Oj Barbie - nie mogę wyzbyć się wrażenia, że z Tobą o trochę tak jak z tym powiedzeniem, że jak Kalemu ukraść krowę to źle, ale jak Kali komuś ukraść krowę, to bdb.
Po pierwsze, pisząc na forum, które jest poniekąd miejscem publicznym - wystawiamy opisywane problemy i niejako nas samych, na osąd innych.
Może się zdarzyć, że ktoś sądzi o nas coś, co nam się nie podoba - jego prawo. Może o tym zupełnie swobodnie napisać. Tak swobodnie jak i my opisujemy nasze perypetie.
Po drugie - Czesio odrobinę Cię skrytykował, i to Twoim zdaniem było bardzo źle i nie do przyjęcia.
Odpowiedziałaś mu tak obraźliwym wpisem, że czytając to poczułam się zażenowana poziomem wypowiedzi ... i to jest dobrze, tak ?
Po trzecie - piszę to z perspektywy kobiety starszej
z innym doświadczeniem życiowym i zawodowym - nie rezygnuj ze studiów, w imię wyjechania na zieloną wyspę na kilka lat i przywiezienia walizki choćby, papierków z wizerunkiem królowej. Własna edukacja, kształcenie się, rozwój - to inwestycje bezcenne, bo inwestycje w samego siebie. Które z czasem zamieniają się w wartości, dzięki którym jesteśmy smakowitym kąskiem dla potencjalnych pracodawców. Nie warto wyjeżdżać, by po kilku latach zaczynać karierę zawodową od sprzedawania w warzywniaku np.
Jeśli masz możliwość kontynuowania nauki - to ciesz się z tego i ją wykorzystuj.
Wiem, aż za dobrze, jak bardzo ważne jest dla Ciebie Twoje życie z Twoim chłopcem. Wiem jak bardzo się za tym tęskni, jak bardzo się tego pragnie. Wydaje się to być najważniejsze na świecie.
Ale cierpliwość, którą masz okazję w tej sytuacji się wykazać - zaprocentuje w przyszłości tysiąckrotnie więcej niż czasowy wyjazd na "saksy".