Jak skończyć raz na zawsze?

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 1 kwi 2010, o 07:15

Cześć Jaguś! Witaj w czwartek! Jak się miewasz?

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Jaga82 » 1 kwi 2010, o 10:27

Witam!
Obudziłam się bardzo wcześnie jak na mnie i zważywszy na fakt, że mam urlop :) Jestem już po prysznicu ale przed śniedankiem. Zaangażowałam tatę do wymiany lusterka w moim samochodzie :)
Moje zadania na dziś-fryzjer (mam juz zdecydowanie za długą grzywę :) ), odwiedziny koleżanki (mam nadzieję, że znajdzie troszkę czasu dla mnie), potem może kino i jakieś zakupy. Taki luźny dzień.
A co z nim?
Dzwonił do mnie wczoraj i płakał do słuchawki, błagając o to, bym go nie zostawiała. Na odległość jest mi jakoś łatwiej być stanowczą. 'Jechałam' z nim ostro a on nic, nadal błagał. Powiedziałam, że zna mój warunek-najpierw psycholog a potem jakieś próby uczenia się siebie na nowo. On-pójdę do psychologa; ja-kiedy? on-niedługo ja-dla mnie nie liczy się niedługo, gdybyś NAPRAWDĘ chciał iść się leczyć, to zadzwoniłbyś żeby mnie poinformować o terminie pierwszej wizyty. No to on wtedy, że ja najpierw muszę mu pokazaż, że nadal mi na nim zależy, bo inaczej to on nie widzi sensu chodzenia na leczenie, bo nie ma dla kogo. I tak w kółko. Stanęło na tym, że jak wróci z pracy to ma zacząć szukać. Ciekawe co wymyśli, żeby go nie znaleźć (bo na pewno tak będzie). Wczoraj już się śmiałam prawie ze wszystkiego co on do mnie mówił. Powtarza ciągle to samo a nic się nie zmienia. Oj musiało go to boleć :) On mi płacze, obiecuje złote góry a ja się śmieję :) Podła jestem, co? Pyta mnie dlaczego tak go traktuje. Mówię mu-bo na nic innego nie zasłużyłeś. Oj, oj. Ciekawe co dziś wymyśli.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Sanna » 1 kwi 2010, o 10:48

Jaga82 napisał(a): No to on wtedy, że ja najpierw muszę mu pokazaż, że nadal mi na nim zależy, bo inaczej to on nie widzi sensu chodzenia na leczenie, bo nie ma dla kogo.


To mi przypomniało opis z ,, Kobiet , które kochają za bardzo". Była mowa chyba o alkoholu- jesli ktoś rzuca picie z Twojego powodu, to Ty również będziesz pierwszym powodem dla którego do picia wróci. Jesli on sam nie przyzna że coś z nim jest nie tak i nie będzie czuł potrzeby zmiany- to żaden psycholog nie pomoze.
Dlatego towarzyszom alkoholików zaleca się, żeby odcięli się od problemu alkoholowego partnera a nawet i od samego alkoholika. Tylko wtedy decyzja o leczeniu może być decyzją alkoholika. Sytuacja wydaje mi się analogiczna do Twojej. Jeśli utrzymujesz kontakt z nim, to on dalej może uważać że związek trwa, a to tylko takie gierki, w których może coś ugrać. Życzę Ci naprawdę wesołych świąt i dobrych dla Ciebie decyzji.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ewka » 1 kwi 2010, o 11:23

Jaga82 napisał(a):On mi płacze, obiecuje złote góry a ja się śmieję Podła jestem, co?

Wygląda na to, że jesteś zadowolona.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 1 kwi 2010, o 11:30

Nie, to nie jest Twoja podłość, tylko słabość, tak bym to określiła ...

Widzisz Jago - minął jeden dzień, a to już znowu ON TOBIE zaczyna stawiać warunki - a nie Ty jemu ?
To jest niedorzeczność.
To nie Ty jemu masz cokolwiek pokazywać czy udowadniać !!
To on ma zacząć się leczyć, iść na terapię i pracować nad swoją agresją !!
I podczas walki o siebie i pracy nad sobą, może mógłby mieć EWENTUALNIE nadzieję, że zechcesz poświęcić mu chwilę na rozmowę. I nic więcej, nie ma co gadać o jakiejkolwiek szansie !

Tak to powinno wyglądać Jago.
A nie tak, że to ZNOWU on wszystko warunkuje.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez woman » 1 kwi 2010, o 11:45

Jaga, dokładnie taj jak powiedziały dziewczyny.
Twoja radość jedt bezpodstawna.
Dalej brniesz w bagno.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez limonka » 1 kwi 2010, o 14:41

jago,
smutne to wszystko:( zadend psycholog tu nie pomoze jesli on nie ZROZUMIE i nie poczuje POTRZEBY ZMIANY...na to niestety sie nie zapowiada..sama wystawiasz sie na kolejne cierpienie:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Jaga82 » 1 kwi 2010, o 21:41

---------- 21:31 01.04.2010 ----------

Uwaga! Uwaga!
Psycholog się znalazł (tzn. ON znalazł wprawiając mnie w wielkie zdziwenie) a wraz z nim te same wymówki, tzn. ja muszę pokazać, że mi jeszcze zależy, że chcę by było dobrze, by dać mu odczuć, że jest mi potrzebny, itp., itd. Powiedziałam mu, że to nie on będzie w tej sytuacji dyktował warunki a on na to, że w takim razie nigdzie nie idzie, bo nie widzi sensu (znowu to samo). Ale tym razem się nie ugnę. Coraz więcej spraw mi się przypomina z początków naszego związku, które teraz są dla mnie nie do pomyslenia. Na naszym pierwszym wspólnym urlopie w Polsce (jego była jeszcze o mnie wtedy nie wiedziała, chociaż od pół roku byłam z nim, a ona cały czas żyła w przekonaniu, że on do niej wróci) mój facet chciał iść do znajomego fryzjera. Jakiś osiedlowy mały salonik. Mróz jak cholera, bo to był styczeń ubiegłego roku a on mi mówi, że lepiej będzie jak na niego poczekam a on pójdzie sam. A ja co? Ok kochanie połażę po sklepach (a tam była tylko Biedronka). I czekałam na tym mrozie, aż wróci (bo ile można łazić po Biedronce niczego nie chcąc kupować?). Teraz jest to dla mnie nie do pomyślenia! Sama dla swojej głupoty i naiwności jestem pełna podziwu. Jak można było pozwolić mu na takie potraktowanie mnie?! Co ja miałam w tej chorej głowie?! Podejrzewam, że nie mogłam iść z nim wtedy do tego salonu, bo nikt nie wiedział, że on ma inną dziewczynę, bo bał się zemsty swojej eks, która miała mu jeszcze wtedy w czymś pomagać. Coraz wyraźniej widzę, że na wiele spraw ja mu sama dawałam przyzwolenie, ale byłam w nim tak zakochana, że nie docierały do mnie tak wyraźne i oczywiste fakty jak ten wyżej opisany na przykład.

---------- 21:41 ----------

ewka napisał(a):
Jaga82 napisał(a):On mi płacze, obiecuje złote góry a ja się śmieję Podła jestem, co?

Wygląda na to, że jesteś zadowolona.




Ewko nie wiem czy jestem zadowolona. Chodzi mi o to, żeby czuł to samo co ja, gdy to on mnie upokarzał, poniżał i gnębił psychicznie. Teraz chwilowo czy na stałe mam przewagę i mogę mu pokazać jak to 'miło' gdy ktoś kogo kochasz (bo on twierdzi, że mnie kocha) zadaje ci tyle bólu, ran i cierpienia. Ja wiem, że jego nikt nigdy nie krzywdził za to, co zrobił. Krzywdził to może złe słowo. Nie poniósł żadnej kary za swoje wybryki. Jego eks była od niego jeszcze bardziej uzależniona niż ja skoro dawała sobą rządzić prawie 20lat. To on karał ją za najmniejsze przewinienie, które w jego oczach urastało do rangi zbrodni wymierzonej przeciwko niemu a ona była z nim cały czas mimo tego, że wiedziała, że zdradzał ją notorycznie i kilkakrotnie zostawiał dla innych 'koleżanek'. Nikt nigdy nie dał mu lekcji wychowawczej. Żył i pewnie żyje w przekonaniu, że to co on robi jest słuszne i należy mu wybaczać w imię miłości do niego.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Sanna » 2 kwi 2010, o 08:36

Jak opisujesz swojego partnera, to widzę takiego wyrośniętego 10-latka, który wścieka się że traci zabawkę. To naprawdę chory człowiek.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez kajunia » 2 kwi 2010, o 09:30

Jego eks była od niego jeszcze bardziej uzależniona niż ja skoro dawała sobą rządzić prawie 20lat. To on karał ją za najmniejsze przewinienie, które w jego oczach urastało do rangi zbrodni wymierzonej przeciwko niemu a ona była z nim cały czas mimo tego, że wiedziała, że zdradzał ją notorycznie i kilkakrotnie zostawiał dla innych 'koleżanek'.


A wobec niej też był agresywny?

Kto na tym wszystkim bardziej zyskał? Ona będąc sama, czy Ty będąc z nim?

Zresztą tu chodzi o Twoje życie, o Twoje zdrowie i szczęście. Naprawdę wierzysz że będziesz z nim szczęśliwa? Widzisz Was za kilka lat zakładając, że on się nie zmieni? (bo nadal nie wykazuje chęci do zmian).
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Asik35 » 2 kwi 2010, o 09:48

Dziwisz się jego eks,że pozwalała na takie traktowanie,a przecież Ty niczym się od niej nie różnisz.Nie widzisz tego ?? Nadal z nim jesteś, nadal uprawiasz z nim jakieś gierki,dyskutujesz,prowokujesz,nakręcasz się....
Dziewczyno,od wychowywania są rodzice,od dawania nauczek (w jego przypadku)może być policja.Na pewno nie Ty...Naiwne jest Twoje myślenie,że masz nad nim przewagę...masz, dopóki nie rozwali Ci głowy,albo nie wybije zębów...Twoja rola w tym "związku"to rola marionetki i ofiary...
Dziwi mnie bardzo,że nie szukasz pomocy dla siebie,że znajdujesz tysiące wymówek i usprawiedliwień, by tkwić w tym gównie....
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez sikorkaa » 2 kwi 2010, o 12:46

asik, mocne i madre slowa - dobrze powiedziane :ok:
sikorkaa
 

Postprzez Sanna » 2 kwi 2010, o 13:02

Ja myślę, że do wszystkiego trzeba dojrzeć. Jago zaczęłaś pisać tu w lipcu w ubiegłym roku czyli 9 miesięcy temu o tym, że twój partner jest fanastyczny tylko Ty masz problem - jesteś chorobliwie zazdrosna. Teraz gadasz bardziej do rzeczy , bo przejrzalaś że Twój partner nie jest taki fantastyczny i ma poważny problem.
Tylko że partner, to partner , a Ty to ty. Ty masz swój bardzo poważny problem, który spowodował i to, że związałaś się z kimś takim i Twoją chorobliwą zazdrość i niskie poczucie własnej wartości. W ogóle nie piszesz o tym, czy planujesz się zająć sobą i swoim problemem? A szkoda, bo to rzeczywiście mogłoby Ci pomóc w dalszym życiu.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez desiderata » 4 kwi 2010, o 00:07

Jago mój limit pomysłów się wyczerpał , musisz sama do tego dojrzeć i że tak brzydko powiem zacisnąć dupę i przeć przed siebie ;)
Trzymam za Ciebie mocno kciuki i jestem z Tobą , twoja sytuacja bardzo przypomina mi moją , a mi się udało więc ... :D
Avatar użytkownika
desiderata
 
Posty: 259
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 17:38
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez ewka » 4 kwi 2010, o 01:46

Jaga82 napisał(a): Nikt nigdy nie dał mu lekcji wychowawczej. Żył i pewnie żyje w przekonaniu, że to co on robi jest słuszne i należy mu wybaczać w imię miłości do niego.

Rozumiem Jago... trafiają się takie pokręcone dusze. Rozumiem, że próbujesz go wychowywać - myślę, że potrzeba na takie lekcje twardej i mądrej ręki, oraz duuużo duuużo siły i konsekwencji. Oby Ci wystarczyło!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 116 gości