jak się zachować?

Problemy związane z uzależnieniami.

jak się zachować?

Postprzez Baj » 12 lut 2010, o 17:16

mój mąż jest uzależniony od heroiny. Trwa to już wiele lat. próbował przestać róznymi sposobami - bez skutku. W koncu coś jakby zrozumiał, jakby przełamał w sobie i zdecydował sie na leczenie zamknięte detoks - wytrwał - bardzo się cieszyłam, zdecydował sie na ośrodek - bał sie bardzo, ale zaparł sie i pojechał. Niestety detoks okazał sie chyba zbyt krótki bo w ośrodku przez pierwszy tydzień praktycznie nie spał, do tego zima i zimno a organizm lichy - rozchorował się - temperatura, grypa jak nic. Odizolowany został sam w pokoju - wytrzymał nastepnych kilka dni - jednak kiedy choroba nie mijała zdecydował się wrócić do domu. Bardzo sie przeraziłam - znowu zacznie = wytrzymał 2 tygodnie - wziął - jak mam sie zachować? - nie radze sobie z tym, szuka nowego ośrodka, ale jak wytrwać do tego czasu?
Baj
 
Posty: 40
Dołączył(a): 25 maja 2009, o 21:50

Postprzez anna maria » 12 lut 2010, o 22:21

A czy Ty również chodzisz na jakąś terapię?
Osoby współuzależnione oprócz wspierania osoby uzależnionej powinny zadbać o siebie.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez Baj » 12 lut 2010, o 23:14

Nie chodzę na terapię, nie potrafię prosić o pomoc, nie potrafię mówić o swoich problemach. Kiedyś próbowalam, ale były to czasy gdy zawsze słyszałam jedno - zostaw go - wyrzuć z domu i zakończ tę znajomosć. a ja nie potrafiłam tego zrobić. Zresztą narkoman to jakieś takie tabu - potępiane w czmbuł - dziecko narkoman budzi chęć pomoc - mąż - każdy mówi - uciekaj.
Być może teraz byłoby inaczej, ale teraz jakoś nie potrafię. Zawsze zresztą radzilam sobie - raz lepiej raz gorzej ale w sumie nie źle. Teraz uwierzyłam w marzenie że sie uda, że mój mąż pokona nałóg.
Hm, kto wysoko lata nisko spada - zabolało bardzo. Chciałabym zniknąć.
Baj
 
Posty: 40
Dołączył(a): 25 maja 2009, o 21:50

Postprzez anna maria » 12 lut 2010, o 23:36

Owszem ,tak się też mówi na terapii ale wybór należy do Ciebie.
Każdy uzależniony stwarza dla innych i dla siebie zagrożenie i rzeczywiście zostawienie go z jego problemem ,może pomóc. Ale wcale nie musi.
Nie wiem , jak to jest i co czasem zadziała.
Bo w różnych sytuacjach zaczynają szukać pomocy.
Mój mąż nadużywa alkoholu i ja chodzę na terapię ale to nie on i jego picie zmotywowało mnie do szukania pomocy, tylko jak starszy syn rozwalił przystanek autobusowy po pijanemu.
Wiem ,że jestem teraz inna .
Życzę Ci żebyś jednak nie musiała znikać, na pewno jesteś wartościowym człowiekiem.
A czy macie dzieci?
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez Baj » 13 lut 2010, o 00:48

Anno Mario Dziękuję za ciepłe słowa. Pytałaś czy mamy dziecko - tak - jest już dorosłą osobą, która skończyła studia, pracuje.

Nie zniknę - zbyt dużo tu mnie trzyma, starzy schorowani rodzice, dziecko - dorosle ale zawsze dziecko - no i On.
W naszym przypadku rozstanie nie działa - z nim dzieje się źle, ja też nie najlepiej to znoszę,
Teraz wydawało mi sie że wykorzysta szansę. I w sumie nie jest tak, ze wszystko stracone, Trzeba próbować - On chce, ale ośrodków gdzie przyjmują takich weteranów nie jest wiele, do tego trzeba na miejsce czekać, no i ten czas oczekiwania jakos trzeba przetrwać. Wiem, ze on stara się i walczy i każdy wygrany trzeźwy dzień jest cudny, niestety zdazył się też dzień nie wygrany i ja nie potrafię poradzić sobie z tym. Raz myślę że to choroba wieć zdażaja sie potknięcia, za chwilę, jestem tak zła, ze mam ochote go uderzyć - takie bezsensowne emocje, które nic nie dają prócz mego złego samopoczucia. wiem, źe w takij sytuacji powinnam pewnie powiedzieć mu - rób co chcesz i pójść na basen albo gdziekolwiek indziej - tylko jak tu zapanować nad tymi własnie bezsnsownymi emocjami?
Co Ty robisz, kiedy wracasz z pracy a Twój mąż lub syn jest nietrzeźwy? jak sobie z tym radzisz? Kurcze, jak napisałam - syn to aż sie przeraziłam, Musi być Ci nie łatwo.
Baj
 
