Obecny, a były partner. Wybór?

Problemy z partnerami.

Postprzez bluefall » 5 kwi 2010, o 12:37

moim zdaniem powinnaś się zdecydować na jednego
nawet za cenę tego że nie powiesz mu o wszystkim.. hmm..
a z drugim nie widywać się w ogóle - żeby ci się nie mieszało... itd

może ja bym tak zrobiła
Avatar użytkownika
bluefall
 
Posty: 87
Dołączył(a): 14 mar 2010, o 22:05

Postprzez nick » 5 kwi 2010, o 12:56

bluefall napisał(a):moim zdaniem powinnaś się zdecydować na jednego


wiem, właśnie cały problem tkwi w braku zdecydowania.
prawie wszyscy odradzają mi powrotu do byłego, może coś w tym jest? i od razu pojawia się we mnie wewnętrzny protest, że serce i rozum nie są ze sobą zgodne.

przy byłym znowu by wróciło życie w stresie i lęku. zawsze potrafiliśmy pokłócić się o byle co, a ja strasznie to przeżywałam i męczyłam się. to był koszmar.
nick
 
Posty: 69
Dołączył(a): 26 kwi 2009, o 17:19

Postprzez bunia » 5 kwi 2010, o 13:08

....alternatywa jest pozostanie samej......przynajmniej jakis czas :wink: .....
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez anart » 5 kwi 2010, o 13:23

Bunia:
....alternatywa jest pozostanie samej......przynajmniej jakis czas .....


Wydaje mi się że to rozwiązanie,mogło by przynieść dużo pożytku. Odpocząć sobie od ich obu, przez jakiś czas pozostać samej z własnymi myślami,a zapewne serce podpowie Ci rozwiązanie, który z nich jest ważniejszy i z którym z nich mogłabyś stworzyć szczęśliwy związek :wink:
anart
 
Posty: 11
Dołączył(a): 3 kwi 2010, o 23:39

Postprzez nick » 5 kwi 2010, o 22:01

anart napisał(a):Bunia:
....alternatywa jest pozostanie samej......przynajmniej jakis czas .....
Wydaje mi się że to rozwiązanie,mogło by przynieść dużo pożytku.

też nad tym myślałam i przymierzam się, żeby powiedzieć obecnemu, że potrzebuję przerwy żeby się zastanowić. mam nadzieję, że uda mi się to powiedzieć i nie stchórzę
nick
 
Posty: 69
Dołączył(a): 26 kwi 2009, o 17:19

Postprzez anart » 5 kwi 2010, o 22:39

Jak to kiedyś nazwała moja przyjaciółka "związkowa separacja". Jak po prawie dwóch lata bycia razem ze swoim Lubym, nie widziała czy to jest to, zaproponowała na pewien nieokreślony czas zawieszenie spotkań i telefonów. Dało jej to czas na konstruktywne przemyślenia, i na zatęsknienie.
anart
 
Posty: 11
Dołączył(a): 3 kwi 2010, o 23:39

Postprzez ewka » 7 kwi 2010, o 07:43

Przerwa od obydwu? Bo tylko taka ma jakiś sens (wg mnie).
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wuweiki » 7 kwi 2010, o 08:52

ewka napisał(a):Przerwa od obydwu? Bo tylko taka ma jakiś sens (wg mnie).

Przede wszystkim przerwa dla siebie. By samej przemyśleć. Tak z kolei ja myślę ;-)
wuweiki
 

Postprzez nick » 26 kwi 2010, o 15:42

---------- 18:43 07.04.2010 ----------

tak też zrobiłam - przerwa.

