Jak skończyć raz na zawsze?

Problemy z partnerami.

Jak skończyć raz na zawsze?

Postprzez Jaga82 » 23 mar 2010, o 01:18

Witam!
Długo mnie nie było, miałam trochę problemów na głowie.
Teraz mam kolejny. Widzę, że mój związek nie przynosi ani mnie ani mojemu facetowi nic dobrego. Chciałabym go zakończyć tak raz na zawsze i ostatecznie, ale jest mi cholernie ciężko, bo go kocham i ciągle sama się zastanawiam dlaczego, skoro tak cholernie mnie krzywdzi. Od jakiegoś już czasu nie tylko słownie. Mam już dość życia w strachu. Czuję się jak w pułapce, z której nie ma ucieczki. Wpadłam w jego sieci i nie mogę się z nich wyrwać. Przez ostatnie miesiące strasznie ciężko było mi się przed nim otworzyć, być miłą jak kiedyś, uśmiechać się do niego. Za trudne to było dla mnie (pisałam o tym, że wpisał w google 'seks randki....(nazwa kraju, w którym żyjemy) zaledwie 15minut po tym, jak się ze mną kochał; mówi, że jest mu ze mną najlepiej na świecie)'. Na początku wg niego to była moja, że tam wszedł, że się nim nie interesowałam, że go olewałam. Gdy się przekonał, że się wyprowadziłam zmienił ton, zaczął przepraszać, błagać, płakać do słuchawki bym wróciła. Wróciłam. Głupia jestem, co? :) I wiecie co się wydarzyło? 4dni później wyrzucił z domu moją walizkę, mnie kopnął w zadek wrzeszcząc przy tym najgorsze epitety pod moim adresem. Dodam też, że mieszkał z nami kolega, który był tego świadkiem. Co za wstyd! :oops: Najśmieszniejsze jest to, że dzis już nawet nie pamiętam dlaczego to zrobił. Pewnie było jak zwykle-wmawianie mi, że go zdradzam z kim popadnie. Uciekłam do siostry. Znów to samo. Telefony z prośbami, płacz do słuchawki, błagania. Znów wróciłam. Co za idiotka! Chwilkę był spokój. Pewnej soboty, mieliśmy wtedy wyjątkowo dobry dzień, coś znów popsuło mu humor i wzbudziło jego agresję do tego stopnia, że rzucił moim komputerem o ścianę (stąd taka długa przerwa; komp w serwisie). Wtedy ustaliliśmy, że mieszkamy ze sobą tylko do końca miesiąca i każde idzie w swoją stronę. Tak też się stało. Mieszkam sama i dlatego mogę pisać na forum :) Gdyby on się o tym dowiedział, znów wpadłby w szał. Czasem się spotykamy. Jakiś czas temu pokłóciliśmy się, znów mnie wyzwał od najgorszych a za kilka godzin, nad ranem koło 4 puka do moich drzwi i mówi, że skończył pracę i chce się przytulić (!). Wpuściłam go, bo nie chciałam robić zadymy na pół osiedla tak wcześnie. Gdy za dwie godziny wstałam do pracy, siedzieliśmy juz w aucie, bo miałam go odwieźć do domu, powiedziałam, że nie dam się tak traktować, że będę w życiu szczęśliwa, że pewnie znajdzie się jeszcze ktoś kto mnie pokocha tak jak należy. Nawet się nie spostrzegłam jak dostałam z pięści w twarz zalewając się krwią. Zaczęłam się drzeć na niego, chciałam go przejechać. Dzwonił, przepraszał, mówił, że go sprowokowałam, dając do zrozumienia, że go zdradzam lub zacznę zdradzać. Pisał, że się zabije. W pracy wymyśliłam jakąś historyjkę, w którą łatwo można było uwierzyć. Nie chciałam go widzieć, słyszeć. Mimo to przyszedł wieczorem porozmawiać. Stał przed drzwiami (nie otworzyłam mu) najpierw przepraszał