czuję się samotna...

Problemy z partnerami.

czuję się samotna...

Postprzez domi » 18 lut 2010, o 17:06

Witam wszystkich.Właściwie niewiem jak zacząć ponieważ jestem tu nowa i w zasadzie jeszcze nigdy niezwieżała się nikomu opcemu ze swoich problemów.Ale od tak dawna staram się jakoś zrozumieć to co się dzieje w moim życiu i choć nasówają się różne odpowiedzi i wnioski to niewim co jest.Tak jagbym zawisła w przestrzeni nicości i niemoge się z niej wydobyć.Czasami niechce mi się żyć...wyobrażam sobie jak truje się tabletkami jak podcinam sobie żyły i choć chciałabym o tym wszystkim porozmawiac niemam odwagi nikomu tego powiedziec.A mój partner mugłby odebrać to jako szantaz czy coś innego.Zresztą niewiem co on myśli....Jest człowiekiem bardzo skrytym i wydobyc cokolwiek z niego jaest cudem.Pochodze można powiedziec z rodziny patologicznej ojciec alkocholik weczne awantury i przemoc doprowadzały ze moczyłam się bardzo długo w nocy a i w życiu juz dorosłym też mi sie zdazyło i to nieraz.Matka nieokazywała zbytnio uczuć oczkiem w głowie jej była moja starsza siostra ja byłam postrzegana jako gorszy egzemplasz.Gdy skończyłam 18 lat wyprowadziłam się z domu i urodziłam pierwsza cuke a niecały rok pużniej drugą.Moje małzenstwo nietrwało długo.Poznałam w przcy mężczyzne który okazywał mi zainteresowanie tez był juz z bagazem doświadczen była zona i tak jak ja 2 dzieci.Zaproponował spotkanie i tak spotykaliśmy sie.Było fajnie jak to zwykle bywa do tego był rozsadny spokojny opanowany zorganizowany przcowity i wogule....cudo....Zakochałam sie w nim choć uroda i ubiorem szczegulnie mi nieimponował.Wystarczyły mi jego cechy charakteru chciałam stwożyć z nim ciepły i bezpieczny dom.Ale z chwilą gdy okazało sie ze jestem w ciazy cos było nietak on nawet zasugerował aby usunąc.Niezgodziłam sie.Stwierdził ze musi to przemyślec za pare dni zadzwonił w dośc dobrym chumoże i umówilismy się na spotkanie ,z którego zawiele od niego nieusłyszałam tylko tyle ze moge na niego liczyc niemiałam gdze mieszkac z dziećmi ale niezaproponował żebym u niego zamieszkała bo choć o tym niby pomyślał to stwierdził zż żle bym tam sie czuła.Ale po tygodniu zlądowałam u niego z dziećmi miało byc tylko na tydzien bo moja matka miała nocki i ja i moje dzieci jej przeszkadzałyśmy.Po tygodniu kiedy czas przyszedł sie zbierac do matki usiadłam aby pogadać co dalej był małomówny niezbyt przyjemny i powiedział z to ja muszę zdecydować czy chce z nim chce być ja chciałam więc zostałam ale nieusłyszałam że on tego też chce.Czułam ze mu namnie niezależy był chłodny własciwie łączył nas tylko sex i prowadzenie domu.Kochałam go i chciałam aby i on pokochał i mnie starałam sie z wszystkich sił nauczyłam piec cista robić weki pielić ogródek czy w warzywnym ogródku robic pochodze zmiasta a zamieszkałam na wsi.To ja pamietałam o prezentach dla jego dzieci na urodziny czy boze narodzenie o komuni jego córki wspierałam gdy była żona utrudniała mu kontakty tłumaczyłam aby sie niepoddawał ale on przestał to i ja juz nieporuszam tego tematu nie jezdzi do swoich dzieci i wigule tak jagby ich niebyło.Kiedy prosiłam aby mnie pocałował mówił że niema smaki albo zaciskał usta aja prubowałam mimo wszystko z nim sie pocałowac nie co dzien ale potrafił i potrafi mi nadal perfidnie dopiec naprzykład ze wygladam stażej od jego żony gdy urodziłasie nam wspulna curka usiadłam mu na kolanach a on stwierdził ze mam obwisłe piersi ze powinnam miec takie jak 18-tka.Gdy chciałam dać mu troche erotyki i czekałam na niego w łużku rozebrana przyszedł i roześmiał sie i pwiedział że jaestem beznadziejna.Gdy chciałam zafundowac striptiz z moim iudziałem odwrucił sie tyłem.Było i jest tego duzo.Troche się zmienił jest moze mniej chłodny ale wylewny i uczuciowy wcale.Wciąż mi dokucza nawet przy naszych znajomych nazwał mnie starym pruchnem choc mam 28 lat a on 36.W święta tego roku powiedział ze za rok jak mu niepodpadne to może mi sie oświadczy.Głupia pochwaliłam sie tym naszym jedynym znajomym aon stwierdził ze musiał być pijany tak mi z tym zle....Albo porównuje mnie do mojej matki że skoncze tak jak ona że jestem bryndziarą choc niejestem i wogóle.Przez te 7 lat też sie zmieniłam stałam się dla niego wredna stale zżędze krzycze bo wogule to z natury mam donośny głos mówie mu teraz że go nienawidze choć to nieprawda czuje gniew ale go nadal kocham i gdyby sie zmienił byłoby inaczej.Kiedyś się pokłuciliśmy błagałam go aby mimo wszystko sie przytulili ze go kocham a on nie głaz i zaprosili nas ci znajomi i pojechaliśmy na grila świetnie się bawił a gdy wyszłam na chwile nasza znajoma spytała sie czy chce kawe a on nato że po kawie mu stoi i czy mu da.Myślałam że ziemia mi się zapadła pod nogami gdy to usłyszałam.Ale on zawsze się tłumaczy że to żart albo że przesadzam zawsze wychodze na ta najgorsza.Gdy sie kłucimy ja krzycze wyzywam go teraz od róznych nieodzywamy sie do sebie tak jagbyśmy sie nieznali.Prubowałaam mu wytłumaczyć że przez jego żarty żle się czuje patrze na siebie jagbym była nikim jestem bardzo zazdrosna śledze filmy aby niebyło gołych pań bo gdy tylko się pojawia czuje sie najbrzydsza istota na swiecie.Wogule nieczuje sie atrakcyjna niechce mi sie zyć.Wstyt się przyznac ale tak bardzo chciałabym aby ktoś mnie pocałwał czule czy przytulił niepamietam juz jak to jest czuć sie dobrze w czyichs ramionach.Jestem sama.....i 4 dzieci
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Postprzez anna maria » 18 lut 2010, o 19:40

