zbiera mi sie...zbieram sie....

Problemy z partnerami.

zbiera mi sie...zbieram sie....

Postprzez Abssinth » 18 wrz 2007, o 10:06

zbieram sie powoli do powaznej rozmowy z moim A. zbiera mi sie na ...wymioty chyba :P

jednym z naszych problemow od dlugiego czasu byly sprawy lozkowe - a raczej to, ze zamiast zajmowac sie swoja podobno ukochana kobieta, moje kochanie woli ogladac pewien specyficzny gatunek internetowego fetysz-porno. Jak to zwykle bywa, zaczelo sie od mojej akceptacji na pocatku, kiedy wydawalo mi sie to niegroznym dodatkiem do tego, co miedzy nami, potem zaczelam napomykac, ze moze spedza przed kompem za duzo czasu, potem plakac i robic awantury - nawet pare razy obiecal mi, ze pojdzie na terapie ('pomoz mi kochanie, ja sobie sam z tym nie poradze, pewnie jestem uzalezniony'...po paru dniach zmiana nastawienia na 'nie martw sie, dam sobie z tym rade, kocham cie bardzo').

Ostatnia taka sytuacja miala miejsce przed moim wyjazdem, on obiecal, ze podczas tego tygodnia, kiedy mnie nie bedzie w domu, porozmawia z lekarzem i postara sie cos zalatwic. Nie zrobil tego, wrocilismy do punktu wyjscia - 'dam sobie z tym rade, kochanie'. Oczywiscie, gdy mnie nie bylo, robil to, co wczesniej - historia z paru dni byla wyczyszczona do zera, w ten sposob poznaje, ze chcial ukryc cos przede mna. Nic nie mowilam, bo na drugi dzien po moim przyjezdzie wyjezdzalismy razem do Polski i nie chcialam psuc sytuacji.
Z Polski wrocilismy w niedziele...w poniedzialek poszlam do pracy, on mial wolne. Wrocilam....i hm, coz za niespodzianka, historia poniedzialkowa zawiera dwie stronki, ktore wlaczylam sama po powrocie z pracy.

Nie chce mi sie juz nic wyjasniac, prosic, tlumaczyc....ignorowalam to przez dlugi czas, wychodzilo mniej lub bardziej, ze stresu przytylam i zaczelam palic po trzech latach bez dymka.

Mam wrazenie, ze jesli zaczne te rozmowe, to skonczy sie moja ostateczna wyprowadzka. Myslalam o wyprowadzeniu sie, dopoki on nie zacznie terapii, ale...mam wrazenie, ze to bylaby wymuszona terapia. Ze nawet, jesli, to bedzie to kolejna rzecz, ktora na nim wymusilam (wg niego, wiele rzeczy na nim wymuszam....), i zostanie to mi wypomniane niejeden raz. Ze on musialby sie bardzo, bardzo starac, zeby odzyskac moje zaufanie i moja milosc taka, jaka byla....ale mu sie nie bedzie chcialo, zreszta sama sie ustawilam w takiej sytuacji, ze on nie musi sie starac...grrrr
glupia Abssi.

Mysle, ze najlepszym planem w tej sytuacji bedzie poobserwowanie jeszcze troche, i rozmowa kiedy juz bede gotowa na ostateczne zakonczenie, kiedy juz bede obojetna i nie rozplacze sie ani nie zostane, bo on powie, ze mnie przeciez kocha. Co myslicie?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Eiffla » 18 wrz 2007, o 11:37

Witaj moja droga
czytam Twojego posta i jakbym czytała o sobie. Zresztą mam nawet rozpoczęty swój wątek tutaj. Nie wiem, czy da się coś z tym " nałogiem" zrobić, jest to nowy rodzaj uzależnienia. Czytałam dużo na ten temat w internecie, byłam z mężem na terapi, ale nie wiele ona pomogła, bo nawet nie uświadomiła mężowi problemu.
Piszesz, że sprawdasz męża, ja też to robię, a zaufanie ? a akceptacja tego co robi? nie mam już tego w sobie. Poprostu czasem chcę zobaczyć, czy faktycznie jak on to mówi siedzi tylko na allegro, niestety jest nawet tak leniwy, że czasem nie wykasuje strony, na której siedział. Ten problem jest poważny, nic nam nie da rozmowa, tłumaczenie, jeśli partnerzy sami nie bedą chcieli zmiany. Szczerze Ci powiem, że nawet nie wiem jak z tym walczyć. Coraz częściej mysle o rozwodzie, chce jeszcze być szczęśliwa, czego i Tobie życzę.
Trzymaj się ciepło i nie poddawaj.
Eiffla
 
Posty: 23
Dołączył(a): 17 wrz 2007, o 11:19

Postprzez Abssinth » 18 wrz 2007, o 12:04

ehh no wlasnie. nie da sie nic z tym zrobic, dopoki oni sami nie zobacza, ze to jest problemem. a dopoki my przy nich jestesmy, to nie zobacza. dopoki na to sie zgadzamy, przyjmujemy glupie tlumaczenia, udajemy, ze nic sie nie dzieje...

czytalam Twoj watek, Eiffla. I tez mi rece opadly, bo zobaczylam, jak bardzo nasi mezczyzni sa podobni. Jak bardzo ich uzaleznienia sa podobne.

