Na ile mozemy decydowac o wlasnym zyciu?

Problemy z partnerami.

Postprzez Volver » 27 lut 2010, o 23:52

Nie wiem sama. Kiedys wydawal mi sie facetem moich marzen a ostatnio wydaje mi sie ze mieszkam z innym czlowiekiem. Ja nie chce Go zmieniac, ja tylko chce czuc ze ktos szanuje moje potrzeby, tak przyziemne jak i estetyczne. Przykro mi gdy tylko ja musze myslec i dbac o nasze mieszkanie. Przykro mi jak jeczy mi w sklepie chociaz poszedl tam ze mna z wlasnej woli i wie ze rzadko chodze na zakupy bo mam taka prace ktora mi na to nie pozwala. I to nie jest tak ze On o tym nie wie, to wraca jak bumerang. Jak juz mnie zezlosci na maxa i zapala mi sie czerwona lampka i wykrzycze mu co mi lezy na watrobie to przez jakis czas jest spokoj, wie co ma zrobic i nie trzeba mu o niczym przypominac, nie jeczy. Ale wystarczy ze ja przez jakis czas nic nie mowie to znow sie zaczyna. Ale ja nie chce byc jedza ktora stoi Mu nad glowa i wiecznie gledzi ze cos jej nie pasuje. :(
Avatar użytkownika
Volver
 
Posty: 12
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 21:02

Postprzez Sansevieria » 28 lut 2010, o 00:06

To może na początek spróbuj nie doprowadzać do tego "czerwonego alarmu" ? W jakimś spokojnym momencie spróbuj z nim porozmawiać na przykład o jęczeniu przy zakupach. Jak nie będziesz wściekła, jak będziesz miała poczucie humoru w dobrym stanie i on też. Czasem lepiej po prostu określić swoje oczekiwania, na przykład co do prania, i faceci bywają wyuczalni. Ty prez zrobienie prania rozumiesz komplet czynności do rozwieszenia włącznie, a on dokładnie włączenie pralki. To jest klasyczne niedogadanie. Niektóre nawyki wynosi się z domu rodzinnego i mozna nie zauważyć, że coś może komuś sprawiać przykrość czy być dla kogoś irytujące. Mój na przykład po obiadokolacji (wraca późno i jada sam) miał zwyczaj odsuwać nieco talerz i ...już. Doprowadzało mnie to do furii, bo co ja służąca jestem żeby talerz po jaśnie panu do zmywarki wstawiać? A potm sobie uświadomiłam, że jak ktoś od 30 lat tak robił (zwyczaj domowy, robota mojej teściowej, którą skądinąd bardzo lubię - kobieta niepracująca, w domu robi 100% prac "kobiecych") to po prostu nie kojarzy, ma odruch. A takie rzeczy są przeuczalne przy dobrej woli obu stron. Bo i ja miałam z domu irytujące mojego męża nawyki, których nie widziałam. Masz trochę czasu, spróbuj po dobroci jasno powiedzieć co Ci doskwiera. Jeszcze na tym kobiercu nie stoisz :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Volver » 28 lut 2010, o 00:07

Dzisiejsza sytuacja mnie juz totalnie rozwalila. Kupilam przez internet ksiazke od pewnej dziewczyny. Kiedy do mnie pszyszla okazalo sie ze dziewczyna przez nieuwage zostawila w niej swoj dyplom akademicki. Napisalam wiec do niej ze zostawila ten dyplom i czy chce zebym jej go odeslala. Nadmienie ze z moja przesylka byly problemy dlugo do mnie nie przychodzila wiec dziewczyna zwrocila mi wszystkie pieniadze. Ona sie bardzo ucieszyla ze znalazlam ten dyplom wiec poprosila zebym jej odeslala. Ja pracuje w takich godzinach ze nie mam mozliwosci isc na poczte wiec poprosilam Mojego narzeczonego zeby to zrobil. Niby zrobil ale co sie dzis okazalo. Dziewczyna do mnie napisala ze przyszedl caly pognieciony i zniszczony bo moj fantastyczny chlopak wyslal Go w zwyklej kopercie. Mozecie sobie wyobrazic jak mi bylo glupio, przepraszalam ja z milion razy ale co z tego jak dyplom zostal zniszczony. zadzwonilam do Niego wsciekla ze jak mogl mi to zrobic? Wyszlam na idiotke. A On mi na to ze po co te nerwy przeciez i tak jej nie znam, a to jej wina bo po co zostawila w tej ksiazce no i listonosza bo to On zniszczyl i zebym dala Mu jej numer telefonu to jej to sam powie! Jak mozna byc takim czlowiekiem? Ze wstydu malo sie pod ziemie nie zapadlam choc kontaktowalysmy sie tylko przez maile i nigdy jej na oczy nie widzialam.
Avatar użytkownika
Volver
 