:cmok:
Nie wiem ,co mogłabym napisać. Jedno pamiętaj , nie jestes sama , masz dzieci i dla nich spróbuj zmienić coś..
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez domi » 18 lut 2010, o 21:32

Witaj Anno Mario.tak ale co zmienić i jak rozum podpowiada że mam swój honor i dume i najlepiej jagbym odeszła od niego ale dokąd...niemam ani pracy bo niemam z kim dzieci zostawic ani gdzie mieszkać niby u matki ale ona ma 1 pokuj i wsumie mieszkałoby tam 7 osób na wynajem mnie niestać.Wciąż się łudze że może się obudzi i zmieni ale nadzieja to matka głupich.Dziećmi właściwie się niezajmuje przyjdzie z pracy zje wypije kawe i wychodzi albo do swojego hobby czyli gołębie lub coś robi i tak wygąda każdy dzień.W to lato raptownie tylko 2 razy gdzieś pojechalismy z dziecmi.To duzo.....Myślałam aby pujść do psychologa ale u nas tylko prywatnie przyjmuje.Teraz jestem zajęta pisze dzieciaki robią co chcą kłucą się płaczą co chwila coś chca burdel zrobiły w całym domu a on...cóż zajęty jest samym sobą...i jak tu żyć. ha dzięki za tego całusa to bardzo miłe
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Postprzez KMN » 18 lut 2010, o 21:34

"Ale on zawsze się tłumaczy że to żart albo że przesadzam zawsze wychodze na ta najgorsza"

zainstaluj mu szerszy kontekst sytuacji, przeprowadz go na swoja strone. Zamiast tłumaczyc jak sie czujesz(tego i tak nie zrozumie bo odnosisz sie do siebie i jesli nie ma odpowiednio rozbudowanej empatii nic z tego) powiedz: czy czułes sie kiedys tak, że ktos sobie z Ciebie zartował, a Ty zamiast sie smiac czułes ze to tak bardzo boli itd itd. najlepiej spisz sobie na kartce co bys chciała mu w ten sposob powiedziec. Jesli nie jestes pewna jego uczuc zapytaj o nie w stylu odnoszacym sie do niego: Czy chiałbys abym ja podchodziła do Ciebie na tej zasadzie... Poprowadz go w strone w która chcesz pojsc. Wyjasnic jak chesz by było, zamiast mowic jak jest.

