chcę pomóc mojej Żonie, kobiecie głodnej uczuć

Problemy z partnerami.

Postprzez doduś » 29 mar 2010, o 09:15

nooo :) dobry weekend za mną. Czytam o wyjściu z toksycznej miłości, ze wzspółuzależnienia i uzależnienia i właśnie pomyślalem, że powinienem zmienić tytuł wątku na "chcę pomóc sobie" :) Spokój, roz[poznaję w sobie co jest uzależnieniowe, a przede wszystkim uczę się radzić sobie z tym. Kilka małych sukcesów na tym polu, poza tym myśl w głowie - o siebie muszę się troszczyć przede wszystkim sam. A jeśli ktokolwiek cokolwiek dla mnie zrobi to bardzo miło, że taka była jego wola. Oczywiście mam w pamięci, że już przechodziłem takie kilkudniowe poprawy nastroju, że ta sinusoida cały czas jest, ale teraz nie boję się spadku nastroju tylko raczej jestem ciekaw co bedę wtedy czuł i będę chciał dojść dlaczego tak się czuję, co spowodowało taki mój nastrój.
Ważna jest dl mnie świadomość jednego. Do tej pory liczyłem, że jak wyjdę z jednego z nałogów, Żona do mnie wróci i będzie pięknie. Ona naprawi w sobie co trzeba itepe. Teraz już myślę inaczej, przestałem się oszukiwać. Robić swoje, zajać się sobą. Jej życie jest Jej. Sam nie wiem, czy jak wyjdę z uzaleznienia od Niej to będę chciał z Nią być. Nie zastanawiam się nawet nad tym. Nie mam na to wpływu. Hmm..... Mam poczucie kolejnych kroków, czy kroczków czy nawet drgniecia. Ale wiem, że drgam, posuwam się w dobrym kierunku. Aż "boję" się co będzie, jak jeszcze bardziej powiększy się moja samoświadomość :)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 29 mar 2010, o 13:07

Tak całościowo, to się z Tobą zgodzę. I nawet Ci przyklasnę :oklaski:
Jak podejrzewam - jesteś oczarowany i zachwycony odkrywaniem i wdrażaniem wyczytanych treści... ja bym radziła jednak troszkę spokojniej i rozważniej, aby z kolei nie przegiąć w przeciwną stronę.


doduś napisał(a):Sam nie wiem, czy jak wyjdę z uzaleznienia od Niej to będę chciał z Nią być.

Hohoho!!! I tutaj widzę tą próbę ewentualnego przegięcia.

doduś napisał(a):Nie zastanawiam się nawet nad tym. Nie mam na to wpływu. Hmm.....

Że nie czas teraz nad tym się zastanawiać, to się zgadzam.
Że nie masz na to wpływu, to się nie zgadzam. No bo masz. Czy nie?

:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 29 mar 2010, o 13:49

Ewka... Ty mnie tu pod włos nie czesz :)
Zgadzam się z Tobą, że jest euforia poznania - po niej pozostaje tylko ciężka praca i walka. Czasem bez sukcesów. Wiem, mam świadomość, że na początku każda zmiana wydaje się być krokiem milowym, a potem czasem ogromnych zmian nie zauważamy, bo to wszystko staje się bardziej codzienne i powszednie. Spokój i rozwaga to rzeczy, które powoli osiągam. Mam za sobą 3 miesiące z rosnącą świadomością problemów, które należą do mnie. Gdybym sam się "za bardzo rozpędził" to chodze na terapię, gdzie terapeutka skutecznie mnie stopuje, chodze na mityngi, gdzie również jest czas na refleksję. Stosuję się do zasady, nie wiesz co robić, nie rób nic, nie wiesz co powiedzieć, nie mów nic. Ale bez popadania w skrajność typu "rozwiaże się samo" Moje sprawy muszę rozwiazywać sam.
W drugiej kwestii.

Nie będę się rozpisywał bo wszystko jest w mojej sygnaturce :) Wiosła trzymam JA...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 29 mar 2010, o 15:50

Chętniej bym Cię poczuchrała, niż poczesała:):):)

A jednak masz wiosła... czyli jednak masz wpływ na to, w którą stronę pożeglujesz;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 29 mar 2010, o 16:04

MOJA decyzja :) Suwerenna Świadoma, Moja :)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 29 mar 2010, o 16:06

