Na ile mozemy decydowac o wlasnym zyciu?

Problemy z partnerami.

Na ile mozemy decydowac o wlasnym zyciu?

Postprzez Volver » 27 lut 2010, o 21:35

Witam
Chcialabym podzielic sie z Wami tym co mi chodzi po glowie i nie daje spokoju. Jestem z moim partnerem prawie cztery lata. Mieszkamy ze soba rok czasu. Za kilka miesiecy ma sie odbyc nasz slub a ja mam coraz wiecej watpliwosci :(. Poczawszy od tego ze marzyl mi sie skromny slub w kameralnym gronie w pieknym miejscu, uroczysty obiad przy dobrym winie i skrzypcach. W zamian mam wesele na ponad 100 osob w osrodku wczasowym ktory przypomina wystrojem lata 80-te przy wodce (sredniej kategorii bo przeciez chodzi o ilosc) i przy akompaniamencie zespolu weselnego. Dlaczego ? Bo tak naprawde nikt mnie sie nie pytal o zdanie, tzn pytali ale moje zdanie nie jest takie jak byc powinno, w ich oczach, wiec bedzie tak jak zechcieli moi rodzice. Druga rzecz chyba najwazniejsza ze dopoki sie nie zareczylismy naprawde chcialam za niego wyjsc, teraz coraz czesciej sie nad tym zastanawiam. Nie sa to moze jakby moglo sie zdawac rzeczy wielkie, bo nie bije mnie, nie zdradza itp, itd. Chodzi o to ze On jest cholernym egoista ! Nigdy niczego nie zrobi sam z siebie, nie domysli sie ze trzeba wstawic pranie. A jak mu powiem ze ma wstawic to wstawi ale go pozniej nie wyciagnie z pralki!!! Kiedy próbuję z Nim o tym rozmawiac to zaczyna na mnie krzyczec ze sie czepiam. To mnie tez wkurza i fakt ze nie potrafi sie przyznac do bledu tylko w rozmowie kombinuje jak tu wszystko odkrecic zeby nie bylo na Niego. Meczy mnie to bardzo, bo czuje sie jakbym rozmawiala z jakims dzieckiem a nie z doroslym facetem. Dzis zaczelam sie zastanawiac czy jestem szczesliwa, czy go jeszcze kocham. Jak idziemy razem do sklepu do wiecznie steka zebym szybciej sie decydowala, chyba ze wejdziemy do sklepu po cos dla niego i wtedy ja nic nie mowie, ja nie pospieszam. On wydaje pieniadze na swoje pierdoly ja nic nie mowie, ale gdy dzis chcialam kupic lampe w promocji za 25 zl ktora by mi pasowala do wystroju mieszkania to zapytal mnie 10 razy czy na pewno ja chce? Gdzie ja postawie? Po co? Na co?! Ale najgorszy jest fakt ze ja koncze wczesniej prace i zawsze czekam na niego On jest w domu okolo 23 Ja musze wstac do pracy o 6. Wiec czekam na Niego a On zamiast polozyc sie ze mna jak czlowiek to idzie ogladac telewizje albo w komputerze cos robic, bo twierdzi ze mu sie nie chce spac. I oczywiscie nie widzi w tym nic nienormalnego uwaza ze ja histeryzuje. A mi sie powoli odechciewa tego slubu, bo jak sobie pomysle ze tak ma byc cale zycie to nie wiem jak to zniose. Najgorsze jest to ze wiem ze ten slub i tak sie odbedzie, juz za pozno zeby cos zmienic. Rodzice by mnie zabili, wykleli i wydziedziczyli, ze to niby taki wstyd. Zreszta ja sie nigdy nie odwarze tego wszystkiego odwolac A On nigdy mi nie da odejsc, bo twierdzi ze mnie kocha, tylko skoro tak jest to czemu jest takimn cholernym egoista?
Avatar użytkownika
Volver
 
Posty: 12
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 21:02

Postprzez bunia » 27 lut 2010, o 21:49

Witaj......skoro twierdzisz, ze i tak nie ma odwrotu bo zaklepane przez wszystkich na amen to o czym tu mowic ?.....zastanow sie, to jest Twoje zycie i Twoja przyszlosc.....lepiej ewentualnie byc wydziedziczonym (a moze wcale by nie doszlo do tego, zalezy jak sie przekazuje i argumentuje wiadomosci rodzince tzn. ukochanym rodzicom) niz zyc w jakims piekielku dla innych.....nie masz odwagi ? a czego sie boisz ?......inna sprawa to kandydat na meza .....moze jednak nie tylko w nim tkwia bledy i wady......pamietaj, ze faceci nie czytaja w myslach - trzeba jasno komunikowac o co chodzi i wcale korona z glowy nie spada - poprostu tak jest.......zwiazek to kompromisy.....nie wszyscy faceci lubia chodzic razem na babskie zakupy tylko dlatego, ze my lubimy chodzic z nimi :D .....trzeba bylo odpuscic, kupic innym razem, zawiesic czy postawic lampe i po krzyku. :wink: .........zmierzam do tego, ze nie warto z drobiazgow robic wielkie hallo.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Volver » 27 lut 2010, o 22:02

---------- 20:58 27.02.2010 ----------

Boje sie ze z takich drobiazgow pozniej, za kilka lat wynikna grubsze sprawy. Nie chce sie meczyc cale zycie.

---------- 21:02 ----------

Mowisz wiec ze faceci tacy sa i nie ma na to rady ?
Avatar użytkownika
Volver
 
Posty: 12
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 21:02

Postprzez Asik35 » 27 lut 2010, o 22:05

Mężczyźni po ślubie nie zmieniają się, a jeśli już to na gorsze, więc Twój egoista może być jeszcze większym egoistą...ale przyzwyczaisz się, nauczysz z tym żyć....najważniejsze, by nie podpaść rodzicom...w którym wieku Ty żyjesz ?
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez bunia » 27 lut 2010, o 22:11

Rozumiem, ze Cie strach oblecial i watpliwosci....slub to na nic karta gwarncyjna :wink: ......a co z uczuciami i jak w innych sprawach dogadujecie sie ?........ludzie zmieniaja sie i nie zawsze na gorsze ale czy maz to tez ludz ? :D
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 27 lut 2010, o 22:36

A czy Ty w ogóle darzysz go miłością ?
Bo to, że pojawiają się wątpliwości jest zjawiskiem normalnym (i nagminnym), niemniej jednak nie powinny się kłębić nad głową niczym burzowa chmura.

Co do wlk wesela, w małych mieścinach albo na wsiach często postępuje się w myśl zasady, iż "Ślub jest dla młodej pary, zaś weselicho dla rodzinki". Znam to, bo sama z takowej pochodzę. Mimo wszystko kłuje mnie w oko :shock:- że tak to określę - bojaźliwość co poniektórych ludzi wobec naruszenia zdania swoich rodziców.

Przecież to Ty wychodzisz za mąż i Ty będziesz dzielić łoże z danym samczykiem, nie oni ! ! !
Ostatnio edytowano 27 lut 2010, o 22:38 przez PodniebnaSpacerowiczka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Volver » 27 lut 2010, o 22:43

---------- 21:37 27.02.2010 ----------

Zyje w XXI i czasem zaluje... Czy to cos zlego ze szanuje swoich rodzicow? Oni sa ludzmi starej daty, ciesza sie z tego slubu jak male dzieci. Mam ich do grobu wpedzic? Ja sie ciesze patrzac jak Oni sie ciesza. Czy to cos zlego ze nie jestem egoistka? To nie jest tak ze Oni mi kazali wziac ten slub. Ja czekalam na dzien kiedy On sie oswiadczy, bo chcialam tego. Teraz po roku mieszania razem zastanawiam sie czy to ten jedyny. Przejdzmy do faktow. Nigdy zaden facet z ktorym bylam nie byl dla mnie lepszy niz On jest. Wiem ze mnie kocha bo mi to powtarza codziennie po 100 razy. Codziennie mam cieply obiad ktory On dla mnie gotuje. Kwiaty bez okazji, drobne prezenty tez. Ale co z tego ze mi ten obiad ugotuje jak przyjde i sie zdenerwuje bo jest nieposprzatane, kot chodzi glodny pranie z pralki nie wyjete a na pytanie co robiles caly dzien On odpowiada ze mial dzien wolny i ze czemu sie czepiam przeciez obiad mi zrobil !

---------- 21:43 ----------

Czy go kocham ? To zalezy od pory dnia i okolicznosci ze tak okresle :) Czasem mi sie wydaje ze Go kocham i zyc nie moge bez niego, a czasem sie nad tym zastanawiam jak dzisiaj
Avatar użytkownika
Volver
 
Posty: 12
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 21:02

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 27 lut 2010, o 22:49

A nie jest tak, że rodzice wychowywali Cię w taki sposób, byś żyła według ich scenariusza (czytaj - robiła rzeczy, jakie są zgodne z ich mniemaniem), a teraz Ty pod ów scenariusz (rozszerzony o własne wymagania) pragniesz układać swego faceta ?
On przecież nie jest maszyną !
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Sansevieria » 27 lut 2010, o 22:54

Jesli nie będzie tego ślubu to Twoi rodzice umrą z rozpaczy???? W ogóle co ma związanie się z kimś na całe życie z okazywaniem szacunku rodzicom? Ja rozumiem, że masz wątpliwości czy to "ten jedyny" i nie jest Ci z nimi fajnie, ale to jest jednak tylko Twoja sprawa, z kim będziesz dzieliła "stół i łoże" przez wiele następnych lat, z kim będziesz wspólne wychowywała dzieci itd. Jesli nie będziesz szczęsliwa w małżeństwie to na pewno rodziców tym nie uradujesz...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Volver » 27 lut 2010, o 22:57

No wlasnie sama tego nie wiem dlatego napisalam na forum. Wyjechalismy zagranice zeby zyc razem i zeby nikt nie mowil nam jak mamy zyc. Dlatego zastanawiam sie czy to jest tak ze ja sobie szukam dziury w calym, czy jednak sa podstawy zeby sie obawiac. I co powinnam zrobic ?
Avatar użytkownika
Volver
 
