W którą stronę ?

Problemy związane z uzależnieniami.

W którą stronę ?

Postprzez muchomory » 31 mar 2010, o 23:34

Wiem , że nie jestem i nie będe tutaj jedyna . To , co permanentnie wmawiałam sobie od dawien dawna nadal we mnie siedzi i mam opory przed napisaniem czegokolwiek . Zastanawiam się , czy może nie siedzieć po prostu cicho , tak jak siedziałam przez prawie całe życie . ? W końcu 'inni mają gorzej , a dla mnie kiedyś zaświeci słońce , kiedyś się zmieni na piękne . ' Dotychczas to trzymało mnie tutaj . To i moje rodzeństwo , którego nie byłabym w stanie zostawić w tym syfie za nic w świecie . Tak mi źle nie było jednak jeszcze nigdy . Problem w domu , który za chwilę opiszę , jest z pewnością przyczyną bezpośrednią , ale coraz to nowe , wyrastające problemy ze samą sobą - z akceptacją siebie , z definiowaniem uczuć i pseudofilozoficzne monologii dobijają razy siedem .
Prawie nigdy nie było dobrze . Matka rozeszła się z moim ojcem przez to że pił i ćpał, kiedy miałam 1,5 roku . Znalazła nowego , z którym ma dwójkę dzieci - moje rodzeństwo [15, 14] . Sama niedawno skończyłam lat 18 . Mój ojczym nigdy nie traktował mnie gorzej , wręcz przeciwnie . Czasami odnosiłam wrażenie , że mam nawet większe względy niż jego prawdziwe dzieci . I ten lubił butelki , szkło . W końcu wciągnął w to mamę . Kiedy miałam 5, 6 lat w domu regularnie odbywały się już zakrapiane imprezy we dwoje . W tymteż wieku musiałam nauczyć się zająć młodszym rodzeństwem . Choćby pościelić łóżko , podetrzeć tyłek czy zrobić kanapkę , kiedy nikt starszy nie był w stanie tego zrobić .
Było coraz gorzej . Ojciec podnosił często na matkę rękę , my byliśmy znerwicowani . Nas bił po psychice . I tak przez 4, może 5 lat . Pewnego wieczoru , kiedy ojca nie było , mama będąc pod wpływem , mocno zamroczona zaczęła nas szarpać , krzyczeć . Wystraszyłam się i pobiegliśmy do mojej babci , która mieszka niedaleko [nie utrzymywaliśmy kontaktu , bo nie lubiła mojego ojczyma] . Przyjechała policja , zabrali mamę , nami zajęła się babcia . Na drugi dzień mama przyszła , obiecała poprawę , pogodziła się nawet ze swoją matką . I rzeczywiście . Poszła na terapię , kurator , wszystko było ok , ale mojej babci zależało bardzo na alimentach i na tym , by ojciec się wyprowadził . [ teraz to rozumiem , kiedyś oczywiście uważałam , że jest cudowna i wcale nie chodzi jej o kasę .]
Ojciec w końcu wyprowadził się na 9 miesięcy . Potem pogodzili się , ojciec był na odwyku, kontakt z babcią się urwał , 'nie chce nas znać ' itd . W jednym miała racje - to wszystko wróci .
I wracało stopniowo . Najpierw ojciec na nowo zaczął znikać z domu , pić . I znowu wciągnął w to mamę . I znowu ciężka ręka . Kurator dzwonił przed wizytą , ustalał termin , także po krótkim czasie wzniósł pozew o zdjęcie nadzoru .
Ostatnio tylko jest jakoś inaczej . Bywa , że ojciec jest trzeźwy , a matka ot tak , bez powodu , 'bo ma dużo problemów ' zaczyna pić o 10 rano . Terroryzuje nas , szantażuje , że jeżeli nie damy jej pieniędzy na alkohol - zniknie , zabije się . Nie potrafię znieść tego pustego spojrzenia i żałosnego błagania o wódkę . Nie to , że ojciec nie pije . Pije , ale chyba rzadziej teraz , niż mama ... Tyle razy z nami rozmawiała , obiecywała , mówiła , że terapia jej nie pomoże , bo ona i tak się tam nie otwiera , że musi sama chcieć .
Siedzę w szkole na lekcji i zastanawiam się , czy przypadkiem nikt nie okradł nam domu , czy matka nie zachlała się , czy ojciec nie roztrzaskał jej głowy , a przy tym nadal staram się nic nie pokazywać . Przychodzi mi to jednak z coraz większą trudnością i m.in dlatego tutaj jestem . Ludzie postrzegają mnie jako cudowną osobę , powierniczkę tajemnic , problemów , prawie psychologa , w dodatku wiecznie roześmianą . Myślę , że klasa teatralna to coś w sam raz dla mnie . Czuję , że nie wytrzymam , jeżeli nie poszukam gdzieś pomocy . To jest tak strasznie żrące od środka uczucie , tak okrutna bezsilność . Dawno wyniosłabym się stąd , gdyby nie rodzeństwo .
Zastanawiałam się nad zgłoszeniem tego gdzieś , jednak okropnie się boję , że może być jeszcze gorzej . Kiedyś mieliśmy kuratora i co , jeśli tym razem siostra i brat pójdą do domu dziecka . ? Mi nic nie zrobią , bo jestem pełnoletnia , ale co z nimi . ? Czy jeżeli zgłoszę mamę na przymusowe leczenie to nie będzie to miało większego związku z tym , czego się obawiam , i jak to zrobić . ? Chodzi mi głównie o nią dlatego , że kiedy jest trzeźwa to mamy bardzo dobry kontakt . Ale 10 , albo i mniej takich dni w ciągu miesiąca to zdecydowanie zbyt mało . Poza tym ona bardzo chce się rozejść z ojcem . Myślę , że dlatego też pije , miłość skończyła się już dawno ale nie uwolni się od niego , jeżeli nie uwolni się od alkoholu i tego jestem pewna .
Rozpisałam się , przepraszam . Za wszelkie sugestie , odpowiedzi dziękuję już teraz .
muchomory
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 mar 2010, o 22:47

