Ciężki czas.

Problemy z partnerami.

Postprzez the hooded man » 21 mar 2010, o 18:14

bunia napisał(a):Jesli ktos podnosi glos i zaczyna mu sie wtorowac i tez podnosic to wtedy ogien czyli klotnia gotowa dlatego ja nie jestem za :wink:

Oj buniu, niekoniecznie. Też nigdy nie popierałem podnoszenia głosu (i dalej nie popieram, ale są sytuacje wyjątkowe, taka jak ta :wink: ). Uważałem, iż lepiej zachować spokój, ale gdy druga osoba nie spodziewa się "mocniejszej" reakcji po Tobie, to może być to znakomita broń. Jest to niejako wskazówka, że nie dam sobie w kaszę dmuchać.

Można próbować mówić spokojnie, gdy ktoś krzyczy, ale ile moża tak wytrzymać? Jak nie dociera, to moim zdaniem można odpowiedzieć podniesionym głosem. Paradoksalnie zamiast kłótni, może nastać cisza, gdyż Twój adwersarz (że tak to ujmę heh) totalnie nie spodziewa się takiej reakcji po Tobie i doznaje tym samym niezłego szoku; jest po stokroć zaskoczony i stąd ta cisza. Nawet jakby to wszystko miało doprowadzić do jakiejś kłótni, to mimo wszystko warto chyba jednak zaryzykować, gdyż podniesiony głos w tym wypadku daje jednak do zrozumienia, że nie mam zamiaru być wystawionym na ciosy i poniżanie, a potrafię w jakiś sposób się przeciwstawić.

Ale brianko?

Piszesz, że go kochasz, ale czy on kocha Ciebie? Czytając o jego zachowaniach mam poważne wątpliwości. Jedną z najważniejszych cech miłości jest okazywanie szacunku partnerowi, a on jak widać ma z tym poważne problemy. Nie wiem. Pisałaś, że kiedyś był kochany. Może obecnie dzieje się coś, co tak na niego działa, że nie potrafi lub nawet nie chce zachowywać się przyzwoicie? Bardzo prosiłbym Cię o zastanowienie się nad tym. Bo czemu tak nagle się zmienił? Chyba jakaś przyczyna musi być?
Nie wiem brianko, czy on aby się Tobą w jakiś sposób nie bawi, bo popatrz:

mówienie o innych dziewczynach może być niejako pewną presją psychiczną. Jeżeli jej ulegniesz, to jednym z Twych działań może być wtedy jeszcze większe dogadzanie, a wszystko po to, by zapomniał o tamtych dziewczynach, a skłonił się ku Tobie - osobie tak przecież o niego dbającej... Błędne postępowanie. Ty cierpisz, a on zyskuje.

Może jest tak, że w Waszym związku minął pewnien etap. On nasycił się już Tobą i chce jakieś zmiany, stąd te dziwaczne zachowania? Może Wasz związek trzebaby było wynieść na jakiś wyższy poziom? Związek nierozwijający się upada? Nie wiem. Tak tylko rozmyślam.

Oprócz postaw asertywnych zachęcam do asertywnego zachęcenia do rozmowy, czyli:

"siadamy tu i teraz i rozmawiamy o naszych problemach, bo mam dość, jest źle w naszym związku. Potrzeba naszej rozmowy i rozwiązań, gdyż tak naprawdę to tylko my możemy temu związkowi pomóc!"

brian 1 napisał(a):To może warto przyjąć inną postawę, pewnej siebie.

Niewiele jest postaw bardziej "plątających nogi" naszym rozmówcom niż postawa pewności siebie. Dodałbym do tego jeszcze swoiste poczucie wewnętrznej siły, które jest zauważalne na zewnątrz. Te dwa aspekty pomagają niezmiernie.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez smerfetka0 » 21 mar 2010, o 18:57

ja bym walnela focha z przytupem. wykrzyczala ze sie chyba zapedza ze skoro tak mu ciaze i przeszkadzam to prosze bardzo. trzasnela drzwami i kontaktowala sie w sprawach waznych tylko - a i to bardzo ozieble.
dopuki by czegos nie zrozumial.

ale czy to dobrze to nie wiem. mowie ci co ja bym pod wplywem nerwow i chwili zrobila.

ale moze mu trzeba jakiegos takiego wstrzasu zeby zaczal myslec ze przesadza?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Smerfna » 21 mar 2010, o 19:31

Wstrzasu mu na pewno trzeba... Tylko teraz pytanie jaki wstrząc zaaplikowany dla niego będzie najskutecznijszy....
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez ewka » 22 mar 2010, o 08:38

Brianko, dostałaś dużo dobrych rad... ja z innej beczki: czym żyjesz na codzień - oprócz niego? Mam wrażenie, że zawładnął Twoim życiem i Tobą. Że tak się w tym związku kurczyłaś, kurczyłaś... i taki okruszek się z Ciebie zrobił. Nie twierdzę, że zadbanie o SWOJE życie (zainteresowania, wypady, kursy) załatwi sprawę... ale nabierzesz dla siebie szacunku i łatwiej będzie Ci powiedzieć NIE. Poza tym... jeśli trochę od niego "odejdziesz", to być może sam zauważy to, co powinien zauważyć.

Ja osobiście nie bardzo wierzę w magię "usiądź - porozmawiamy". Owszem, trzeba wyraźnie na coś się nie godzić... ale wymowniejsze i skuteczniejsze wydaje mi się działanie. Moje działanie. Tak uważam.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 60 gości