Przeczytałam cały wątek i wszystkie Twoje wypowiedzi. Doskonale rozumiem Twój niepokój, bo jeśli go masz, to masz i nie da się oszukać samej siebie. Ja mogłabym go nie mieć, a Ty masz i nie zamierzam Ci radzić: zapomnij o tym niepokoju. Może w niepewności i niestałości nie da się radować tym „dziś”. Pewnie, że nikt nie zapewni na 100% o uczuciach do grobowej deski, ale liczy się właśnie to tworzone przez partnera i dla partnera poczucia bezpieczeństwa uczuciowego, które albo jest albo go nie ma. Brakuje mi Twojego pytania do partnera, co on rozumie pod pojęciem, że Cię nie kocha. Czyli, co dla niego znaczy kochać kogoś. Z tego, co piszesz, to jego zachowanie i to, co okazuje, to jest właśnie miłość. Może to mylnie wyciągnięte wnioski, wszak nigdy nie da się opisać wszystkiego, ale na podstawie Twoich wpisów, ja zadaje sobie pytanie: Ale dlaczego ten facet mówi, że jej nie kocha? Może kocha, tylko sam o tym nie wie?
Może wymyślił sobie jakieś szczególne fajerwerki, których oczekuje? Można pogdybać, że może on ma na myśli te motyle w brzuchu, które pojawiają się w fazie zakochania, ale nie stanowią o miłości. Może tego mu brakuje? Tylko że to nie jest przecież miłość. Nastolatki mylą zakochanie z miłością, ale dorosły człowiek w pewnym wieku już wie, co to jest prawdziwe uczucie. Druga rzecz, jaka mi przyszła do głowy, to że jednak w którymś punkcie jego bycia z Tobą on udaje i robi coś, czego nie czuje, czy nie chce, a Ty o tym nie wiesz, bo daje Ci mylne sygnały. Innego wytłumaczenia nie widzę, bo dla mnie jeśli naprawdę on szczerze daje Ci to, o czym piszesz, to po prostu kocha. Takie „rzeczy” daje się z miłości. Pewnie najlepiej byłoby zapytać go właśnie o to, jak rozumie miłość, kochanie kogoś i w tym kontekście, czego mu brakuje, żeby móc uczciwie powiedzieć, że Cię kocha. Czekanie na miłość jest według mnie trochę niepoważnym podejściem do sprawy. No bo co, ma nagle któregoś dnia spaść na niego jak cegłówka i powalić na ziemię? Przecież miłość to coś, co pielęgnujemy, ale i tworzymy każdego dnia, wkładając w to własny wysiłek, który jednak nie jest dla nas ciężarem, właśnie dlatego, że robimy wszystko dla kochanej osoby.
Skopiowałam dwie najpopularniejsze „definicje” miłości i porównałam z tym, co piszesz o swoim związku. Trudno się do czegoś przyczepić
Myślisz, że problem tkwi w którymś z tych punktów?
Według Roberta Sternberga miłość można opisać przy pomocy trzech zasadniczych składników. Są to namiętność, intymność i decyzja/zobowiązanie.
Intymność
Intymność, czyli bliskość, to wszelkie pozytywne uczucia i działania wzmagające przywiązanie partnerów.
Według Sternberga, na tak pojmowaną intymność składają się:
• pragnienie dbania o dobro partnera,
• przeżywanie szczęścia w obecności partnera i z jego powodu,
• szacunek dla partnera,
• przekonanie, że można na niego liczyć w potrzebie,
• wzajemne zrozumienie,
• wzajemne dzielenie się przeżyciami i dobrami duchowymi i materialnymi,
• dawanie i otrzymywanie uczuciowego wsparcia,
• wymiana intymnych informacji,
• uważanie partnera za ważny element własnego życia;
Emocje składające się na intymność są w dużej mierze wynikiem komunikacji między partnerami i rozumienia potrzeb osoby kochanej.
Namiętność
Namiętność to przeżywanie silnych emocji zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Gdy intensywność namiętności jest wysoka, przeżywa się takie emocje jak pożądanie, radość, podniecenie, tęsknotę, zazdrość, niepokój. Stanom tym towarzyszy silna motywacja do połączenia się z obiektem miłości, fizycznej bliskości, kontaktów seksualnych.
Zaangażowanie
Zaangażowanie (decyzja/zobowiązanie) w utrzymanie związku to wszelkie działania mające na celu przekształcenie miłości w trwały związek. Jest to świadoma decyzja co do tego, czy chcemy zostać w danym związku, czy jest on dla nas satysfakcjonujący. Jest to więc składnik miłości, którego nasilenie sami kontrolujemy. Silne zaangażowanie może być czynnikiem skutecznie podtrzymującym dany związek. W parach zadowolonych z małżeństwa, zaangażowanie jest zazwyczaj najsilniejszym składnikiem podtrzymującym uczucie miłości w danym związku.
Przez czynną, dojrzałą miłość Fromm rozumiał:
• Dawanie siebie innym; gdy więcej radości czerpie się z dawania niż brania.
• Gdy drugi człowiek, obdarzany uczuciem, budzi głębokie i żywe zainteresowanie; zachowaniem powinna kierować troska o dobro tej osoby.
• Odpowiedzialność za zaspokajanie potrzeb osoby kochanej, w tym głównie potrzeb psychicznych.
• Poszanowanie dla odmienności drugiego człowieka, pozwalanie na rozwój jego indywidualności.
• Staranie, by jak najlepiej poznać osobę kochaną.