Postprzez bunia » 31 mar 2010, o 23:44

Witaj ....i nie przepraszaj, dobrze, ze napisalas....sadze, ze znajdziesz tu jakas konkretna porade....ja nie bardzo orientuje sie w systemie w kraju ale chcialam tylko napisac, ze jestes bardzo dzielna :kwiatek:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez muchomory » 1 kwi 2010, o 00:00

eh . dzięki i za to . : ) nauczyłam się ostatnio , że i z takich prostych słów należy brać coś dla siebie , a nie zbywać tego tym , że to zwykła regułka .
muchomory
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 mar 2010, o 22:47

Postprzez bunia » 1 kwi 2010, o 00:08

...duzo przeszlas i to jeszcze nie koniec....nie ma w tym Twojej winy.....niestety dorosli nie staneli na wysokosci zadania.....martwisz sie, troszczysz.....to bardzo trudne......musisz szukac pomocy, oparcia....mam nadzieje, ze jest jakis sposob abyscie mogli wydostac sie z tego piekielka.....
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez muchomory » 1 kwi 2010, o 00:13

Zdaję sobię sprawę z tego , że to jeszcze nie koniec , ale to ja musze zrobić pierwszy krok , żeby spróbować wyprowadzić nas wszystkich na prostą .. I wierzę , że się uda . Czasami , kiedy tak obiektywnie staram się spojrzeć na tą sytuację , sama sobie się dziwię , skąd biorę na to wszystko , na wiarę , siły .
muchomory
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 mar 2010, o 22:47

Postprzez bunia » 1 kwi 2010, o 00:19

...bo jestes madra,odpowiedzialna osobka :wink: .... szybko doroslas :tak: ......
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez muchomory » 1 kwi 2010, o 00:34

mam w sobie tyle sprzeczności , że ah . dorosłam szybko , rzeczywiście , bo musiałam . wiem , że jestem emocjonalnie dojrzała jak na swój wiek , może i nazbyt , a z drugiej strony wśród znajomych często zachowuje się infantylnie , dziecinnie i histerycznie wręcz śmieje z głupot .
to już nie o uzależnieniach jednak . nie wiem , dlaczego ludzie tak bardzo do mnie lgną . może dlatego ; pomimo , że mam swoich problemów niemało - nie potrafię bagatelizować tych najprostszych , które dotykają innych . z drugiej strony mam pretensje do siebie , że nie jestem wystarczająco często dla najbliższych mi osób . że poświęcam im za mało czasu i nie pomagam im , pomimo zapewnień co do tego .
kiedyś nie byłam w stanie nawet smucić się w szkole , w towarzystwie , a teraz wystarczy naprawdę niewiele by zebrało mi się na łzy , albo żeby wzięła mnie ochota zagryźć samą siebie . to mocno dało mi do myślenia , uświadomiło , że jestem już prawie wewnętrznie zdżarta . wcześniej nawet nie przychodziło mi do głowy , że mogę nie dać rady . teraz zaczęło przychodzić .
muchomory
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 mar 2010, o 22:47

