Dziecko Szatana

Problemy związane z depresją.

Dziecko Szatana

Postprzez prince » 29 mar 2010, o 20:57

"Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.

Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska
są tym, co mnie pociesza."

Psalm 23



Miałem jakieś 7-8 lat.Był wieczór,szarówka,szliśmy z ojcem na działkę,towarzyszył nam mój ukochany mały piesek.Nagle mój ojciec z byle powodu wpadł w szał,chwycił duży kamień i wykrzykując że zabije tego psa cisnął nim w jego kierunku.Na szczęście nie trafił.Pies uciekł,ja pobiegłem go szukać.Złapałem go i nie wiedziałem co robić.Płakałem.Bałem się wrócić z nim do domu bo wciąż słyszałem słowa ojca że go zabije,wciąż miałem przed oczami kamien którym z furią próbuje trafic psa.Ale co miałem zrobić,przecież było już ciemno,musiałem wrócic do domu.Ale tak bardzo się bałem,nie o siebie,o mojego pieska...Szedłem schodami do mieszkania.Byłem na półpietrze,trzymałem pieska na rekach,w drzwiach pojawił się rozwścieczony ojciec i kazał mi wejsc do domu.Ja,zalany łzami,powiedziałem że tego nie zrobie bo on zabije mojego psa.Zrobił się szum na całą klatkę,ja płacząc,kazałem mu obiecać ze jak wejdę do domu to go nie zabije.Obiecał.Nie zabił.

Kiedy wracałem do domu niosąc psa na rękach,wierzyłem że takze i ja jestem dzieckiem Boga.Modliłem sie,błagałem zeby nic nie stało się mojemu psu,żeby ta cała sytuacja okazała się tylko koszmarnym snem...

Prawie codziennie,jako dziecko,wracając do domu ze szkoły lub innego miejsca,błagałem Boga by ojciec wrócił do domu z pracy trzeżwy,by nie ubliżał,bił,trzaskał mebli,wyrzucał z domu.Błagałem ze łzami w oczach...Niestety,rzeczywistość stawała sie odwrotnością moich modlitw...

Chodziłem i nadal chodzę "ciemnymi dolinami",ale zawsze towarzyszy mi strach,"laska Pana" nie ochraniała mnie od złego.Bo nie jestem jego dzieckiem.Już nawet nie myślę ze jestem 'niczyj'.Jestem przeklety.Jestem dzieckiem diabła.Ze strachem zasypiam,ze starchem się budzę,ze strachem wychodzę z domu i do niego wracam.Wszystkiemu towarzyszy strach.
Gdy byłem dzieckiem matka nieraz mówiła mi ze we mnie jest jakiś demon...Wtedy nie wierzyłem,ale teraz...

Nadal wierzę że istnieje dobry Bóg.Ale nie wierzę że jestem jego dzieckiem...Widocznie na to nie zasłużyłem...

Chcę umrzeć,bez bólu,bez cierpien,poprostu przestać istnieć,stać się tym czym byłem przed dniem w którym opuściłem łono matki,czyli nikim...

prince
prince
 

Postprzez Sansevieria » 29 mar 2010, o 21:44

Nie jesteś dzieckiem Szatana. Gdybyś był, to tu, na ziemi, niewątpliwie by Ci było jak w puchu. Samo przyjemne, zero cierpienia. A na bycie dzieckiem Boga wcale nie trzeba zasługiwać, nim się po prostu jest.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Dziecko Szatana

Postprzez sikorkaa » 29 mar 2010, o 21:52

prince napisał(a):"laska Pana" nie ochraniała mnie od złego.


We śnie szedłem brzegiem morza z Panem
oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia.
Po każdym z minionych dni zostawały na piasku
dwa ślady mój i Pana.
Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad
odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.
I rzekłem:
„Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą
przyrzekłeś być zawsze ze mną;
czemu zatem zostawiłeś mnie samego
wtedy, gdy mi było tak ciężko?”
Odrzekł Pan:
„Wiesz synu, że Cię kocham
i nigdy Cię nie opuściłem.
W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad
ja niosłem Ciebie na moich ramionach.”


:misiu: mysle ...
sikorkaa
 

Postprzez prince » 29 mar 2010, o 22:09

Nigdy nie widziałem za sobą dwóch sladów,zawsze był tylko jeden,mój własny,zbroczony krwią...bo wszystko co mam(a mam niewiele) musiałem wyszarpać od życia własnymi pazurami,nikt mi nic nie dał,oprócz bagażu który każdej nocy powraca w ścinających krew w żyłach koszmarach...Ale kogo to?...
prince
 

Postprzez melody » 29 mar 2010, o 22:24

prince napisał(a):Ale kogo to?...

