Co robić żeby utrzymać zdolność do pracy?

Problemy związane z depresją.

Co robić żeby utrzymać zdolność do pracy?

Postprzez Off_topic » 11 lut 2010, o 09:24

Wpadam w depresję - mój stan psychiczny psuje się jak otwarte konserwy w tropikalnej dżungli, i zaczynam zauważać że rzutuje to coraz bardziej na moją efektywność w pracy. A pracę mam wyjątkowo sprzyjającą olewaniu i oddawaniu się depresji - prowadzę samodzielnie małą firmę sprzedającą przez internet, a więc pracuję bez żadnego bezpośredniego nadzoru i bez towarzystwa innych ludzi.

Boję się, że jak ta depresja potrwa, to będę siedział w biurze i płakał zamiast pracować. A w efekcie zostanę na dokładkę bez środków do życia. Jak można się w takiej sytuacji zmotywować?

Niby mam regularny kontakt z psychologiem, ale psychoterapia nie pomaga mi w taki sposób jakiego tu potrzeba - może pozwala się o sobie czegoś dowiedzieć, może otwiera mi oczy na różne sprawy, ale nie usunie magicznie tego ponurego odrętwienia w które notorycznie wpadam, a które jest tak silne że nie jestem w stanie nic zrobić konstruktywnego.
Off_topic
 
Posty: 194
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:10

Postprzez laissez_faire » 11 lut 2010, o 10:06

To takie przykre... pamiętam cię Off_topic jako marzyciela, obdarzonego silną empatią, osobę inteligentną dążącą ku wyższym celom (no trochę ubarwiam ;P)... teraz jesteś zmuszony do bezproduktywnego ślęczenia przed ekranikiem, by móc zarobić na podstawowe produkty niezbędne do godnego życia... praktycznie to samo tyczy się większości moich znajomych; pokończyli studia i stali się cegiełkami tej chorej struktury: pan bankowiec tak znudzony analizami finansowymi i czytaniem pudelka w pracy, że został w nim nikły ślad tego wspaniałego człowieka, którego znałem; pani anglistka nieprzytomna od nadmiaru obowiązków, popadła w manie gromadzenia pieniędzy; psycholodzy, równie zagubieni jak i ich pacjenci; przedsiębiorcy; asystencji eurodeputowanych, posłów, piszący blogi dla bezmyślnych pracodawców; doktoranci w szale pozornej władzy i zapijający wstręt do siebie za lizanie tyłków doktorów; trybiki wielkich korporacji... wszyscy jeszcze niedawno zdobywali ten świat, teraz są pyłem w jego fundamentach i tylko nieliczni z nich mozolnie zaczną piąć się po szczeblach kariery. Zniesmaczenie i nuda skutecznie pozostałych zdeprymuje.

Ale to podłość z mojej strony, wciąż będąc utrzymankiem wyniszczonego przez życie ojca, że mam czelność pomyśleć, mimo kolejnych szans, że nie chce mi się dążyć do bycia tą komórką społecznej struktury. Jestem gnojkiem... Off_topic też chcesz nim być?
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez raziel » 11 lut 2010, o 11:32

Może to trochę dziwne ale ja w twoim poście bym upatrywał wychodzenia z depresji. Traktujesz ją bowiem jako chorobę jako coś nie będącego twoją częścią, jak grypę. Dzięki temu masz takie nastawienie jakie masz do niej czyli bardziej zadaniowe.

Dla faceta praca jest czymś najważniejszym. Jeśli Freud mówił, że aby być zdrowym to trzeba umieć kochać i pracować to ja stwierdzam, że dla faceta na pierwszym miejscu jest zdolność do pracy a dopiero potem do miłości.

Jeśli sama psychoterapia nie starczy to być może warto pomyśleć o wspomożeniu się farmakologicznie. Kilkudniowy odpoczynek też ci nie zaszkodzi, tylko pytanie czy dasz radę znowu wejść na odpowiednie obroty po przykręceniu tempa. Jesteś pod opieką psychologa poproś go więc o zaaranżowanie konsultacji psychiatrycznych.
raziel
 
Posty: 145
Dołączył(a): 8 paź 2009, o 11:12
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 11 lut 2010, o 11:52

Może zatrudnij kogoś dodatkowego na zlecenie ;).