ale na każde jego słowo miałam kontrę, więc odszedł z obelgami pod moim adresem. Potem przez dwa tygodnie błagał, wręcz płaszczył się przede mną bym spojrzała na niego choć trochę przychylniej. Dziwił się przy tym jak ja mogę go tak traktować. Skoro mówię, że go kocham to powinnam mu to okazywać. Tłumaczyłam mu, że można kochać i nie chcieć być z tym kogo się kocha, gdy ta osoba mocno rani. Znów śpiewka o zdradzie, że pewnie kogoś mam, bo w przeciwnym razie zachowywałabym się inaczej. Czekał, czekał, błagał, prosił. Znów mu uległam. Znów się otworzyłam, chciałam zapomnieć. Ten stan trwał dwa dni. Znów się pokłóciliśmy, wychodził już z mojego mieszkania, gdy mu powiedziałm, żeby już więcej nie dzwonił, nie pisał, że nie chcę go znać. Cofnął się z pytaniem jak ja go traktuję i wyciągniętą ręką w moim kierunku. Znów dostałam. Znów lała się krew. Tym razem nie szłam do pracy, więc nie musiałam nic wymyślać :) Przyszedł na drugi dzień (wpuścił go właściciel mieszkania, ja spałam, poza tym nie odbierałam od niego telefonów) mówiąc, że jestem jego tlenem, że nie może beze mnie żyć, że ma tylko mnie. Mam już głęboko gdzieś jego piękne słówka. Dziś chciał się umówić na spacer. Spławiłam go. Prosił, namawiał. Napisałam, że jak wrócę od siostry mogę mu poświęcić pół godziny. Siedziałam u tej siostryi dostawałam esy typu-pewnie dobrze się bawisz; zaraz ide spac; jedziesz juz? Zadzwonił gdy juz jechałam z awanturą, z kim ja tak długo gadam przez telefon, pewnie już kogoś mam. A ja z nikim nie rozmawiałam; po prostu czasem sieć się zawiesza czy coś i nie można się nigdzie dodzwonić. Oczyiście pojechałam prosto do domu, nie na żaden spacer. Powiedziałam mu, że nie czuję się przy nim bezpieczna, zwłaszcza gdy jest w takim stanie. Powiedział mi, że to była moja ostatnia szansa (!), uwierzycie? Że od teraz już będzie za późno na cokolwiek, że za kilka dni już w nic mi nie uwierzy i że tylko go utwierdzę w przekonaniu, że kogoś mam. Powiedzieliśmy sobie, że to koniec. Tylko, że takich końców mieliśmy już kilkaset a ja chciałabym w końcu wytrwać w swoim postanowieniu. Chcę być szczęśliwa, traktowana z należnym mi szacunkiem, chcę założyć rodzinę (gdy byłam z nim w ciąży, kazał usunąć; nie zrobiłam tego; poroniłam), bo jestem młodą kobietą, która marzy o dziecku. Boję się, że znów zabraknie mi siły, by trwać przy swoim, bo mimo wszystko kocham go, choć powinnam nienawidzieć. Jest skurwielem jakich mało a mimo to tęsknię, gdy nie ma go dłużej przy mnie. Rozum mi mówi jedno a serce coś innego. Którego mam słuchać? Niby odpowiedź jest oczywista-zostawić i uciekać, gdzie pieprz rośnie. Ale co z uczuciami?
Przepraszam, że tyle czasu Wam zajęłam, ale musiałam to w końcu z siebie wyrzucić. Ludzie, którzy mnie otaczają nawet nie podejrzewają, że mam tak poważne problemy, bo nauczyłam się świetnie grać i po mistrzowsku maskować moje uczucia. W pracy jestem ciągle zadowolona i uśmiechnięta, ludzie mówią, że miło im się ze mną przebywa. A ja chciałabym krzyknąć każdemu z nich w twarz:RATUNKU!
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 23 mar 2010, o 04:41