Posty: 12
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 21:02

Postprzez bunia » 28 lut 2010, o 00:10

....wiesz dobra jest metoda marchewki :D zwlaszcza jesli chodzi o takie drobne codziennnosci np. "nikt tak nie pierze jak Ty, cudownie pachnie i slicznie wyglada"....sprobuj powtorzyc kilka razy(dla pewnosci, zeby dotarlo :D )....

.....On przeciesz nigdy nie bedzie myslal w taki sam sposob jak robisz to Ty...... nie chcesz Go zmieniac ale chcesz aby identycznie rozumowal jak Ty :shock: .....
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Volver » 28 lut 2010, o 00:21

Nie musi identycznie rozumowac wystarczy zeby rozumowal logicznie. Dla mnie to sie nazywa zaradnosc zyciowa.
Avatar użytkownika
Volver
 
Posty: 12
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 21:02

Postprzez bunia » 28 lut 2010, o 00:28

Zgoda....tyle, ze ludzie poniewaz nie we wszystkim sa dobrzy to poprostu uzupelniaja sie.....nie chce Cie do niczego przekonywac ale partnerstwo to szkola tolerancji, cierpliwosci, pracy.......pomysl jesli to Cie czeka np. 40 lat :D ....?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez hej » 28 lut 2010, o 00:30

Volver napisał(a):Czy go kocham ? To zalezy od pory dnia i okolicznosci ze tak okresle :) Czasem mi sie wydaje ze Go kocham i zyc nie moge bez niego, a czasem sie nad tym zastanawiam jak dzisiaj


Nie wiem czy dobrze zrozumiałam ale :roll:
Czy to znaczy, że kocha sie za coś?
Posprząta ugotuje wszystko się układa to kocham
a jak coś pod górkę [jak nie wyciągnięte pranie itd] to się zastanawiam.
Kocha się ludzi za to, są ot tak
wtedy wady uciekają het het daleko.

Pozdrawiam
:slonko:
hej
 

Postprzez Volver » 28 lut 2010, o 00:39

---------- 23:34 27.02.2010 ----------

Wlasnie o to mi chodzi partnerstwo ! Wydaje mi sie ze powinno byc tak ze rozmawiamy, ustalamy cos razem, jestesmy dla siebie i mozemy na siebie liczyc. Ale jesli ja przez niego wychodze na kretynke to nie jest mi z tym fajnie

---------- 23:39 ----------

Zle mnie zrozumialas hej. :) Kocham Go, ale przez takie male codzienne sprawy zastanawiam sie czy jest dla mnie odpowiednim partnerem z ktorym bede w stanie spedzic reszte zycia. Milosc pomaga zyc razem, ale sama miloscia nie da sie zyc
Avatar użytkownika
Volver
 
Posty: 12
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 21:02

Postprzez bunia » 28 lut 2010, o 00:40

....to, ze On nie zrobil czegos w taki sposob jak Ty bys zrobila nie znaczy o Twoim kretynstwie......kazdy "cos" robi tak jak umie na wlasny rachunek.........mysle, ze potrzeba Wam dotarcia :wink: ......
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Volver » 28 lut 2010, o 00:47

Moze sek w tym ze powinnam sie dosadniej wyrazac o co mi chodzi. Moze masz racje ze pewne rzeczy ktore mi sie wydaja oczywiste Jemu wcale nie musza. Ale wiesz to tez nie zawsze dziala, bo czasem probuje to stosowac to On sie obrusza ze tlumacze Mu jak dziecku.
Avatar użytkownika
Volver
 
Posty: 12
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 21:02

Postprzez Sansevieria » 28 lut 2010, o 00:54

To mu nie tłumacz tylko informuj. Z usmiechem. Że czegoś oczekujesz. Za dużo słów to czasem niedobrze. Sprawa niewielka, krótko a treściwie i może po kilku razach się dotrze.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez lili » 28 lut 2010, o 00:58

Volver, jak czytam Twoje posty to przychodza mi na myśl trzy rzeczy.