Nie tego chcialam od zycia, od zwiazku, od milosci...mam taki maly planik tutaj, za chwile jak bede miec wiecej wolnego czasu, zeby zaczac watek do wypisywania, czego chcemy od zwiazku...zgodnie z zasada, ze w zyciu przychodzi do nas to, na czym sie koncentrujemy, zeby zaczac sie koncentrowac na tym, czego pragniemy :)

Nie wiem na razie, kiedy chce z nim porozmawiac i czego od tej rozmowy chce. Czy chce ostatecznie zerwac czy chce mu dac kolejna szanse, a jesli tak, to na jakich zasadach? Nad tym tez musze pomyslec...

x
Abssi
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez marynia » 18 wrz 2007, o 15:36

Kochana Abssinth,
myślę i myślę nad Twoją sprawą od rana, odezwę się później bo teraz mam lekki budyń w głowie i zamieszanie w domu.

Mocno Cię przytulam, trzymaj się dzielnie, Dziewczynko.
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez echo » 18 wrz 2007, o 17:25

hej dziewczyny,
myślę sobie co tu zrobić, choć ja tez musiałam trochę walczyć z porno biznesem (ależ to zabrzmiało hi hi ;), który dla naszych panów wzrokowców był i jest nie lada pokusą.
Zanim podsunę lepsze lub gorsze rady zapytam jak zareagowałybyście, gdyby "czytał" z upodobaniem tzw. świerszczyki lub oglądał w domu filmy? I czy reagowałybyście wtedy gdyby juz przeginał czy od razu na początku?

Nie wiem czy moi partnerzy byli uzależnieni czy było to średnie czytelnictwo czy oglądactwo , dość czasem obrzydliwe . Fuj przypomniało mi się że ja tez kiedyś przeglądałam niemoralne strony, które podsyłały mi moje koleżanki. Tak , nie ma ideałów ;).
W każdym razie działały skutecznie karczemne awantury natychmiast, nie czekając na rozwój sytuacji , ale to takie poniżające. Druga sprawa to koniec z seksem. Myślę, że tu powinni zmięknąć. Zaś zamiast seksu dziewczęta udają się "nałogowo" na basen, taniec, aerobik lub cos równie przyjemnego i działającego uatrakcyjniająco oraz budzącego lekką zazdrość i zostawiają panów samych, żeby na spokojnie mogli rozważyć na czym bardziej im zależy. Żeby nie myśleli że są pępkiem świata, bo wpadamy we własne sidła wyobrażając sobie naszego lubego jako chodzący ideał.

Takie to prymitywne sposoby przyszły mi do głowy. Mam nadzieję, że sobie poradzicie , rozwiązania ostateczne nie są sensowne w momencie gdy problem jest jeden, a cała reszta gra. To taka rezygnacja z walki, a życie to nie bajka , życie to bitwa.
Życzę spokoju i siły.
ściskam
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Abssinth » 18 wrz 2007, o 17:34

hmm...koniec z seksem to on mi raczej funduje, zreszta mnie raczej seks z nim po tym, co wiem, ze oglada, napawa raczej obrzydzeniem... aerobik i zadbanie o siebie to dobry pomysl, raczej dla mnie samej, bo jego, hmm...raczej kobiece cialo nie interesuje,nawet czuje sie dumny z tego, ze 'nie tylko o cyckach i dupie mysli', ale jest taki inny w swoim fetyszyzmie niz wszyscy co tylko chca zerznac bez polotu... :P (buahaha, nastepnym razem jak mi koles zafunduje taki tekst, to juz bede wiedziala co sie za tym kryje)

a jesli wszystko inne by gralo, to nawet bym o ostatecznym rozwiazaniu nie myslala :) bo to tak sie z roznych stron zbiera...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 18 wrz 2007, o 22:26

A może trzeba ostro? Najostrzej? Trudno poradzić... czasami ostra zjebka czyni cuda. Ostre działania, ostre decyzje - jeśli środki łagodne dotąd nie zadziałały?

