Zagubiona we własnej psychice

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Zagubiona we własnej psychice

Postprzez Iron Woman » 19 lut 2010, o 01:40

Witam wszystkich,
podczytuję was od dłuższego czasu,ale jakoś zabranie do pisania było dla mnie ciezsze niż mogłam przypuszczać.

Od jakiegoś czasu zblokowałam się na ludzi,fora ponieważ zbyt wielkie skupienie na mojej osobie uniemożliwia mi normalny kontakt.

Mam 29 lat. Cudownego męża (przejścia juz za nami) i dwójkę maluszków. brzmi cukierkowo i od pewnego czasu jest, a dokładnie odkad nasza sytuacja finansowa sie wmiarę ustabilizowała i wreszcie nie musimy liczyć na ojca,który swoją kasą nas po rpostu omamił.

No i właśnie. Ten "brak problemów" uwidocznił punkt w którym sie znalazłam. Zawsze były inne zaczepne punkty - a to brak kasy, a to problemy z pracą, a to ciągłe uzależnienie od ojca....a teraz?
Zdecydowałam sie na grupę. Nie jest to łatwe,gdyż dwugodzinny cykl kosztuje mnie 4-5 godzin gdyż dojeżdząm (chodzi głównie o opiekę nad moimi bablami, bo pomocy nie mamy).

Moja matka alkoholiczka - obecnie na etapie chyba zapijania się na śmierć,bo ojciec 3 dni temu się wyprowadzil i chce rozwodu (nota bene ma dupę,która przysłoniła mu cały swiat i chyba też lubi golnać).
Ojciec alkoholik. Dotarło stosunkowo nie dawno,jakies parę miesiecy temu.
W chwili gdy zdecydowałam sie na terapię pojawiły się u mnie koszmary nocne,które wybudzają mnie o stalej porze ale totalnie nie pamietam zawartości snu.
Odebrałam to jako znak, jako jakis krok,reakcje mej "utajonej" części...z dzieciństwa pamietam neiwiele (wszystko co najgorsze), bo reszta jest pod dywanem...

Na chwilę obecną jestem totalnie pogubiona i rozchwiana emocjonalnie. Muszę coś zrobić ze swoją psychiką,bo boję sie ze w koncu wyląduję w wariatkowie.
Moje myślenie bezustanne i analiza wszystkiego, najprostzych czynności z oczernianiem swej osoby (to płynie od wewn ten wewn dialog) mnie wykańcza już po 2 godzinach od wstania. I staję przed lustrem i sobie wmawiam "piękna", madra....i nie rusza.
Upadek szklanki i słyszę "ty jesteś nienormalna" etc.

Na terapie udałam się głównie dlatego, ze zaczęło ze mnie wychodzić gówno na gruncie rodzinnym....głównie wobec moich dzieci. Jestem kochaną,przyjacielską i opiekuńczą matką,ale ,mama jakby dwie osobowosci (juz wiele zwalczyłam, tzn dla mnei sporo)...druga osobowość to ta władcza, apodyktyczna,podnosząca ton barytonow, dawniej w złosci wypowiadane słowa do dzieci przez zęby...wiecie. Sama się siebie boję wtedy. Nienawidzę, wiem ze robię xle i nie potrafię przestać (teraz po prostu próbuję nie zaczynac,bo wiem ze nie potrafię z tego wyjść jeśli wejdę).
Dom mój idealny czysty, to jednak częśto chaotyczny przez moje "stwarzanie problemów" i w kółko powtarzane błędy.
Zaczynam to widzieć coraz głębiej.
I im głębiej wsłuchuję się w siebie tym bardziej warjuję.
Nie potrafię chyba być szczera sama ze sobą.

Problem jaki dostrzegłam po pierwszej grupie to to, ze tracę większosć energii na tym jak inni mnie odbiorą, czy polubią, jak spostrzegą, czy docenia ubiór, czystość, czy zauważają moje ciagłe zmienianie nogi....mnie nie ma.
Są ludzie,ich potrzeby (przecież ich nie znam ale wydaje mi się inaczej)i zaspokojenie ich utrwala mnie na moment w przekonaniu, ze ktoś mnie jednak lubi, ze jestem normalna i mądra. To sa te 3 cehy na których mi chyba najbardziej zależy.