Z podobnych przesłanek zawsze unikam robót stricte "samotnych" - taki typ charakteru, że bez obecności drugich na dłuższą metę traci mobilność i dyscyplinę.

No i faktycznie przydałby Ci się jakikolwiek wypoczynek. Byle nie za długi, gdyż długie mają tendencję do rozregulowywania całego systemu odpornościowego na pracę ;P.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez KMN » 14 lut 2010, o 18:25

A jakie masz cele? Motywacja wymaga celu, bo po co sie motywowoac skoro nie wiesz po co? Jesli zajmiesz sie realizacja celu/celów to przestawisz swoje myslenie z ucieczka od depresji na jak moge zrealizowac dane pragnienie.
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez Sahara9 » 15 lut 2010, o 14:13

Lecz się, walcz! Nie ma drugiego wyjścia, nikt ci nie pomoże. Znam to przecież z autopsji. Straciłam pracę, gdy zaszłam w ciążę. Straciłam ciążę, stracilam pracę. Jestem chora, depresja mnie toczy, walczę z nią. Nie ma drugiego wyjścia.
Sahara9
 
Posty: 78
Dołączył(a): 3 lis 2008, o 16:12
Lokalizacja: pustynia

Postprzez Off_topic » 20 lut 2010, o 18:55

Dziękuję że odpowiedzieliście i przepraszam że zostawiłem to tak bez komentarza. Trudno ostatnio na mnie liczyć :oops:

@laissez-faire:

Wiesz, ja jednak nie pojmuję tej pracy jako rodzaju niewoli. To jest sposób funkcjonowania świata - jeśli chcę żyć, i móc z tego życia korzystać, muszę dać światu coś, co dla tego świata ma wymierną wartość. Mój czas i moja praca to danina, którą składam żeby mieć możliwość dalszego przeżywania życia na swoich, a nie narzuconych przez konieczność, warunkach. Tej daniny da się uniknąć tylko wówczas, gdy nie potrzebujesz w życiu tego co świat ma Ci do zaoferowania - w pozostałych wypadkach oddajesz część życia, żeby mieć wpływ na to jaka jest pozostała część, i to jest "fair trade".

@raziel:

Patrząc logicznie - albo kiedyś się wygrzebię psychicznie i zacznę składać życie do kupy, albo nie a wtedy już nic mnie nie będzie obchodzić. W drugim wypadku wszystko jedno co teraz zrobię, więc nie ma co tej opcji rozważać. W pierwszym - im mniej pozwolę mojemu życiu się rozlecieć, tym łatwiej będzie je potem połatać.
Odpoczynek w sensie urlopu nie wchodzi póki co w grę w moim wypadku, ale to łatwa praca. Na szczęście odkąd pisałem ostatniego posta wyniki mojej firmy podskoczyły trochę co dało mi mały zastrzyk optymizmu... nie była to moja zasługa a raczej kaprys rynku, ale w dobrym momencie mi spadł ten kaprys :)

@PodniebnaSpacerowiczka

A wiesz, masz 100% racji z tym złym wpływem "samotnych" robót. Chyba mam podobny charakter, ale na moją skuteczność też źle wpływa brak obecności innych ludzi.

@KMN


Ech... no właśnie mam z tym kłopot. Z brakiem celu - bo choć w pewnym sensie moim celem jest właśnie przetrwanie obecnego stanu bez utraty zbyt wielu rzeczy po drodze, jak napisałem w odpowiedzi razielowi - to zdaję sobie sprawę że taki "cel" jest tylko tymczasowy i zastępczy. A prawdziwych marzeń i pragnień mi brakuje.

@Sahara9

Jeszcze walczę :)
Off_topic
 
Posty: 194
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:10


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 272 gości