ale schiz

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

ale schiz

Postprzez prince » 12 sie 2010, o 18:56

Muszę ulać sobie trochę żółci.Mam już dośc trzymania tego w sobie.
Jestem totalnie zdegustowany swoją osobą.Nic mi się w sobie nie podoba.Poczynając od cech fizycznych,uważam że jestem brzydki,nieatrakcyjny,gruby,niemodny.Twarz jakaś taka nijaka,sylwetka lepiej nie mówić,jak zobaczyłem się dziś w takim dużym lustrze w sklepie to myślałem ze schowam się ze wstydu.Jak tak patrzę na innych facetów to raczej wydają mi się zadbani,kolorowo,modnie ubrani,a dla mnie szczytem komfortu jest 3 dniowy zarost,sprane dżinsy i t-shirt.Jest parę osób które powiedziało mi ze jest inaczej,że jestem przystojny,atrakcyjny itp. tylko czemu nie potrafię w to uwierzyć,czemu nie mogę tego dostrzec spoglądając w lustro?
Jeśli chodzi o moje wnętrze to na pewno nie jest lepiej.Nie podoba mi się.Podobno jestem perfekcjonistą i oczekuję od siebie doskonałości (tak między innymi twierdzi mój psychiatra) ale nie jestem w stanie sprostać wymaganiom które sobie stawiam.Dobija mnie to.Staram się być dobrym człowiekiem,mieć kręgosłup moralny,honorowe zasady-nie robiąc nic na pokaz,dla poklasku-i jeśli coś mi z tego wychodzi to czasem z dużym trudem a jak coś nie wyjdzie to jestem przygnębiony i załamany.Psychiatra uważa że jestem dla siebie zbyt surowy gdy mi coś nie wyjdzie.Inaczej nie potrafię.Wkurza mnie też że podobno ‘o wszystkim myślę’ (to też czyjeś słowa na mój temat) czyli ta cholerna odpowiedzialność za innych,za siebie,za cały świat,bo przecież jak ja nie dopilnuję to się wszystko zawali...(oczywiście mówię to z ironią).Syndrom DDA w całej okazałości..
Dziś to wszystko widzę w jeszcze ciemniejszych barwach bo depresja znów ścisnęła mnie mocniej w swym żelaznym uścisku.
A teraz najlepsze:pomimo tego że tak sobą gardzę,poniżam siebie,nienawidzę,mieszam z błotem to za nic w świecie nie chciałbym być kimś innym.Czy ktoś to rozumie bo ja ni cholery?To jakaś schizofrenia.Miał ktoś z Was kiedyś podobnie?Czy tylko ja jestem taki ufoludek?

załamany prince
prince
 

Postprzez Sansevieria » 12 sie 2010, o 19:46

Trzydniowy zarost, sprane dżinsy i t-shirt ...mmmmm...mój ulubiony model :D
Jak tak piszesz Prince, to mam wrażenie, że na ramieniu siedzi Ci jakiś upiorny a wredny karzeł, który Ci sączy do ucha takie różne bzdety i mam ogromną chętkę ukręcić łeb gadzinie... :twisted:
A co do tego, czy ktoś miał podobnie, to przypuszczam, że wielu. Ja ze swoim KW (krytykiem wewnętrznym) jeszcze czasem zamieniam słów kilka, z mojej strony od pewnego czasu jest to krótka a treściwa sugestia, iżby zniknął. Z tym że wyrażona jedym krótkim sp...j. No ale dawniej to mi tak łatwo nie szło.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Filemon » 12 sie 2010, o 20:17

prince, o ile Cię dobrze zrozumiałem, to nie lubisz siebie za to czy owo a jednocześnie nie chciałbyś wcale się zmienić... czy tak??

no to sytuacja patowa... bo jeśli coś mi się we mnie nie podoba i właśnie zdecyduję się na zmiany (choćby w stylu ubierania się, czy w jakimś swoim nawyku, na przykład), to jest wtedy szansa, że stopniowo tę zmianę osiągnę i będę z siebie bardziej zadowolony... no a w przeciwnym razie, to jakby kicha...

chociaż ja przeczytałem kiedyś u mojej ulubionej Karen Horney, że podobno mechanizm jest taki, że nie dlatego siebie nienawidzimy, że mamy w sobie coś co nam się w sobie nie podoba... tylko na odwrót - podobno dlatego czepiamy się siebie i agresywnie samych siebie atakujemy, bo NAJPIERW już wykształciła się w nas nienawiść do siebie samych... podobno drugą stroną tego medalu jest nasza duma, którą ulokowaliśmy w pewnych obszarach naszej osobowości, gdyż był to kiedyś tam ratunek dla nas przed roztrzaskaniem się naszego poczucia wartości w trudnych warunkach dzieciństwa... :( podobno to kij co ma dwa końce - że jeśli lokujemy pewną dozę niezdrowej dumy w niektórych obszarach naszej osobowości, to potem nienawidzimy siebie, kiedy nasz prawdziwy obraz nie dorasta do tego wyidealizowanego a życie nas czasem konfrontuje z tym faktem...