Jaguś... no szkoda życia, przyznasz rację ?

Trza by się odseparować od tego... tego... ech, w moim słowniku nawet brakuje adekwatnego określenia na tego typu zwierzy i boxerów.
Trza się zawziąć w sobie, nie spotykać, uciąć definitywnie kontakty i KROPKA.

Acha - jakby mnie zwierz pobił, to 1-rzędnie zgłosiłabym to na policję i zrobiła obdukcję.

Jeżeli nie dajesz wiary swej wytrwałości, to może coś wskórałaby tu pomoc psychologa ?

Uczucie wyciszy się samoistnie, gdy pojmiesz, że da się radośnie funkcjonować w związku bez obelg, bez awantur, bez bicia.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Smerfna » 23 mar 2010, o 08:39

oj... Mówisz że masz siostre. Napewno możesz na niej polegać, usuń jego numer telefonu. Może narazie przeprowadz się do siostry. Zmień na jakiś czas może numer tel. A póżniej wrócisz do swojego numeru. Nie odpowiadaj na wiadomość, kompletnie nic... A jak będzie cię kusiło napisz do nas. ;) Postaramy się ciebie odwieść od tego pomyslu...

Powiem Ci że mnie również jest ciężko zakończyć związek!!! Ale naszczęście nie przezyłam takiego horroru.

Twoja siostra wie że on Ci to robi???
Jestem z Tobą. Trzymaj się mocno i ciepło, badzi dzielna...
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez ewka » 23 mar 2010, o 09:36

Jaguś - nikt Ci nie pomoże i nie zareaguje na Twoje RATUNKU, jeśli nie zechcesz sobie sama pomóc... no bo nie pomagasz sobie w żadnym razie! Rozumiem tęsknotę, rozumiem miłość najpokrętniejszą... ale znoszenia bicia nie rozumiem. Zupełnie nie rozumiem. Trzeba powiedzieć DOŚĆ... i konsekwentnie tego się trzymać. Nie da się inaczej. Nie ma innej opcji.

Nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko.

No Dziewczyno... ODWAGI!!!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Asik35 » 23 mar 2010, o 10:57

Nie wierzę,że można pozwolić na takie traktowanie...nie wierzę,że można pozwolić na bicie,wyzwiska, poniżanie....do jakiej tragedii musi dojść, byś zostawiła gnoja ?? dla mnie to jakaś abstrakcja
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez desiderata » 23 mar 2010, o 14:09

Jaga82 świetnie Cie rozumiem tkwiłam w takim chorym związku półtora roku , bił za wszystko za spóźnienie 3 minuty bo na pewno się z kimś puszczałam , za obcy nr w telefonie , za to ze na kogoś spojrzałam , bił podczas kłótni jak puściły mu nerwy , na początku oddawałam mu i kończyło się to tak że oboje skopani i obici siedzieliśmy wtuleni w siebie płacząc i nawzajem się przepraszając , później nie miałam już siły oddawać przyjmowałam swoje razy z pokorą .
Trwało to półtora roku kiedy powiedziałam sobie ostatecznie dosyć i udało mi się to tylko dlatego że poznałam ludzi którzy wspierali mnie powiedziałam im o wszystkim , wcześniej zrywaliśmy miliony razy i było tak jak u Ciebie on najpierw krzyczał potem błagał , groził , wmawiał ze to moja wina i ulegałam .
Taka znajomość najlepiej zakończyć nagle i bez tłumaczenia mu ze to koniec bo wiesz ze ten sposób nie działa zawsze zmiękniesz albo dostaniesz wpierdol a obie opcje są bez sensu.
Ja zrobiłam tak zero kontaktu z dnia na dzień nie odbierałam nie otwierałam drzwi ( raz prawie wykopał je z framugi jak nie otwierałam) wychodziłam rano z domu i wracałam późnym wieczorem tak żeby nie mógł mnie zastać w domu , niestety zorientował się o której wracam i pobił mnie 2 razy na klatce schodowej , po tej sytuacji do domu odprowadzali mnie koledzy o dosyć słusznej postawie i nawet nie próbował podchodzić .
Musisz zrozumieć że nim gardzisz ze jest nic nie warta kupą gówna w którą nie chcesz znowu wdepnąć polecam Ci książkę " Kobiety które kochają za bardzo" Robin Norwood w niej dokładnie jest opisany problem i sposób radzenia sobie z nim.
Zakończ ten związek jak najszybciej , potem proponuje zrobić jak najdłuższą przerwę ja miałam półtora roku i i tak odbija się to na moim nowym związku , na pewno będziesz chciała znaleźć pocieszenie w ramionach innego ale nie rób tego w ramach rewanżu na płci brzydkiej chodź na imprezy bądź piękna flirtuj ale nic więcej , widzieć w oczach wielu mężczyzn że Cie pożądają i trzymać ich za jaja to najlepsza terapia :) polecam , dzięki temu zrozumiałam że jestem piękna mądra i mogę mieć faceta z najwyższej pułki a nie z promocji .
Trzymam za Ciebie Kciuki na pewno dasz sobie radę !!!
Avatar użytkownika
desiderata
 
