---------- 16:05 17.02.2010 ----------
Odporność na psychologiczne sztuczki?
Psychologiczne sztuczki?
Nie przypominam sobie takich elementów na mojej terapii.
Co właściwie masz na myśli?
---------- 16:11 ----------
Piszesz ,, przechodziłam trzykrotnie" tzn. czy to rzeczywiscie byli terapeuci? jak długo trwały? indywidualne, grupowe?
---------- 16:20 ----------
Hmm... tak sobie jeszcze myślę, w mojej ocenie terapia to nie jest proces gdzie ktoś robi coś z Tobą wbrew twojej woli za pomocą sztuczek. Terapia to jest proces twojej zmiany , której dokonać możesz tylko Ty.
Przeczytałam Twojego 1-szego posta , z którego wynika że udział w terapii czy wlaściwie spotkania z psychologiem ani nie były z twojej inicjatywy, ani nie widziałaś w nich sensu. Jeśli ktoś nie chce nic zmienić, to samo się nic nie zmieni.
Popatrz, problem towarzyszy Ci tyle lat, pisałaś że od 18-go roku zycia i jak widać - leki nie pomagają.
Może jednak warto przekonać się i do innych metod leczenia?
---------- 16:53 ----------
Ostani raz: wiesz Sahara, ciężko mi nie zabierać glosu gdy piszesz, bo przypomina mi się o ile ja miałabym mniej zmarnowanych lat, gdyby ktoś mi wcześniej doradził coś więcej poza lekami albo gdybym trafiła na terapię , a nie do psychologa i to raczej kiepskiego ( do dziś pamiętam jak pani oglądała sobie paznokcie w trakcie spotkania albo radziła, że powinnam się rozstać z ojcem dziecka).
Nie chcę tu się rozwodzić szczegółowo, ale podczas studiów chodziłam do psychologa akademickiego ( skierował mnie tam akademicki psychiatra), a teraz jestem w trakcie terapii, którą sama znalazłam. Uwierz mi - różnica jest kolosalna.
Nieraz mam taki żal do losu, czemu nie postawił na mojej drodze odpowiedniego specjalisty wtedy, gdy miałam 22 lata, a nie dopiero gdy miałam 33. Ile lat mogłabym mieć lepszych?
Z drugiej strony- lepiej późno niż wcale.