscie cierpi /za mloda- ja za stara/...i ze ma ogromne poczucie winy...z mojego powodu...
Myslalm ze bedzie mi latwiej jak mi to powie ...i chyba tak jest bo powiedzialam mu ze po 22 latach zwiazku powinna obowiazywac jednak szczerosc wiec powiedzial mi to ...nie bez trudu... prawie plakal ...jak to mowil...
Czy jest mi lepiej ? O wielki Boze ....tonacy brzytwy sie chwyta....sama nie wiem bo z jednej strony wiem na czym stoje a z drugiej czarna rozpacz...naprawde ciezko mi z tym ...myslalam ze to bedzie mniej bolalo ale tak nie jest ...boli jak cholera ..piecze serce ...pali glowa...
no kaszana kompletna...
ale ok przynajmniej wiem ze to nie ja bylam tym potworem w zwiazku tylko inna laska zawrocila mu w glowie...choc on okreslil ze ona cichutko siedzi w kaaciku i milczy ...i ze tego mu brakowalo bo ja za zywiolowa jestem no chyba jestem.....to tez boli...kurcze wszystko jest do bani ...pisze tu na forum kolejny raz ze to wszystko boli... i mija kolejny miesiac i jest to samo ...
Moze powinnam sie z nia spotkac/ z jego panienka/ ...znam ja bo nawet kiedys z dobroci serca odwozilam ja samochodem...
przeciez on jej zycie zatruje ....a wlasciwie co mnie to obchodzi ...najwazniejsze ze chce dac kase na mieszkanie...chce to nie znaczy ze da....
I co wy nato ...moze spotkac sie ze smarkula ? :D opowiedziec jej o nim troche ...a moze lepiej sie nie kompromitowac ...wkoncu to szczceniara i gowniara...
jestem
 
Posty: 13
Dołączył(a): 24 cze 2007, o 19:36

Postprzez Loki86 » 20 wrz 2007, o 02:40

Sama z czasem poczuje ciężar pani ex męża. Przypomina mi to sztukę teatru telewizji w której grała pani Janda (tytuł bodajże "ZAZDROŚĆ") opowiada historię 3 kobiet powiązanych ze sobą jednym mężczyzną. Owe kobiety mieszkają w jednym nowo wybudowanym wieżowcu. Architektem który zaprojektował budynek jest młoda piękna kobieta Kama Stern (Dorota Segda) która uwiodła męża dojrzałej doświadczonej życiowo kobiety Heleny Stawiskiej (Krystyna Janda). Cała opowieść opiera się na wymianie korespondencji między dwoma paniami. Nie wspomnę o trzeciej najmłodszej która jest dopełnieniem i niejako puentom historii. W tej sztuce jest ukazana konsumująca od środka tytułowa zazdrość która z czasem przeistacza się w spokój opanowanie powiedział bym nawet wyrachowanie. Polecam pani tą sztukę. Myślę, że może na panią zadziałać terapeutycznie. Nie warto się spalać może z czasem okaże się że teraz jest pani lżej.

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Re: ...przyznal sie do zdrady ze studentka

Postprzez ewka » 20 wrz 2007, o 07:06

A to się chłopu zaszalało... no przykre to. Przykro, kiedy lata wspólnego życia stają się nieważne :(

jestem napisał(a):Moze powinnam sie z nia spotkac/ z jego panienka/

A wiesz może, po co tak właściwie? Gdybym była tą panienką - intencje Twoje byłyby dla mnie jednoznaczne. Być może czujesz, że jest Ci to w jakiś sposób i do czegoś potrzebne, może mogłoby w czymś pomóc i jest w tym jakiś sens... tego nie wiem - jeśli tak jest to może warto się zastanowić. Ja chyba nie chciałabym się spotkać.

jestem napisał(a):przeciez on jej zycie zatruje ....a wlasciwie co mnie to obchodzi ...

Też mi się wydaje, że to ich problem.

jestem napisał(a):najwazniejsze ze chce dac kase na mieszkanie...

Otóż to :!: I na tym bym się teraz zatrzymała... co się porobiło, to się porobiło - żyć i mieszkać trzeba jednak jakoś dalej.

