Jestem potworem dla matki

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Jestem potworem dla matki

Postprzez mala001 » 30 gru 2009, o 16:24

jak w temacie. i to nie dlatego, ze ona tak twierdzi. czytalam sobie Wasze posty. w wiekszosci jest co matkom zarzucic. dokuczaja, wyzywaja, nie zajmuja sie. a u mnie?

moja mama miala ciezkie zycie. dziecko niepelnosprawne, ktore zmarlo, charakterny i porywczy maz, ktory tez zmarl. no i ja. ja, ktora w jej stanie (niedawno wykryto u niej tetniaka mozgu) nie umie jej wesprzec,a co gorsza-zloszcze sie na nia o wszystko.

to nie trwa od dzis. najpierw byla bulimia. tam duzo sie odkrylo, na terapii. ze ojciec niemal tyran nigdy nie chwalil. ze rodzice zwracali uwage na mojego brata, ktory jej wymagal. ja mialam byc idealna. kazdy moj sukces byl moim obowiazkiem, wiec chyba nigdy nie uslyszalam, ze brawo, ze sa dumni.

teraz ich nie ma. taty, brata, bulimii z objawami. ale szczatki choroby zostaly. bo moja mama swoja milosc wyraza tylko przez jedzenie. nie pomagaja tlumaczenia. na urodziny dostalam tort, przelotne przytulenie i samotnosc, bo mama musiala obejrzec serial. powinnam sie juz przyzwyczaic, ze nie umie przytulac i rozmawiac ze mna. w ogole powinnam sie przyzwyczaic, ze kocha mnie na swoj sposob i wlasnie ten sposob zaakceptowac. tymczasem wlasnie teraz rozklejam sie jak dziecko i mam do niej pretensje o wszystko. o to, ze jest chora chyba tez. o to, ze martwie sie o nia, choc jak jest ze mna moje emocje oscyluja wokol zlosci , a nawet neinawisci...

za co? ze pomaga mi urzadzic mieszkanie, odmawiajac sobie pewnych rzeczy? ze ugotowalaby dla mnie wszystko? ze przebacza mi na kazdym kroku, choc juz przestalam ja przeparszac za moja opryskliwosc?

wiecie, nawet nie umiem podac powodow mojej zlosci. moze to stare pretensje? jak wyjezdzalam na stypendium zagraniczne, bala sie za mnie. jak teraz wyjezdzam na projekt miedzynarodowy-boi sie. ja cale zycie sie balam. dopiero niedawno spotkalam ludzi, ktorzy dziwia sie temu mojemu strachowi i powtarzaja, ze sobie poradze. i z trzesacymi sie rekoma probuje i rzeczywiscie-daje rade. irytuje mnie jej nadopiekunczosc. jej nerwowosc. to, ze jest twarda. twarda, nie silna. twarda, czyli znieczulona. to, ze nigdy mi nie powie: zabolalo mnie, a tylko: ty to tak zawsze, ty bys wolala zebym umarla. czuje sie winna. czuje sie prawdziwym potworem, ktory odzywa tylko przy niej.

czekam na wolny termin u psychologa. czas na mnie. nie mniej bardzo potzrebowalam wyplakac sie tu i teraz, Wam literkami, sobie w chusteczke.
mala001
 
Posty: 3
Dołączył(a): 30 gru 2009, o 15:57

Postprzez mahika » 30 gru 2009, o 16:31

witaj, może poczytaj o radykalnym wybaczaniu, może Ci to coś pomoże...
http://radykalnewybaczanie.com.pl/

czasem mam taką złość na tatę, a przecież sie stara i jest wspaniałym człowiekiem, który jak każdy ma wady, może nie umiem mu wybaczyć że kiedyś pił mimo że już tak długo nie pije, mimo że stara się bardzo, czasem za bardzo?

A Ty czego nie umiesz wybaczyć mamie, co Cię tak naprawdę w niej najbardziej złości, czego nie umiesz zaakceptować w jej sposobie bycia?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez mala001 » 30 gru 2009, o 18:51

mahiko, dziekuje za strone. wparwdze idee znam, ale zawsze kojarzylam ja w kontekscie taty i mojego niegdysiejszego chlopaka. mialam duzo do wybaczenia tym panom, moze mamie tez...

u mamy nie umiem zaakceptowac...jej. jej niedoskonalosci (moj syndrom perfekcjonisty, smiertelnego perfekcjonisty uaktywnil sie ponownie). to, ze zaczyna mowic nieskladnie, ze pomimo wskazan lekarza o zrzuceniu kilogramow, opycha sie (jak ja kiedys...i wciaz, czasami). to ze jest straszna konserwa i nie akceptuje moich pogladow ("tak! chodzisz sobie do tego psychologa, a pozniej kazde nieszczescie przypisujesz rodzinie!). to, ze kazde rozmowy z nia koncza sie jej skwitowaniem: no tak, bylam i jestem zla matka.

madrze piszesz o tacie...ze sie stara, ale ma wady. chyba musze zaczac od siebie; ze wad mam mnostwo, ale sie staram.