Posty: 259
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 17:38
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Jaga82 » 23 mar 2010, o 15:45

desiderata a masz może tę książkę w postaci ebooka? Bo szukam po internecie i nie mogę znaleźć, a widzę, że ten tytuł dość często się przewija na forum. Może któraś z Was ma i mogłaby mi podesłać? Z góry dziękuję.
No i tak jak piszesz tak jest u mnie. Dziś też wpadł rano z niezapowiedzianą wizytą.
Smerfna pytasz czy siostra wie o tym, co się u mnie dzieje. Nie wie. Nie chcę jej o tym mówić, nie chcę się przyznawać do kolejnego błędu, porażki (mam już za sobą rozwód). Wstydzę się, że ja taka twarda, zawsze wygadana i nie mająca szacunku dla facetów, którzy w jakikolwiek sposób znęcają się nad kobietami, sama tkwię w takim związku. To chore. I jednocześnie silniejsze ode mnie. Kto tego nie przeżył-nie zrozumie. Ja już rozumiem kobiety, które mimo bicia zostawały przy oprawcach. Zawsze mówiłam o nich-idiotki. Teraz sama jestem jedną z nich.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Honest » 23 mar 2010, o 16:07

Jago, tylko Ty możesz soiebie uratować. To co on robi ma swoją nazwę - PRZEMOC. To przestępstwo za które grożą sankcje karne. Bije Ciebie, wielokrotnie Cię poniżył, zranił. A co jesli będa dzieci??? Chcesz im zafundować takie życie??? Możesz uwierzyć w chęc zmiany, może nawet deklaracje o terapii, ale ja nie chciałabym żyć w takiej rodzinie, jako dziecko nie chciałabym oglądac posiniaczonej mamy zmywającej krew z posadzki bowiem "kolejny raz spadła ze schodów". Pomyśl o tym, proszę.

Mnie także kiedyś mężczyzna wykręcił ręce (tylko raz mu się udało!), szantażował, straszył - to było nasze ostatnie spotkanie i nie było łatwo. czasem należy kierować się ROZUMEM, nie sercem.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez desiderata » 23 mar 2010, o 16:16

---------- 15:12 23.03.2010 ----------

Jaga82 Niestety nie mam , swoją książkę pożyczyłam i już do mnie nie wróciła , musisz z kimś o tym porozmawiać najlepiej z kimś kto nie będzie Cie oceniał i mówił że jesteś głupia tylko z kimś kto będzie w stanie dać Ci wsparcie , i przede wszystkim musisz znaleźć kogoś kto Cie przed nim obroni , ja bym nie zgłaszała tego na policje , ja popełniłam ten błąd 2 lata ciągali mnie po sadach i skończyło się na tym że on dostał zawiasy a ile mnie to nerwów i stresu kosztowało , nie ma to najmniejszego sensu .
Zawsze możesz zadzwonić na policje jak będzie stał pod twoimi drzwiami , powiedz że ktoś Cie nachodzi jakiś wariat i się boisz oni go wtedy tylko wyprowadzą nawet na komisariat go nie zabiorą , tylko go nie ostrzegaj że dzwonisz itd... musisz się trzymać zasady zero kontaktu nawet spierd***j nie możesz powiedzieć niech on ma świadomość że nic mu już nie pomoże odpuści sobie w końcu .