chciałbym coś jeszcze dodać, bo dla mnie to ważne... mianowicie, że bardzo rzadko widziałem tak otwarte Twoje wypowiedzi na swój własny temat - ja to lubię, podoba mi się czyjaś umiejętność szczerego mówienia o sobie i swoich osobistych przeżyciach, szczególnie właśnie jeśli są trudne, bo ja mam często kłopot z przyznaniem się przed innymi do moich problemów i różnych emocjonalnych przypadłości - chciałbym być silny, radzić sobie samemu dobrze i nie obnażać swoich słabości, więc wiem że może być niełatwo uczynić osobiste wyznanie o sobie...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Sinuhe » 19 lut 2011, o 12:16

Prince

Straciłem sam zbyt wiele lat na nienawiści do samego siebie, na niewiarę we własną osobę i cała ta gamę bagażu DDA.

Zupełnie przypadkiem wszedłem teraz na podforum dla DDA, gdyż po latach po prostu nie czują kompletnie nic wspólnego z syndromem Dorosłego Dziecka Alkoholika poza wspomnieniami.
A i one są zatarte.

Cała ta sytuacja daje mi tylko potwierdzenie dawnych odkryć, że negatywne uczucia do samego siebie i świata w ogóle to twór sztuczny, nałożony na moją psyche siłą trudnego dzieciństwa a kompletnie do mnie nie przynależy. Te lata umęczenia się depresją, niską samooceną itd. to było zapętlenie się w określonym postrzeganiu świata i mechanizmach obronnych, jakie koślawo wykształciłem w sobie.

Skoro Prince źle się czujesz będąc sobą, to oznacza, że poskładany psychicznie jesteś z elementów, które do siebie nie pasują. Niechęć do samego siebie, przekonanie o własnej nieatrakcyjności to, według mojego zupełnie niefachowego i prywatnego zdania, dysonans poznawczy w percepcji własnej osoby.

Z jednej strony gdzieś w głębi Ciebie jest to na wpół uświadamiane sobie prawo do czucia się dobrze ze sobą samym, posiadania własnej wartości - z drugiej korygowane jest to tym, jak Ciebie ukształtowano. Pojawia się konflikt między zupełnie naturalną i uzasadnioną potrzebą samoakceptacji, opieki nad sobą, miłości do własnej osoby a mechanizmami, które są tylko naroślą na Twojej psychice. I w momencie tego konfliktu może paradoksalnie, ale łatwiej jest wybrać wszystkie negatywy samooceny, żeby nie męczyć się szarpaniną.

Powiem Ci, skąd wedle mojego mniej, czy bardziej nieskromnego zdania biorą się owe wygrywające negatywne mechanizmy. Powstały na bazie emocji - na bazie tego, co zostało wpisane w Twoja psychikę a co odbiera się bez używania nazw i pojęć: strach, czucie się nieszczęśliwie, brak zdrowej opieki, niepewność, bezsilność itd. w miarę dorastania mieszają się ze zdolnością do nazywania rzeczy i pojęć. Stworzyłeś schemat myślowy i pojęciowy bazując na negatywnych emocjach - bo taki budulec dostałeś.
A źle się z tym czujesz z jednego powodu: nie chcesz, aby Twój wewnętrzny gniew przerodził się w agresję. Myślę, że ten smutek to tak naprawdę bezsilny gniew, ale skierowany agresją w samego siebie.

Popatrz, jacy ludzie chodzą dookoła.
Mądrzejsi, głupsi, brzydsi, ładniejsi - niby tak różnorodni, ale przecież potrafią stanowić mniej, czy bardziej jednolitą grupę. Czy jest większy sens odmawiać bardziej sobie prawa do szczęścia, niż innym? Czy w ogóle jest sens w myśleniu, że ktoś ma większe, czy mniejsze prawo do szczęścia?
Przecież to nie efekt zasług a po prostu jakiś tam wynik bycia konkretnym człowiekiem. Efekt umiejętności bycia szczęśliwym.

Nie wierzę w to, że mózg daje nam absolutną prawdę. Ot po prostu reaguje na bodźce, nic więcej. Skoro u jednych ma obróbkę nacechowaną pozytywami a u innych negatywami, to jest jakiś wybór. Wymaga pracy - zmiany sposobu myślenia.