"chciałabym aby ktoś mnie pocałwał czule czy przytulił niepamietam juz jak to jest czuć sie dobrze w czyichs ramionach"

Zapytaj sie samej siebie oraz jego czego oczekujesz po własnym zwiazku, dokad chesz dojsc Ty sama,on oraz Wy razem chcecie zmienic i na co. Jak mozna polepszyc obecny stan.
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez domi » 18 lut 2010, o 22:12

Witaj KMN.Tak prubowałam w ten sposub z nim rozmawiać ale on wtedy nic się nieodzywa prubowałam dziś z nim pogadać omnie onim o nas ale on niechce albo głupio odpowiada albo milczy drwi kpi i uwaza że on jest wpożądku tylko ja przesadzam i zabardzo przeżywam.To jest wielka beznadzieja.....Niewiam jak sobie dać rade sama ze sobą niemoge normalnie funkcjonować ani spac nic mi się niechce czuje się tak jagby moje życie i szczęście zależało od naszych relacji
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Postprzez KMN » 18 lut 2010, o 22:17

jaki moze miec celw takim działaniu? po co to robi?
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez domi » 18 lut 2010, o 23:19

Niewiem czemu to robi i poco.Rozum mi podpowiada że ma mnie zanic.ja nipotrafiłabym tak podle postępować z człowiekiem zwłaszcza gdy bym widziała ze cierpi.Niepotrafie podjąć decyzji o której myśle od dawna.Zeby odejść ale ... Czasami potrafi być miły zwłaszcza gdy przypieli go potrzeba
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Postprzez KMN » 18 lut 2010, o 23:45

a pytałas go kiedys po co to robi?
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez ewka » 19 lut 2010, o 08:57

Witaj Domi. Nieciekawie wygląda Twoja sytuacja i próbuję sobie wyobrazić siebie... co próbowałabym zrobić z tym fantem...
- pierwsze, co przyszło mi do głowy, to zdobycie niezależności finansowej.

Korzyść 1: to daje możliwość wykonania jakiegoś ruchu
Korzyść 2: dzięki temu łatwiej będzie siebie samą szanować... możliwe, że i on zacząłby szanować Ciebie
Korzyść 3: miałabyś jakiś cel OPRÓCZ tego, co stanowi tę szarą, domową codzienność

- drugie, co przyszło mi do głowy, to absolutne zaprzestanie próśb o przytulenie, seks i wszelkie czułości. To oczywiste, że tego potrzebujemy... ale kurczę musi być w miarę przyzwoity ODBIÓR tego, co chcemy sami ofiarować. W przypadku takich reakcji, z jakimi się spotykasz... no sorry, choćbym piszczała...

Tak piszę, bo we mnie się coś jakby automatycznie "zamyka", gdy rzeczy dzieją się nie tak, jak powinny. I możliwe, że byłoby mi łatwiej wcielić w życie to, o czym piszę... możliwe, że Tobie byłoby trudniej... ale zawsze myślę sobie, że kiedy źle się dzieje i dotychczasowe działania nie przynoszą efektów - coś trzeba zmienić. Można pozostać na myśleniu życzeniowym: niech on się zmieni... można próbować zmienić swoje podejście do wielu spraw.

I jeszcze coś mnie uderzyło w tym, co piszesz... cały czas i w każdej sytuacji jesteś kimś, kto MUSI prosić. I pal licho, że trzeba prosić... czasami druga strona potrzebuje tego, aby móc coś z siebie wykrzesać... ale gdybym ciągle o coś prosiła i ciągle nic nie dostawała - to prosić bym po prostu przestała.

Mam wrażenie, że się cała rozpuściłaś w tym związku-niezwiązku... jakby Cię wcale nie było. A przecież jesteś - kobietą, matką, człowiekiem.


