Nie ma mowy o wspólnej terapii. Mąż zrobił wszystko co mi było potrzebne żeby stanąć na nogi ale to nie wchodzi w grę. Nie chce do tego wracać,wie że zrobił żle czuje się podle z tego powodu i rzeczywiście martwi sie kiedy dopada mnie przeszłość. Miałam nadzieję że nie usłyszę tekstu że jak raz zdradził to zrobi to po raz kolejny. Własnie tego się obawiam że może kiedyś znowu się zapomni. Wiem na pewno że nie pozwolę już na jego samotne wyjazdy. Jeśli będzi tego chciał to od razu może się wyprowadzić, będzie musiał wybrać albo ja albo hobby. Mam żal do siebie że byłam taka naiwna i ślepa. Rzeczywiście było źle między nami ale nawet do głowy mi nie przyszło że mógłby zrobić coś takiego. Nigdy nie ogladał się za innymi, nie romansował. Przez NK odnowił znajomość ze swoimi młodzieńczymi miłościami i tak poszło. Gdyby mieszkały blisko i spotykali się, gdyby nie wracał do domu ale oni widywali się podczas jego wyjazdów dlatego niczego się nie domyśliłam. Zawiódł mnie strasznie. W większości czuje się dobrze i chyba muszę stąd zniknąć i nie rozpamietywać tego co było bo wcale mi przy tym nie jest lepiej.
Dziękuję wszystkim za rady i pozdrawiam