Posty: 40
Dołączył(a): 25 maja 2009, o 21:50

Postprzez anna maria » 13 lut 2010, o 12:16

Znam te emocje ,które są w Tobie.
Nauczyłam się panować ale nie zawsze udaje mi się. Czasem wybucham i to nie zawsze powodem jest alkohol.
Na męża pijanego nie reaguję, chyba że jest agresywny i zaczepia nas to wzywam policję. Niestety .
Syn nie pije codziennie , kiedyś zdarzało mu się częściej a teraz sporadycznie ale nie krzyczę na niego jak jest pijany tylko rozmawiam jak wytrzeźwieje.
Wiem ,że to strasznie brzmi- SYN.
Ale tak bywa.
Gdy nie chodziłam na terapię,byłam straszna,robiłam awantury ,wylewałam alkohol, sprawdzałam kieszenie i schowki czyli szukałam alkoholu.
Teraz nie, leczę siebie ,bo mąż uważa że nie ma problemu.
Wiem jedno ,że już nie chcę żyć z człowiekiem mającym problem alkoholowy i nie chcącym się leczyć.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez Baj » 16 lut 2010, o 23:04

Jesteś Anno Mario niezwykła. Umiejetność opanowania emocji w chwili nawet nie gniewu lecz poczucia takiej nieograniczonej bezradności to naprawdę wielka rzecz. Mam nadzieje, że Twój syn poradzi sobie ze soba i odnajdzie radość poprostu w życiu. Mój mąż znów dziś wział - tym razem przyznał sie do tego, Strasznie pokrętny nałóg. No nic, Ja dzis w lepszym stanie - nie złoszczę sie i nawet nie pogrążam w rozpaczy - bedzie co będzie. Poradzę sobie. Powiedział, ze zadzwoni na detoks i załatwi ośrodek, choć ciężko mu ruszyc się z domu. Zwłaszcza, ze ostatnio kiedy nie brał bylo naprwdę bardzo fajnie. I trudno i jemu i mnie zaakceptować to że jednak trzeba sie rozstać. Dziś mnie spytał czy chcę zeby pojechał do osrodka, Pewnie, że nie chcę, chcę by byl w domu i by był zdrowy, ale nie jest , więc musi się leczyć i ratować swoje życie - póki żyje. Zobaczymy czy to zrobi.
A jak nie? Myślisz, ze to ja powinnam na terapię? że terapia może nauczyć jak żyć z narkomanem? kurcze nawet jak to piszę to sobie myślę, ze to jakas paranoja -przecież nie da sie żyć z narkomanem. No ale jakoś żyję, ba nawet bywam szczęśliwa - Chyba rzeczywiście jestem pokręcona kompletnie. Jak to jest - dzwoni sie do akiego teraputy, umawia i ... niebardzo wyobrażam sobie jak przychodze i mówię,, właściwie co powinnam powiedzieć? od czego zacząć. Tyle lat, tyle wydażeń i spraw, jak to poukładać żeby takiem terapeucie powiedzieć tak by zrozumiał, czego właściwie można po terapii oczekiwać, hm. Za dużo pytań, Czy Twoja terapia jest płatna? ile coś taliego kosztuje?
Czuję się jak mała dziewczynka, która ma sobie sama pójść do pierwszej klasy.
Baj
 
Posty: 40
Dołączył(a): 25 maja 2009, o 21:50

Postprzez desiderata » 17 lut 2010, o 01:06

Baj - znam kilku heroinistów kilku znałam bo już nie żyją sama miałam romans z amfetaminą i z moich doświadczeń z tymi ludźmi i ze swoich doświadczeń wywnioskowałam jedno - uzależnić się można od amfetaminy , koki czy czego kolwiek innego a w heroinie człowiek się zakochuje , z uzależnieniem można walczyć z miłością nie ...
Jeden z Heroinistów to Ojciec mojego kolegi , zniszczył życie żonie i dwójce swoich dzieci , brał żona znajdowała go ze strzykawką w przedramieniu w łazience , wciśniętego w sypialni za rurki od kaloryfera bo czegoś się przestraszył , lub piorącego mózg swojemu synowi i sączącemu jad do jego głowy , nie brał jeździł na terapie rok , dwa był czysty ( zastępował sobie to alkocholem ) miało być już dobrze nie ćpał , zaczynał znowu, kiedy był pod kreską szedł na terapie kiedy odzyskał zaufanie ćpał dalej , żona wzięła z nim rozwód ale dalej mieszkają razem bo mieszkanie wspólne a on nie chce go sprzedać , nie ćpa ale co z tego ?? ,młodszy syn 15 letni chłopak ze skłonnościami samobójczymi i masochistycznymi , jako młody dzieciak uwielbiał dręczyć zwierzęta zabił parę szczurów zakatował kota , dręczył psa , teraz totalnie odizolowany od rzeczywistości zamknięty w sobie żyje we własnym świecie i nienawidzi swojego ojca , nienawidzi go czystą nienawiścią jego oczy płoną kiedy na niego patrzy 15 latek który byłby w stanie zabić własnego ojca ...
starszy syn lat 21 nie w tak złym stanie jak młodszy bo tatuś wrócił do ćpania kiedy on miał 13 lat więc okres dzieciństwa przeżył w sielance jego braciszek nie miał tyle szczęścia , zamknięty w sobie zakompleksiony wstydzi się przyznać kto jest jego ojcem , skłonność do nałogów ma wpisaną genetycznie lubi wypić i zapalić blanta , nie potrafi tworzyć normalnych związków zakochuje się w kobietach z rodzin patologicznych z problemami , destrukcyjne toksyczne kobiety ... jest na nie skazany , cierpi na syndrom DDA jest współ uzależniony ... jest i tak jak by go nie było .