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez domi » 19 lut 2010, o 10:28

---------- 08:23 19.02.2010 ----------

Tak pytałam niejedno krotnie to odpowiada że niewie albo ze tak sobie bąć nic nieodpowiada.Czasami przyzna że zle robi i na chwile się zmienia ale przy najbliższej okazji czyli kłutni bąć sprzeczi znowu to samo.Zachowuje się tak jagby mnie niebyło...

---------- 08:54 ----------

Cześć ewka.Bardzo wzruszyłam się twoją odpowiedzia.Jeśli chodzi o sex to napoczątku owsze było tak że to ja przeważnie wychodziłam z inicjatywą ale z czase też zaczełam się zmieniac i podchodzic do niego inaczej...i kiedy przestałam z nim sypiac tak często jak kiedyś i właściwie kłade się odwrucona tyłem do niego to kiedy ma tą potrzebe to w tedy mnie zauwaza ale właściwie z mojego punktu widzenia to wygląda to w ten sposub ze do tego jestem mu tylko potrzebna pieszczoty niezaczy nają się od przytulenia czułego pocałunku czy miłych słów a chy ba tak przewaznie powinno być a nie że zabiera się odrazu do pewnych część ciała i przewaznie jest tak że potczas stosunku i gry wstępnej nie całujemy się w usta nasz seks polega na zaspokojeniu jego bo ja nieosiągam satysfakcji i kiedy skończy kiedyś leżał poprostu obok i zasypiał bez słowa teraz też zasypia ale juz po ja odwracam sie tyłem a on zażuci na mnie swoja ręke i to jest całe przytulenie.Wiem ze meszczyzni kiedy wiedza ze partnerka niejest zaspokojona to przzywaja to to mimo że właściwie to ja jestem wykozystywna na jakiś sposób to potrafiłam sie do nigo czule przytulic i pogłaskac żeby nieczuł sie zle tłumaczyłam mu ze dlamnie nieliczy sie orgazm tylko więś emocjonalna wystarczyłoby mi gdyby okazał to co domnie czuje.Czasami sie starał byc czuły ale ja wyczówałam ze niejest to taki jak powinno byc wzasadzie niepowiedził mi nigdy tak sam od siebie poprostu że mnie kocha bo jak sie go oto pytałam to odpowiadał że mówi to ale na takiej zasadzie dla świetego spokoju.Niechce aby ktoś pomyslał ze robie z siebie ofiare albo ze jestem bez winy tez popełniam błędy jak każdy człowiek ale napewno nietakie że doprowadzam kogoś do skraju wytrzymąłośc psychicznej.Owszem jestem oaoba nerwowa i wybuchowa to wyniosłam z domu rodzinnego wiem że mozna nad tym popracować i zmienić to ale nato potrzeba czasu duzo czsu wyrozumiałość i czułści i serdeczności niemozna osobie zkapleksionej dokładac i mówić takie żeczy jakie on mi mówi.Czasami w nerwach niewytrzymuje tego wjaki sposób sie domnie odzywa gdy sie pokłucimy głupio odpowiada na moje pytania a jak spytam sie czy ma mnie za idjotke to odpowie że tak lub dopiero to wiesz albo nic niepowie gdy wkurze się też go wyzwe od różnych choć nieraz go zto przepraszałam bo żle sie z tym czułam.Poprostu nerwowo niewytrzymuje.Wiem że jeste inna jestem czuła wrażliwa i spontaniczna ale niemam szansy tego uzewnetrznic.Kiedys pare lat temu jak przytulałam sie to nawet mnie nieobją....

