Witam,
Nie mam za bardzo czasu czytać całej Waszej ostatniej rozmowy - a szkoda - chciałbym tylko dodać rzecz następującą.
Jeśli pytałabyś, Vija, jak to wygląda z punktu widzenia takiego facecika jak ja, to nie widzę absolutnie jakiegoś koszmarnego odstępstwa od normy. Jak już gdzieś pisałem, takie zabałaganienie w tym wszystkim naturalnie tak, ostrej patologii - nie. Nie napisałaś bowiem "oddają się każdemu, kto tylko skinie palcem, ale chciałbym wejść w zdrowy związek, nie wiem jak to jest". Albo "mam pieniądze na życie bo odziedziczyłam duży spadek po dziadkach, ale nie umiem przestać być prostytutką, sprawia mi to perwersyjną frajdę, lubię ten zawód".
Jak się czyta to, co napisałaś, to jest w tym sporo takiego właśnie, hm, "pomieszania" i trochę braku myślenia o drugiej osobie (mówię o tym starszym nudziarzu).
Każda sprawa ma wiele twarzy. W tej (czyli i samej sytuacji i rozmowy wokół niej na tym portalu) dla mnie przynajmniej zauważalne są trzy:
1. takie właśnie nieuporządkowanie, takie trochę "sama nie wiem czego chcę i gdzie mam iść", taki brak dobrego kontaktu ze sobą, brak stania mocno na własnych nogach, nie wiem jak to jeszcze opisać... Trochę egoizmu (taaa, tu stary nudziarz, tam młody rumak), ale nie odniosłem wrażenia, że jestem typem modliszki albo kogoś takiego. Co więcej, myślę, że takich historii jak Twoja są miliony - takich czyli "jestem z jednym, z drugim zaczął mnie łączyć romans, ten drugi to chyba facet moich marzeń, z pierwszym nadal jestem, w drugim się zakochuję, nie wiem co robić". Takich historii jest mnóstwo... Są bardzo powszechne...
2. druga sprawa to trochę głosów krytyki jakie usłyszałaś... część z nich szczerze mówiąc nie podoba mi się... To fakt, robisz w trąbie starego nudziarza, ale to nie jest Sąd Najwyższy Moralności Powszechnej i nie jest tak do końca naszym zadaniem rzucać w ciebie kamykami. Jestem naturalnie za otwartym mówieniem co się komu nie podoba - ale na tym portalu chodzi o dobro odwiedzającym ich ludzi, a nie o Zasady? No i last but not least życzę Ci dwóch umiejętności, równie ważnych: zarówno przyjmowania argumentów innych osób, także tych dla Ciebie niewygodnych, jak i ... twardego bronienia swoich racji...
Jest też prawdą, że - to jeszcze o solidnym nudziarzu - takie jest niestety życie... Nigdy nie wpaść jak śliwka w kompot, zabujać się w kimś, a potem usłyszeć "sorry winetou", ale z drugiej strony jeśli miałabyś się z nim męczyć całe życie tylko dla zachowania zasad, to po co?
3. po trzecie psychoterapia jest świetna - jest możliwością pooglądania siebie i mądrego zajęcia się samym sobą. Jak się obrobię, mimo, iż czuję się zdrów, jeśli tylko będę miał kasę, wydam ją na jakieś roczne łażenia do psychospeca (choć niegdyś przez czas jakiś było mi bardzo źle, i korzystałem z psychoterapii jako metody leczenia...).
Warto tylko - i to jest clou mojej wypowiedzi w pkt 3 - nie przerabiać sobie każdej życiowej trudności na psychoterapeutyczne terminy, i nie pakować wszystkiego do pudełka "trudne dzieciństwo i jego skutki". Jesteśmy mimo wszystko jako dorośli ludzie znacznie bardziej skomplikowani i ciekawi...
dobra, spadam...
Nudziarza nie męcz długo, niech wie, że musi szukać dalej.
A dla Ciebie - niechaj "koleżeński" ogier okaże się tym na całe życie, a jeśli nie on - to oby jak najszybciej ktoś równie ciekawy i inspirujący...
pozdrawiam,
Maks