kolejny heroinista lat około 30 świadomie zaraża kobiety HiV-em , krętacz złodziej i świetny aktor potrafi grać ludziom na uczuciach , człowiek aż czuje że musi mu pomóc co on sprytnie wykorzystuje , twierdzi ze nigdy nie kochał nikogo i niczego tak mocno jak H i nic i nikt nie dało mu tyle przyjemności .

Następny ofiara powyższego podał mu H na imprezie jak mieli po 14 lat , dzięki koledze nigdy nie dorósł żyje własnym życiem doszedł na 1 rok studiów prawniczych i jego mózg wyparował jest nikim ....

Wracając do 1 przykładu do ojca rodziny której zniszczył życie , trzeba się zastanowić kto tak na prawdę jest winien zniszczenia tych dzieci
ojciec - ćpun który wielokrotnie zrywał z nałogiem i do niego wracał , przerwy trwały nawet kilka lat , obiecywał zmiany i starał się , kto jednak może wygrać z miłością i kto może obwiniać nieobliczalnego

czy może matka - która świadomie spłodziła dzieci z takim mężczyzną zdając sobie sprawę z tego jakie to może mieć konsekwencje a może i nieświadomie ale jednak to ona była zdrowa w tym związku.

Jeżeli chcesz trwać przy swoim mężu i kochasz go musisz wiedzieć że on równie mocno co Ciebie a może i mocniej kocha H , nigdy nie będziesz w stanie dać mu tego co daje mu narkotyk , trwanie w trzeźwości dla narkomana to jak dla zdrowego człowieka życie w szarym świecie prędzej czy później zapragniesz kolorów , doznań , bodźców , to tak jak siedzieć na pustyni w skwarze i mieć naprzeciw siebie szklankę pysznej wody z lodem i ciągle sobie jej odmawiać , to jest tęsknota nie do opisania nie tęskni się tak za człowiekiem bo to nieludzkie uczucie jakie wyzwala w tobie narkotyk jest nie do pojęcia ...

Twój mąż jeżeli przestanie brać do końca życia będzie tęsknić będzie marzył , wspominał , będą momenty kiedy pomyśli sobie " ale bym sobie przyćpał " i Ty nawet nie będziesz o tym wiedzieć , i to jest ta optymistyczna wersja , albo może być tak jak w przypadku heroinisty nr 1 przestanie na kilka lat kiedy Ty stracisz czujność on wróci i obyś nie poczęła wtedy dziecka bo bardziej nie ludzka i podła będziesz Ty skazując to dziecko na śmierć za życia niż Twój mąż waląc sobie w kanał nad jego łóżeczkiem , i nie bierz tego za obrazę ja tylko chce Cię przestrzec przed tym żebyś nie zrujnowała życia niewinnej istocie , ja znam tych chłopaków synów heroinisty i straszne jest to kiedy patrzy się na tragedie człowieka który jest jeszcze dzieckiem a musi nosić ciężar zbyt duży nawet dla dorosłej osoby.
Avatar użytkownika
desiderata
 
Posty: 259
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 17:38
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez wuweiki » 17 lut 2010, o 09:54

Desiderata.... lepiej bym tego nie ujęła...
bardzo smutne fakty o heroinie...