---------- 09:11 ----------

Tak chciałabym iść do pracy chociaz poto aby te pare godzin pobyć z ludzmi i odpocząć psychicznie może w tedy byłoby inaczej...Znam bardzo dobrze jego wszystkie odpowiedzi i na różne sposoby próbowałam z nim się porozumieć i nic.Po tylu latach powinien dokładnie wiedziec o co mi chodzi czego oczekuje a czego nietoleruje.Prubuje się podpożądkowac nielubi jeżdzic na imprezy wpożądku niejezdzimy ma swoje chobby wpożądku niech ma dobrze że je ma ale poświęca temu właściwie cały swuj czs a ja a dzieci....nigdzie nas niezabiera jak ja niewymyśle czegoś to moje dzieci całe dzieciństwo spędziłyby w domu choć jak mu proponuje abyśmy poszli na głupi spacer koło domu czy pojechali moze na ryby albo gdześ czy pograli w coś to odmawia chyba że zaczne sie wydzierac i po wielkiej kłutni i płaczu to następnym razem się godzi.Mówi że to przezemnie bo gdzie kolwiek pojedziemy czy cokolwiek zrobi to jest zle.Ale jak ma byc dobrze skoro niby jest z nami to tak jagby go niebyło.Normalnie ludzie żartują smieja się wygłupiaja aon sztywny jeśli są jakieś zarty z jego strony to przewaznie albo kończą sie kłutnią albo płaczem dziecka.Kto zartuje w ten sposób i mówi do dziecka jesteś brzydka....

---------- 09:22 ----------

Ale niezawsze tak jest gdyby to wszystko przeczytał powiedziałby ze robie zniego potwora ale to sa fakty niczego niewymyślam.Myślałam aby mu pokazać co tu z wami pisze ale wkurzyłby sie i nieodzywał co najmniej 2 tygodnie. Masz racje Ewka zatraciłam się sa ludzi któży muwią ze przynim zdziadziałam i że gasne ze widać to w oczach.Szukałam pracy nawet znalazłam ale niemam opiekunki do dzieci nikt z rodziny niechce sie zając nawet jego matka co mieszka na tym samym podwurku i nie pracuje.Ana wynajęcie mnie niestac bo za 4 dzieci musiałabym słono zapłacic pewnie brakło by mi pensji.Moje jedyne wyjście to mieszkac z matka w 1 pokoju w7 osób i dopiero miałabym szanse na prace

---------- 09:28 ----------

Wiem że strasznie się rozpisuje ale tyle tego jest jeszcze nienapisałam o co poszło tym razem ale to puzniej bo musze teraz zająć sie najmłodszymi dziećmi bo powstawały.Bardzo dziękuje za to ze wogule ktoś zechciał poświęcic swuj czas i to wszystko przeczytać.Szczeze gdy postanowiłam tu napisac do was myslałam ze nikt mi nieodpisze bąc ktoś namnie naskoczy niezbyt mile.....może to głupie co pomyslała.BARDZO WAM DZIĘKUJE
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Postprzez ewka » 19 lut 2010, o 11:47

Jak duże są dzieci? Może na dzisiaj niekoniecznie się da z przyczyn, o których piszesz... no ale dzieci rosną i stają się coraz bardziej samodzielne.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez domi » 19 lut 2010, o 13:15

