Nie kocham siebie - ale zaczynam walczyć!!!!

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Nie kocham siebie - ale zaczynam walczyć!!!!

Postprzez timszel » 22 sty 2009, o 17:54

Mam 25 lat, jestem DDA - w związku od 5 lat, małżenstwo od prawie roku.

Kiedy odkryłam niewinne flirty jeszcze-nie-męża w internecie i to, ze zalogował sie do portalu typu sex-randka (nigdy nie aktywował konta aby móc rozmawiać z innymi, ale umiescił zdjecia) - walnęło mną o scianę.

Czułam wszystkie mozliwe rzeczy: od upokorzenia, poprzez żal, złość, wsciekłość aż po lęk, który pozostał do dzisiaj.

Lęk, ze on mnie zostawi.
Że nie jest fair, a przeciez powinien.
Że z pewnośicą juz mnie nie kocha i ze dalsze bycie razem nie ma sensu.

Chodziałm po scianach kilka tygodni az w końcu coś do mnie dotarło:

1. Ja również flirtowałam niewinnie przez net i nigdy nie umniejszało to mojego uczucia do męża
2. Mój flirt wydawał mi sie mało ważny, bo kogo mogłaby obchodzić taka osoba jak ja.
3. Zupełnie nie pomyslalam o tym, czy ja byłabym gotowa go zostawić tylko gorączkowo zastanawiałam sie czy on tego nie planuje.


I tak jest w kółko.

Mówią, że nic nie dzieije się przypadkowo i ja w to wierzę.
Cała ta sytuacja sprawił, że zaczełam baczniej przyglądac się sobie.

Zapytałam sie siebie: czego Ty chcesz dziewczyno. DLA SIEBIE

I nie umiałam odpowiedzieć :(

Bo jedyne co mi przychodziło do głowy to: JEGO CHCE :( ale czułam ze to nie jest własciwy trop.

Dlaczego się zamartwiam i boję opuszczenia?
Dlaczego nie podobam sie sobie, mimo, że podobno niebrzydka jestem
Dlaczego uwazam sie za grubą, choć mam tylko kilka kilo nadwagi (tzw. kobiecy typ :)
Dlaczego ciagle porównuję się z innymi kobietami,jakie maż spotkał na swojej drodzę i czuje się od nich gorsza?

Dlaczego w ogóle postrzegam siebie przez jego pryzmat?

Kiedy uświadomiłam sobie, że kocham za bardzo a moja akceptacja zalezy od akceptacji męża poczułam zal i ulgę. Zal, że ktoś odebrał mi dzieciństwo i umiejetność prawidłowego postrzegania swiata i prawdopodobnie spaczyło t o już dawno mój związek i moje poczucie wartosci.
Ulgę, bo zaczełam wierzyc, ze mozna coś zmienić.


I zamirzam to zrobić.

1.Od kilku tygodni czytam dostępne w sieci i księgarniach ksiązki na ten temat.

2.Zaczełam dbac o siebie (wczesniej dawałam wyraz mojemu przekonaniu o sobie - jestem brzydka, zła i beznadziejna więc nie warto sie ładni eubrać i umalować i tak niekt si emną nie zainteresuje - nie dawałm sobie szansy być piekną i zadbaną, żeby moc sie nad soba uzalac i potwierdzac, ze jestem mniej atrakcyjna niz ładnie ubrane i pachnące kolezanki z pracy)

3.Zaczęłam afirmować, powtarzam sobie codziennie miłe rzeczy i jakby trochę pomaga :)

Muszę nauczyć się kochac siebie i odnajdywać radość z bycia odrębna jednostką, nieuzależnioną od humorów i obecności drugiej osoby. Muszę uwierzyć, że nie jestem gorsza od innych, że zasluguję na miłość i uznanie.


Bardzo proszę o cenne rady i kciuki, bo przede mną długa droga.

Zaprasza tez do mojego wątku wszystkich, którzy chcą się nauczyc kochać siebie :lol: :lol:
timszel
 
Posty: 28
Dołączył(a): 12 gru 2008, o 14:54

Postprzez Orm Embar » 26 sty 2009, o 22:31

Cześć,

Po pierwsze super, że zadajesz sobie w takiej sytuacji pytania i obserwujesz sytuację realistycznie co do samej siebie. To świetnie, że zamiast pakować się w schemat "on mnie na pewno zostawi" oceniasz swoje filmy w głowie krytycznie - i widzisz, że sama flirtowałaś przez net.