Postprzez bunia » 1 kwi 2010, o 00:45

....to jasne, ze masz potrzebe bycia smiejaca, cieszaca....mimo wszystko....uwazaj aby nie brac za duzo ciezaru na plecy.....masz i tak sporo......mysle np. o rodzinie zastepczej czy to nie bylby dobry pomysl(?).........
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ota » 1 kwi 2010, o 00:48

Hej
Ja się trochę nie dziwię, że zaczynasz nie wyrabiać - jesteś młodą dziewczyną, a kłopotów i odpowiedzialności na głowie tyle, że kilku "dorosłych" by nie dało rady. Myślę, że nie możesz brać odpowiedzialności za wszystkich na siebie - ale to ja, a ja jestem trochę egoistycznie nastawiona do świata teraz.

A masz z kim pogadać o problemach?
ota
 
Posty: 49
Dołączył(a): 4 wrz 2008, o 02:14

Postprzez muchomory » 1 kwi 2010, o 01:07

bunia - wzięłam go już za dużo i wiem o tym . nie potrafię jednak wycofać sie , zostawić czegoś za sobą albo odmówić komuś pomocy , choćbym miała wyskrobywać z siebie ostatnie . hm , myślę że nie byłby to dobry pomysł . trzeba znaleźć inne rozwiązanie . ja jestem już pełnoletnia ,a rodzeństwu w gruncie rzeczy też niewiele brakuje . prędzej myślałam o tym , że jeżeli rodzice nie przestaną to zrobię wszystko , żeby załatwić mieszkanie i wyprowadzić się z młodymi . nie chodzi mi o sprawy , o ograniczanie praw , bo wtedy to już nie będzie miało znaczenia . siłą ich nie zaciągną do domu .

ota - na szczęście znalazłam całkiem niedawno kogoś blisko siebie , kto sporo przeszedł i stara się mi pomóc . D. próbuje właśnie załatwić mi wizytę u swojej psycholog . co do brania odpowiedzialności to wiesz , ja teorię mam pięknie wyuczoną , i wiem to wszystko , ale nie potrafię się odciąć , jak napisałam wyżej . to nie jest też tak , że chcę zbawiać świat , być taka oh , fajna . nie , nie jestem z tych . po prostu jakoś tak mam , że widzę problemy i nie umiem odwrócić łba .
muchomory
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 mar 2010, o 22:47

Postprzez Aleksander » 1 kwi 2010, o 01:20

a czy korzystałaś z wizyt u psychologa?to może byc dobre rozwiązanie jak na poczatgek odciąży cie i moze podowie nowe strategie działania
pozdrawiam i życżę duzo siły
nie przejmuj sie emocjami z czasem znajdziesz prawdziwego przyajciela i będzie ci lzej bo pewno wszystko sama dusisz w środku
Aleksander
 
Posty: 3
Dołączył(a): 22 mar 2010, o 16:35

Postprzez muchomory » 1 kwi 2010, o 10:05

właśnie wkrótce wybieram się do psycholog . z nią też mam zamiar porozmawiać o tym i spytać , co mogłabym zrobić . póki co potrzebowałam się gdzieś rozpisać chociaż . mam kilka naprawdę bliskich osób , ale mimo wszystko nie do końca potrafię o wszystkim mówić ...
muchomory
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 mar 2010, o 22:47

Postprzez Sansevieria » 1 kwi 2010, o 11:09

Dobrze, że napisałaś. W tzw. "systemie" to się dobrze orientują w "niebieskiej linii" i udzielają również porad indywidualnych, może zajrzyj też na ich forum. Ale z nami zostań :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Aleksander » 1 kwi 2010, o 13:15

nie każdemu mozna wszystko powiedzieć jednak chyba kazdy tęskni za bliskością i to jest ten paradoks
wiesz człowiek dopiero moze coś zrozumiec czasem gdy dotknie dna

