bunia napisał(a):Jesli ktos podnosi glos i zaczyna mu sie wtorowac i tez podnosic to wtedy ogien czyli klotnia gotowa dlatego ja nie jestem za
Oj buniu, niekoniecznie. Też nigdy nie popierałem podnoszenia głosu (i dalej nie popieram, ale są sytuacje wyjątkowe, taka jak ta ). Uważałem, iż lepiej zachować spokój, ale gdy druga osoba nie spodziewa się "mocniejszej" reakcji po Tobie, to może być to znakomita broń. Jest to niejako wskazówka, że nie dam sobie w kaszę dmuchać.
Można próbować mówić spokojnie, gdy ktoś krzyczy, ale ile moża tak wytrzymać? Jak nie dociera, to moim zdaniem można odpowiedzieć podniesionym głosem. Paradoksalnie zamiast kłótni, może nastać cisza, gdyż Twój adwersarz (że tak to ujmę heh) totalnie nie spodziewa się takiej reakcji po Tobie i doznaje tym samym niezłego szoku; jest po stokroć zaskoczony i stąd ta cisza. Nawet jakby to wszystko miało doprowadzić do jakiejś kłótni, to mimo wszystko warto chyba jednak zaryzykować, gdyż podniesiony głos w tym wypadku daje jednak do zrozumienia, że nie mam zamiaru być wystawionym na ciosy i poniżanie, a potrafię w jakiś sposób się przeciwstawić.
Ale brianko?
Piszesz, że go kochasz, ale czy on kocha Ciebie? Czytając o jego zachowaniach mam poważne wątpliwości. Jedną z najważniejszych cech miłości jest okazywanie szacunku partnerowi, a on jak widać ma z tym poważne problemy. Nie wiem. Pisałaś, że kiedyś był kochany. Może obecnie dzieje się coś, co tak na niego działa, że nie potrafi lub nawet nie chce zachowywać się przyzwoicie? Bardzo prosiłbym Cię o zastanowienie się nad tym. Bo czemu tak nagle się zmienił? Chyba jakaś przyczyna musi być?
Nie wiem brianko, czy on aby się Tobą w jakiś sposób nie bawi, bo popatrz:
mówienie o innych dziewczynach może być niejako pewną presją psychiczną. Jeżeli jej ulegniesz, to jednym z Twych działań może być wtedy jeszcze większe dogadzanie, a wszystko po to, by zapomniał o tamtych dziewczynach, a skłonił się ku Tobie - osobie tak przecież o niego dbającej... Błędne postępowanie. Ty cierpisz, a on zyskuje.
Może jest tak, że w Waszym związku minął pewnien etap. On nasycił się już Tobą i chce jakieś zmiany, stąd te dziwaczne zachowania? Może Wasz związek trzebaby było wynieść na jakiś wyższy poziom? Związek nierozwijający się upada? Nie wiem. Tak tylko rozmyślam.
Oprócz postaw asertywnych zachęcam do asertywnego zachęcenia do rozmowy, czyli:
"siadamy tu i teraz i rozmawiamy o naszych problemach, bo mam dość, jest źle w naszym związku. Potrzeba naszej rozmowy i rozwiązań, gdyż tak naprawdę to tylko my możemy temu związkowi pomóc!"
brian 1 napisał(a):To może warto przyjąć inną postawę, pewnej siebie.
Niewiele jest postaw bardziej "plątających nogi" naszym rozmówcom niż postawa pewności siebie. Dodałbym do tego jeszcze swoiste poczucie wewnętrznej siły, które jest zauważalne na zewnątrz. Te dwa aspekty pomagają niezmiernie.