Autoagresja- mowa duszy poprzez ciało...

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez ChatNoir86 » 6 lip 2009, o 01:03

Szkoda, że temat jest w agonii, czytałam ze łzami w oczach. Dziś mam już tylko szpetne szramy na lewym nadgarstku; a od czasu do czasu nachodzi mnie chęć, by wziąć kawałek rozbitego szkła (czy coś takiego, nigdy nie cięłam się nożami), wbić i pociągnąć. Stopują mnie myśli o tym, że za stara jestem na takie coś i że zwyczajnie nie wypada, tym bardziej studentce pracy socjalnej...
Ale czasami ciężko jest się powstrzymać... Zresztą, chyba podświadomie znalazłam inny sposób na samookaleczanie: zawsze wycinam skórki wokół paznokci, zawsze aż nazbyt dokładnie i w gorszych chwilach większość moich palców krwawi i pulsuje bólem.
Mój pierwszy post na tym forum...
Może ostatni, gdyż mimo iż mam niezliczoną ilość problemów, z którymi sobie nie radzę - zwykle udaję, że ich nie dostrzegam, albo że je wyolbrzymiam... A zwykle zadowalam się czytaniem wypowiedzi innych forumowiczów.
A jeśli już się uzewnętrzniam - tak jak teraz - to później wstydzę się, czuję się jak ofiara losu...Chociaż zwykle kasuję swoje posty zanim zdążę kliknąć "wyślij"...
Boże, jak ja nienawidzę użalać się nad sobą.
Mam nadzieję, że autorka tematu doszła do siebie...
Przepraszam za dygresję i wpieprzenie się tutaj "z buciorami".
I witam wszystkich forumowiczów.
Avatar użytkownika
ChatNoir86
 
Posty: 3
Dołączył(a): 5 lip 2009, o 21:01
Lokalizacja: Białystok /okolice

Postprzez caterpillar » 6 lip 2009, o 09:47

Chat Noir Witaj!

Temat nie musi byc w agonii wystarczy ,ze zalozysz swoj watek ,jesli potrzebujesz pogadac jak najbardziej zachecam.
Osobiscie nie mam zadnego doswiadczenia z tego typu sparawami ale wiem ,ze na forum jest kilka takich osob i wierze ,ze chetnie z Toba porozmawiaja.

trzym sie!
pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez wielorybica » 6 lip 2009, o 14:04

Cześć ChatNoir,
wiesz ja czułam się bardzo podobnie do Ciebie, kiedy w końcu odważyłam się wcisnąć wyślij.
Pisanina tutaj nie musi być użalaniem się nad sobą, po prostu czasami pozwala spojrzeć na siebie z perspektywy, czasami to co inni piszą bywa zaskakująco trafne a pożerani przez własne lęki nie umiemy po prostu tych oczywistości dostrzec, a czasami zamiast leżeć w zimnym łóżku można mieć choć wirtualne przeświadczenie, że ktoś o Tobie myśli i Ci dopinguje.
Ja trafiłam tu właśnie wtedy, kiedy nie wytrzymałam i jednak złapałam za żyletkę, dziś aż boje się myśleć o tamtej wielorybicy i wiesz co...zanim znowu zaczęłam sam decydować o sobie (zamiast moje lęki o mnie) nie raz właziłam tutaj, czasem tylko poczytać, czasem coś nabazgrolić, bo to było moim małym kołem ratunkowym i pisząc tu czułam zobowiązanie, że już tego więcej nie zrobię i pomogło, choć czasem ręce świerzbiły.
Jeśli wolisz pisać tu, to pisz, jeśli chcesz założyć wątek to załóż...nie ma się czego wstydzić...
Pozdrawiam Cię ciepło!
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez Filemon » 6 lip 2009, o 15:46

hej ChatNoir, witaj! :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez nusia___ » 6 lip 2009, o 17:10

witajcie , strasznie dawno mnie tu nie bylo... :(
Avatar użytkownika
nusia___
 
Posty: 836
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 20:30

Postprzez wielorybica » 7 lip 2009, o 10:52

I co u ciebie nusia?
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez nusia___ » 7 lip 2009, o 16:47

bylo naprawde swietnie , nie wiem co sie stalo , bylam niedawno w klinice endokrynologii i diabetologii , a teraz mam skierowanie do kliniki psychiatrycznjej dzieci i mlodziezy. nie potrafie w tym momencie nic napisac , bo tyle sie wydarzylo. :(
pozdrawiam wszystkich i przepraszam , ze tak nagle przestalam sie oddzywac
Avatar użytkownika
nusia___
 
Posty: 836
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 20:30

Postprzez agik » 7 lip 2009, o 19:20

Nusiu, Kochanie
... znów przepraszasz??? :paluszek:

Dobrze, ze jestes chociaż milcząco :pocieszacz:

Trzymaj sie, kochana
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez flinka » 8 lip 2009, o 21:49

---------- 21:48 08.07.2009 ----------

Witaj ChatNoir86 na forum :)

Zamilkłaś, ale liczę, że jeszcze tu zajrzysz. Ja też się okaleczałam, od ostatniego razu minęło chyba półtora roku, sama już dokładnie nie pamiętam. Dlatego jeśli mogę Ci w jakiś sposób pomóc to jestem...

Rozumiem, że okaleczenia to coś co ciągle pojawia się w Twoich myślach, tak? Przypuszczam, że trochę o tym czytałaś, ale spytam czy znasz książkę "Autoagresja - mowa zranionego ciała"? Mi podsunęła ją kiedyś bliska osoba i może nie tyle, że pozwoliła mi pokonać tendencje autodestrukcyjne, ale na pewno lepiej zrozumieć dlaczego to robię i co mi wtedy towarzyszy.

Wiesz z samookaleczeniami jest tak, że są one tylko objawem. Im mocniej się w tym pogrążamy tym bardziej wydaje się, że są one problemem samym w sobie. Koncentrujemy się na wstydzie, tym jak to ukryć i czy walczyć z kolejnym autodestrukcyjnym impulsem czy nie. A tak na prawdę trzeba zająć się tym, co jest przyczyną tego, że sięgasz po rozbite szkło. Myślę, że w przypadku samookaleczeń bardzo trudno sobie poradzić bez pomocy psychologa czy terapeuty. Być może można to wszystko zależy od tego ile cierpienia chowasz za swoimi ranami. Rozumiem, że Ty jeszcze nie sięgnęłaś po pomoc, nic o tym nie napisałaś (?)

Najważniejsze jest byś zaobserwowała co czujesz przed tym, w czasie okaleczania i po. Wtedy możesz znaleźć odpowiedź na pytanie, gdzie tkwią przyczyny i co Ci to daje. A może wiesz? Zastanowiło mnie Twoje zdanie, że udajesz, że nie masz problemów i to, że się wstydzisz... Czy nie jest może tak, że okaleczenia pozwalają Ci je wreszcie dostrzec, może też pozwolić na chwilę słabości? Pozwalasz sobie czasem być bezradną? Może daje Ci to też coś innego, to możesz wiedzieć bądź odkryć tylko Ty... Czasami odpowiedzi jest kilka.

Czego potrzebujesz, by przestać się okaleczać? Wiem, że to nie jest łatwe pytanie, możesz potrzebować czasu i pomocy, by znaleźć na nie odpowiedź.
Napiszę Ci czego ja potrzebowałam. Było to prawo do tego, by móc być słabą, bezradną i równocześnie by ktoś się mną zaopiekował - kryło się pod tym zauważenie, że cierpię i po prostu bycie ze mną. Bardzo potrzebowałam usłyszeć zdanie: "Nie musisz się okaleczać, jeśli powiesz mi, że cierpisz, uwierzę Ci".


Może za jakiś czas będziesz gotowa napisać więcej o tym co przeżywasz. Uwierz mi, że to przyjazne i bezpieczne miejsce, tu możesz pobyć sobie słaba i nie stanie się nic strasznego. Jakby co to jestem i chętnie z Tobą porozmawiam.


Pozdrawiam cieplutko!

---------- 21:49 ----------

zwykle udaję, że ich nie dostrzegam, albo że je wyolbrzymiam...


Jeszcze jedno. Ktoś Ci bliski w ten sposób podchodził do Twoich problemów? Nie musisz tu odpowiadać, jeśli nie chcesz.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez Aisha » 31 mar 2010, o 20:16

Witam
Z problemem autoagresji borykam się od lat. Nie widzę już dla siebie nadziei. Nie potrafię nawet dokładnie zliczyć od ilu lat ten problem mnie dotyczy, bo odkąd pamiętam, jakaś forma autoagresji / samookaleczenia jest w moim życiu.
W tej chwili jestem dorosłą osobą. Mam własne dziecko, pracuję i wiodę z pozoru normalne - nudne życie. Wszyscy, którzy mnie znają, postrzegają mnie jako spokojną, opanowaną osobę. Gdy jestem wśród ludzi zawsze staram się nad sobą panować. Gdy jestem sama odreagowuję wszystkie stresy, żale, porażki i niepowodzenia robiąc sobie TO.
Później największym moim zmartwieniem staje się to, jak ukryć efekty swoich działań.
Dziś np. jest dzień, który najchętniej wymazałabym z kalendarza - koszmar. Zastanawiam się jak bardzo zmasakrujęswoje ciało wieczorem. Boję się tego co sama za chwilę zrobię. "I'm my own worst enemy" jak śpiewa Pink...
Aisha
 
