Prosze o pomoc osoby zwiazane z DDR..

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Postprzez KtosKcies » 19 sie 2007, o 19:27

---------- 21:43 18.08.2007 ----------

Witam wszystkich!!

Do dnia dzisiejszego nie probowalem zasiegnac dalszych porad ludzi.. czasopism.. specjalistow.. publikacji..
Z tym trzecim to troche krucho bo nie potrafie sie zebrac.. Dzisiaj dopiero zaczynam sie doksztalcac w temacie, ktory nie jest moze mi obcy z samej nazwy (skrot zawsze znalem), ale jedynie zostal powaznie zlekcewazony..

Nie jestem z natury przes±dny.. nie staram sie na cos takiego reagowac jak horoskopy.. ale jezeli poczytalem sobie dokladna i bardzo wnikliwa analize mojego znaku zodiaka - lwa.. i ponad 80 procent cech mojego charakteru podane jest na tacy.. cieszko mi teraz patrzec na swoje poczynania i twierdzic ze nie jestem glupcem.. Jestem uparty, staram sie odniesc sukces, w zyciu akceptuje tylko dwie racje.. moja i racje do mojej sprzeczna.. zachowanie jak delikatne ADHD i do tego leniwy..

Jestem w dosc dlugim zwiazku.. w zwiazku gdzie duzo biore, malo daje.. gdzie kobieta stara sie spelnic wszystkie moje zachcianki.. gdzie staram sie trzymac kontrole nad wszystkimi sprawami i zawsze podejmowac decyzje.. Staram sie, czasami na sile, krzykiem i nerwowa atmosfera..

Jestem tez w zwiazku z kobieta, za ktora wejsc w ogien bylo by dla mnie przyjemnoscia.. z ktora jedna chwila, jest jak wiecznosc.. a przynajmniej marze o tym by taka byla.. jestem z kobieta, ktora jest najgustowniejszym pod kazdym wzgledem winem.. a ja oddanym w calosci kunstoszem..

Wiem to wszystko dzis, dopiero po dlugim czasie i sytuacji, ktora dala mi to do zrozumienia.. Wiem ze jestem ja, ktory potrzebuje czulosci i bardzo lubi ja dawac.. ktory caluje i czule jest calowany.. dla ktorego jest to zycie.. pozniej dlugo dlugo nic.. a dopiero przyjaciele, znajomi, praca i wszelkie troski tego dziwnego swiata.. Czuje sie tak teraz.. i wiem ze jest tez ciemna strona mojej osobowosci.. ego, ktore ze posrednictwem mojego egoizmu i od mlodzienczych lat wyuczonych zlych, destruktywnych podswiadomych mysli, rani moja milosc.. Dzis rowniez dowiaduje sie jakim, jestem zepsutym czlowiekiem i jak bardzo zle postepuje..

Nie wiem natomiast jak sobie z tym radzic..
Jak nie ograniczac sie do prostolinijnego myslenia bedac w pracy.. tylko calym sercem, jak to dobrze potrafie, byc przy drugiej polowce, a nie angazowac sie duchowo w monotonna prace..
Jak kiedy rzeczywistosc daje nam tak malo wspolnie spedzonych dni.. tak malo razem przespanych nocy.. znalezc w sobie tyle sily i wytrwalosci by jeszcze mocniej podgrzewac milosc..

Nie mialem wczesniej swiadomosci jakim jestem czlowiekiem.. jak nieludzkie zycie potrafi wychowac niepoprawnego tyrana, przeistaczajacego sie w egoiste, egoiste traktujac swoja milosc jak rzecz...

Ja wczesniej tego nie wiedzialem.. teraz jak to wszystko czytam.. jak widze te same problemy.. boje sie isc spac.. boje sie ze moje wredne ego, obudzi mnie jutro znowu zatrutymi myslami..
Ze zwiazek, najwspanialszy jaki mialem, z kobieta, ktora ubrana w same zalety, nie raz probowala otrzasnac moja osobowosc i skierowac w dobra strone, przeminie jak letni cieply wiatr..

Prosze byscie pomogli mi, powiedzieli jak zmierzac sie z trudem mojej rzeczywistosci nie tylko wtedy, kiedy jestem sam i potrafie nad tym zapanowac.. ale za kazdym razem kiedy jestem w pracy.. przy ukochanej.. a nawet spie..

Prosze o kazda wskazowke ktora moze mi pomoc..

