Ona

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Ona

Postprzez quazar » 7 wrz 2009, o 13:43

Postanowilem przeniesc dyskusje do nowego watku. Poczatek tutaj - http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=3400

Dzisiaj mi napisala, ze jej matka i ojciec zrobili jej awanture o to, ze pare razy sie zdarzylo, ze siedzilismy do pozna i rozmawialismy przez internet. Ona chce ze mna pisac, a na jakis wyjazd z matka nie pojedzie, choc sama nic o tym nie wspominala, czy pojedzie, czy nie. Jej matka, jak pisalem wczesniej ma depresje leczy sie u psychiatry, ma jakies nerwice. Jej rodzice powiedzieli, ze pewnie ze mna sypia, co jest kompletna bzdura. Ja z nimi sie jeszcze nie spotkalem nawet. Z ojcem tylko raz sie widzialem, bo pomagalem przy znalezeniu mieszkania dla niej. Ojciec zabronil jej spotkan z kimkolwiek. Powiedzieli, ze jesli 'tak zwariowala', to niech sie od razu wyjdzie za maz. Swoja droga, jej matka nic nie mowi - a nawet chwali jej siostrzenice, ktora to wyszla za maz bedac w ciazy. Chwali ja na kazdym kroku, a swoja corke gniecie.

Nie rozumiem tego. Czasami mam wrazenie, jakby ona chciala od tego wszystkiego uciec, nie miec z nikim kontaktu. Czesto mi mowila, ze jakby nie jest dla mnie odpowiednia. Pare razy nawet zaczela mowic o innych dziewczynach. Ja jej caly czas mowie, ze chce byc z nia i ze mi przykro jak w ten sposob mowi. Widze czasami jakbym tylko ja ciagnal ten wozek. Wiem w jakim ona jest stanie, ale czasami mam wrazenie, ze jej nie zalezy - co bedzie, to bedzie. Wydaje mi sie, ze ona jakby stara sie rozwalic ten zwiazek mimo, ze sama nie wie czego. Naprawde, boje sie, czy przetrwamy kolejne m-ce. Ciagla inwigilacja jej matki (bo lozy kase, to musi wszystko wiedziec - tak powiedziala) i zaborczosc ojca sa chore. Przeciez ona ma prawo do milosci. Ja ja bardzo kocham, ale co raz bardziej wydaje mi sie, ze to moze nie przetrwac. Nie wiem, co o tym sadzic.
quazar
 
Posty: 11
Dołączył(a): 3 sty 2009, o 00:49

Postprzez Księżycowa » 11 wrz 2009, o 17:42

qazar, powiem Ci na sam początek, że fajnie, że tak Ci zależy, że starsz się to wszystko ratować. Myślę sobie, że rzadko który facet tak by postąpił.

Musisz bardzo kochać Twoją dziewczynę, tylko muszę Cię trochę zmartwić, bo jestem DDA (prawdopodobnie) i niestety to nie wystarcza. Nawet gdybyś ściągnął jej gwaiazdy z nieba, by pokazać jej jak ją mocno kochasz, to nie wystarczy dlatego, że ona sama siebie nie kocha. DDA nie zna swej wartości, jest przekonany, ze wszystkim się wszystko należy, tylko nie jemu, że on zbiera tylko te minimum, tylko te ochłapy dobrego... Nie ma prawa do niczego więcej.

Czesto mi mowila, ze jakby nie jest dla mnie odpowiednia. Pare razy nawet zaczela mowic o innych dziewczynach.


To zdanie mnie mocno poruszyło. Ja sama tak się zachowywałam w poprzednim związku i mówiłam te same słowa, które wyżej zacytowałam, też wspominałamm chłopakowi o innych dziewczynach. Chciałam jakby, żeby mi potwierdził, że jestem dla niego tylko ja, żeby puścił mi kontre na takie moje aluzje. Nie wiedziałam jak takie zachowanie wygląda dla strony, która nie jest w takim rozpadzie, dla tej drugiej strony.

Starasz się i to bardzo dobrze, ale pamiętaj, że wszystko większość tego wszystkiego, tego czy Twoje starania mają sens zależy od niej. Ona też musi zacząć coś robić z sobą. Wiem jak jej trudno, dobrze wiem jak się czuje, ale ona musi znaleźć w sobie siłę na to, by zacząć siebie z tego ratować, Ty nie jesteś w stanie zrobić nic za nią. Jestem pewna, ze gdyby ona w tej chwili zaczęła walczyć z tym, to było by Wam łatwiej przez to przejść i jej na pewno, bo Ty bardzo ją wspierasz a to jest bardzo ważne.

Nioe chcę powiedzieć, zebyś miał do niej pretensje, czy coś w tym rodzaju. Zasugeruj jej psychoterapię, powiedz, że z nią pójdziesz, że zaczekasz na poczekalni, szukajcie dobrego psychologa. Jeśli ona nie zacznie nic robić, to twoje staranie nie mają sensu. Wybacz tą szczerość, ale taka wydaje mi się prawda, sugerując się swoimi doświadczeniami, tym bardziej, że byłam i nadal jestem na jej miejscu.

Zaczęłam teraz walczyć o to, co jest nowego. Trafił mi się nowy związek i pracuję nad sobą ciężko, by go nie zniszczyć. Przyznam, że wiele mnie to kosztuję, ale chcę bardzo stworzyć coś normalnego i zdrowego, opierającego się na miłośći i zaufaniu. Warunki w domu nie umożliwiły nam normalnego życia, ale nie znaczy, że nie możemy stworzyć nowego, lepszego w doroslym, życiu, choć przyznaję ciężko jest czasem.

Masz prawo mieć dość. Bardzo dużo z siebie dajesz, ale pamiętaj, że do tanga trzeba dwojga...

Rozpisałam się, chciałam pomóc...

Pozdrawiam Ciepło
Księżycowa
 

Postprzez quazar » 12 gru 2009, o 14:23

Dziekuje za dobre slowa.

Ostatnio znowu wynikla awantura. Jej rodzice odczytali jej smsy. Zostawila w samochodzie. Oskarzyli ja, ze spi ze mna. Musialem wiec posunac sie do pokazania moich dokumentow medycznych potwierdzajacych, ze jest to niemozliwe w chwili obecnej. Zrobilo sie im glupio. Teraz matka namawia ja, by mi nie przeszkadzala i zawracala glowy. Zauwazylem, ze zaczela sie ode mnie odsuwac. Nie gwaltownie, ale tak powoli. Unikam konfliktow jak ognia. Zawsze staram sie je szybko naprawiac, ale czasami az cos mi sie dzieje, zeby jej cos powiedziec, bo tez przesadza. Zdarza sie, ze byle slowo ja rani, choc ja nie mialem takiej intencji. Pozniej musze to wszystko naprawiac i tlumaczyc i tak w kolko. Co jakis czas dogaduje, ze mi na niej nie zalezy itd. - nie doslownie, ale wiadomo o co chodzi.

Ja sie staram, ale tez jestem czlowiekiem. Ona twierdzi, ze nic sie nie zmienilo, ze chce byc ze mna, ale ja juz czasami nie mam sily, ochoty. Nie wiem, jak to naprawic.

Staram sie byc jak najlepszy dla niej. I tak szczerze mowiac, to watpie, czy ktos na moim miejscu wytrzymalby jej zachowania. Wiem, nie powinienem byl tego pisac, ale no takie cos mi sie nasuwa. Czasami potrafi byc niemila, ale ja nie potrafie wtedy nic powiedziec. Po prostu mnie zatyka.
quazar
 
Posty: 11
Dołączył(a): 3 sty 2009, o 00:49

Postprzez KMN » 12 gru 2009, o 16:39

Witaj. Mysle ze to co powinienes zrobic to wyjasnic jej to co Ty czujesz oraz starac sie nie "czytac w jej myslach" : "Co jakis czas dogaduje, ze mi na niej nie zalezy itd. - nie doslownie, ale wiadomo o co chodzi. " . Moze wąłsnie nie chodzi o to. Ona moze postrzegac to zupełnie inaczej, wiec jesli cos takiego powie to zapytaj jej o co chodzi, jaka ma w tym intencje i jak ona to widzi. Moze tlyko Cis ei wydawac ze ona sie odsuwa bo tak naprawde tego sie boisz i Twoj umysł moze byc ukierunkowany w poszukiwaniu własnie takich oznak. Jesli Twoje domysły sa takie zapytaj ja o to, przedstaw to co Ci sie nie podoba i jak Ty to odczuwasz. Spytaj sie o jej oczekiwania wzgledem Was i juz bedziesz wiedział do czego zmierza. Jesli Twoje słowa ja rania mimo ze nie miałes takich intencji Ty powiedz jej o Twoich oczekiwaniach. Pokazesz jej wtedy Twoje intencje. Pamietaj ze nie zawsze to co sie o kims domyslamy jest faktem w rzeczywistosci tej osoby, dlatego lepiej jest sie zapytac co ona miała na mysli mowiac to czy to, zachowujac sie tak czy inaczej niz analizujac to w głowie i przyjac za pewnik. Pozdrawiam
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez quazar » 31 gru 2009, o 02:11

Chcialem sie z nia wybrac na zabawe, tak teraz w ostatni dzien roku. Okazalo sie, ze matka jej nie pusci, bo sama nigdzie nie idzie. Pisze jej wiec, ze mi bardzo przykro z tego powodu i ze chcialbym te szczegolna chwile spedzic z nia. Ona na to: a te nieszczegolne. Te lapania za slowka :( .

Pozniej doszla do tego, ze na tym mi tylko zalezy, na zabawie. Nie wiem skad i jak. Jesli tak bardzo chce, to niech ide z kims innym. Powiedzialem, ze to bylaby dla mnie zdrada i nie ma mowy. Bez niej nie ide. Rodzice powiedzieli jej, ze ma jeszcze czas na chlopaka, ale ojciec powiedzial, ze ufa jej intuicji. Jestem z nia rok czasu. Kocham ja, ale te ciagle szukanie czegos, czego nie ma jest dla mnie trudne.

Zastanawiam sie nad rozstaniem. Powaznie. To jest ciezar, ktorego powoli nie potrafie udzwignac. Ciazy mi. Staram sie, jak moge, lecz ona w momencie potrafi sie zmienic w zimna osobe, to czuc i te zimne bezuczuciowe slowa rzucane w moja strone, jakby rozmawiala z urzednikiem. Nie wiem, naprawde juz nie wiem. Tez mam swoja wytrzymalosc, staram sie lagodzic konflikty, ale czuje sie wtedy dziwnie. Potrafi sie dasac o byle co - juz nie mowie o tych kobiecych fochach, to jedno, ale tu naprawde z byle czego potrafi sie obrazic.

Dzisiaj mi napisala, ze to moze przyzwyczajenie :(. To jest bolesne, ale jesli tak ma byc co jakis czas z byle powodu, to wole tego nie przezywac. Wiem, ze bedzie mi ciezko podjac taka decyzje, ale ona tez musi zrozumiec, ze pewnych rzeczy nie mozna i nie mozna to tego tlumaczyc 'ja taka jestem' 'mam taki charakter'. Co jakis czas, czesto wlasciwie mowi, ze bedzie sama, to po co siedzi ze mna? Czeka az ja od niej odejde? Nie chce tego.

Nie rozumiem tego.
quazar
 
Posty: 11
Dołączył(a): 3 sty 2009, o 00:49

Postprzez the hooded man » 11 sty 2010, o 22:28

quazar napisał(a):Jesli ktos je bardzo mocno kocha i zrobilby dla nich wszystko, to czemu chca uciekac?

Stosuje ona tzw. mechanizm obronny, który został przez nią utrwalony w dzieciństwie i jest przenoszony do życia obecnego. Osoba pod wpływem takiego mechanizmu może, paradoksalnie, domagać się złego traktowania od swego partnera, stąd jej tak zadziwiające reakcje, postepowania.

Jest to bardzo częsta reakcja ludzi obarczonych przykrym dzieciństwem. Boją się lub nie potrafią przełamać, czyli "zasmakować" innych uczuć, emocji niż te, które uporczywie były im wpajane tyle lat przez rodziców. Taka osoba woli pozostać w swym "mechaniźmie obronnym", w defensywie, niż podjąć ryzyko właśnie przełamania się i spróbowania innego życia, gdyż starania takie są według tej osoby za bardzo ryzykowne, niebezpieczne i prowadzone na nieznanym gruncie.

Gnębienie przez rodziców i brak kontaktu ze źródłami miłości, uczuć spowodowało brak wiary Twojej partnerki w możliwość występowania takich wartości u innych osób toteż może nie dowierzać ona Twym szczerym intencjom, uczuciom. Są one często odrzucane, gdyż zaburzają wspomniany wyżej mechanizm obronny. Taka osoba, gdy doznaje uczuć pozytywnych, przypomina sobie te mniej pozytywne na zasadzie kontrastu. Widzi wtedy po prostu jak nieudane było jej dzieciństwo i woli od tych wspomnień uciec.

Rozwiązanie będzie polegało na przełamaniu się Twej partnerki. Musi ona "wyjść" do miłości. To może nie być łatwe. Może być potrzebna pomoc psychologa. Ty natomiast możesz "opowiedzieć" jej o miłości. To może mieć zbawienne i wybitnie leczące skutki. Siła zatem również w Tobie!
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 104 gości