Chcę się na niej zemścić.

Problemy z partnerami.

Postprzez caterpillar » 26 lut 2010, o 12:37

caterpillar - ja nie wiem, ja tylko przedstawiłem w dużym skrócie zasadę wyrównywania w związku


aha no skoro nie wiesz o co chodzi to moze jakies zrodlo ???

zaintrygowal mnie ten mega skrot ..brzmi wrecz nieprawdopodobnie

dzienks i pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez doduś » 26 lut 2010, o 14:06

http://diamante.com.pl/ustawieniarodzinne/

zaznaczam, że do metod Hellingera podchodze bardzo ostrożnie :)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Asik35 » 26 lut 2010, o 14:59

Dwa razy zemściłam się na kimś....było to dokładnie zaplanowane, dokopałam w sposób perfidny i bez skrupułów.I wiesz co...o ile samo planowanie nakręcało mnie, to potem gdy już to zrobiłam poczułam się nędznie i żałośnie...zemsta daje chwilowe zadowolenie, nic więcej...
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Re: Chcę się na niej zemścić.

Postprzez Salome » 26 lut 2010, o 15:12

Łośka napisał(a):Tyle ludzi się zdradza dookoła


Zabrzmiało jak tłumaczenie męża
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez caterpillar » 26 lut 2010, o 19:45

---------- 16:52 26.02.2010 ----------

Bert Hellinger mówi, "w związku zawsze daj trochę więcej dobrego i oddaj trochę mniej złego". Wtedy twój związek będzie miał szansę rozwoju i większe poczucie szczęścia partnerów. Szacunek wobec dającego i autentyczna wdzięczność otrzymującego jest podstawą szczęśliwej rodziny.


chodzi o to?

ja to rozumiem troche inaczej ale musze to sobie jeszcze ulozyc..

(sory za offtopa..a mkoze jednak on sie na cos przyda :wink: )

moze ktos chetny by rozwinol mysl kontrowersyjnego pana H. ?

---------- 18:45 ----------

ok znalazlam takie rozszezenie (loska mysle ,ze to nadal na temat wiec pozwole sobie ;) )

Związek udaje się dzięki ciągłemu wyrównywaniu między dawaniem i braniem, związanemu z miłością.

Przykład: Pewien mężczyzna daje coś w prezencie swojej kobiecie/żonie ponieważ ją kocha. Skoro wręczył jej prezent, ma przewagę. On jest dawcą, kobieta bierze. Ale ponieważ wzięła, czuje teraz wobec swojego mężczyzny/męża pewne zobowiązania. Próbuje wyrównać, dając mu też coś, a skoro kocha mężczyznę, daje mu na wszelki wypadek trochę więcej, niż on jej podarował. Teraz on czuje presję zobowiązania. Próbuje wyrównać, a ponieważ kocha kobietę, on też daję jej trochę więcej. W ten sposób, dzięki potrzebie wyrównania, związanego z miłością, wciąż rośnie wymiana, zwiększa się obrót w dawaniu i braniu. To wwiąże parę jeszcze głębiej ze sobą i w ten sposób rośnie w niej szczęście. Wymiana w dobrym jest kamieniem węgielnym udanego związku.

W życiu wielu par istnieją również sytuacje, w których jeden z partnerów wyrządza drugiemu coś, co go rani. Także tutaj partner, któremu coś wyrządzono, ma potrzebę wyrównania. Ma potrzebę zemsty. A więc wyrządza drugiemu również coś złego, ale często, ponieważ czuje się uprawniony, wyrządza mu trochę więcej zła. Przez to ten drugi znów ma prawo, żeby wyrządzić partnerowi coś złego, i on także, z poczucia prawa, czyni drugiemu trochę więcej zła. I tak rośnie zło. Powstaje intensywna wymiana w złym. Również ta wymiana wiąże ze sobą parę, ale na jej nieszczęście.

Istnieje prosty sposób wyjścia z tego błędnego koła: tak jak przy dobrej wymianie z miłości daje się partnerowi trochę więcej dobrego, tak przy złej wymianie - z miłości - wyrządza się partnerowi trochę mniej złego. Dzięki temu może się znów zacząć wymiana w dobrym! To prosta jednak bardzo użyteczna metoda.