jeden raz to za dużo kolejny nigdy dość
żeby uporać się z anłogiem trzeba czuć jego negatywne konsekwencje gdy jest się w cieplarni myśli się że się nic nie stało i ma się tą satysfakcję z tego że znowu jest się na bani jednak gdy sie widzi ile się traci przez np brak kontaktu z otoczeniem na którym zależy wtedy powstaje pustka i człowiek poszukuje wsparcia gdy go nie otrzymuje czuje sie sam ale wtedy widzi co mu naprawdę przeszkadza co jest przyczyną jego niepowodzeń i frustracji zostaje sam na sam ze swoim nałogiem wtedy moze skonfrontować się z rzeczywistością
uczucia wurażone mają tą siłę że druga osoba wie jak sie czujemy i dlaczego tak a nie inaczej reagujemy nie mozna maskować probelmu bo wtedy kumulje się w nas to odczucie i nagle nieadekwatnie do sytuacji wybuchamy trzeba na bierząco się wyrażać czuję że jestem sfrustrowana bo i nie mam siły dalej ...itd to co prawda dociera do alkoholika w małym procencie bo jego uczucia są zmienione przez substancję jednak jest to sygnał który wskazuje że już nie jest tak lekko
tą metodą kolejnych kroków można się odciąć od problemu i być wreszcie wolnym
pozostawienie kogoś sam na sam daje mu chyba najwększą szansę żeby przejrzał na oczy
nikt nie lubi awantur myślę że jest w tobie dużo żalu by go wyrazić nie bój się tego to także dialog ale nie mozna być pobłazliwym zresztą sama wiesz ile razy było już obiecywanie
ty nie możesz tego ciągnąć myślę że chcesz mieć włąsne życie być szczęśliwą bo Tobie to się należy więc może nie staraj się kgoś wspierać dopóki ta osoba nie podejmie rozsądnej decyzji
ja sam brałem narkotyki i wiedziałem jak jest źle dopiero gdy mnie rodzice z domu wyrzucili nie miałem gdzie iść miejsca w noclegownie nie było i co to za życie zrozumiałem że nie mogę iść dalej w tą stronę u mnie było tak dużo awantur do mnie że już popadłem w stres ale ten stres był dla mnie motywujący żeby sie zmienić brak orzyjaciół gdy ludzie odsunęli się ode mnie też powodował to że tęskniłem za kimś a nikogo nie miałem postanowiełm się zmienić bo wiedziałem że szybko substancja ze mnie nie wyjdzie i podłapałem okazję gdy byłem miesiąc w szpitalu tam nie brałem więc miałem przerwę ten stan podtrzymuję do dzisiaj i tyo trwa cztery lata jest mi lżej już nie czuję problemów choć czasem sie zdarzają ale moge sobie z nimi radzić i już nie płaczę jak kiedyś z powodu wewnętrznych kotłujących się we mnie emocji z powodu samotności to że teraz jestem samotny nie przeszkadza mi i czuję się z tym całkiem dobrze,szukam przyajciół itd i jest to dla mnie o tyle łątwe że nie zataczam się
Aleksander
 
Posty: 3
Dołączył(a): 22 mar 2010, o 16:35

Postprzez muchomory » 1 kwi 2010, o 13:56

Sansevieria napisał(a):Dobrze, że napisałaś. W tzw. "systemie" to się dobrze orientują w "niebieskiej linii" i udzielają również porad indywidualnych, może zajrzyj też na ich forum. Ale z nami zostań :)


hm . a gdzie to ich forum znajdę , bo trochę nie ogarniam . ? ; >

Aleksander napisał(a): nie mozna być pobłazliwym zresztą sama wiesz ile razy było już obiecywanie
ty nie możesz tego ciągnąć myślę że chcesz mieć włąsne życie być szczęśliwą bo Tobie to się należy więc może nie staraj się kgoś wspierać dopóki ta osoba nie podejmie rozsądnej decyzji


dopiero niedawno zrozumiałam , że nie mogę ciągle widzieć w mamie skrzywdzonej , od której nic nie zależy i która nic nie może zaradzić w swojej sytuacji . powiedziałam jej jasno , że jeżeli nic nie zrobi , nie weźmie się za siebie to zostanie sama . ciagle obiecując nam i nie dotrzymując słowa straciła nasze zaufanie . jestem gotowa jej pomóc , wspierać ją , jeżeli tylko będę pewna , że ostatecznie zrozumiała i zdecydowała , że chce się zmienić . na chwilę obecną chyba nie mogę być dla niej tak wyrozumiała , jak zawsze byłam . dlatego też myślę , że przymusowe leczenie byłoby o tyle dobre , że mama zostałaby sama ze sobą i zdecydowała , czy zależy jej na nas i samej sobie , czy jednak nie .
oczywiście , że chce mieć własne życie . przez to nie mam możliwości uczenia się na tyle dobrze , na ile bym chciała . daję radę , ale mogłoby być lepiej . zamierzam studiować , pójść do pracy , nie mogę ciągle zajmować się domem . zaniedbuję znajomych , nie potrafię stworzyć jakiegokolwiek związku , w dużej mierze przez brak czasu .
dzięki za tak długą wiadomość . cieszę się , że Tobie udało się poradzić sobie z tak okropnym problemem . : )
muchomory
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 mar 2010, o 22:47

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 66 gości

cron