Posty: 41
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 17:35

Postprzez Aisha » 31 mar 2010, o 21:36

Monia, dzięki za odpowiedź.
Dobrze, że coś robisz żeby z tego wyjść. Tak trzymaj. Ja na razie nie mam odwagi iśc do psychologa. Pierszym krokiem do wyjścia z nałogu miało być "uzewnętrznienie się" na forum.
Podobnie jak Ty nie czuję już bólu i toteż jest dla mnie sygnał, że nie jest dobrze.
A co do mojej rodziny... Chyba nie są do końca świadomi problemu. Albo ja skutecznie udaję każdy kolejny "wypadek".

A jakie jest zdanie psychologa na temat samookaleczeń? Skąd bierze się ten problem? Jest na ten temat jakaś teoria?
Aisha
 
Posty: 41
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 17:35

Postprzez Sansevieria » 1 kwi 2010, o 14:12

Teorii jest sporo. Możesz zajrzeć na przykład do działu "czytelnia" Fundacji Kidprotect , jest sporo niezłych artykułów na ten temat. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Klaudia.07 » 1 kwi 2010, o 21:05

Witam :)
heh.. Nie wiem od czego zacząć.. nie wiem nawet co mam napisać,.
Tne się od ponad 3 lat jak dobrze pamiętam.
Samookaleczanie się.. stanowi część mnie, wielką część mnie.. mojego życia. Niczego nie wyolbrzymiam.. Kiedyś nie przyznawałam się ze jest to moim jakimś problemem, ale teraz.. wielkim i wielką słabością. Problemem z którym napewno nie poradzę sobie bez pomocy psychologa, żadni przyjaciele mnie po prostu nie powstrzymają.. To jest zbyt silne. Bóg ? Czasami myślałam ze On mi pomoże, że doda mi sił na walkę z tym. Ale.. czasami nie mam siły by się modlić, więc jak ma mi pomóc ? Najgorsza jest świadomość, że na moim ciele znajdzie się jeszcze większa ilość blizn, mniejszych to większych.. Przyzwyczaiłam się tak żyć z tym gównem.. Dla mnie to takie nic "to tylko krew" , "to tylko kolejna, głupia blizna" ale gdyby tak popatrzeć, to też bym na miejscu innych ludzi pomyślała ze jestem trochę powalona.. bo inni tego nie rozumieją, a czasami nawet nie próbują tego zrozumieć. Czuję się POTWORNIE. Nie mam nadziei już żadnych że wyjdę z tego bagna. Tyle razy próbowałam, tyle razy z tym walczyłam.. Nie mam juz nad tym kontroli.. Już nie wierzę. Przez to wszystko czuję się taka INNA.. Niekiedy patrzę na nadgarstki innych osób z nadzieją że coś zobaczę, ze nie jestem taka jedyna "inna" , że jest więcej osób, które to robią.. ale znam dobrze tylko jedną osobę z takim samym problemem jak ja. Niektórzy moi znajomi jak maja załamke mówią mi że próbowali sie pociąć, ale nie mają odwagi. Pytają się mnie jak ja to robię, bo oni nie potrafią.. A ja patrzę się na nich i pytam się, jak oni to robią, że nie potrafią tego zrobić.. Sztuka co nie ? To ja im zazdroszczę.. Gdyby Oni wiedzieli jakie głupoty mówią.. Nienawidze i kocham te żyletki.. Raz nazywam je moimi przyjaciółkami, a raz wrogami.. Jakie to chore.. Mama mi wyrzuciła chyba żyletki, jak miałam dołek otworzyłam szafkę a ich nie było, znieruchomiałam na jakiś czas i patrzyłam sie cały czas w ten pusty pojemnik.. zaczęłam się wyżywać na poduszce, w końcu nie wytrzymałam, zaczęłam sie trząść i wzięłam z szafki byle co i robiłam czym popadnie na złość im, później rozwaliłam maszynkę i wyciągnęłam ostrza, i oni myśleli że to coś pomoże ? hhe... śmieszne..
"Jeżeli chcesz - znajdziesz sposób, jeżeli nie - znajdziesz powód."
Klaudia.07
 
Posty: 4
Dołączył(a): 1 kwi 2010, o 14:35

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 215 gości

cron