Primo: moja dobra koleżanka w podobny sposób jak Ty wziela slub. Niby wszystko ladnie pieknie, tak ksiazkowo i w ogole, ale miala watpliwosci. Jeszcze miesiac przed slubem buczala do sluchawki swojej swiadkowej, ze ona sie boi, ze ona nie wie czy to goraczka przedslubna czy glowa jej podpowiada ze to nie to. Uznala jednak ze nie moze zrobic rodzicom takiej przykrosci, wstydu, odwolac, rodzinie podziekowac i wywolac takiej sensacji. Wiec slub sie odbyl. Zrobila rodzicom przykrosc trzy miesiace po slubie, kiedy wyprowadzila sie od meza, a po pol roku rozwiodla.

Secundo: z drugiej strony bardzo bardzo rozumiem Twoje podejscie, ze nie chcesz wyrzadzic rodzicom przykrosci, ja mam identycznie, chora lojalnosc. Wprawdzie jeden zwiazek miedzy innymi z tego powodu zakonczylam, poniewaz nie wyobrazalam sobie mojego owczesnego lubego na slubie jakim widza go moi rodzice, i w ogole zachodzila pod kazdym wzgledem duza niekompatybilnosc. niemniej, nadal wiem, i nie umiem sie tej wiedzy wyzbyc, ze jesli kiedykolwiek wyjde za maz, to nie bedzie to slub dla mnie tylko dla rodzicow. Mamy zwlaszcza. Ona dzisiaj juz wyraza tyle swoich checi, wyobrazen i marzen na ten temat ze robi mi sie slabo. Nie raz nie dwa powtarzala mi, ze gdybys dziecko kiedys przypadkiem wpadla na pomysl tajnego slubu, romantycznego tylko we dwoje, to my ci tego z tatusiem nie wybaczymy. Gdybys dziecko wybrala sobie na meza niekatolika, to my sobie tego z tausiem nie wyobrazamy. Gdyby on nie byl Polakiem to o czym bysmy z nim przy wigilijnym stole rozmawiali? Takich punktow jest sporo. Wiec ja doskonale rozumiem Twoje rozterki, po prostu az mnie boli moje serce jak czytam Twoje wypowiedzie.

A tertio: to zupelnie z innej beczki. Ci moi Rodzice z gory tacy straszni dla mnie i wymagajacy jako para malzenska sa tez niezlym duetem. Jest dokladnie to co opisujesz. Moj Tata w domu odpowiada za sprawy meskie. Mama za kobiece i codzienne. Nigdy w zyciu nie widzialam zeby Tata nastawil pranie, trzymal w reku zelazko, zazwyczaj jak juz lezy w wannie z golym tylkiem to przypomina sobie ze majtasów nie zabral i mama musi leciec do niego trzy pietra w gore, bo on nie pomyslal. Jak Mama nie zadwoni zeby nastawil/obral ziemniaki to tez tego nie zrobi. Jakos tak on swoj wolny czas poswieca na czytanie, a Mama na gotowanie, prace w domu i tak dalej., Kiedys z nia o tym rozmawialam, czemu sobie na to pozwala, ze to jest jawny wyzysk i w ogole masakra. Mama na to, ze taka jest rola zony. I ze jak ona tego nie bedzie robic, to ona nie bedzie zona tylko kolezanka. Ze wtedy facet poszukalby sobie innej kobiety, ktora by wokolo niego wszystko zrobila.

Wiec wybierz sobie teraz z tego co napisalam to, co uwazasz, ze najlepiej do Ciebie pasuje. Kazda tak naprawde z tych historii trzech ma swoje pros and cons, kazda decyzja ma swoje konsekwencje. Podejmujac ja musimy sie na nie godzic. Za korzysciami ida tez kompromisy. Jak mawial moj pan od fizyki: "albo rybki, albo akwarium".

pozdrawiam serdecznie
li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez limonka » 28 lut 2010, o 03:40

lili napisał(a):

A tertio: to zupelnie z innej beczki. Ci moi Rodzice z gory tacy straszni dla mnie i wymagajacy jako para malzenska sa tez niezlym duetem. Jest dokladnie to co opisujesz. Moj Tata w domu odpowiada za sprawy meskie. Mama za kobiece i codzienne. Nigdy w zyciu nie widzialam zeby Tata nastawil pranie, trzymal w reku zelazko, zazwyczaj jak juz lezy w wannie z golym tylkiem to przypomina sobie ze majtasów nie zabral i mama musi leciec do niego trzy pietra w gore, bo on nie pomyslal. Jak Mama nie zadwoni zeby nastawil/obral ziemniaki to tez tego nie zrobi. Jakos tak on swoj wolny czas poswieca na czytanie, a Mama na gotowanie, prace w domu i tak dalej., Kiedys z nia o tym rozmawialam, czemu sobie na to pozwala, ze to jest jawny wyzysk i w ogole masakra. Mama na to, ze taka jest rola zony. I ze jak ona tego nie bedzie robic, to ona nie bedzie zona tylko kolezanka. Ze wtedy facet poszukalby sobie innej kobiety, ktora by wokolo niego wszystko zrobila.