Równowaga między dawaniem a braniem jest warunkiem udanego związku. Trzeba przy tym pamiętać, że nie każdy może dać wszystko i też nie każdy może wszystko wziąć. Każdy jest ograniczony w tym, co może dać i w tym, co może przyjąć. Dla tego dawanie i branie od początku ma pewne granice.

Do udanego związku należy też to, że się daje tylko tyle, ile drugi może wziąć. I tylko tyle bierze lub chce, ile drugi może dać. Jest to od samego początku pewne ograniczenie. Ale, o dziwo, jeśli się na to nastawimy, wtedy dawanie i branie może w przyszłości rosnąć.

Hellinger pokazuje, jak ważne jest, aby konkretnie powiedzieć jakiego daru pragniesz od partnera:
Niektórzy partnerzy mówią: chciałbym, żebyś mnie bardziej kochała! Jednak wtedy partnerka nie wie, kiedy to zostanie spełnione. Jeśli zaś powie: chodź ze mną na pół godziny na spacer. Wtedy wie dokładnie, kiedy to zostanie spełnione. Ważne jest, żeby powiedzieć to konkretnie. W przeciwnym razie partner czuje się pod presją życzenia, którego nie może spełnić. Wtedy nic nie daje, ponieważ wymaga się od niego zbyt wiele.

***

Bert Hellinger w specyficzny dla siebie sposób wyjawia/nazywa mechanizmy działające w związku. Nie wszyscy się z nim w tej kwestii zgadzają, nie dla każdego taki sposób myślenia jest bliski. Niektórzy uważają, że po prostu plecie bzdury.

Mnie rozumowanie Hellingera urzeka. Szanuje sposób, w jaki mówi o takich sprawach jak np. chęć zemsty za wyrządzoną krzywdę. Mówi o tym bez oceny - ze zrozumieniem i uznaniem, że takie pragnienie czasami nosimy w sobie. Nie poprzestaje na jego obnażeniu, podaje rozwiązanie, które wydaje się być rozsądne. Wyrządź partnerowi MNIEJ ZŁA, niż otrzymałaś - a to powstrzyma go od odpłacenia Ci złem za zło. Wyrządzenie mniej złego, połączone z intencją zatrzymania samonapędzającego się mechanizmu zemsty, może być również antidotum na poczucie krzywdy.

Drugą istotną dla mnie sprawą jest zaakcentowanie, że sposobem na otrzymywanie "darów" od partnera jest OBDAROWANIE go. To piękne przesłanie, które może wybić z poczucia pretensji. Pragnę czegoś od partnera -> nie dostaje tego -> mam pretensje do niego za mój "brak". Myślę sobie, skoro Ty mi "nic" nie dałeś, to ode mnie też nic nie dostaniesz! Do czego to prowadzi? Zamykam się na niego. Kanał wymiany między nami wysycha, a związek pomału umiera. Kto ma się pierwszy przełamać - ja, czy on? Kto ma pierwszy dać coś drugiemu, żeby uruchomić przepływ "dobrego" między nami?

Kiedy jako cel obierzemy "użyźnienie związku" odpowiedź na to pytanie przestaje mieć znaczenie :)
Uwagi:




wiekszosc mi pasuje ale ten podkreslony fragment nadal jest dla mnie bardzo sprzeczny..bo mniejsze zlo nadal JEST zlem.

i nie rozumiem tej filozofii ..dlaczego gdy facet mnie zdradzi ja mam leciec np. calowac sie z innym..czy w ogole zakladac ,ze musze go zranic aby cos w zwiazku wyrownac :? a co sie stanie jesli tego nie zrobie..jesli przebacze?? czy wowczas rownaowaga w zwiazku bedzie zachwiana ??
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez doduś » 1 mar 2010, o 10:43

witajcie :)

mamy takie stare przysłowie nie rób drugiemu co tobie niemiłe. I pod tym się podpisuję. Z ta zasadą równości w zwiazku tez zgadzam się z częścią o "dawaniu dobra" a co do tego "dawania zła" mam mocno mieszane uczucia. Spojrzałaś jednak dość jednostronnie. To "mniejsze zło" wcale nie oznaca, że musisz lecieć się z kimś całować gdy on zdradził. Podczas rozmowy z psychologiem na ten temat otrzymałem wyjaśnienie niech to nie będzie oko za oko ząb za ząb. Ma zaboleć, ale czy ten ból ma wypływać z tej samej (ogólnie) przyczyny ? Może jeśli jemu na czymś bardzo zależy, a Ty mu tego odmówisz i jego zaboli mocno, to będzie właśnie to wyrównanie krzywdy? W zwiazkach wyrządzamy sobie różne przykrosci i krzywdy.