---------- 19:27 19.08.2007 ----------

Przespalem sie ze swoimi problemami.. duzo dzisiaj poczytalem.. duzo przeanalizowalem.. mysle ze DDA mozna rozdzielic na wiele grup.. na wiele samotnych i toksycznych relacji.. ja zylem w kiepskiej rodzinie.. jednak nie czuje sie tak zatruty jak wiele osob z tego forum.. nie czuje sie samotnikiem, ktory tylko potrafi ranic druga polowke.. siegnalem w glab swojej przeszlosci.. do chwil kiedy miesiacami potrafilem wpatrywac sie w moja ukochana kobiete i wiedzialem.. wiedzialem ze to jest, byla i bedzie moja zona.. matka moich wspanialych dzieci, ktorym dam tyle milosci.. ile nigdy nie mialem od moich rodzicow.. nie mialem od nich.. jednak to nie jest prawda, ze tylko oni mogli mnie kochac.. na nich owszem nie moglem liczyc.. na ich czulosc.. przytulenie.. slowa otuchy.. nie potrafilem widziec w nich wsparcia.. ALE mialem ukochana ciotke.. ciotke, ktora dawala mi wiecej milosci niz ktokolwiek w moim zyciu.. nie miala ona ani meza ani dzieci.. miala mnie.. o wszystko dbala.. razem z nia przechodzilem trudy mojego dziecinstwa.. przytulala.. uczyla co dobre a co zle.. inwestowala w moja przyszlosc.. tysiace razy powtarzala jak jestem wazny dla niej i dla calego swiata.. ze kiedys zyskam cos.. marzenia, ktore sie spelnia.. mialem tez brata.. ktory zepsuty do szpiku kosci nie raz jednak udowodnil.. ze w tym calym pokreconym zyciu cos mi sie jednak nalezy.. nie tak jak jemu.. nie tak jak innym osoba.. dbal o mnie nie raz i za to mu dziekuje.. ale bardziej ciotce.. ktorej juz przy mnie nie ma.. zaniedbalem sie.. przyznaje szczerze.. pogubilem.. nie potrafilem glosno mowic o moich problemach.. tlumilem je w sobie jako samotnik.. nie sluchalem mojej ukochanej kobiety.. zajmowalem sie bezdenna praca ktora tak naprawde jest dla mnie smieszna i monotonna.. od wczoraj bardzo sie zblizylem do mojej kobiety.. wiem ze ona mocno sie sparzyla.. wiem ze ciezko bedzie rozpalic w niej znowu ogien.. ogien ktory bedzie wiecznie trwac.. ale nie ma rzeczy niemozliwych.. trzeba wierzyc w siebie!! trzeba duzo rozmawiac.. duchowo sie odbudowywac.. przewidywac.. nie byc porywczym roztropnym podejmowac nieprzemyslane decyzje.. trzeba dorosnac.. bo jak sie dorosnie.. jak sie uzyska wewnetrzny spokoj.. to bedzie sie moglo bardzo kochac.. a ja tego chce ponad wszystko.. chce jak kiedys przeniesc na siebie wszystkie krzywdy jakie dzieja sie mojej kobiecie.. chce byc przy niej i kiedy ma ochote na placz.. powiedziec placz kochanie.. i ja wspierac.. chce nosic ja na rekach.. chce by wciaz sie smiala.. chce by sie samo realizowala.. chce poznac jej swiat.. chce by jej swiat byl moim swiatem.. wierze ze jest cos co da mi sily.. wierze ze wszystko rozgrywa sie w mojej psychice.. i dziele sie tym z moja kobieta.. a ona dzieli sie ze swoimi myslami ze mna.. jeszcze nie chce, ale wiem ze mnie wesprze.. bo jest wspaniala.. kochana.. tylko zniechecona moim zagubieniem.. poznala kogos innego.. kogos kogo nienawidze.. poznala osobe, ktora nie chce juz byc.. wiele rzeczy robie automatycznie.. mam juz to w sobie wyuczone.. pora wiec wymazac automatyke mojego dzialania i nauczyc sie nowych nawykow.. i chce sie ich nauczyc.. chce sie wzorcowac na naukach mojej kobiety.. chce czuc to samo co ona.. przechodza mnie wtedy dreszcze.. pelne nadzieji i samorealizacji.. w zyciu marzenia zawsze staram sie realizowac.. zawsze stawiam sobie cele.. a opatrznosc pomaga mi je spelniac.. od wczoraj mam nowe marzenia.. a moja opatrznoscia tym razem jest moja kobieta.. kobieta ktora powiedziala dosc.. ktora zdjela mi klapki z oczu.. moze nie jestem w pelni DDA.. moze nie jestem tak bardzo toksyczny.. nie wiem i nie potrafie tego zmierzyc.. wiele spraw ktore tu przeczytalem mozna bezposrednio odniesc do mnie.. ale jedno wiem.. nie chce tak zyc.. nie wszystko sie sprawdza.. a przede wszystkim nienawidze samotnosci.. jestem bardziej leniwy i niewygodny.. ale wiele czynnosci.. wiele sytuacji pozwala we mnie rozpalic nowy ogien.. ogien ktorego juz nie zgasze.. i dziekuje ci kochanie za to!
KtosKcies
 
Posty: 3
Dołączył(a): 18 sie 2007, o 20:59

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości

cron