---------- 15:16 ----------

tu jest książka na allegro http://www.allegro.pl/item948050388_kob ... rwood.html
Avatar użytkownika
desiderata
 
Posty: 259
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 17:38
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Dziewczyna Torrera » 23 mar 2010, o 16:22

Ja mam ten e-book, chętnie Ci wyślę, podaj mi tylko na priv swój adres. Pozdrawiam.
Dziewczyna Torrera
 

Re: Jak skończyć raz na zawsze?

Postprzez limonka » 23 mar 2010, o 19:19

Jaga82 napisał(a): Przyszedł na drugi dzień (wpuścił go właściciel mieszkania, ja spałam, poza tym nie odbierałam od niego telefonów) mówiąc, że jestem jego tlenem, że nie może beze mnie żyć, że ma tylko mnie. RATUNKU!


tlenem?? raczej workiem treningowym..Jaga tkwisz w TOKSYCZNYM zwiazku...tylko sama mozesz sob ie pomoc ucinajac kontakt z dnia na dzien..bo pewnego dnia dostanie furii i oprzesz sie w szpitalu....... :roll:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Bianka » 23 mar 2010, o 19:28

Jaga82 napisał(a):. I jednocześnie silniejsze ode mnie. Kto tego nie przeżył-nie zrozumie. Ja już rozumiem kobiety, które mimo bicia zostawały przy oprawcach. Zawsze mówiłam o nich-idiotki.


Ja Cię rozumiem Jaga:( wiem jak to jest...dlatego trudno mi Tobie poradzic bo wiem jak to brzmi w Twoich uszach, oczywiscie kibicuje zeby udalo Ci sie wyrwac z pod wplywu tego potwora:/
Mysle ze to co napisalas to jest wlasnie powod przez ktory kobiety nie mówią o tym co sie dzieje w 4 scianach. Jest nam wstyd bo wiemy ze wlasnie tak nas inni postrzegaja, wiec nie zwierzamy sie nawet siostrze czy przyjaciolce, przez to nie dajemy sobie pomoc, boimy sie uslyszec "ja bym tak nie mogla""zwariowalas "itp - czesto jest jednak tak ze dopoki nie bedziesz w takiej sytuacji to nie mozesz wiedziec co bys mogla a co nie,dlatego sprawcy sa wygrani, bo wiedza ze nikt sie nie dowie, a wlasnie najlepszym sposobem jest mowic, mowic, mowic, zglaszac na policje itp,wtedy taki dupek nie czuje sie bezkarny...wiem jakie to trudne dla Ciebie..trzymam za Ciebie kciuki, dobrze ze tu napisalas, to duzy krok naprzod..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Smerfna » 23 mar 2010, o 23:25

Jaga... Jak się trzymasz??? On nalega??? Co myślisz??? dzwoni??? Jakie są jego ruchy??? A jakie twoje???


Rozumiem że siostra nie wie ;/ Sama nie dawno byłam w chorym związku ;/ Ale nie az tak chorym...
jesteś silna kobieta. Wiesz co robic. Jedyne co Ci potrzeba to stalowej konsekwencji!!!!! Pamietaj robisz to sama dla siebie.
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez Loki86 » 24 mar 2010, o 00:28

Kup sobie gaz pieprzowy i jeżeli nie mieszkasz w Anglii to doradzam pałkę teleskopową w zestawie najlepiej hartowaną 3 segmentową. W sam raz do pomieszczeń zamkniętych nie za krótka i nie za długa. Jak wpadnie z zaciśniętymi łapkami i syndromem Othella to go gazem po mordzie i pałką po krzyżu. Gwarantuje, że poskutkuje. Facet chyba dawno po pysku nie dostał jak startuje z łapkami do kobiety.
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez Bianka » 24 mar 2010, o 01:21

Gorzej Loki jak jej to wyrwie:( lepiej nie ryzykowac z narzedziami do samoobrony i nie dopuszczac do jakiegokolwiek kontaktu..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 199 gości