Ściskam mocno :cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez KATKA » 20 wrz 2007, o 08:32

Moja znajoma z pracy (po 40) tez przezyła coś takiego...znalazł młodszą, wiec ta kazała mu sama odejść...powiedziała tylko jeszcze zobaczysz...nie zawsze będzie tak kolorowo( a tak wogóle ciekawe skąd to przekonanie mężczyzn w każdym wieku zresztą.., ze ta druga jest idealna i zawsze taka będzie ;), ze ona tez zacznie niedługo wymagać, zacznie ją wiele spraw denerowwac...moze będzie chciała mieć dzieci.....moze zaczna jej przeszkadzać pewne cechy....dopóki była na boku była bajeczka...ale potem zaczynają się obowiązki...zaczyna się otwierać oczy na to wszytsko...
No i miała racje chyba po pól roku??? wrócił prawie na kolanach twierdząc, że miała racje...że tamta smarkula, że nie wie nic o życiu...świerze zaczeło się starzeć i zaczeło też mieć potrzeby, wymagania....bajeczka się skończyła :) Wydaje mi się, ze tu moze być podobnie...mysle tak po tym co napisałaś o tym jej cichym siedzeniu...nikt nie siedzi cały czas cicho...nikt nie jest wiecznie słodko-pierdzący milusi i gładki ;)
Trzymaj się mususz teraz być silna bo najbardziej zagubiony mężczyzna staje się wtedy kiedy się go nie trzyma kiedy pozwala mu się odejsć i pokazuje, że nie jedt potrzebny......
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez agik » 20 wrz 2007, o 12:48

A po co chcesz jej opowiadać? przecież i tak Ci nie uwierzy...
Tylko zrobisz z siebie wiedźmę, która szuka sposobików na zniszczenie pięknej miłosci...
Niech sobie małolata sama radzi, co Cie to obchodzi?
Kopa w dupsko- na ta "piękna miłość"...

Ale widze, ze sie jakoś trzymasz, nawet chyba humor lepszy? Czy mi sie zdaje?
Zadbaj o siebie, bądź dla siebie dobra i miła. Masz teraz czas dla siebie, więc wykorzystaj go.
Bardzo dobrze, ze da kaskę na mieszkanie, oby jak najszybciej! Urządzanie mieszkanka jest bardzo przyjemne, nawet jak sie ma mało pieniędzy. Mozesz sobie wyobrażać, jak je urządzisz, pomalujesz, gdzie, co będzie stało...
Wszystko jedno co, byle zatrzymać gonitwę myśli, byle zatrzymac obwinianie się. Patrzeć w przyszłość!
Trzymam za Ciebie, Ciesze się, ze piszesz raz na jakiś czas.
Nie wiem, ale zdaje mi się, że każdy kolejny post jakos mniej ocieka bolem...Bardzo bym tego chciała... i wierze, ze tak bedzie!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez jestem » 22 wrz 2007, o 03:25

jest 3 a ja nie spie ....wiec chce podziekowac za odpowiedzi i cieple slowa. Wiem ze spotkanie z nia nic nie rozwiaze a tylko mnie upokorzy wiec przerabiam tutaj chore scenariusze a nie w realu.
Nie moge jednak sie wyluzowac odkad to wiem. To nie jest przyjemne myslec ze piesci nia w nocy. Probuje zajac mysli ale to sie jakos mi wymyka i leze w lozku ...juz nawet nie placze ..czuje ze osiagnelam jakies dno ...oczy mam szeroko otwarte i leze jak kloda i patrze sie w sufit. Czy juz moze teraz byc tylko lepiej czy mozna ugrzeznac glebiej...
Boje sie mysli...ze to moze jeszczce trwac. Tutaj na forum dziewczyny pisza ze rozstaly sie miesiac temu ...a mnie zostawil pol roku temu ...i kurna wszystko krzyczy i wszystko boli...nie jem nie spie....dobrze ze oddycham. i to ciagle jest...czy to mozliwe ze cos ze mna nie tak ...moze powinnam go znienawidziec i zapomniec...ale jak po tylu latach.....jak otrzasnac sie z tego okropnego snu ...
Dziekuje za wszystkie cieple slowa od was...i jestem z kazda z was, czytam to co piszecie i to mi pomaga ...Dziekuje
jestem
 
