mel, byl taki okres w moim zyciu kiedy spotkalo mnie cos podobnego. nie siedze w Twoim umysle, ale sadze, ze wiele Twoich dzisiejszych emocji i mnie wowczas dotyczylo. sadze ze wiele Twoich dzisiejszych mysli bylo takze moimi myslami.
robilam wowczas cala mase glupich, niedojrzalych rzeczy. tym bardziej jestem pelna podziwu, ze pomimo tego, ze sa momenty kiedy sobie nie radzisz (widze, ze ostatnio sporo masz takich momentow) to i tak zachowujesz godnosc i klase, ktorej mnie wowczas brakowalo. to mi pokazuje Twoja wielkosc jako kobiete, wielkosc jako czlowieka.
dzis jestem juz na zupelnie innym etapie, natomiast wracajac do tamtych chwil swojego zycia widze jak bardzo to przezywalam, jak bylo mi zle.
jedno co chcialam Ci teraz powiedziec (ja wiem, ze to dobrze wiesz ale mimo wszystko posluze sie przykladem swojej historii) to to, ze ten bol ma swoj kres, ma swoj koniec i nie trwa wiecznie.
wiem, ze jestes obecnie tu i teraz i trudno zyc przyszloscia kiedy rana teraz krwawi i do cholery niech cos sie stanie zeby przestala lac sie ta krew i trudno myslec ze kiedys pozostanie blizna albo w ogole brak jakichkolwiek sladow, ale uwierz mi i zaufaj - jeszcze bedzie przepieknie, jeszcze bedzie normalnie.
mocno przytulam. trudno sie Ciebie ostatnio czyta i ze smutkiem.
nie wiem czy chcesz o tym mowic (wyczuwam, ze nie i szanuje to zupelnie) ale jakby co - jestem. 3maj sie.