przez Asik35 » 20 mar 2010, o 13:52
Wiesz,nie oglądałabym się na innych, czy chodzą na terapię....ta chęć,potrzeba powinna wyjść od Ciebie samej...
Na pewno duszenie emocji, spalanie się jak piszesz to jak zamiatanie śmieci pod dywan...w końcu i tak wyjdą...a leki uspokajające też nie wyleczą przyczyny tylko same objawy....
Jestem w terapii od ponad 2 lat. nie jest łatwo, ale zdawałam sobie z tego sprawę,że tak będzie....dla mnie to jest jak nauka chodzenia...jeden krok do przodu i upadek i znowu..podnoszę się i idę robię kolejne kroczki...
Nie byłam gotowa, że wyjdą ze mnie takie "brudy" i to jest trudne....bo wypieram je,uciekam od nich, ale wiem,że skoro zaczęłam tą wędrówkę, to muszę iść dalej....
Chodzę na terapię prywatnie,raz w tygodniu...Kilka lat temu próbowałam na kasę chorych i jak dla mnie to żadna terapia. Spotkania raz na miesiąc (!!)albo i rzadziej, bo to zależy od ilości pacjentów...a ja czułam się jak kolejny pacjent do zaliczenia, byle szybko,bo czeka następny....jedno wielkie nieporozumienie....I tak jak piszesz- mam założoną kartę itp.
prywatnie - jest różnie,niektórzy terapeuci prowadzą notatki, zapiski, moja nie. To też zależy od szkoły terapeutycznej wg której działają...
Dla mnie najtrudniejsze było pierwsze spotkanie, kiedy nie wiedziałam od czego zacząć, bo taki mętlik miałam w głowie...ale w czasie spotkań wszystko się jakoś poukładało i nabrało sensu....
pozdrawiam ciepło