Na przykład mnie.

Prince, nie znam się na bogach, ani szatanach. Wiem natomiast, co to znaczy żyć w rodzinie i czuć się jak w piekle. Mam wrażenie, że masz wciąż wiele do powiedzenia swojemu ojcu. I nie ważne, że on już umarł. W Tobie on wciąż żyje, prawda? Żyje i wydaje się mieć przypisaną ogromną moc.

Zauważyłam, że lubisz pisać. Pisałeś kiedyś list do ojca?

mel.
melody
 

Postprzez Smerfna » 29 mar 2010, o 22:32

Prince... Bardzo mnie poruszył twój post. Pięknie piszesz.
Nie jesteś dzieckiem szatana. jesteś dzieckiem Boga. Proszę powiedz ile masz lat???
Mnie równiez towarzyszy strach, jak tylko ktoś coś głośniej powie, trząśnie co kolwiek, nawet przypadkiem, we mnie juz wytwarza się stan gotowości, lek, nasłuchiwanie...

Jesteś dzieckiem Boga, pięknie piszesz, modlisz się do niego. Bóg wystawia Cie na cierpienie, jak Hioba. ( za ewentualny bład z Hiobem przepraszam )
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez laissez_faire » 29 mar 2010, o 22:34

Prince zgorzknie i złość zaczynają przejmować nad tobą kontrole i z chłopca, który bronił pieska robisz się facetem, który trzyma kamień... a przecież wiem, że masz piękne wnętrze; poszukaj w sobie wartości, którym byłeś wierny i walcz o nie... walcz o siebie!
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez ewa_pa » 29 mar 2010, o 22:38

Nie jesteś dzieckiem szatana prince jestes po prostu zmeczonym skrzywdzonym człowiekiem ale ja wierze i ufam ze to sie kiedys skonczy dla ciebie dla mnie ze znow bedzie nadzieja i usmiech i normalnosc
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez laissez_faire » 29 mar 2010, o 22:45

Bóg dał wam wolną wole i to w dużej mierze od was zależy kim jesteście... mimo, że moja wiara jest szczątkowa, to w chwilach słabości przeklinałem stwórce, by czuć się silniejszym, ale to było ułudne i bezcelowe, jakby wrzeszczeć do ściany licząc, że głos się odbije i przyniesie odpowiedzi na nurtujące nas pytania. A przecież odpowiedzi są zawsze w nas samych.
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez prince » 29 mar 2010, o 23:08

Czuję podobnie jak wspomniany Hiob,w zasadzie jego słowa mógłbym włozyć do swoich ust(dla mnie jeden z najpiekniejszych fragmentów Pisma Swietego):

"Niech przepadnie dzień mego urodzenia
i noc, gdy powiedziano: "Poczęty mężczyzna".
Niech dzień ten zamieni się w ciemność,
niech nie dba o niego Bóg w górze.
Niechaj nie świeci mu światło,
niechaj pochłoną go mrok i ciemności.
Niechaj się chmurą zasępi,
niech targnie się nań nawałnica.
Złorzeczenie nocy poczęcia
Niech noc tę praciemność ogarnie
i niech ją z dni roku wymażą,
niech do miesięcy nie wchodzi!
O, niech ta noc bezpłodną się stanie
i niechaj nie zazna wesela!
Niech ją przeklną złorzeczący dniowi,
którzy są zdolni obudzić Lewiatana.
Niech zgasną jej gwiazdy wieczorne,
by próżno czekała jutrzenki,
źrenic nowego dnia nie ujrzała:
bo nie zamknęła mi drzwi życia,
by zasłonić przede mną mękę.
Czemu przy urodzeniu nie umarłem?
Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona,
nie wyszedłem z wnętrzności, by skonać?
Po cóż mnie przyjęły kolana
a piersi podały mi pokarm?
Nie żyłbym jak płód poroniony,
jak dziecię, co światła nie znało.
Teraz bym spał, wypoczywał,
odetchnąłbym w śnie pogrążony
z królami, ziemskimi władcami,
co sobie stawiali grobowce,
wśród wodzów w złoto zasobnych,
których domy pełne są srebra.
Tam niegodziwcy nie krzyczą,
spokojni, zużyli już siły.
Tam wszyscy więźniowie bez lęku,
nie słyszą już głosu strażnika;
tam razem i mały, i wielki,
tam sługa jest wolny od pana.
Co nieszczęśliwemu po życiu?
Po co się daje życie strapionym,
istnienie złamanym na duchu,
co śmierci czekają na próżno,
szukają jej bardziej niż skarbu w roli;
cieszą się, skaczą z radości,
weselą się, że doszli do grobu.
Człowiek swej drogi jest nieświadomy,
Bóg sam ją przed nim zamyka.
Płacz stał mi się pożywieniem,
jęki moje płyną jak woda,
bo spotkało mnie, czegom się lękał,
bałem się, a jednak to przyszło.
Nie znam spokoju ni ciszy,
nim spocznę, już wrzawa przychodzi".