---------- 12:10 19.02.2010 ----------

dzieci są w wieku najstarszama 9 lat potem 8 lat i 6 lat oraz najmłodsza kończyć będzie 2 lata.Tagże jeszcze pare lat musiałabym czekać. teraz znowu mamy dość poważny kryzys.W zeszła sobote obchodziliśmy urodziny tej 6-ścio letniej córki.Mieszkamy na wsi i tu są takie zwyczaje że na ostatki chodzi po domach koza a potem na wieczur organizują impreze taka wiejska potańcówke.Noi jak to zwykle bywa urodziny i imprezke dla dzieci jak zwykle zorganizowałam sama upiekłam tort i takie tam kupiłam prezent.Przyjechała moja młodsza siostra ma 12 lat i razem sie bawili noi została na noc aby przypilnować moich pociech a my zebyśmy mogli pujść się zabawic a na takiej imprezie byliśmy 3 lub4 lata temu.Przyszła równiesz jego siostra ma 18 lat.Kiedy impreza trwała on akurat musiał przewalać śnieg z kupki na drugą i siedział tez u swoich gołębi ja potańczyłam z solenizantką .Potem gdy raczył przyjść postawiłam wódke i w trzech sobie wypiliśmy kiedy usłyszał że ja żeczywiście mam zamiar iść na ta potańcówe zabardzo niechciał ale dla świetego spokoju zgodził się kiedy tak sobie pilismy patrzał sie na mnie jakoś dziko i stwierdził że się rozpijam siostra mu odpowiedziała ze dobrze ze on jest apstynętem i zaraz przyjechali po nią znajomi.My zostaliśmy i zaczełam sprzątac i szykowac sie do wyjscia i sielic dziecią łużka i kolacje on leżał w drugim pokoju i oglądał telewizje itak w między czasie polewałam aby dopic to co zostało w butelce i żeby mieć dobry humor do zabawy.Niebyłam pijana ani zachlana poprostu miałam na humor.Przyjechali tez po nas znajomi na miejscu na sli stałam jak głupia bo on niechciał tanczyć a kiedy raz raczył zatanczyc odrazu w tancu podsumował mnie żebym tak nierozpychała sie a ja nato ze to nieja i że na tak małej sali przy tylu osobach niesposób jest niechcąco nakogos nadepnąc a on nato że nie to ja bo rozpycham lub zataczam sie z kąta w kąt.No i scioł mnie z nug potem wyszłm nadwór i tam stałam posprzeczaliśmy powiedziałam mu ze juz tego wieczoru 2 osoby głupio się czuja bo znajoma kiedy wyciągała go do tańca odmawiał i powiedział że nie moze i powiedziała ona że asz ten co grał w zespole to się z niej śmiał i pytała się mnie czemu niemoże on z nią tanczyć wyglądało to tak jagbym mu niepozwoliła.Gdy mu otym powiedziałam za jakąś chwile nabrał ochoty na zabawe i wruciliśmy na sale ale ja humoru niemiałam byłam rozgniewana kiedy znajoma go poprosiła znów do tańca zatańczył bez problemu potem chciał nawet zemną ale mu odmówiłam i on wyszedł na dwór a ja w tym czasie aby mu dopiec tak jak on mi to robi tanczyłam z znajomymi i miało to foh.Ale po 15 min. zaczeliśmy tanczyć i jakieś moze 5 utworów przetańczyliśmy i trzeba było jechac bo ten znajomy sie upił mocno w samochodzie siedział on i ona z przodu-ona kierowała ja z pijanym z tyłu cała droge wogule mną się niezainteresował tak jakby mnie by niebyło byli zajęci rozmowa między sobą.Wdomu gdy juz byliśmy spytał się czy będzie sex ja wogule się nieodzywałam az do poniedziałku.Najbardziej zabolało mnie to że w urodziny córki mógł się wykazac i to że stwierdził ze zataczam się od kata w kąt.On twierdzi że jak zwykle przesadzam i robie afere z niczego wyzwałam go....prubowałam z nim pogadać na spokojnie na ten temat i o całości naszego związku ale to jak zwykle jak waleniem głowa o sciane.Wynik ja wyje po kątach i po nocach a on udaje że mnie niema.Niewiem czy nadal starać się z nim pogadac czy dać spokuj zaczynam miec wyżuty że faktycznie moja wina a napewno głupio mi ze go wyzwałam od różnych.Co robić.......