powiedziałam obecnemu, że potrzebuję przerwy żeby wszystko przemyśleć. bardzo to przeżywa, powiedział że szanuje moją decyzję i będzie na mnie czekał. martwi mnie to, bo nie wiem jaka będzie moja końcowa decyzja odnośnie jego osoby, nie chcę go krzywdzić

były powiedział, że mnie nadal kocha, że moglibyśmy spróbować, etc.
powiedziałam, że to nie miałoby sensu, jednak nie chciał przyjąć tego do wiadomości. wiem, że jest uparty, a dodając do tego moje uczucie.. obawiam się, że w końcu ulegnę


nie potrafię sobie znaleźć miejsca, męczy mnie to strasznie, jeszcze ta myśl że i tak jednego skrzywdzę, a przede wszystkim dla mnie chyba nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji.
co chwila zmieniam zdanie, co chwile zmienia mi się nastawienie do każdego z nich.

wybierając byłego - bałabym się tego związku, braku zaufania, powrotu starych problemów i mam przeczucie, że skoro rozstawaliśmy się kilka razy, to i teraz będzie tak samo. a wtedy - brzmi egoistycznie - stracę ich obu.

a gdy wybiorę obecnego.. nie wiem czy będę przy nim w pełni szczęśliwa. da mi to bezpieczeństwo, poczucie że jestem ważna, ale mam wrażenie, że nie pasujemy do siebie chociażby pod względem - nie umiem tego nazwać - środowiska? przykład - w mojej rodzinie jest kładziony duży nacisk na kulturę i dobre maniery, dlatego poczułam się jak piąte koło u wozu, gdy mnie nie przedstawił swojej rodzinie i nawet nikt na mnie uwagi nie zwrócił gdy poszliśmy w gości. może nie powinnam po tym oceniać, ale to jakoś wpłynęło na mój stosunek do tego. zależy mi na nim, nie tak bardzo jak na byłym, ale jednak..

---------- 15:42 26.04.2010 ----------



Sytuacja zaczyna mnie przerastać, bo wiem, że w grę wchodzą nie tylko moje uczucia, ale uczucia innych.

Tak jak mi radziłyście - zrobiłam sobie przerwę od obydwu. Byłego po jakimś czasie wyeliminowałam, a do obecnego wróciłam po 3 tygodniach. Byłam przekonana, że chcę z nim być, że mi na nim zależy. Teraz nie wiem czy cokolwiek do niego czuję, nie jestem szczęśliwa przy nim. To okropne, ale z jednej strony podoba mi się, bo jest chłopakiem idealnym dla mnie, a z drugiej... no właśnie.

Wychowywałam się bez ojca i zawsze miałam problemy z uczuciami, oprócz mojego byłego z którym byłam 2 lata. W innych związkach nigdy nie umiałam się odnaleźć, zaangażować, a gdy zaczynałam to szybko kończyłam wszystko. On wie o tym, dlatego tak cierpliwie czekał na mnie te 3 tygodnie.

Czy powinnam mu powiedzieć tę najgorszą prawdę, że nic do niego nie czuję...? Przerosła mnie ta sytuacja :(
nick
 
Posty: 69
Dołączył(a): 26 kwi 2009, o 17:19

Postprzez alutka_87 » 26 kwi 2010, o 21:21

myślę, że mimo wszystko za bardzo się pospieszyłaś z tym nowym związkiem... co innego jakby ten poprzedni zakończył się sam z siebie, jakby uczucia z obu stron się powoli wypaliły. Myślę, że mimo wszystko dalej kochasz byłego, teraz chwilowo wydaje Ci się może, że nie bo się nie widujecie, ale to siedzi w środku. A co do obecnego.... pewnie to naprawdę fajny porządny chłopak, z którym wydaje Ci się, że powinnaś chcieć być. Ale do miłości się nie zmusisz... Może co innego gdybyś poznała go trochę później, może wtedy byłyby jakieś większe szanse na powodzenie tego związku.

Wiem co piszę, po rozstaniu z chłopakiem, moim pierwszym poważnym z którym byłam 2 lata przez 2 lata szukałam nowej miłości! i nie raz się tak szamotałam między powrotem do byłego a kimś obecnym, kimś fajnym ale jednak nie na tyle.... skrzywdziłam niestety nie raz przy okazji, nie raz dałam się też skrzywdzić....