Chodzi mi po głowie jeszcze jedna myśl. Ważne w zwiazku jest wybaczanie. Wybaczyć nie znaczy zapomnieć. Ale słyszałem też, że samo wybaczenie nie wystarczy by relacje były dobre. Potrzebne jest również pojednanie. Tym razem niestety nie jestem w stanie podać autora teorii :( Nie wiem tez do końca na czym pojednanie w zwiazku ma polegać.

Jak przerobimy pojednanie to może podamy temat języków miłości ? ;)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Łośka » 1 mar 2010, o 11:28

Wszystko teoretycznie jest takie proste. Wybaczyć,zapomnieć tylko jak ? Kiedy to samo pojawia się w głowie i nie mamy na to żadnego wpływu. Męża nie tłumaczę wiem że to jego wina ale trochę lżej jest jak wiem że to ona była inicjatorem tego wszystkiego. Gdyby nie byłaby taka chętna może do niczego by nie doszło. Teraz to sama plotę. Od niej dowiedziałam się że mąż miał też kochankę przed nią. Także nic go nie tłumaczy, kawał łobuza. Z tą pierwszą się widziałam,dałam jej popalić i wcale nie było mi głupio wrecz przeciwnie ulżyło mi i jakby sprawa jest zamknieta.
Łośka
 
Posty: 34
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 07:23

Postprzez woman » 1 mar 2010, o 13:51

Łośka napisał(a):Wszystko teoretycznie jest takie proste. Wybaczyć,zapomnieć tylko jak ? Kiedy to samo pojawia się w głowie i nie mamy na to żadnego wpływu. Męża nie tłumaczę wiem że to jego wina ale trochę lżej jest jak wiem że to ona była inicjatorem tego wszystkiego. Gdyby nie byłaby taka chętna może do niczego by nie doszło. Teraz to sama plotę. Od niej dowiedziałam się że mąż miał też kochankę przed nią. Także nic go nie tłumaczy, kawał łobuza. Z tą pierwszą się widziałam,dałam jej popalić i wcale nie było mi głupio wrecz przeciwnie ulżyło mi i jakby sprawa jest zamknieta.

Ale bardziej na pięści, czy na pazury :shock:
normalnie jak bodyguard własnego chłopa "nich sie tylko która zbliży!!!"
nie czujesz się głupio w tej roli Łośka???

Nie zapaliło Ci się jeszcze światełko alarmowe w głowie?
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez ewka » 1 mar 2010, o 14:29

Łośka napisał(a):Wszystko teoretycznie jest takie proste.

Teorie są zawsze łatwiejsze od praktyki... no ale po coś one przecież są.
:slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Łośka » 1 mar 2010, o 16:19

Nie nie zaświeciło mi się żadne światełko. Nie miałam ochoty się z nią spotykać, tak wyszło.Nie było to dla mnie łatwe ale jak ją zobaczyłam to wybuchłam i cieszę się że jej słownie nawrzucałam. Prawda jest taka że bardzo mi ulżyło.
Łośka
 
Posty: 34
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 07:23

Postprzez woman » 1 mar 2010, o 16:32

Łośka napisał(a):Nie nie zaświeciło mi się żadne światełko. Nie miałam ochoty się z nią spotykać, tak wyszło.Nie było to dla mnie łatwe ale jak ją zobaczyłam to wybuchłam i cieszę się że jej słownie nawrzucałam. Prawda jest taka że bardzo mi ulżyło.

Pytałam o światełko w kwestii Twojego męża i szerzej Waszego związku.
Zamiast skupiać złość na tych paniach, obmyslając jak im dokopać, które zresztą jak już ktoś wcześniej napisał, niczego Tobie nie obiecywały.
Może skupić się na problemach w związku, bo cos tu ewidentnie jest nie halo.

