Kazałam mu odejść

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 16 wrz 2007, o 14:32

KATKA napisał(a):ale tam było tyle moich uczuć...tyle bólu...on teraz to wszystko wie....wie co czuję......wie, ze znów wygrał....

Katko, nie rozumiem... to niedobrze, że on wie, jak Cię zranił? Dlaczego niedobrze? I na czym ma polegać jego wygrana?

KATKA napisał(a):najbardziej bym chciała żeby to się nie stało...zebym nie cierpiała....Az mi się krzyczec chce...reaguje coraz większą złością...agresją......podnoszę głos wszystko mnie irytuje......boję się......:(

Ale się stało, Katko. Po prostu sie stało. Możesz wierzgać nogami, krzyczeć, złościć się i być agresywną - to faktu nie zmieni.

Ty mu wybaczyłaś?

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 16 wrz 2007, o 14:48

ewka napisał(a):
KATKA napisał(a):ale tam było tyle moich uczuć...tyle bólu...on teraz to wszystko wie....wie co czuję......wie, ze znów wygrał....

Katko, nie rozumiem... to niedobrze, że on wie, jak Cię zranił? Dlaczego niedobrze? I na czym ma polegać jego wygrana?



A moze msci sie? Jesli wie, jak zranil, to czuje ciezar tej winy i ciezar bolu Katki, wiec dobrze, ze zdaje sobie z tego sprawe, ale jesli to wykorzystuje, by odbic poczucie winy na Katke, to juz nie jest takie wesole...Wprawia ja w jeszcze wiekszy bol, a sam niedojrzale nie potrafi przyznac sie do bledu i poniesc odpowiedzialnosci.

Katka, w imie czego ponosisz takie koszty i ponizanie? Trudno bowiem nazwac to miloscia z jego strony...
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez KATKA » 16 wrz 2007, o 22:14

płakałam dziś.....krótko i cicho....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 16 wrz 2007, o 22:52

I co Katko? Jak się czujesz?

Ściskam :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 17 wrz 2007, o 02:06

To, że krótko- to chyba dobrze, co?
Wiesz, troszkę się pogubiłam w ty Twoim związku.
Nie za bardzo rozumiem w czym jest problem? Pisałaś niedawno, że jakoś kiepsko sie dogadujecie. Potem, że Twój chłpoak jest zamknięty, że nie wiesz, co sobie myśli. Potem napisałaś, ze dowiedział się, co TY czujesz i tez źle...
Czy to nie jest tak, że jesteś równie zamknięta, jak on? I chcesz,zeby on był na tyle domyślny, żeby się domyślił,co u Ciebie nie tak? I zareagował po Twojej myśli?

A kolejna sprawa- skąd ten lęk? czego dotyczy? czytam o tym w co drugim Twoim wpisie... Skąd ten lęk Katka? Czego się boisz? Skąd takie huśtawki?

Ale tak, czy siak Katka- trzymam za Ciebie kciuki. Wierzę, że jak już poobracasz to sobie w głowie, to jakos się poukłąda, wszystko powskakuje na właściwe miejsca...Wierzę,że będzie dobrze!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez KATKA » 17 wrz 2007, o 08:25