ktos mi kiedys powiedzial, ze jesli ktos nas bardzo denerwuje, to powinnismy sie zatrzymac i spojrzec na niego jak w lustro. denerwuja nas w nim nie jego wady, ale nasze, ktore on tez ma...
mala001
 
Posty: 3
Dołączył(a): 30 gru 2009, o 15:57

Postprzez Sansevieria » 30 gru 2009, o 19:31

Zajrzyj tu http://www.koniecmilczenia.pl/art/37brlis.html, to o złości.
A poza tym w moim odczuciu masz o co mieć pretensje do matki. I chyba skoro jak sama piszesz jesteś perfekcjonistką to skupianie się na swoich wadach nie musi być najlepszym pomysłem...
A wady każdy ma swoje :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez mala001 » 31 gru 2009, o 15:32

to o zlosci swietne!moze zrobie z tego postanowienie noworoczne; zapoznac sie ze swoja zloscia... a zlosc to sila, bezwzglednie!!

macie juz dlugie listy zyczen na nowy rok? tego co chcecie od zycia?;]
mala001
 
Posty: 3
Dołączył(a): 30 gru 2009, o 15:57

Postprzez KMN » 31 gru 2009, o 17:38

Witaj

A czego Ty oczekujesz? Od siebie, od mamy. Co chiałabys by sie zmieniło i jak mialoby to wygladac? Co do listy na nowy rok to od zycia najlepiej brac wyszstko i robic z tego uzytek albo jeszcze lepiej, po co liczyc na to ze dostaniemy cos od zycia jak o bardzo wiele rzeczy mozemy sami sie postarac. Np nowe mozliwosci. Co jeszcze zostało do odkrycia i jak mozna to fajnie wykorzystac? Jak mozna miec z tego frajde dla siebie i innych? To jest dla mnie motywujace i pomaga mi w poszukiwaniu kazdego dnia lepszej wersji mnie:) Pozdrawiam
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez 1KOR13 » 2 sty 2010, o 00:18

Ja proponuje szczerze mówić matce o swych pretensjach, jej wadach oraz o oczekiwanych zmianach zachowania u niej.
1KOR13
 
Posty: 337
Dołączył(a): 18 lip 2009, o 22:57
Lokalizacja: z mazowsza

Postprzez Bene » 9 lut 2010, o 00:13

ideał napisał(a):Ja proponuje szczerze mówić matce o swych pretensjach, jej wadach oraz o oczekiwanych zmianach zachowania u niej.
Bylo i minelo.Co pozostalo z tego wszystkiego,musze JA nosic do konca mojego zycia.A nosze juz od niepamietnych czasow.


Najlepiej by bylo gdyby mnie ta suka poronila.


Sorry ze sie wcialem w temat.Ale chcialem troche odpuscic nadcisnienia.

mala,Ty masz jeszcze szanse by uporzadkowac Twoje i matki sprawy,.

Przegapisz to,to wroci po latach i walnie jeszcze mocniej.
Bene
 
Posty: 307
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 18:02

Postprzez carita » 12 lut 2010, o 12:08

Mam z tym problem, dlatego zapewne mnie to złości, jak czytam radę: wybaczyć matce, wtedy lepiej będzie się żyć. Jeśli tak naprawdę z tego co piszesz, nie rozumiesz nawet tego, co matka Ci zrobiła, nie potrafisz tego dziś nazwać i co najważniejsze - poczuć i zaufać sobie, że naprawdę tak jest, jeśli wydaje Ci się, że to, co jej "robisz" wynika z tego, że jesteś złą córką dla chorej matki, to jak masz jej wybaczyć? Myślę, że droga jest taka: zrozumieć, co się stało, zrozumieć, co tak naprawdę matka Ci zrobiła w życiu, uwierzyć w to, że to nie Twoja wina, tylko jej, może i mieć w sobie złość i nienawiść do niej za to wszystko... I zająć się własnym życiem, czyli naprawianiem tego, co "zawdzięczasz" rodzicom. A wybaczenie? Powinno przyjść samo, a może i nie przyjść nigdy. Myślę, że zmuszanie się do wybaczenia czy poczucie, że powinno się wybaczyć w sytuacji, kiedy tak naprawdę się tego nie czuje, tylko chce się to zrobić ze względu na to, że nie wypada, że należy być dobrym dzieckiem... to kolejne poddawanie się manipulacji emocjonalnej. Według mnie do prawdziwej troski o siebie nie potrzebne jest przymusowe wybaczenie, praca nad wybaczeniem, ale odcięcie się od tego, co ma na nas chory wpływ. Odcięcie się wewnętrzne, a jeśli nie ma innego wyjścia to też fizyczne od toksycznego źródła. Wybaczenie jest końcowym etapem, który powinien nastąpić w sposób naturalny, już po "stanięciu" na własnych emocjonalnych nogach.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez Sansevieria » 12 lut 2010, o 19:14

Carita, mnie też irytuje rada "jak wybaczysz matce (czy komu tam) to Ci będzie lepiej żyć". Bo to powoduje, że wybaczenie staje się celem pracy ze sobą. Co z kolei czyni ją nieco jakby niewłaściwie nakierowaną.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 199 gości