Posty: 13
Dołączył(a): 24 cze 2007, o 19:36

Postprzez agik » 22 wrz 2007, o 10:06

Ale to chyba nie jest tak, ze pół roku temu powiedział Ci, że sypia z małolatą?
Dopiero niedawno się o tym dowiedziałaś, prawda? Wcześniej Ci wpierał, ze odszedł bo mu było "chujowo"- o ile dobrze pamiętam.
Może sobie pomyślisz, ze mam jakąś obsesje, ale znowu Ci powtórzę- czas trzeba jakoś zapełnić. Wyłączyć myślenie. Bardzo dobrze robi wysiłek fizyczny... Jakikolwiek... a dodatkowo jeszcze zyskujesz fajna sylwetkę oraz wiarę we własne siły i przekonanie, ze wszystko dobrze działa. Nie przekonasz mnie, że wiek ma tu jakieś znaczenie, bo pamiętam, że jak kiedyś uczyłam się pływać, to byli tam ludzie po 70!, którzy chcieli zobaczyć, jak to jest, jak się człowiek nie boi wody i cieszy sie tym. Wcale się ta babeczka nie wstydziła... I była ulubienica wszystkich chłopaków ( nastolatków).
Taniec też jest wysiłkiem fizycznym! Bardzo przyjemnym! Mówiłaś, że masz syna po swojej stronie- tańcz z nim w domu! gorąca polka potrafi wywołać takie salwy śmiechu, że brzuch boli...
A ponadto- jest tyle fajnych rzeczy do robienia!
Mnie akurat kręcą wszystkie czynności manualne- rysowanie, lepienie z gliny, układanie kwiatów, robienie bizuterii z kamieni ozdobnych. A jeszcze mam w sobie taką dociekliwość, ze musze się dowiedzieć WSZYSTKIEGO o materiałach- czyli roślinkach, mineralach- co lubią, jak powstały, gdzie występują...Na to trzeba duuużo czasu.
A samo wymyślanie co sprawi przyjemność jest bardzo miłe i ... odciąga myśłi od złych rzeczy.
Trzymaj się Jestem, poradzisz sobie NA PEWNO, tylko nie bądź taka niecierpliwa... Warto czasem zajrzeć tak do siebie, ale zostać w sobie...? życie czeka, bardzo emocjonujące zycie...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 22 wrz 2007, o 10:18

jestem napisał(a):czuje ze osiagnelam jakies dno

Podobno właśnie od dna można się odbić. Wypłacz, wysmuć... widocznie taki jest teraz czas - czas smutku i żalu. To taka wewnętrzna żałoba, która musi się odbyć... wiem, że ciężko, no ale trzeba przez to przebrnąć. Potem będzie już tylko lepiej.

Mocno się trzymaj
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Marta_79 » 22 wrz 2007, o 13:56

Wiesz, to ze pol roku minelo a Ty nadal tak badzo cierpisz...no coz to chyba normalne, w koncu przez tyle lat byliscie razem...napewno cos wielkiego Was laczylo. Pewnie jeszcze dlugo bedzie bolec. Niedlugo minie rok odkad mnie zostawil moj maz dla jakiejs wirtualnej znajomosci i wiesz to nadal boli chwilami nawet bardzo ale zauwazam ze coraz wiecej jest tych momentow kiedy zaczynam wierzyc, ze zycie bez niego tez moze byc piekne. Dzisiaj bylaby 6 rocznica naszego slubu...pierwszy raz bez zyczen, bez czulych slow...Ale przez ten czas kiedy jestem sama z nasza coreczka chyba stalam sie silniejsza i wierze ze dam rade ze bol i cierpienie w koncu minie i zycie znowu bedzie piekne. Z Toba tez tak bedzie zobaczysz, tego Ci zycze. Pamietaj, ze co nas nie zabije to nas wzmocni. Trzymaj sie i badz dzielna!
Marta_79
 
Posty: 8
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 19:50

Postprzez alutka » 22 wrz 2007, o 20:24

droga Jestem
jak ja ci współczuję. Wiem co to jest, sama przez to przeszłam .Jak czytam co piszesz to aż sie denerwuje bo to tak jakbym o sobie czytała. Boże, przetrwaj jeszcze troszkę, daj radę. Później będzie troszkę lepiej , potem jeszcze lepiej a potem już dobrze. Tylko przetrwaj ten czas kiedy to wszystko tak bardzo boli .
Przytulam cię mocno.
alutka
 