no własnie to poukładanie....jak juz myślę, że się złozyło...to się rozsypuje....a ztym, ze nie chce żeby on wiedział co teraz czuję to tak..., ze się znow boję :( że będzie wiedział, ze mi zalezy, ze mogę jednak wybaczyc...czyli, że nie musi sie starać......gdyby spytał powiedziałabym co czuję....ale on nie pyta...Ciężko byc z kim kto nie potrafi wyrażać tego co czuje i mysli.....
czekałam cały weekend żeby ze mną porozmawiał...aż wczoraj sama go zagadałam....ciężko było wydusic cokolwiek on tak w sumie to chyba niewiele wie...chce to naprawić tylko sie zastanawiam czy wie co wogóle było nie tak.....szkoda mu tylu lat związku...tylko tyle chyba tak to teraz czuję...próbuje się nastawić na jakieś sygnały ale chyba nie potrafię :(Usłyszałm też,z e ostatnio się zastanawiał jakby to było bezemnie....ale to zabolało....nic mi nie powiedział nie chciał porozmawiać....tak jakby czekał co się stanie...Widzicie ja zawsze szłam do niego chciałam rozmawiac rozwiązywać dany problem, który mi ciążył a słyszałam tylko, ze to chwilowy kryzys między nami, że minie...niec samo nie mija :( potrezbna była taka burza żeby zrozumiał,z ę jednak chce ze mną zostać?? Pytanie czy jednak faktycznie chce :( nie mogę się zgodzić żeby znów było tak jak było...bo to nie było dobre...nie byłam szczęśliwa on zreszta też :( no i nie wiem co zrobić...
Zawsze Uważałam,z e głowna drogą do sukcesu jest rozmowa...a co jeśli partner nie umie albo nie chce....??Jak mam wiedziec,z ę coś jest nie tak? Dopiero jak mnie oszuka...zrani?? Znowu. Tu juz chyba nie chodzi o to co się stało w zeszły poniedziałek ( to już tydzien a ja nadal zyje ;) tu chodzi o nasz ostatni okres w związku.....Zauważyłam, że nie mówie o niej...o kłamstwie tylko o tym czego mi brakowało, czego potrzebuje a on niechciał mi dać....Co ja mogłabym dać jemu wiedząc oczywiescie czego potrzebuje a to wielka niewiadoma :(
Ja się poprostu nie czuje bezpieczna w tym związku już od jakiegoś czasu.....stąd moze ten lęk nie wiem....Zawsze o wszytsko sie starałam i walczyłam sama...byłam nauczona radzić sobie sama, bez pomocy innych :( i zawsze się bałam, ze jednak sama nie dam rady :( to, ze się kiedyś ciełam to przeciez tez była reakcja na lęki.......To wszytsko jest chyba zbyt skąplikowane
Ale chociaż słonko dziś pieknie świeci :)
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez caille » 17 wrz 2007, o 09:43

Katka..moim zdaniem to sie moze tylko wtedy udac, gdy on sie takze bedzie staral. Do tanga trzeba dwojga, w przeciwnym razie sie wypalisz Slonko.

Jesli ciagle Cie oszukuje i rani i nic nie robi aby sie zmienic, to moze warto zastanowic sie, czy warto to dalej ciagnac.

Sciskam mocno :pocieszacz:
Avatar użytkownika
caille
 
Posty: 121
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:11

Postprzez agik » 17 wrz 2007, o 09:54

Katka, czytam uważnie Twój temat, próbuję sobie wyobrazić to, co sie dzieje za słowami. Mówisz, że w Twoim związku słów brakuje, ale nie brakuje czynów, świadczących o tym, że Twój Cię kocha... Wyrzuciłaś go, a on został, pilnował Cie,zeby Ci się krzywda nie stała, wiele takich opisujesz.
Wiesz, słowa to tylko słowa, wróblem wylatuja, jak mówi przysłowie...Mój mówi_ ja Ci nie żałuję różnych słów ( kiedy się dopominam o jakieś zapewnienie, hi) Powiedziałęm, i obowiązuje do czasu, aż mi się zmieni ;)))
Oni tak mają, po prostu. Jak są zakochani, w tej pierwszej fazie, to im ekspresja sama jakoś lepiej wychodzi, hi. A jeśli potem tej ekspresji troche brakuje, to wcale nie znaczy, że przestali kochać.
Maja też czasem takie okresy, że chowaja się do jaskini- wtedy lepiej tam nie wchodzic, przeczekać, aż sami wyjdą.
Wiesz, mam taki pomysł, nie masz jakichś swoich pasji, zainteresowań, czegoś, co by odciągnęło na jakis czas twoją uwage od analizowania? Po prostu, żebyś miała chwilke na złapanie oddechu? żebyś byław domu radosna odprężona? Żeby w waszym domku zapanowała radość?
Jeśli teraz się nie da pogadać- może się da za jakiś czas? czas bez pretensji, w miłej atmosferze....

