Cała historia od sedna sprawy :
Pod koniec roku 2007 mając zajecia na uczelni u niego w budynku dostałam smsy od kogos kto jest mna zainteresowany, dostał numer od kogos z mojego roku i bardzo chce mnie poznać. Jednak imie jakim sie do mnie zwrocił mi nie pasowało po czym uznalam to za pomyłkę i zapomnialam o sprawie.
Była cisza do roku 2008 do lutego - na walentynki dostałam kartkę, nazwisko miało błędy, a kod pocztowy dopisany na ostatnia chwile jakby ktos go nie znal /on nie jest z mojej miejscowosci - tylko tu studiuje/ lub jakby niewiedzial ze trzeba kod na kopercie napisac. Było bardzo milo - osoby mi bliskie wypytalam nikt z nich, no ok. Pięc dni po walentynkach - ów Pan o ktorego sie sprawa obecnie toczy - zaczał mi ni z gruszki ni z pietruszki mowic czesc na ulicy z uśmiechem od ucha do ucha. Dobra czesc to czesc choc wiedzialam na 100% ze nie poznawalismy sie wcześniej.
Zostawilam zaproszenie na naszej klasie - był podany gg wiec zagadalam - stwierdzil sam ze tez nie wie, ale milo kogos nowego poznać. Pogadalismy troche było ok.
Do momentu sesji letniej 2008 był spokój. Jedyną rzeczą ktora napisalam to ze bardzo mi sie podoba mimo ze sie nie znamy - napisalam to jako cicha wielbicielka z nieznanego adresu mail. Odpisal tylko tyle ze jest to infaltylne i tyle. To był koniec (Sądze ze do obecnej chwili nie wie ze to ja).
W czerwcu spotkalismy sie na uczelni było cześc z tym jego oraz Porafił po tym spotkaniu przypadkowym odezwac sie sam na gg spytac jak tam sesja i wogole. Było miło.
Zadziwiajacą rzeczą ktora do tej pory nie daje mi spokoju jest to - rzecz zaskakująca - dwa dni po powyższym spotykając sie jak siedzial z koleżankami w ogrodku piwnym w tym samym miejscu ja umowilam sie ze swoimi znajomymi lecz nie w samym ogrodku co na placu obok, umial je zostawić ukryć sie za słupem ogloszeniowym i obserwowac na kogo czekam i z kim sie spotykam (wiem wiem dziecinada, ale.....nieco zaskakujące). Nieco pozniej ja wyjechalam zostawiłam pozdrowienia na naszej klasie, w czasie wyjazdu kilkakrotnie gadalismy na gg. I ze mnie tez ciamajada - byala chwila korzystajac z obcego komputera przeprosilam go bo wydawalo sie ze stal sie na gg niedostępnym a w rzeczywistosci był. To był koniec na dłuższy czas.
Kilkakrotnie odzywalam sie na gg albo nie mial czasu albo od razu sie wyłączał. No ok - myslalam choc bardzo mnie to denerwowalo. Tylko jak sie przypadkowo na ulicy spotkalismy to umial powiedziec czesc i po tym bez niczego sie na gg odezwac wtedy ja mialam zawsze być - to bylo przykre.
W roku 2008 dostalam wiadomosc na gg z życzeniami na nowy rok 2009 - najlepszego ....i takie tam ...(i co zaskakujące)..dużo miłości. Kolejna rzecz ktora mnie zaskoczyla ale i bardzo mile to było. Po tym zaczelam pisywac na tym forum o ktorym pisalam powyżej - i do dnia dzisiejszego czuje ze to byl on. Ale jedźmy dalej. Wyslałam katrkę do niego do domu na walentynki z dwiema piosenkami a i takze na maila nie wiedząc kiedy w domu będzie.
W dzien walentynke dostalam Mapetshow - gdzie żaba zaczepiając kogos na ulicy wscieka sie i pyta dlaczego ze mna nikt rozmawiac nie chce. Stwierdzilam ze on sie ze mnie nabija za ta kartkę i za wcześniejsze rozmowy kiedy dosc powaznie gadalismy o problemach- temat wynikł z tego forum o ktorym wspominalam. Dobra pomyslalam olewa to olewa - to ja go tez oleję niech spada na drzewo - laski od niego nie potrzebuje.....
I chyba w tamtym roku dostalalm od niego kwiaty i życzenia na dzień kobiet. Mialalam to doslowine gdzieś nawet chyba nie odpisalam. Raz żesmy sie spotkali przypadkiem na ulicy odpowiedzialam mu cześć jak z laski - odezwal sie zaczepil mnie na gg ale olalam go nawet slowa nie odpisalam. Drugi raz tez jak z laski -- kwiaty przyslal na gg jako rysunek, napisalam dzieki i to wszystko.
Pod koniec listopada bylo to samo na ulicy - jak z laski z mojej strony - ja sie nad nim ponizać nie bede. Kolejny raz zaczepił mnie na gg - stwierdził - czesć - co słychac (a ze mialam wywalony jego numer zupelnie nie wiedzialam i nie mialam glowy do tego zeby myslec czy to on czy nie on) zapytalam a z kim mam przyjemnosc - a widzielismy sie dzisiaj , Ja : sorki ale nie wiem z kim sie dzisaj widzialam ...on na to z wielbicielem ...a ja prosze?? chyba sobie ze mnie jaja robisz, On : nie no co Ty jakbym smial....i po tym sie rozlaczylam bo nie bede z idiotą gadać (potwierdzam ze nie mialam numeru wpisanego i nie wiedzialam z kim gadam).
Minęło to ..nadeszly świeta .....olalam stwierdzialm ze ktos sobie jaja ze mnie robi....- postanowiłam wyslac mu życzenia świateczne na maila ......i dopiero wtedy chcac zapisac jego numer gg u suebie skaplam sie ze to on ..... szczerze zaskoczona bylam na maxa ...ale i bardzo szczesliwa......Oczywiscie nie odpisal na moje zyczenia....chcialam zagadac na gg tez sie wylaczył....była cisza.
W tym roku 2010 bodajże 3 stycznia.. z nieznanego numeru z gg dostalam życzenia noworoczne...z wyznaniem milosnym.....
http://www.youtube.com/watch?v=r8E8Y-pJulU.. od osoby ktora podpisala sie jak chlopak który opowiedzial mi o swoich problemaach na wspomnianym forum. Chcialam dociec kim on jest lecz nie udalo mi sie.
Mając problemy w polowie stycznia napisalam do niego - tj chlopaka o ktorego teraz chodzi. Nie odpisal ale przypadkowo spotkalismy sie. Milelismy czas na rozomwe. Widzialam ogromna radosc w jego oczach kiedy powiedzialm mu o tym ze przenioslam sie i studiuje teraz gdzie indziej. Takiej radosci nigdy od nikogo nie dostalalm. Sam chcial rozmawiac szukal pretekstu zeby sie ze mna spotkać - choc ogromnie sie tego bal - bo stwierdzil jesli bede chciala pogadac to z ogromna przyjemnoscia się spotka. Zostawił mi swoj numer i wziął też mój. Po czasie wiem ze wczesniej do mnie dzwonił bo dostalawalam gluche telefony z roznych numerow a ze mam pamieć do nich to wiem ze tak było . Był wyrozumialy tolerancyjny - pełen ciepla - kiedy denerwowalo mnie to ze nie potrafiue sie wyslowic i nerwy mnie zjadają - zaczął sie smial - stwierdzil spokojnie i sam powiedzial to co ja juz powiedzialam i jak to zrozumial. Chcial sie spotkac i wyjść gdzies ,ale nie bylo okolicznosci sprzyjajacych Była impreza na ktora dostalam zaproszenie stwierdizl przyjdz bo ja bede. Cały czas było nie np. mozemy sie spotkac tylko trzeba sie spotkać. i na koniec bedziemy w kontacie bo trzeba znalkeźć czas bo jest koniecznosc spotkania sie. Przez cały czas był ogromny kontakt wzrokowy bez krępacji pelen normalności i spokoju. Poza tym wypytywał o wiele rzeczy alei sam mowił tak jakby chcial mi zaimponować.
Do tej pory nie odezwal sie zani slowem.
PO tygodniu Pisalam sms co slychać jak żyjesz ? potem po ponad tygodniu z zapytaniem kiedy i gdzie jest ten koncert o ktorym wspominał i zaproponowalam wspolne wyjście. Zero odzewu. Na strzalki tez nie reagowal.
Niespelna 2 tygonie temu stwierdzialam zupelnie na luzie - zadzwonie pogadam z nim tak od tak. Pochwaił sie ze pracuje mam zaproszenie i jesli mialabym ochote to serdecznie zaprasza, o koncercie stwierdzil tylko tyle ze sprawdzał i okazalo się żee był troche wcześniej. Jesli cos bedzie wiedzial w przyszlosci to napewno sie odezwie...pogadalismy troche i wogole, w dzien kiedy jechal do domu. Stwierdzil ze mam trzymać sie cieplo w zimowa porę i ze jak wroci do mojego miasta to sie odezwie i wybierzemy sie na jakies piwko - dzisiaj zaczyna sie semestr letni i pewnie jest juz w mieście
To narazie wszystko.... Czy powinnam zajrzeć do niego do pracy czy dawac jeszcze jakies znaki zycie?? W razie czego ile czekac na jego odzew? Chyba to co rzucilam w wątku to jakby odzwierciedlenie tego co rzuciłam na forum.....Jak mam to wszystko rozegrać????
Dziwne jest jeszcze to ze dwie dziewczyny - najlepsze jego przyjaciółki wiedza o tym bo zawsze dziwnie sie na mnie patrzą. Obawiam sie tez tego ze jesli zamknę tę sprawę to ona wroci w momencie kiedy sie przypadkowo z nim zobacze....