Nie wiem jak się odnieść do ludzi na grupie. Nota bene b.ciepli i zagubieni ludzie. Nie chce niekogo zranić,oceniać, radzić a to chyba jedyne co potrafię. RAdzić innym. Nie mam raczej spostrzeżeń, a jak mam to wydaje mi sie ze sa głupie,nic nie wnoszą...myślę, myslę, myślę....
To moje myślenie i ten przymus bycia idealną, madrą, albo choć normalną to efekt ciągłych wyzwisk matki w mą strone mimo samych sukcesów (szóstki, śpiew i taniec w zespołach, wokalistka, telewizja, studia*2 etc)i wieczne niedocenieni ojca. 5 a czemu nie 6?Patrz wyżej nei nizej....i pozostawanie samej z problemami,bolączkami,uciekanie w swiat iluzji,krzyżówek,ksiązek,listów...

Mam usilną potrzebe kontroli,co przy nie okiełznanych dzieciach doprowadza mnie często do szału i nerwicy. POtem obwinianie się za krzyk,płacz,samotnośc, proba ucieczki w ramiona męża w którym mam mega wsparcie ale moje uszy jakby nie słyszą tego co dobre...

Wiem, ze to wszystko co piszę jest chaotyczne. Inaczej nie potrafię sie wam ukazać....taka właśnie jestem na tym etapie. Siedzenia z dzieckiem w domu,choć przyjemne, powoduje, ze czuję się głupia,nierób,uwsteczniam się ....

Chciałabym znaleźć tu oparcie. Jakieś ciepło panuje tu między wami i taka chęć pomocy ale nie za wszelka cene.
Potrzebuję tego,bo po prostu nie radzę sobie z wytworami mej głowy i tym co odgrzebuje...
Avatar użytkownika
Iron Woman
 
Posty: 0
Dołączył(a): 19 lut 2010, o 00:31
Lokalizacja: żebym to ja wiedziała

Postprzez Asik35 » 19 lut 2010, o 13:27

Niestety (?),ale terapia nie jest czymś miłym, łatwym i przyjemnym...wiesz ,jeśli całe lata ukrywa się emocje,uczucia,żyje iluzjami,wypiera się pewne ważne rzeczy to potem odkrywanie tego MUSI boleć, musi być trudne, czasem nawet nie do zniesienia...Nie raz ma się ochotę rzucić to wszystko i dalej tkwić strach schematach i przekonaniach,ale ja osobiście jestem przekonana,że to właściwa droga....tak banalnie- musi być ciężko, by potem było łatwiej....
Jestem na terapii indywidualnej i grupowej. Na grupie widać jak pod mikroskopem nasze relacje z innymi, poza tym otrzymujesz od innych komunikaty jak inni Cię postrzegają....to bardzo cenne doświadczenie, zobaczysz, ile ciekawych rzeczy dowiesz się o sobie...Praca na grupie jest o wiele bardzo zintensyfikowana, dynamiczna....I mimo,że często mam taki mętlik i bałagan w głowie o jakim TY piszesz, to wiem, że czemuś to służy i że jest dowodem na to,że dzieje się (że odkrywam )coś bardzo ważnego
obrałaś dobry kierunek....
Wszystkiego dobrego życzę
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez KMN » 19 lut 2010, o 15:03

piszesz o osobowosciach, zapytaj sie wiec kazdej z tych osobowosci jaka ma intencje w takim działaniu, a nastepnie znajdz wspolny cel ktory podzielaja obie. Co do dialogów wewnetrznych jak sie tak rozbrykaja i zaczynaja Cie krytykowac(dialogi wewnetrze to schematy wdrukowane w roznych okresach Twojego zycia poprzez rodziców,nauczycieli itd itd) przyłoz jezyk do podniebienia lub wystaw go i złap go palcami. Niech wtedy sprobuja do Ciebie nawijac:) Co do tych pozytywnych dialogów to brak im "pewnosci siebie" wiec zeby im to dac pomysl o rzeczy ktorej jestes niesamowicie pewna, np ze jutro wstanie słonce, ze afryka jest kontynentem;) tego typu rzeczy i zobacz jak sie wtedy czujesz wypowiadajac to. Znajdz cos czego jestes absolutnie pewna i po zlokalizowaniu tego uczucia powiedz z tym samym odczuciem sobie to co chciałabys usłyszec. Czytałem kiedys o pewnym facecie, który twierdził zenie kocha go zona, i strasznie go to bolało. Potem okazało sie, ze jego patrzenie na rzeczywistosc kompletnie obcinało mozliwosc dojscia do swiadomosci słow zony gdy mowiła kocham. Miał przekonanie ze zona mu tego nie mowi a jesli mowi to czegos na pewno chce co zaowocowało tym ze jego podswiadomosc wyłaczała mu zmysł słuchu i stał sie głuchy na to co mowiła dobrego o nim zona. Poszerzył swoja perspektywe patrzenia i zaczal doszukiwac sie tych własnie słow i nie zgadniesz co, okazało sie ze zona faktycznie mowiła mu to co dobre...
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości