Dziwna sprawa!!!

Problemy z partnerami.

Postprzez Jaga82 » 28 mar 2010, o 16:46

Trzeba tak było od razu :) Głowa do góry :) Cieszę się, że wszystko się wyjaśniło
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Smerfna » 28 mar 2010, o 20:23

Bianka ;) Super :)
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez bunia » 28 mar 2010, o 20:55

....a znasz tego kolege ?...okay....nie bede macic :oops: .....
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez woman » 28 mar 2010, o 21:06

Ja bym jednak zadzwoniła do tego kolegi. Choćby po to żebu usłyszeć głos.
Bianka, nie chcę mącić, ale dziwne to wszystko jednak.
Dlaczego tak się stresował przy tym telefonie...
Znam sytuację z innej strony niestety, więc wiem co mówię.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez owodnia » 28 mar 2010, o 21:36

Tak jak w temacie.....dziwna sprawa.
Nie pisze zeby ci namacic w głowie, tylko byś sobie nie pozwoliła namacic.
Nie trać rozumu, choc to widze dla ciebie juz bardzo trudne.
owodnia
 
Posty: 90
Dołączył(a): 17 sie 2008, o 19:00

Postprzez Bianka » 28 mar 2010, o 23:36

Hej, ok, ponoc to kolega naszego kolegi wiec moge go zapytac czy zna takiego Mateusza albo moge zapolowac na ten numer albo moge męża poprosic zeby przy mnie do niego zadzwonil...z drugiej strony moj mąż jest non stop w pracy i chyba trudno by mu bylo znalezc czas na kochankę :? z drugiej strony wiem ze wszystko jest mozliwe :?
zapytalam go jeszcze czemu sie nie zdenerwowal ze mu przejrzalam telefon a kiedys przy innym incydencie tak, a on mowi ze nie mial nic na sumieniu a wtedy mial bo ukryl ze utrzymuje kontakt ze swoją byłą...ale i tak jestem spokojniejsza, obserwowalam go caly dzien i podczas rozmowy szczegolnie, zapytalam tez o kontakty w telefonie ktorych nie znam, wszystkie potrafil wytlumaczyc, ja te osoby poznalam ale po prostu juz ich nie pamietam...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez ewka » 29 mar 2010, o 07:10

No i zrobiło się spokojniej :)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 29 mar 2010, o 15:45

Jejku Bianko przeczytałam cały temat...

Szczerze mówiąc to dużo wytrzymujesz jak na ciężarną kobietę... Odnośnie męża... przepraszam, ale mam porównanie między dwoma facetami i kurczę w obecnym związku, nawet do głowy by mi nie przyszło, żeby móc przyczynić się do takiego stanu żony i do tego w ciąży. Wiem, że małżeństwo i związek nie przypieczętowany to różnica, ale to zachowanie takie jakby był nie do końca emocjonalnie dojrzały. Ja wiem, że może głupio to brzmi ale zgodzę się z kimś, kto napisał wcześniej, że lepiej teraz się przemęczyć niż zmarnować pół życia. A dziecko? Jak się urodzi i będzie dorastać, to ma patrzeć i przeżywać co się z Wami dzieje? Twoje nastroje podlegają jemu, sama przyznałaś i dziecko możesz (nie musi tak być) też traktować dobrze jak się będzie układać i gorzej jak będzie źle. Po co to dziecku robić? Będzie miało tylko Ciebie, więc zadbaj o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. To pierwsze najbardziej...

Jetem pewna, że dasz radę stworzyć dziecku spokojny dom. Jestem zdania, że lepiej jak rodzice są osobno ale w spokoju, jeżeli im się nie układa razem. Po co dziecko ma być emocjonalnie zgubione. Wiesz jak to jest, jak się czasem męczysz ze sobą...