Łośka, ja wiem że tak łatwiej, przerzucić winę na Nią, bo była chętna bo sie nawinęła pod rękę, ale świat jest pełen różnych kobiet.
Może powinniście siąść i szczerze porozmawiać z mężem o powodach jego skłonności do tych chętnych i nawijających sie.
Co Ty na to?
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Łośka » 2 mar 2010, o 09:06

W kwesti męża oczywiście juz to światełko nie zgaśnie. Nie skupiam się też na tych Paniach, nie chcę o nich myśleć, chcę zapomnieć. Niestety kiedy mam za duzo czasu takie mysli pojawiają się w mojej głowie. Z mężem już omówiliśmy te sprawy, nie mam mu w tej chwili nic do zarzucenia, jest idealnym mężem.Przepraszał, mówił że popełnił błąd,obiecywał że juz nigdy. Rzeczywiście tamten rok nie był dla nas dobry i stąd to wszystko. W tej chwili jest ok i mam gdzieś tą Panią ale na pewno pojawi sie taka chwili że znowu będę chciała jej dokopać.
Łośka
 
Posty: 34
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 07:23

Postprzez raziel » 2 mar 2010, o 09:12

Widzę dużo złości na męża i kochankę... Ale nie wiem czemu czuję, że masz też coś do zarzucenia sobie. Jesteś na siebie za coś zła?
raziel
 
Posty: 145
Dołączył(a): 8 paź 2009, o 11:12
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Lelula » 2 mar 2010, o 10:15

Ja (My) tutaj Łośka nie jesteśmy od przeprowadzania terapii. Mozemy Ci delikatnie otworzyć oczy na sprawy, które nas- jako patrzących z boku i z pozycji obiektywnego obserwatora zastanawiają i zaskakują.

Jeśli jesteś wsciekła- dobrze. Gorzej, gdybyś nie czuła nic.

Bardzo mądrze napisały tu osoby przede mną- zemsta, i to jeszcze w tak dziecinny sposób, jest raczej średnim wyjściem.
Da Ci pozorną ulgę, ale prawdpopodobnie też sprawie, że wcale nie poczujesz się lepiej. Nagadanie, nawrzucanie, upokorzenie NIGDY nie wyzwala w nas pozytywnych i dobrych emocji.

Ja na Twoim miejscu napisałabym list. Najpierw do niej. O wszystkim. Co przez nią czujesz, co czułaś w momencie, gdy dowiedziałaś się o ich związku, jak bardzo chcesz się zemścić i ile kosztuje Cię to,że jedank tego nie robisz. Poklnij sobie, ponarzekaj, pomarudź, popłacz.
A potem złóż ten list i schowaj najgłębiej, jak się da.

Następnie napisałabym list do twojego męża. Jak się czujesz dzięki niemu teraz, ale tez co przeszłaś w momencie jego zdrad. Jakie masz emocje w głowie w związku z tą sytuacją. Czego od niego oczekujesz. Nie pokazywałabym mężowi tego listu. Raczej schowała go równie głęboko, jak list wcześniejszy.


Kolejną rzeczą jaką bym się zajęła, to poszukiwania dobrego terapeuty. Nie dla siebie tylko dla WAS.
Coś porzadnie nie gra w Waszym związku. Tego bałabym się najbardziej. Niestety sprawdza się tu stara jak świat i prosta jak budowa cepa teoria, że jak facet zdradzi raz, to zdradzi również kolejny.
To jest wielki problem i niestety nie jest to problem tych, które są chętne i dają twojemu mężowi, tylko to jest problem JEGO i w NIM. No i niesttey w Tobie.

Tym bym się zajęła na ostro. I była bardzo ostrożna i czujna. Mimo wszystko. Mimo tego, ze twój mąż jest teraz najwspanialszym facetem na świecie. Wiem...okrutne...Ale ja tak bym postapiła.

Pozdrawiam cię i życzę dużo sił!
Avatar użytkownika
Lelula
 
Posty: 176
Dołączył(a): 14 sty 2009, o 16:40

Postprzez doduś » 2 mar 2010, o 10:18

tak sobie myślę, że dziś juz nie chcę zapomnieć. Tak sobie myślę, że kiedyś chcialem zapomnieć o tym jak skrzywdziła mnie moja Żona, bo tak naprawdę chciałem zapomnieć o tym, jak bardzo to ja krzywdziłem Ją i siebie. Siebie i Ją.
Wybaczyć, pojednać się, ale nie zapomnieć. Jeśli zapomnę co było złe, to kiedyś znów popełnię te same błędy. A tego juz nie chcę
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 147 gości

cron