nie umiem nic rozsądnego powiedzieć poza tym abyś dbała o siebie Baj.
wuweiki
 

Postprzez anna maria » 17 lut 2010, o 20:47

Terapia pomaga nam osobom współuzależnionym zrozumieć problem i uczy jak dalej żyć. Zyć albo samemu albo z nim . WYboru dokonujemy same.
Ja wynalazłam w internecie klub abstynentów i tam poszłam. Trafiłam akurat na dzień terapii,porozmawiałam z terapeutką i umówiłam się na kolejne spotkanie. Później dołączyłam do grupy. I tak spotykam się indywidualnie i grupowo. Jest to pomoc bezpłatna finasowana przez urząd miasta.
Wiem że jeszcze ,przynajmniej w moim mieście,istnieje taka pomoc przy kościołach, przy Lidze Kobiet czy MOPS-ie.
Trzeba tylko popytać,posprawdzać w internecie.
A to co napisała desiderata jest bardzo mocne chociaż taka jest prawda.
Każdy uzależniony jest wampirem ,wysysającym krew z najbliższej rodziny i my jak mamy jakąś wiedzę możemy walczyć o swoje granice.
Przynajmniej ja nie pozwolę zniszczyć się.
:cmok:
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez Baj » 21 lut 2010, o 11:13

Dziękuje za Wasze rady i wsparcie, dziś jest całkiem ok., i wczoraj też tak było, Tak nawlekam te dni jak paciorki na nitkę. Nie wiem co dale się wydarzy, ale chcę znaleźć w sobie siłę by nie niszczył mojego życia jego nałóg. Wiem, że pewnie nie jedna zła chwila przede mną. Bycie z kimś uzależnionym to wielkie wyzwanie. Dez, dziękuję za Twoje słowa, to naprawdę straszne jak dzieci cierpią wskutek błędów i słabości swoich rodziców, jak rodzice, którzy zdają sobie sprawę, że krzywdzą dzieci nie potrafią tego powstrzymać. Moje dziecko jest już dorosłe – mam nadzieję, że szkody, które mu wyrządziliśmy nie są tak wielkie by nie udało się ich naprawić. U mnie nigdy nie było awantur, mój mąż nigdy nie dał się zaskoczyć ze strzykawką, jak wziął za dużo albo doprawił proszkami – kładł się spać, Jest osobą bardzo wrażliwą i zawsze starał się chronić przed swoim nałogiem zarówno mnie jak i nasze dziecko. Jasne że nie da się zrobić tego w 100% jednak wiem, że bywa znacznie gorzej. Nasze dziecko nawet już będą pełnoletnie lubiło z nami przebywać nawet jeździć na wspólne wakacje, czy razem chodzić na spacery czy zakupy. Myślę więc, że nie czuje takiej nienawiści do swojego ojca jak brat Twojego kolegi. Straszne to co piszesz...
Wiem, ze ten nałóg jest bezlitosny a ja zakochałam się w moim mężu kiedy jeszcze nie brał, kiedy obydwoje byliśmy nastolatkami i kocham go nadal aż czasem sama się temu dziwię, Kiedy patrzę na niego wiedzę wciąż teko ślicznego chłopca sprzed dwudziestu kilku lat. Najbardziej przerażające w tym jego nałogu jest to co robi sobie samemu. Izoluje się od ludzi, ma tak niskie poczucie własnej wartości, że trudno mu z tym żyć.. Piszesz, ze heroina to miłość – a z nią trudno walczyć – wiem jakie to trudne – i jedno i drugie – to znaczy jego walka z heroiną i moja z miłością do niego. Dla tego chcę się nauczyć żyć z tym co mam i nie cierpieć więcej niż muszę. Wypracować w sobie jakieś mechanizmy obronne, które pozwolą mi trzymać się w chwilach złych. Anno Mario, dziękuję za informacje o terapiach, musze poszukać czegoś w moim mieście, mam z tym kłopot bo dużo pracuję no i do tego nie łatwo mi prosić o pomoc dla siebie. To że odważyłam się napisać tu to i tak dla mnie wielki postęp. Dziękuję Wam za dobre słowa.
Baj
Baj
 
Posty: 40
Dołączył(a): 25 maja 2009, o 21:50

Postprzez anna maria » 22 lut 2010, o 12:23

Baj jesteś bardzo mocną i mądrą kobietą obdarzoną siłą miłości , która u Ciebie , jak widać jest WIELKA. I mam nadzieje że to ona zwycieży .
Czego Ci życzę i trzymam kciuki.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez Baj » 22 lut 2010, o 21:31

:cmok:
Dziś taki piękny dzień był, jakby wiosna była tuz tuż, w takich dniach łaiwiej o nadzieję, że przyjdzie szczęśliwy czas i kłopoty roztopią się razem ze śniegiem. Oby tak się stało.
Baj
 
Posty: 40
Dołączył(a): 25 maja 2009, o 21:50

Postprzez desiderata » 23 lut 2010, o 22:05

Baj ciesze się że nałóg Twojego męża nie odbił się na waszym dziecku !!
Podziwiam Cie za Twoją wytrwałość i to że potrafisz kochać tak mocno !!
Avatar użytkownika
desiderata
 
Posty: 259
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 17:38
Lokalizacja: Śląsk


Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 64 gości