Fajnie byłoby Prince, gdybyś zadbał o tego człeczynę, któremu tak źle, a który nigdy Cię nie opuści i zawsze będzie przy Tobie.
Czyli o samego siebie. Pomyśl o sobie w dwóch kontekstach: surowy, wymagający, karzący ojciec i syn, który chce mu się tak bardzo przypodobać, że z nadmiaru potrzeby zrobienia czegoś perfekcyjnie coś musi spier..ć. Bo nie da się zając każdym szczególikiem. Rozłożysz wszystko na czynniki pierwsze, każdą drobnostkę będziesz chciał zrobić perfekcyjnie a gdzieś ucieknie całość.

Mam dla Ciebie proste zadanie: codziennie rano popatrz w lustro i powiedz sobie "lubię Cię, lubię siebie". Zrób to przez 10 dni a potem napisz, co to w Tobie wywołuje.

Czytaj, zdobywaj wiedzę o DDA, o tym, jak działa psychika. Zauważysz, że bardzo wiele rzeczy, które traktowałeś podejrzliwe jest zupełnie normalne a bardzo wiele, o których prawdziwości jesteś 100% przekonany jest błędnych. Zapewniaj sobie higienę psychiczną - sprawiaj sobie drobne przyjemności. Znajdź sobie raz na jakiś czas jakiś fajny widok, który możesz kontemplować - to może być liść, zwierzę, chmura, budynek - cokolwiek.

A jak coś Ci nie wychodzi, to co? czym się to kończy - światowa katastrofą, czy własnym złym samopoczuciem? Zwykle da się wyszukać pozytyw - jeżeli nie osiągnięcie wyznaczonego celu, to przynajmniej naukę.
A nie jest czasem tak, że dajesz sobie zadanie niemożliwe do spełnienia, żeby samego siebie potem ukarać - hm...?

Jestem przeciwieństwem siebie sprzed lat.
Jestem człowiekiem szczęśliwym, zadowolonym, który uważa, że ma jeszcze wiele przed sobą. Lubie siebie, lubię innych. Zwykle wszystko mi się udaje a jak nie, to nie winię siebie - tylko szukam rozwiązania, bądź staję się czujny. To, że ktoś mnie tam oceni - a niech sobie ocenia. Ma do tego takie samo prawo, jak i ja i niewiele z tego musi wynikać.

Trzymam kciuki za Ciebie Prince, bo wspominając Cię z tego forum wierzę, że jesteś dobrym człowiekiem, szczerym i jednoznacznym i to mi się w Tobie podoba.

Jak narobiłem błędów, to daruj - nie sprawdziłem tekstu po napisaniu :P
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez wera » 19 lut 2011, o 13:24

Prince czuję się podobnie do Ciebie dlatego nie napiszę nic sensownego.
Trzymaj się
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez bunia » 20 lut 2011, o 13:35

Nie chcialbys byc kims innym bo ten ktos inny to obcy, nieznany...."lepiej" byc za raczke z tym o kim duzo wiemy....nigdy nie wiadomo czy ten "nowy" nie bedzie moze sympatyczny, slodki, madry i przystojny....to dopiero bylby problem co z takim jegomosciem zrobic :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez debussy » 27 lut 2011, o 23:44

tez mam podobnie, glownie jak poznaje kobiete ktora mi sie podoba i na ktorej mi zalezy to zaczyna sie jazda .....
debussy
 
Posty: 9
Dołączył(a): 23 wrz 2010, o 22:43

Re: ale schiz

Postprzez samotnia » 22 lis 2011, o 14:55

Przestań użalać się nad sobą. Wszystko możesz zmienić i będziesz piękny wewnętrznie i zewnętrznie. Spodobasz się innym i sobie. Zacznij od zadania sobie pytania "Czy tego naprawdę chcę. Czy chcę się zmienić". Potem to już tylko długa i bardzo ciężka praca nad sobą. Uwierz, że warto. Jest wiele możliwości, które mogę Ci polecić. Zadaj sobie jednak to pierwsze pytanie czy tego naprawdę chcesz i wsłuchaj się w siebie. :heyka:
Avatar użytkownika
samotnia
 
Posty: 3
Dołączył(a): 22 lis 2011, o 11:40
Lokalizacja: lubelszczyzna_ sielsko anielsko

Re: ale schiz

Postprzez debussy » 24 sty 2012, o 19:31

a chodzisz na psychoterapie? jak nie to znajdz sobie psychoterapeute ze szkoly psychodynamicznej.
debussy
 
Posty: 9
Dołączył(a): 23 wrz 2010, o 22:43

Re: ale schiz

Postprzez marie89 » 24 sty 2012, o 23:25

Nie jesteś ufoludek... jesteś prince

:cmok:

Całkiem sensowny facet... Tylko nie wierzy, że jest w porządku...

ps: trzydniowy zarost może być sexy :)
marie89
 


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 225 gości