przez eli55 » 6 kwi 2010, o 22:58
Odeszlam od meza -alkoholika .Chce abym wrocila iale nie chce przestac pic-wrecz mowi ze to wszystko co mu zostalo.Mam ciagle jeszcze litosc nad nim,chociaz nie jest tego wart.Odchodzilam wielokrotnie i obiecal mi za kazdym razem ze przestanie pic,ale najpierw bedzie mniej pil a potem przestanie .Za kazdym razem bylo tak samo .Ograniczal picie ,ale nigdy nie przestal pic.Teraz jest rencista .Ma duzo czasu ,ale podrozowalismy wiele .Tym razem chce wytrzymac,ale ciagle sie ludze ze podejmnie decyzje.Co musi sie wydazyc abym przestala sie nad nim litowac?(juz mnie tez pobil )robi sie coraz agresywniejszy.Jak z nim postepowac.Mieszkam juz osobno,ale dzwoni do mnie od czasu do czasu i czeka az przyjde spowrotem.Wiem ze musze byc silna,ale stracilam nadzieje .Chcialabym mu pomuc.Czytalam ze to choroba.Nie moge mu pomoc,bo on jedyny wierzy w to ze on nie jest alkocholikiem.Dlaczego zycie jest takie trudne.Bylam juz wdowa ,po 20latach malzenstwa,a po dziesieciu -rozwodka.Nie potrafie sie z tym uporac,i trace checi do walki i zycia,nic mnie nie cieszy nic nie potrafie jak kiedys zaradzic i nie mam zadnych planow na przyszlosc.Co robic?[/b]