Odpocznij, nie wiąż się z nikim za szybko, poczekaj. ja dopiero teraz, po 2 latach od 2 miesięcy jestem szczęśliwie zakochana i wiem, że to jest coś poważnego. Może do Ciebie akurat szybciej się szczęście uśmiechnie, ale tym razem to jeszcze nie to skoro mimo tej przerwy nie jesteś pewna tego co czujesz....

Trzymaj się ! :kwiatek2:
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez ewka » 27 kwi 2010, o 00:16

nick napisał(a):Czy powinnam mu powiedzieć tę najgorszą prawdę, że nic do niego nie czuję...? Przerosła mnie ta sytuacja :(

Myślę, że powinnaś... no bo jak to niby chciałabyś żyć - nie kochając? No i powinnaś być pewna, że jednak NIE. Jesteś?

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nick » 27 kwi 2010, o 18:30

ewka napisał(a):No i powinnaś być pewna, że jednak NIE. Jesteś?


Właśnie tutaj tkwi cały problem. Myślę o tym od dawna i nie umiem podjąć decyzji. Podoba mi się z charakteru, ale jednocześnie nie czuję się przy nim jakoś szczególnie. Obawiam się, że ze strachu przed samotnością, boję się to zakończyć - wiem, że to głupota, ale tu wchodzą już moje "problemy" z uczuciami.
Wczoraj z nim porozmawiałam i powiedziałam, że nie umiem się zaangażować ani odnaleźć. Zrozumiał to, chciał mi jakoś pomóc, ale niestety się nie da.
Jeszcze nigdy nie byłam w takiej sytuacji, gdzie nie umiałam podjąć tak prostej z pozoru decyzji :bezradny:
nick
 
Posty: 69
Dołączył(a): 26 kwi 2009, o 17:19

Postprzez ewka » 29 kwi 2010, o 07:15

nick napisał(a):Podoba mi się z charakteru, ale jednocześnie nie czuję się przy nim jakoś szczególnie. Obawiam się, że ze strachu przed samotnością, boję się to zakończyć - wiem, że to głupota, ale tu wchodzą już moje "problemy" z uczuciami.

Myślę, że problemy z uczuciami (skoro twierdzisz, że są) nie rozwiążą się ani poprzez bycie z nim, ani poprzez rozstanie. Tak mi się wydaje. I może trzeba inaczej do nich podejść? I je rozwiązać? Bo czy da się zbudować dobry związek, kiedy coś tam tkwi?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nick » 29 kwi 2010, o 17:16

ewka napisał(a):I może trzeba inaczej do nich podejść? I je rozwiązać? Bo czy da się zbudować dobry związek, kiedy coś tam tkwi? [/color]


Wydaję mi się, że to problem, który już zawsze będzie tkwił we mnie. Chodziłam już do psychologa, nic nie pomogło. Jest wiele artykułów o związkach z kobietami, które nie miały ojca - niestety te problemy zostają już na zawsze w większości przypadków.

Nie tęsknie za nim, nie mam żadnych pozytywnych uczuć. Podjęłam decyzje, że lepiej się rozstać, ale nie umiem tego zrobić, jakoś nie potrafię, boję się.
nick
 
Posty: 69
Dołączył(a): 26 kwi 2009, o 17:19

Postprzez ewka » 30 kwi 2010, o 00:12

nick napisał(a):Chodziłam już do psychologa, nic nie pomogło. Jest wiele artykułów o związkach z kobietami, które nie miały ojca - niestety te problemy zostają już na zawsze w większości przypadków.

Wiesz... nie znam się, nie wiem - jednak z tego, co ludzie piszą, terapie wyciągają z takich powikłań. Ja osobiście nie wierzę w "na zawsze"... jakbyś sama skazywała się na to, by nie być szczęśliwą.

Może terapia nietrafiona, może terapeuta... no różnie to jest. Myślisz, że nie warto spróbować jeszcze raz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: akouseqaeqin i 163 gości

cron