Księga Hioba rozdział 3

Gardło mi się zaciska gdy czytam ten fragment...Ktoś tysiace lat temu czuł to co ja...pieknie to opisał...
Bóg go nie opuścił.Nie pozwolił mu upasć całkowicie.

Ja już dwukrotnie próbowałem odejsc z tego świata,tyle ze pogotowie przyjechało na czas...Myśli samobójcze znów mnie dopadły,tak silnych nie było kilka miesięcy...nie wiem co bedzie...
Nie jestem Hiobem...nie mam na kogo liczyć...

p.

Ps.Mel,nie mam ochoty pisać czegokolwiek do ojca lub matki.Nie gadam z umarłymi,mimo ze oni co noc mnie dręczą...wciąż i wciąż...
prince
 

Postprzez laissez_faire » 29 mar 2010, o 23:13

Prince a może twój ojciec zmagał się z podobnymi problemami do twoich? Tylko, że on zagłuszał ból wódą... postarać się dojrzeć w nim skrzywdzonego człowieka, nie oprawcę dziecka, to trudne, ale będzie ci łatwiej pozbyćię koszmarów.
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez Sansevieria » 29 mar 2010, o 23:19

A ja się pozbyłam koszmarów dopiero jak wreszcie przestałam widzieć w swojej matce skrzywdzonego człowieka. W ojcu zresztą też. Jak ich wreszcie przestałam usprawiedliwiać. I bardzo mi to było potrzebne. Bo dopiero jak zobaczyłam i nazwałam brutalnie całe zło, to mogłam się go z siebie pozbyć. Na dobre.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez marie89 » 30 mar 2010, o 00:02

Prince...

Człowiek ma w sobie po troszę anioła i demona... Człowiek to tylko człowiek. Słaby, chwiejny, niedoskonały.. a za chwilę silny, zdolny. Musimy znaleźć w sobie równowagę tych skrajnych cech..

Sens życia.. siła.. Trzeba go odkryć i złapać mocno, by nie uciekł.

Znawcą Biblii wielkim nie jestem.. ale pamiętam, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo swoje.. Ja to różnie interpretuje. Bo przecież Bóg jest Doskonały.. a My mamy pierwiastki czegoś dobrego, ale doskonali nie jesteśmy.. zdecydowanie. Spotyka nas wiele.. wiele dobrego i wiele złego.

A Słońce dalej świeci, rzeka dalej płynie.. my żyjemy dalej.
Możemy, potrafimy, wierzymy..
marie89
 

Postprzez muchomory » 1 kwi 2010, o 00:55

ja nie podczepiam się pod Szatana . nigdy nie przyszło mi to nawet do głowy . raczej wydaje mi się , że Bóg wystawia mnie na szereg cholernych , bardzo długuch prób . tylko że ja nie mam już sił pokazywać , jak bardzo chciałabym Mu zawierzyć . za każdym razem , kiedy próbowałam się znowu do Niego zbliżyć , dostawałam w twarz . nadal twierdzę , że to wszystko próby , jednak nie potrafię znowu się nadstawić .
prince , musisz dać radę ze sobą dla siebie . jestem pewna , że gdzieś czeka na nas coś dobrego . jeszcze tutaj na ziemi gwoli ścisłości . musimy tylko odpowiednio długo stać w kolejce za tym . wiem , chociaż sama tak często się boję , i czuję się nikim , uwierz .
muchomory
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 mar 2010, o 22:47

Postprzez Niko » 28 kwi 2010, o 12:59

A moim zdaniem boga nie ma. Gdyby był nie pozwalałby na to wszystko. Do tego jeszcze te religijne nakazy tłuczone nam do głow odkąd pamiętam, że boga należy kochać nawet bardziej niż rodziców. Bezsens ! Bo tylko rodzice przy nas byli, to im zawdzięczamy wszystko a nie bogu.

A Szatan? Wyklucza się go wraz z bogiem bo to niby przez niego został stworzony. Pełen paradoksów aspekt.


Nie powinieneś się o nic obiniać. Ty jesteś dobrym człowiekiem, którego wychował zły czlowiek.
Nie myślales o tym, żeby odizolować się od ojca i zacząć zupelnie inne życie?
Avatar użytkownika
Niko
 
Posty: 39
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 07:15
Lokalizacja: Bydgoszcz

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 436 gości