---------- 12:13 ----------

dzieci są w wieku najstarszama 9 lat potem 8 lat i 6 lat oraz najmłodsza kończyć będzie 2 lata.Tagże jeszcze pare lat musiałabym czekać. teraz znowu mamy dość poważny kryzys.W zeszła sobote obchodziliśmy urodziny tej 6-ścio letniej córki.Mieszkamy na wsi i tu są takie zwyczaje że na ostatki chodzi po domach koza a potem na wieczur organizują impreze taka wiejska potańcówke.Noi jak to zwykle bywa urodziny i imprezke dla dzieci jak zwykle zorganizowałam sama upiekłam tort i takie tam kupiłam prezent.Przyjechała moja młodsza siostra ma 12 lat i razem sie bawili noi została na noc aby przypilnować moich pociech a my zebyśmy mogli pujść się zabawic a na takiej imprezie byliśmy 3 lub4 lata temu.Przyszła równiesz jego siostra ma 18 lat.Kiedy impreza trwała on akurat musiał przewalać śnieg z kupki na drugą i siedział tez u swoich gołębi ja potańczyłam z solenizantką .Potem gdy raczył przyjść postawiłam wódke i w trzech sobie wypiliśmy kiedy usłyszał że ja żeczywiście mam zamiar iść na ta potańcówe zabardzo niechciał ale dla świetego spokoju zgodził się kiedy tak sobie pilismy patrzał sie na mnie jakoś dziko i stwierdził że się rozpijam siostra mu odpowiedziała ze dobrze ze on jest apstynętem i zaraz przyjechali po nią znajomi.My zostaliśmy i zaczełam sprzątac i szykowac sie do wyjscia i ścielic dziecią łużka i kolacje on leżał w drugim pokoju i oglądał telewizje itak w między czasie polewałam aby dopic to co zostało w butelce i żeby mieć dobry humor do zabawy.Niebyłam pijana ani zachlana poprostu miałam na humor.Przyjechali tez po nas znajomi na miejscu na sali stałam jak głupia bo on niechciał tanczyć a kiedy raz raczył zatanczyc odrazu w tancu podsumował mnie żebym tak nierozpychała sie a ja nato ze to nieja i że na tak małej sali przy tylu osobach niesposób jest niechcąco nakogos nadepnąc a on nato że nie to ja bo rozpycham lub zataczam sie z kąta w kąt.No i scioł mnie z nug potem wyszłm nadwór i tam stałam posprzeczaliśmy powiedziałam mu ze juz tego wieczoru 2 osoby głupio się czuja bo znajoma kiedy wyciągała go do tańca odmawiał i powiedział że nie moze i powiedziała ona że asz ten co grał w zespole to się z niej śmiał i pytała się mnie czemu niemoże on z nią tanczyć wyglądało to tak jagbym mu niepozwoliła.Gdy mu otym powiedziałam za jakąś chwile nabrał ochoty na zabawe i wruciliśmy na sale ale ja humoru niemiałam byłam rozgniewana kiedy znajoma go poprosiła znów do tańca zatańczył bez problemu potem chciał nawet zemną ale mu odmówiłam i on wyszedł na dwór a ja w tym czasie aby mu dopiec tak jak on mi to robi tanczyłam z znajomymi i miało to foh.Ale po 15 min. zaczeliśmy tanczyć i jakieś moze 5 utworów przetańczyliśmy i trzeba było jechac bo ten znajomy sie upił mocno w samochodzie siedział on i ona z przodu-ona kierowała ja z pijanym z tyłu cała droge wogule mną się niezainteresował tak jakby mnie by niebyło byli zajęci rozmowa między sobą.Wdomu gdy juz byliśmy spytał się czy będzie sex ja wogule się nieodzywałam az do poniedziałku.Najbardziej zabolało mnie to że w urodziny córki mógł się wykazac i to że stwierdził ze zataczam się od kata w kąt.On twierdzi że jak zwykle przesadzam i robie afere z niczego wyzwałam go....prubowałam z nim pogadać na spokojnie na ten temat i o całości naszego związku ale to jak zwykle jak waleniem głowa o sciane.Wynik ja wyje po kątach i po nocach a on udaje że mnie niema.Niewiem czy nadal starać się z nim pogadac czy dać spokuj zaczynam miec wyżuty że faktycznie moja wina a napewno głupio mi ze go wyzwałam od różnych.Co robić.......

---------- 12:15 ----------

HA HA HA JAKOŚ DWA RAZY WESZŁO TO SAMO.
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Postprzez woman » 19 lut 2010, o 17:32

Domi, bardzo haotyczne jest to co piszesz i takie jakby na jednym wydechu.

Uderzylo mnie że strasznie rozmieniacie się na drobne, bawicie w jakies gierki, prztyczki, fochy...
Okropnie to niedojrzałe, dziecinne wręcz.

Nie widzę jakichkolwiek punktów zaczepienia, które pozwoliłyby zbudować nić porozumienia.
Żeby się porozumieć, trzeba rozmawiać, a do tego trzeba dwojga.
Mam wrażenie, że Ty ciągle gadasz, prosisz, płaczesz, dąsasz się, wściekasz, a on poprostu ma to głęboko w nosie.
Jesteś jak natrętna mucha brzęcząca mu koło nosa.

Domi, jedyna rada to zmienić swoje podejście, zająć się czymś jeszcze oprócz domu i dzieci.
Może na początek jakaś książka, hobby, swój mały świat, na którym zaczniesz odbudowywać SIEBIE.
(Zobacz, nawet pisania na tym forum nie chcesz zachować dla siebie, tylko już Cię korci aby mu pokazać. Jakbys bez niego miała przestać istnieć.)
Z czasem może praca, niedługo najmłodsze dziecię będzie mogło pójśc do przedszkola. To byłby dobry moment.
Trzymam kciuki.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez laissez_faire » 20 lut 2010, o 00:16

laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 180 gości

cron