Posty: 12
Dołączył(a): 27 lut 2010, o 21:02

Postprzez 1KOR13 » 27 lut 2010, o 23:20

---------- 22:17 27.02.2010 ----------

Droga Volver moim zdaniem Twoi rodzice są toksyczni. Im powinno najbardziej zależeć na Twoim szczęściu a nie na karykaturze wesela i relacjach rodzinnych. Jesteś dorosła, wolna i pełnowartościową osobą która ma prawo decydować o swoim życiu.
Co do męża to wiedz że po ślubie faceci się nie zmieniają na lepsze a na gorsze.
Mnie osobiście napełniają odrazą wesela w stylu masowym i alkoholowym. To zwykła farsa. Ślub i wesele to "święty" czas dlatego warto go przeżyć eksklzywnie, intymnie i romantycznie. Podana wizja przez Ciebie jest bardzo na miejscu.
Rodzice są staroświecy ale napewno po pewnym czasie zaakceptują zerwanie z facetem. Małżeństwo z przymusu zew. lub wew. jest nie ważne jako sakrament.
Wolna wola to wielka rzecz. Cierpienie i zło na ziemi jest właśnie tajemnicą wolnej woli ludzi i aniołów.
Małżeństwo to jedność priorytetów światopoglądowych i moralnych, więź emocjonalna, seksualna i współpraca ekonomiczna. Ślub jest aktem woli a nie emocji. Warto iść do poradni lub jakiegoś kapłana specializującego się w sprawach małżeńskich i pogadać o problemach, wątpliwościach i ewentualnych zmianach.
Pamiętaj bądź sobą i nie rób niczego wbrew sobie. Do odważnych świat należy.
Pozdrawiam i życze sukcesów.

---------- 22:20 ----------

Droga Volver moim zdaniem Twoi rodzice są toksyczni. Im powinno najbardziej zależeć na Twoim szczęściu a nie na karykaturze wesela i relacjach rodzinnych. Jesteś dorosła, wolna i pełnowartościową osobą która ma prawo decydować o swoim życiu.
Co do męża to wiedz że po ślubie faceci się nie zmieniają na lepsze a na gorsze.
Mnie osobiście napełniają odrazą wesela w stylu masowym i alkoholowym. To zwykła farsa. Ślub i wesele to "święty" czas dlatego warto go przeżyć eksklzywnie, intymnie i romantycznie. Podana wizja przez Ciebie jest bardzo na miejscu.
Rodzice są staroświecy ale napewno po pewnym czasie zaakceptują zerwanie z facetem. Małżeństwo z przymusu zew. lub wew. jest nie ważne jako sakrament.
Wolna wola to wielka rzecz. Cierpienie i zło na ziemi jest właśnie tajemnicą wolnej woli ludzi i aniołów.
Małżeństwo to jedność priorytetów światopoglądowych i moralnych, więź emocjonalna, seksualna i współpraca ekonomiczna. Ślub jest aktem woli a nie emocji. Warto iść do poradni lub jakiegoś kapłana specializującego się w sprawach małżeńskich i pogadać o problemach, wątpliwościach i ewentualnych zmianach.
Pamiętaj bądź sobą i nie rób niczego wbrew sobie. Do odważnych świat należy.
Pozdrawiam i życze sukcesów.
1KOR13
 
Posty: 337
Dołączył(a): 18 lip 2009, o 22:57
Lokalizacja: z mazowsza

Postprzez Sansevieria » 27 lut 2010, o 23:30

Jak czytam, że ślub i tak się odbędzie za kilka miesięcy i nic się nie da zmienić to odnoszę wrażenie, że zupełnie nie czujesz, że masz prawo decydowania o swoim życiu. O tym jak będzie wyglądało wesele zdecydowali rodzice wbrew Tobie, a wszak to Twój dzień ma być, nie ich... "Czy ja szukam dziury w całym" to się pytają ci, którzy już wiedzą że dziura jest i to niejedna i potrzebują potwierdzenia z zewnątrz. Ok. Ja w Twoim opisie sytuacji dziury widzę.
Moim zdaniem mówiąc "tak" (sakramentalne czy urzędowe) to trzeba być przekonanym za 100%, że decyzja jest dobra.
I zgodzę się z Ideałem, po ślubie zmian na lepsze raczej nie należy oczekiwać.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez bunia » 27 lut 2010, o 23:45

Sadze, ze nikt nie da jakiejs jednoznacznej odpowiedzi......kieruj sie intuicja co ta Ci podpowiada.......mysle, ze jesli kwitna watpliwosci to raczej nie ma powodu aby sie spieszyc.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 27 lut 2010, o 23:47

Natomiast jeżeli chodzi o kluczowe pytanie-tytuł topiku, odpowiedź brzmi: o naszym życiu decydować możemy w całości. A czy to robimy, to już odrębna kwestia.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez bunia » 27 lut 2010, o 23:51

tak jest Podniebna :ok:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 68 gości