Katka! Dobrze będzie kochacie się, musi byc dobrze.
Pozdrawiam Cie Śłoneczko!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez KATKA » 17 wrz 2007, o 14:20

Agik...Ty zawsze wlewasz nadzieję w moje serducho...nie wiem jak to robisz...ale chwała Ci za to :*
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez agik » 17 wrz 2007, o 16:24

Bo ja uważam, że jeśli ludzie się kochają, to jest juz więcej niż połowa. Bo nie każdem sie tak ufarci. A jeśli się już ufarci, to trzeba pazurami się trzymać tego szczęścia. I zrobić wszystko, żeby je utrzymać. Z ukochana osobą wszystko jest łatwiejsze. I naprawdę - da się wypracować kompromis. Można czasem się zaprzeć, ale czasem trzeba odpuścić. I cała filozofia, hi.
A uważam, że Tobie Katka się poszczęściło, a trudności są chwilowe. Bardzo głęboko w to wierzę.
Martwią mnie trochę Twoje zmienne nastroje... ale może i na to da się cos zaradzić, jak się pomyśli, zobaczymy. Na razie się trzymaj i bądź, kochana dobrej myśli.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

tak trzymac!

Postprzez magda77 » 17 wrz 2007, o 19:44

hejka1 wiem ze ci ciezko, ale podziwiam cie ze potrafilas , to zrobic, nie daj sie ponizac tak jak ja, ja nie zdolalam odejsc od meza, do tej pory,zdradzal mnie z moja kolezanka, trwalao to rok awantury, sms, zdjecia mms,ale wiecznie mial wytlumaczenie ze to tylko tel nic sie nie dzieje panikuje, wkoncu jak mialam niezbity dowod przyznal sie, ja wybaczylam, i nie jest tak jakbym chciala jak mnie dotyka robi mi sie nie dobrze, mam przed oczami jak p...........y ta krowe, nie jmoge sobie z tym dac rady, WIEC TY NIE POZWOL SIE TAK TRAKTOWAC , ZOSTAW GO SAM WYBRAL ,NIECH WYPIJE CO SOBIE NAWARZYL, TRZYMAM KCIUKI!!!! BEDZIESZ JESZCZE SZCZESLIWA :POZDRAWIAM
magda77
 
Posty: 3
Dołączył(a): 17 wrz 2007, o 19:20

Postprzez KATKA » 18 wrz 2007, o 08:39

Własnie dostałam smsa....że sobie myśli, ze już nigdy nie bedzie dobrze, że może być jedynie w porządku, ze ta sprawa będzie się ciągnąć i rzutować na wszystko cokolwiek zrobi....że nie chce mi marnować życia, ze zasługuję na dobre i łatwe życie a przy nim będzie mi ciężko..............
Czyli stało się nie będę walczyć, nie umiem.....poprostu.......tylko po co była ta cała nadzieja ;(
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 18 wrz 2007, o 13:37

I co Katko? Jak u Ciebie dzisiaj? Co dalej? Rezygnujesz?

Trzymaj się Dziewczynko...
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez KATKA » 18 wrz 2007, o 13:42

Nic nie moge zrobic.....................
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 18 wrz 2007, o 13:46

A co chciałabyś zrobić?

Cały czas wydaje mi się, jakbyś pozwalała się nieść fali jak taki kawałek drewienka... błagał, zgodziłaś się. Teraz on jest na NIE, też się godzisz.

Spóbuj może zapytać siebie: co dalej? czego chcę? jak mogę to zrobić?

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 170 gości