I nie uzależniona od nikogo i niczego! Tak!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 30 mar 2010, o 09:25

dzisiaj trudniej. Zastanawiam się co zrobić, i wiem że nie mogę nic zrobić. Widzę, słyszę, że chyba ruszył schemat uzależnieniowy mojej Żony. Przez lata nauczyłem się rozpoznawać pierwsze symptomy. Teraz znów się pojawiły. Powiedziałem Jej to i zareagowała jak zwykle: nerwowo bagatelizujac sprawę. Zwykle, kiedyś było tak, że ja w swoim uzaleznieniu od Niej zaczynałem Ją w tej sytuacji gonić i sam się nakręcałem. Im bardziej ja goniłem, tym bardziej Ona uciekała. Dziś Ona jest świadoma swojego problemu i ja jestem świadom mojego. Myślę, że teraz już chyba nie powinienem reagować, tylko czekac na rozwój sytuacji. Ale myślę, że zapalnikiem uruchomienia Jej schematu jest nie tylko to, że ja gonię. Ja nie znam Jej mechanizmów spustowych. Tylko Ona może sobie to przepracować.
konkluzja. Zajmuję się nie swoim problemem - wiem, że on mnie dotyka, bo to moja Żona, ale nie wiem co mogę zrobić, czy w ogóle powinienem coś zrobić. Dziś idę do terapeutki, wiec ja o to zapytam.
Druga sprawa to zatrzymanie moich uzależnionych zachować zwiazanych z zaistniałą sytuacją. Tutaj myślę, że jakoś sobie poradzę. Rozkładam problem dość racjonalnie i chyba umiem go nazwać. Zainwestowałem zaufanie tym samym ryzykując ,że może być ono zawiedzione i będzie mnie boleć. Myślę, że boję się tego bólu, tego jakie mogą być we mnie jego następstwa, że będzie bardzo duży, bo przeżywany dużo bardziej świadomie niż kiedyś. Zaufania nie chcę wycofywać, więc myślę, że pozostaje mi rola obserwatora w tej sytuacji. Teraz to walka mojej Żony. Ja nie wiem co jest w Niej. A to co jest, jest Jej, nie moje. Trudne to, ale cieszę się, ze jestem świadom tego co jest we mnie.

Ważne, jest też opcja że widzę problem tam gdzie go nie ma! No ale symptomy są mi bardzo dobrze znane wiec nie wiem jak to w końcu jest...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 30 mar 2010, o 15:38

doduś napisał(a):konkluzja. Zajmuję się nie swoim problemem - wiem, że on mnie dotyka, bo to moja Żona, ale nie wiem co mogę zrobić, czy w ogóle powinienem coś zrobić. Dziś idę do terapeutki, wiec ja o to zapytam.

Ciekawa jestem, co Ci odpowie. Bo niby każdy powinien się zająć sobą, aby jakoś się do życia ustawić - to wydaje mi się logiczne. Czy tak też jest, kiedy jest partner? I jeśli też ma jakiś problem?

Ja się Doduś w tych uzależnieniach i współuzależnieniach pogubiłam, szczerze przyznam... kto, co i od czego. No i nie wiem. Fakt - wiedzieć nie muszę, ale mi się zaciera cały obraz. Drugi fakt - nikt nie powiedział, że muszę mieć klarowny;)

Trzymam kciuki
:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 30 mar 2010, o 15:44

celem wyjaśnień - jestem uzalezniony emocjonalnie od mojej Żony i do tego mam jeszcze kilka nałogów. Rozpocząłem od zaprzestania zachowań nałogowych a teraz zabieram sie powplutko za sedno - czyli uzaleznienie emocjonalne.
Z drugiej strony Przy moim uzaleznieniu emocjonalnym moja Żona jest współzależniona a do tego współuzaleznienie zaczęło w Niej wywoływać inne uzależnienia szczęśliwie w mniejszym natężeniu niż u mnie. Tak to widzę.
Uff... Generalnie moim zdaniem, w mojej ocenie sytuacji główny problem tkwi w uzlaeżnieniu i współuzależnieniu emocjonalnym wynikającym z pochodzenia z rodzin dysfunkcyjnych.
Tyle chodnej analizy
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 30 mar 2010, o 15:58

Dzięki.
No to jest niezły misz-masz. A wspólna terapia nie wchodzi w grę? Ja się nie znam, Doduś... tak mi się tylko pomyślało.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 30 mar 2010, o 16:13

póki co, z przyczyn ode mnie niezaleznych nie. Ale wierzę, że jej czas nadejdzie
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 30 mar 2010, o 16:32

:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 31 mar 2010, o 12:17

wczoraj moja Żona sama wróciła do nurtującego mnie tematu jej schematu uzależnieniowego. To inne z Jej strony zachowanie niż kiedyś. Kiedyś bagatelizowała to, co mówiłem, nie wracała do tematu i, dopóki się dało, ukrywała wszystko przede mną. Teraz sama wróciła do tematu zapewniając mnie , że nic złego się nie dzieje. Zaufałem, choć są we mnie wątpliwości podtrzymuję ryzyko. Dziś widzę więcej niż kiedyś i będę uważnie się przyglądał. W styczniu podjęliśmy decyzję, o mówieniu sobie prawdy, choćby bardzo bolesnej. Tego się trzymam. Ale daleki jestem od naiwności i przede wszystkim jestem wychodzącym, świadomym swoich uzależnień w dodatku przez cały czas abstynentem. Zatem dziś już na pewno nie będzie tak samo jak kiedyś!
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Sansevieria » 31 mar 2010, o 12:19

:ok:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez ewka » 31 mar 2010, o 13:47

No;) Coś jakby drgnęło!
A zapytałeś Doduś terapeutkę o to, o co miałeś zapytać?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 333 gości