---------- 23:29 09.02.2010 ----------
Rzecz w tym..ze nie umiem miec orgazmu łechtaczkowego.
Przeczytałam gdzieś na forum list pewnej kobiety dokładnie z tym samym problemem.
Inny orgazm mam, ale to tez wyuczone. Musze miec posladki zacisniee i wlasciwie dzieki zaciskaniu i odciskaniu dochodze.
Pewnie napiszecie, zebym sie cieszyla, bo inne wcale nie maja....
...ale sa takie co maja i tak i tak i po co porównywac się z gorszymi.
Nie tyle zle mi z tym, ze nie mam, ale zle mi z mysla, ze moj maz sie tak bardzo stara. Minetka - jest bardzo miło, ale daleko do orgazmu...czasem blizej i tez nic. Dotykanie, to samo nic. Raz sie udało 5 lat temu i cisza od tamtej pory To prowadzi do tego, ze gra wstepna traci dla nas sens.
Orgazm u kobiety jest wyuczony...jak nauczyc się łechtaczkowego, żeby skutkował z partnerem. Mój mąż jest w stanie poświęcić mi duzo czasu, no ale zeby to mialo w koncu efekt. Po co ma to robic skoro - nic. Przeciez najwiecej przyjemnosci daje zaspokojenie partnera.
Dodam, że malo co mnie podnieca. Nie czuje w łózku jakiegoś wielkiego podniecenia. Mój mąż mówi, ze potrzeba uruchomić wyobraźnie...a ja jakos nie potrafię. Może czuje sie mało atrakcyjna...nie wiem dlatego tak niewiele mnie podnieca.
Może któraś z Was ma podobnie?
---------- 23:30 ----------
Z "gorszymi" chodziłom mi o nierobieniu niczego by polepszyć sobie pożycie