Bianko nie gniewaj się, że tak to ujęłam, ale trzymam za Ciebie kciuki...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Bianka » 29 mar 2010, o 16:43

---------- 16:39 29.03.2010 ----------

Kasiorku chyba nie jest aż tak zle, my jestesmy bardzo ze sobą związani, a jesli chodzi o pracę to on tez się w niej męczy, oboje popadliśmy w tą matnię, oczywiscie moze zrezygnowac w kazdej chwili ale z czego bedziemy zyc? wpadlismy w takie błędne koło ale razem, on nie robi mi w tym momencie na złość, sam się męczy...
Co do tej całej sytuacji z Mateuszem, wyjaśniło się, dziewczyny poddały trochę to w wątpliwość więc jeszcze to sprawdzę napewno ale jakoś tak uspokoiłam się jeśli o to chodzi, on jest non stop w pracy więc nie wiem czy dałby radę znalezc kochankę, wiem że nie potrafi żyć beze mnie, udowodnił to nie raz...moja psychika bardzo siada tez przez stan fizyczny, niedługo termin porodu a ja ledwo chodzę tak mi nawalił kręgosłup, nie wiem czy nie muszę mieć cesarki, ciągle martwię się o dziecko, moja psychika to wszystko ledwo dzwiga a do tego jestem sama bo mąż pracuje na okrągło:( brakuje mi go:(

---------- 16:43 ----------

Kasiorku nie wiem czy Cię dobrze zrozumiałam?? :? chodziło Ci o to co pisałam o naszym trybie życia tak?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Smerfna » 29 mar 2010, o 17:39

eh... Bianka...
Rozumiem Ciebie. Mój mężczyzna tez jest cały czas w pracy i również cierpie z tego powodu że nigdy nie ma czasu. Co prawda nie mamy dzieci, nie mieszkamy razem, nie jesteśmy małżeństwem. Ale wiem jak to ciężko jak się kogoś kocha a ten ktoś jest zajęty, zapracowany.... I równiez czasami się zastanawiam czy mnie kocha, czy nie zdradza, czy faktycznie tak ciężko pracuje i nie ma czasu. I w sumie głownie o to powstają konflikty ;/
Twój mąż prawdopodobnie jakby był blisko, w domu, pracował jak przeciętny mężczyzna pewnie nie byłoby tej całej sytułacji... Czy się myle???

A co do tego co napisał kasiorek. Wiem sama po sobie!!!! Wolałabym zdecydowanie abby moi rodzice ,żyli osobno niż razem, bo to małżeństwo to pomyłka.
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez Bianka » 29 mar 2010, o 19:50

---------- 19:47 29.03.2010 ----------

Ja nie uważam mojego męża za pomyłkę, no chyba zebym sie dowiedziała ze mnie zdradza...

---------- 19:50 ----------

Smerfna napisał(a):Twój mąż prawdopodobnie jakby był blisko, w domu, pracował jak przeciętny mężczyzna pewnie nie byłoby tej całej sytułacji... Czy się myle???


Racja, jak mial taki okres w pracy ze wracal w miare normalnie, 17-18, zdarzyla sie nawet 15 to bylo super, jedlismy razem, moglismy gdzies jeszcze wyjsc, chociazby na zakupy razem, zupełnie inaczej było:( a teraz jedynie co widzę to jak myje sie i kladzie spac bo nawet na kolacje za pozno:( jest tak zmęczony ze pada do lozka i od razu chrapie:(
Miałam plan pojechać do domu w tym tygodniu, ale znowu wyjazd ma na 2 dni więc go nie będzie:/
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Księżycowa » 30 mar 2010, o 01:44

Bianko miałam na myśli raczej tego jak Cię traktuje... Nie panuje nad sobą pomimo, że wie jaki jest Twój stan. Myślę, że powinien dać z siebie coś. Wydobyć więcej ciepła, wyrozumiałości i czułości. Fajnie, że pogadaliście...

Podobnie jak Smerfna, ja również wolałabym, zeby rodzice byli osobno. Jeszcze z nimi mieszkam i ojciec do dziś wysysa ze mnie wszystkie chęci do życia. Jakom dziecko skrzywdził mnie bardzo i mam przez niego trudności w życiu...

To Twoja decyzja. Ja po prostu wolałabym wybrać jaśniejsze perspektywy i najważniejsze wyjść z uzależnienia, bo każde uzależnienie nas niszczy...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Bianka » 30 mar 2010, o 01:55