Posty: 33
Dołączył(a): 18 sie 2007, o 21:04

Postprzez ana » 27 wrz 2007, o 21:29

To, że tak długo cierpisz to Twoje szczęście.Wszystko co teraz przeżywasz jest absolutnie normalne i to jest to szczęście.Osoby, które tak szybko się "pozbierały" nawet nie wiedzą jaki potworny kamuflaż życia sobie zafundowały, lub ech.. niestety ich zdolność do nawiązywania zdrowych relacji jest mocno upośledzona.Czyli o paradoksie, jesteś w dole na swoje szczęście. Jednak aby ulżyć sobie musisz się ruszać, zajmować czymś ( tylko nie psem).Jesteś wspaniałą, mądrą i wartościową kobietą. Twoje życie z pewnością da Ci satysfakcję i szczęście. Powodzenia [/img]
ana
 
Posty: 3
Dołączył(a): 12 sie 2007, o 15:58
Lokalizacja: Szczecin

przyznał się do zdrady ze studentką..........

Postprzez myszka2 » 22 paź 2007, o 19:16

Witaj!

Jesteś super pamiętaj o Tym, nie jesteś sama w tym bolesnym stanie i dołku ( ból, upokorzenie , zdrada i zatracanie szacunku do samej siebie) Ja też to przerabiam już 1 rok i wcale się nie czuję inaczej niż Ty .Wiesz dlaczego ponieważ mój mąż dupek ( jesteśmy z 20 letn. stażem + 6 lat znajomości też mnie zdradza i nic wtym złego nie widzi. Siwy pan ........z brzuszkiem a Ja atrakcyjna 45 latka
z figurą 2o kilkulatki i ( tak mnie inni oceniają ) i cóż tkwię w tym bagnie moralnym, ale mam poczucie siły - dziecko małe 8 latek ( pożno nam się urodził) więc głowa do góry.Co nas nie zabije to nas wzmocni.!!!

Napisz jak się czujesz i zajmuj się sobą , rób To co lubisz , to co dotychczas odkladałaś z uwagi na dom,męża, nie unikaj ludzi i do usłyszenia. Serdeczności. pa
myszka2
 
Posty: 12
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 22:04

Postprzez ewa_pa » 23 paź 2007, o 09:33

a ja zauwazyłam dziwną zbieznośc zdarzeń...nie wiem z czym to zjeść ale czesto zdrada przydrza sie chłopom po 40 roku życia...dziwne nie rozumiem tego wspólczuje ci z całego serca po tylu latach ciężko sie rozstawać i jeszcze mieć świadomość ze on ma drugą ale głowa do góry moim zdaniem nie powinnaś obwiniać tylko siebie zawsze w zwiążku sa winne obie strony czasem obie mysla o sobie tak samo...zajmij sie czymś rób co lubisz przetrwaj trudny okres...jestem z toba trzymam kciuki
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

mąż zdradza mnie ze studentką ..........kr. w.śr.

Postprzez myszka2 » 23 paź 2007, o 10:19

Witaj Ewa -pa.( czy dobrze piszę ) !!!

Dzięki za serdeczne slowa i wsparcie , ale jak to przeżyć ?
Dzisiaj jestem w strasznym dolku psych. Dużo wiem na ten temat ( takich panow po 40-stce ) wiesz taki facet ma zmiany w mozgu ( hormony) tez dzialają żle -andropauza i jeszcze lęk przed starością ,że to już koniec jego .......... i stąd te zdrady aby się dowartościować ....... jest to chore taki facet jest totalnym tchórzem , stosuje przemoc słowną, emocjonalną i często fiz. ( u mnie tej ostat. jeszcze nie ma) ale te pierwsze działają bardzo - niszczy , mnie , upadla, obwinia, za swoje emocje itd. Wcześniej czł. wzor cnót i zasad a teraz ........brak słow ( na takiej czy takich dziewczynach mam wielką nadzieję ,że los się sam zemści w taki czy inny sposób,ale jak można tak żyć? mieszkać pod przysłowiowym jednym dachem i dziecko widzi i słyszy podłość w przenośni ojca....bo czy można nazwać takiego drania ojcem ..........który żyje sobie jak wyzwolony kawaler.

Dzięki Ewa myślę,że mam jeszcze siłe ale na jak długo mnie jej starczy. pa.pa
myszka2
 
Posty: 12
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 22:04

Postprzez czmiggler » 23 paź 2007, o 21:55

...jestem tutaj, czytam i pozostaje mi trzymać kciuki za szczęśliwe zakończenie...oby takie było...
czmiggler
 
Posty: 142
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 21:39

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 95 gości

cron