Nie wiem... ściskam Abssi
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 18 wrz 2007, o 23:27

Powiedz mu aby Ci znalazl dobre pornosy z super facetami i chcesz ogladac sama......mam nadzieje,ze mu szczeka opadnie,jesli nie to jestes mu obojetna :cry:
Pozdrowka :luzik:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez echo » 19 wrz 2007, o 00:13

o kurczę - to ja nie wiem o co chodzi. Hmm to znaczy kobiety go nie interesują ? nieważne nie chcę być niedelikatna.
ściskam mocno, bądź dzielna, będzie dobrze z nim czy bez niego.
zobaczysz
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Re: zbiera mi sie...zbieram sie....

Postprzez marynia » 19 wrz 2007, o 11:51

Abssinth napisał(a):Mysle, ze najlepszym planem w tej sytuacji bedzie poobserwowanie jeszcze troche, i rozmowa kiedy juz bede gotowa na ostateczne zakonczenie, kiedy juz bede obojetna i nie rozplacze sie ani nie zostane, bo on powie, ze mnie przeciez kocha. Co myslicie?


A kiedy to będzie? Czy Twoje uczucie na tyle słabnie, że widzisz przynajmniej jakiś taki mglisty termin? Czy jest to jakiś nieokreślony punkt kiedyś tam?Czy będzie to chwila, w której Ty będziesz już tak zdeterminowana, zła by to skończyć? Czy też chwila w której będziesz już takim kłębkiem nerwów, że nie będziesz umiała normalnie oddychać?
Na co teraz czekasz? Na swoją obojetność, bezmiłość? Masz taki okres życia "w nawiasie", nacisnęłaś na pilocie klawisz "pausę" i tak sobie to wszystko obserwujesz?
Abssinth, nie rób tego sobie. Nie zasługujesz na to, masz jakąś taką w sobie, nie wiem, moc, pozytywną energię, którą rozsiewasz wokół, jesteś tak bardzo wartościową osobą, że no aż szkoda Twojego czasu na takie pauzy.

Może zrób tak: porozmawiaj z nim, a w zasadzie zakomunikuj mu, że wiesz, że on nadal rob to, co robi. I chcesz, żeby wiedział, że w ten sposób traci Twoje zaufania, niszczy Wasz związek. I że zbliżacie się do chwili, gdy podejmiesz takie, a nie inne decyzje. Że nie chcesz go do niczego zmuszać, ale siebie też nie będziesz, bo nie jest to takie życie jakiego pragniesz. i że mimo, że go kochasz i że on CIę kocha, że mimo Waszej miłości będziecie się musieli rozstać, bo takie dalsze życie nie jest możliwe. Ty masz swoją godność i oczekujesz od partnera szacunku. Że nie będziesz go sprawdzać, kontrolować, bo to nie o to chodzi, że oczekujesz konkretnych działań z jego strony -na tak albo na nie. Niczego nie wymuszasz, nie żądasz. Po prostu chcesz wiedzieć, chcesz przestać żyć tak w próżni.Jeżeli nie umie się zmienić, to Ty po prostu odejdziesz, mimo miłości, z bólem serca, ale odejdziesz.

I niech on sobie to wszystko przemyśli. Nie wdawaj się w burzliwą dyskusję, po prostu powiedz mu to i wyjdź, do pracy, do znajomych. A potem zachowuj się normalnie, nie poruszaj już tego tematu, bo powiedziałaś już wszystko na ten temat, daj mu czas.I obserwuj.Wydaje mi się, że będzie to najuczciwsze - wobec niego ale i wobec siebie. I nie przekreślaj go jako człowieka, ale też wzmacniaj się w swoim poczuciu własnej godności, gromadź siły w sobie. Bo zasługujesz nie tylko na miłość, ale też na szacunek.

Tak sobie myślę. Przytulam CIę z cąłego serca, mocno, mocno tulę. Bardzo mądra, kochana Abssi. :cmok:
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez Eiffla » 19 wrz 2007, o 14:09

Droga Maryniu
to co napisałaś, to bardzo mądre. Mam podobny problem, jak Abssinth, wczoraj powiedziałam mężowi, tak właśnie jak to Ty ujęłaś w słowa. Wiesz, jaka była reakcja? Cisza, kompletna cisza, potem się zamknąl w pokoju i poprostu poszedł spać...
Najgorsze jest to, że Ty powiesz co myślisz i odbijasz sie od ściany. I co mam tak normalnie przejść do życia, nie mysleć o problemie?
Może to jest rozwiazanie, ale napewno idzie w kierunku odejścia od takiego partnera. Z drugiej strony jest to racjonalne podejście, albo inwestuje w siebie albo się skupiam na nim i mu pomagam, a jeśli nie daje to efektu to po co marnować swoje życie, nie urodziałam sie Matką Teresą przecież :)
Pozdrawiam ciepło wszystkich.
Eiffla
 
Posty: 23
Dołączył(a): 17 wrz 2007, o 11:19


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 383 gości