chcę pomóc mojej Żonie, kobiecie głodnej uczuć

Problemy z partnerami.

Postprzez doduś » 23 mar 2010, o 10:46

dziękuję dziewczyny. To "dziękuję" jest trudne dla mnie. Wasze słowa odbieram w środku z poczuciem własnej godności, wiem, że na nie zasługuję, a jednocześnie mam świadomość, że to wszystko, co zrobiłem, to tylko maleńki kroczek. Kiedyś nie potrafiłem przyjąć komplementu/dobrego słowa albo po prostu negowałem to, że mogę na niego zasłużyć. Deprecjonowałem. To bardzo trudne dla mnie. Dziś słuchałem Grechuty - ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy.
Wciąż wątpię w sens. Ale też wciąż go odnajduję.
Jak to wszystko boli....
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 23 mar 2010, o 14:34

Co nie boli, to nie życie,
co nie przemija, to nie szczęście - Ivo A.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 24 mar 2010, o 11:33

dziękuję Bogu, że nie znam przyszłości. dzięki temu mogę marzyć. Ale też dzięki temu jeśli słyszę słowa, że coś jest niemozliwe mogę powiedzieć, że nie znam przyszłości a w niej pewna jest tylko śmierć. Niemozliwe jednak moze się stać

Spadam
jak kropla
uderzam
w skałę
na wieki wieków
Amen
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 25 mar 2010, o 01:31

Pozdróweczka Doduś. Kibicuję Ci!!!

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 25 mar 2010, o 10:49

nie radzę sobie sam ze sobą :(
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 25 mar 2010, o 11:07

Dlaczego Doduś? Czy można Ci jakoś pomóc?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 25 mar 2010, o 11:20

nie wiem, moze mozna, nie wiem. Potrzebuję pomocy, ale nie wiem jakiej. czasem jak dziś wszystko traci sens i pozostaje tylko lęk. Jak to dobrze, że nie myśle o powrocie do nałogu. Chociaz tutaj jestem spokojny
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 25 mar 2010, o 11:45

A czego ten lęk dotyczy najbardziej?
Gdzieś (chyba) wyczytałam, że jesteś na terapii... ona Cię nie uspokaja?

"Nie lękajcie się" - J.P.2


:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 25 mar 2010, o 12:05

ech to trudne wszystko... Terapia pomaga, jednak z racji mojego uzaleznienia póki co przerabiam najpilniejsze sprawy. Mam wsparcie... znalazłem w Was :) dziękuję :) Lęk jest przed konsekwencjami przeszłości i dnia dzisiejszego jakie moga być w przyszłości. Jest napadowy i wszystko mija. Gdy porządkuję tor myślenia lęku nie ma. Moze zbyt racjonalny czasem jestem ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 25 mar 2010, o 13:54

Mnie lęk dopada tylko wtedy, kiedy dzieje się źle moim dzieciom... wynika on (jak sądzę) z faktu, że w młodości mój brat próbował odebrać sobie życie. To jest mój słaby punkt i nawet nie umiem go sobie zracjonalizować, bo jest w tym jakaś ostateczność. Cała reszta jakoś mnie nie rusza... póki człowiekowi dane jest żyć, to zawsze się jakoś odnajdzie... dlatego uważam sam fakt życia za NAJWAŻNIEJSZĄ wartość... reszta leci na klatę i trzeba ją "wziąć" - tu nie ma ostateczności.

Konsekwencji jakich się obawiasz najbardziej?


:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 25 mar 2010, o 14:05

jakich ? że nie będzi tak jak chcę, żeby było, że zostanę zraniony, że będzie bolalo. Na to nie mam wpływu :) wiem, a jednak sie lękam. NIe mogę działać za innych, być innymi, być moją Żoną. Dobrze że chociaż to wiem :)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Salome » 25 mar 2010, o 16:43

Ja boję się ludzi podłych, podstępnych... :(
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez ewka » 26 mar 2010, o 08:46

ZAWSZE trzeba zakładać, że będzie dobrze.

doduś napisał(a):NIe mogę działać za innych, być innymi, być moją Żoną.

Nie możemy... dlatego człowiek jako jednostka jest tak bardzo ważny. Ty, ja, on, ona... ale każdy z osobna, bo każdy ma swoje zadania i swoje odnalezienie się w sytuacjach... choć cel może być wspólny.

Nie najważniejsze więc byłoby, by działać za siebie, być dobrze z sobą?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 26 mar 2010, o 10:32

wiesz, gdybym potrafił zapanować nad uzależnieniowymi zachowaniami to nie byłbym uzalezniony :)

a tak serio staram się. Z różnym skutkiem ale cały czas się staram
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 29 mar 2010, o 07:25

---------- 11:25 26.03.2010 ----------

...a gdyby baba miała wąsy... ;)

A serio... z każdego działania są jakieś owoce. Im więcej starań - tym soczystsze. Wierzę, że tak jest.


---------- 07:25 29.03.2010 ----------

Cześć Doduś;) Co słychać?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 335 gości