---------- 01:54 30.03.2010 ----------

Kasiorku które sytuacje masz na myśli?
Nie uważam żebyśmy mieli skrzywdzić nasze dziecko...wiem o czym mówisz bo ja też chciałam żeby rodzice sie rozstali...
Jednak nasze dziecko dopiero w drodze i nie przyszło mi do głowy zeby mialo od nas doznac jakis krzywd...
Mowisz o jasnej perspektywie, ale ja nie mam perspektyw, nie mam gdzie mieszkać, nie mam pieniedzy, pracy, gdybym miala odejsc to chyba pod most, bo z moimi rodzicami to ciężko wytrzymać i nie sądze zeby byli zachwyceni takim pomysłem...
O odejsciu myslalam gdyby okazalo sie ze mnie zdradza bo wtedy wszystko by przestalo istniec, uczucie, więz, wszystko...ale nie sądzę zebym to bylo to, oczywiscie zostawiam sobie margines pewien i bede go obserwowac, ale nie sledzic i wpadac w obsesje...
Ogólnie z moim zdrowiem coraz gorzej, mąż mnie bardzo teraz wspiera, do tego przed nami święta, już się boję jak rodzinka mnie potraktuje, mąż jest jedynym wsparciem bo widzi co sie dzieje...nie wyobrazam sobie teraz zostac sama, zreszta nie mam powodu, nie odkrylam zdrady...

---------- 01:55 ----------

Jakie uzależnienie masz na myśli?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Księżycowa » 30 mar 2010, o 02:23

Nie osądzam Twojego męża, to na pewno.

Napisałaś, że jesteś od niego zależna. Zrozumiałam to jako zalezność psychiczną. Czy Ty miałaś na mysli materialną? Pisałaś o kłótniach i o stanie psychicznym. Przezywasz jego zachowanie. Zmartwiła się jak napisałaś, że wyrywa Ci telefon, że potrafi się unieść nawet jak chcesz sobie pograć. To może błahostki, ale sobie myślę, że stresujące...
Może źle to odczytuję, może jestem wyczulona...

To, że pojechał a wiedział, że masz wizytę u lekarza. Ważną zdaje się. Rozumiem - praca, ale czy na prawdę tego jednego dnia wywalczyć wolnego, albo chociaż w drodze wyjątku poprzekładać pewne sprawy. Na prawdę ma takiego okropnego przełożonego?

Jeżeli jednak Ty jesteś przekonana, że jest ok, to nie będę Ci nic wmawiać na siłę, bo najważniejsze jest Twoje zdanie i uczucia...

Miałam na mysli wspóluzależnienie od osoby... ale może się pośpieszyłam. Nie jestem w sytuacji Twojej, nie widzę osobiście, ale zmartwiły mnie Twoje posty i stan zdrowia, szczególnie psychicznego i podejście Twojego męża do tego...
Zdrówka i siły życzę...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Bianka » 30 mar 2010, o 02:36

Troszkę wynikło nieporozumień:)
Zależnośc miałam na myśli materialną :/
Jesli chodzi o pracę to jest fatalnie, mała firma mająca za dużo zleceń i za mało personelu, pracują od świtu do nocy a wywalczyć coś u szefa jest bardzo ciężko, pokłócił się z szefem nie raz i nie dwa, (szef daje mu czasem wolne na moje wizyty ale ja teraz musze bardzo czesto i stad problem) ale od jakiegos czasu boi sie bardziej ze straci ta prace bo chyba widzi jak trudno znalezc nową a dziecko w drodze mu uswiadomilo ze musi ją utrzymać:/ dlatego pisałam o matni, ale oboje w niej jestesmy, nie powiem mu rzuc pracę bo jestem swiadoma ze zostaniemy bez grosza:/ a z drugiej strony nienawidze tej pracy bo mi zabiera go calego, nasz czas, nasze malzenstwo:( uciekam do rodzicow, po co mam siedziec sama, dostaje tam depresji:( a teraz klopoty ze zdrowiem i on sam woli mnie do rodzicow przywiezc bo sie martwi jak jestem w domu sama, ze jakby co to nikogo nie ma:(
Jesli chodzi o wyrywanie telefonu to nie bylo to jakies agresywne wyrywanie, po prostu chodzilo mi o dziwny niepokój i ze koniecznie on sam mi włączy, nie stresowalao mnie to, jedynie bardzo niepokoilo bo wlasnie wyobrazalam sobie ze cos tam ukrywa:(
Fakt faktem moj mąż miał duże problemy z emocjami, ale nie wiem jak to sie dzieje znalazlam sposob , trafila kosa na kamien jak to sie mowi, czasem to moze nawet z boku wygladac jakby byl pod pantoflem, mialam pole manewru bo mąż wiedzial ze robi zle i zle sie z tym czuł...temperament ma ale mam nadzieje utemperowany:) a o zlym nie chce pamietac...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 205 gości

cron