pozdrawiam serdecznie
li


zgadzam sie z Lili..mazenstwo to uzupelanianie sie..jedno jest dobre w tym inne w tym....u mnie np maz: placi rachunki,zarabia na caly dom, pomaga przy dzieciach, instlauje rzeczy w domu a ja gotuje , piore i sprzatam jako ze jestem w domu..ja jestem w tym dobra a on przyslow makaron przypali (to faktycznei zrobil)..bylo mi i czasem jest ciezko o to ze on np.zosrtawia pewne rzeczy porozzucane czy nigdzy nie wpadnie na pomysl aby przelozyc pranie do suszarki..ale poniekad to zzakceptowalam..bo wiem ze ja mam tez mam wady i wiele mi brakuje do perfekcji.
Pytanie nasuwa sie jedno czy ty jestes w stanie zaakceptowac go takim jakim jest??? (uwierz mi sznse na zmiany sa ZNIKLE) Jeli tak nie widze problemu..jesli nie no coz... malzenstwo jest skazane na niepowodzenie.ja np.mialam chlopaka...byl dobry jako czlowiek ale neizaradny zyciowo..leniwy..tego nie potrafilam zaakceptowac..klotnia po klotni i zwizek sie rozpadl:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 28 lut 2010, o 12:49

Volver - ślub jest czymś ważnym i wyraźnie oznacza koniec pewnego etapu w życiu i rozpoczęcie nowego. Możliwe, że to Cię jakoś hamuje, bo zwykle każdego hamuje. Dzieje się coś nieodwracalnego i trochę się boimy... myślę, że ten lęk powoduje wyszukiwanie "powodów", które uniemożliwią... czy to są rzeczywiste przeszkody, z którymi nie da się żyć, czy tylko lęk - to już musisz ocenić sama.

Sprawy zakupów czy prania... no każdy ma inaczej - mój mąż w ogóle się w pranie nie miesza. To jest nie dla niego i ja to wiem... nawet sobie nie wyobrażam, że wiesza gacie na sznurku. Mnie wydaje się to zupełnie niemęskie, choć dzisiaj dziewczyny chcą mieć mężczyznę męskiego i zarazem niemęskiego - jak oni to mają pogodzić, to ja nie wiem. Nie lubię też robić z nim zakupów (oprócz tygodniowego uzupełniania lodówki czy czegoś ważnego do domu)... więc zwykle robię je sama. Nie umiem sobie wyobrazić, że to miałoby być powodem rozstania. Naprawdę.

Ale!!! jeśli masz wyjść za mąż tylko dlatego, że zrobiłabyś przykrość rodzicom, no to chyba musisz to dogłębnie przemyśleć. I wierz mi - jeśli zrezygnujesz ze ślubu, to oni to na pewno przeżyją. Daję głowę!!!

A jak myślisz? Gdyby Twój narzeczony założył podobny wątek - to w czym wypunktowałby Ciebie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 28 lut 2010, o 17:20

ewka napisał(a):(...) mój mąż w ogóle się w pranie nie miesza. To jest nie dla niego i ja to wiem... nawet sobie nie wyobrażam, że wiesza gacie na sznurku. Mnie wydaje się to zupełnie niemęskie (...)


:)

Mnie się trafił facio, który ileś tam już lat temu wyprowadził się z domu i dł. mieszkał w pojedynkę zatem sprawy "ogarnięcia się" leżały tylko i wyłącznie w jego gestii. A że nie jest to typ niechlujnego wygodnisia, nauczył się obsługiwać automat, mopa, rozróżniać płyn do mycia naczyń od płynu do okien, kupować ziemię do kwatków, panierować kotlety czy piec Murzynka. Nie wiem czy to niemęskie... lecz dla mnie z pewnością przyjemne :lol: :lol: :lol:.


Ale oczywiście bywają między nami zgrzyty, że coś tam, coś tam...

Czasem wystarczy sugestywnie naprowadzić połowicę na dany tor. Jednak zabieg ten wymaga subtelności, a nie wiecznych pretensji i uniesienia w głosie, co zwykleż daje rezultat odwrotny.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 77 gości