Po pierwsze Twoje odczucia to naturalnie nieobecny Ojciec i takie tam sprawy. To dość częste zjawisko, nie masz czym się przejmować. Pomyśl przez chwilę jaka byłaby normalna reakcja na odkryty flirt w necie - pewnie lekkie wkurzenie, może spokojna rozmowa z facetem, ale nie rozpaczliwe poczucie porzucenia, takie jakby bez słowa wyprowadził się z domu po 20 latach małżeństwa.

Dla jasności - pewien niepokój i lekki lęk jest naturalnie w takiej sytuacji dość zrozumiały. Można oczywiście dojść do takiego stanu ducha, kiedy nic Ciebie nie boli, nawet gdyby odszedł, ale w normalnej sytuacji lekka irytacja po odkryciu fotek faceta w necie jest OK.

Trochę zimnej wody: jeśli masz syndrom DDA, to nie minie tak szybko, i trochę jeszcze Ciebie pomęczy. Nie mówię Ci tego, żeby Ciebie dołować, ale żeby Ci uświadomić, że KRYZYSY SĄ NORMALNE, i są naturalnym elementem drogi, jaką trzeba przejść. Jeśli za czas jakiś znowu wrócą schizy, będziesz po prostu wiedziała, że trudno, tak bywa i nie ma co rwać włosów z głowy.

Tak czy owak powodzenia!!! :)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez timszel » 27 sty 2009, o 10:36

Dzięki wielkie Maks :lol:

Zmiana świadomości i utartych schematów to powazna sprawa i długa droga - wiem o tym.

Za miesiąc będę mogła rozpocząć terapię - na teraz pozostały mi afirmacje i czujność - żeby nie dac się schizom i nieprawidłowym reakcjom.

Przyznam, ze odkrycie mechanizmów wiele mi dało. Nie wszystkie jeszcze wyłapuję, ale to co mi się udaje wyłapać - staram się przeprogramowywac na dobrą reakcję.

i wciąż proszę o kciuki :)

afirmacja na dzisiaj:
Ja, Timszel - bardzo cenie soboe swoją odrębność.
timszel
 
Posty: 28
Dołączył(a): 12 gru 2008, o 14:54

Postprzez sober » 31 sty 2009, o 13:57

Timszel, jako że naprawdę rozumiem te problemy, sam będąc DDA, takoż wiem, że mogę polecić Ci te oto materiały, które powinny pomóc Ci w racjonalnym postrzeganiu siebie i otaczającego świata:

Fakt i prawda.pdf (287KB)

Praca z przekonaniami.pdf (203KB)

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia!
sober
 
Posty: 13
Dołączył(a): 31 sty 2009, o 13:23

Postprzez Orm Embar » 1 lut 2009, o 00:53

Dobry link, Sober. :) Do metody z pozoru spowinowaconej z książkami typu "Poznaj siłę swojej podświadomości i zarób milion w dwa tygodnie" ;), ale mimo takich skojarzeń jak najbardziej rzetelnej - bo stosowanej m.in. w pomocy psychologicznej osobom chorym na nowotwory.

Timszel, czy masz wsparcie? - kogoś, z kim możesz szczerze o swoich problemach porozmawiać, i z kim możesz czuć się dobrze pokazując swoją słabość?

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez timszel » 10 lut 2009, o 10:07

Orm Embar napisał(a):
Timszel, czy masz wsparcie? - kogoś, z kim możesz szczerze o swoich problemach porozmawiać, i z kim możesz czuć się dobrze pokazując swoją słabość?

Maks


teoretycznie mam
w praktyce chyba tylko terapia jest mi w stanie pomóc na kazdej płaszczyźnie
zaczynam od przyszłego tygodnia

a jak u Was z poczuciem własnej wartosci?

Sober, dzięki za linka
timszel
 
Posty: 28
Dołączył(a): 12 gru 2008, o 14:54

Postprzez sober » 10 lut 2009, o 10:22

Naprawdę nie ma za co. :) Wszak należy sobie pomagać.

A co do poczucia wartości, to myślę, że u mnie jest lepiej. Wiem, że jestem wartościowym człowiekiem, któremu należny jest szacunek, także od samego siebie, zatem myślę o sobie dobrze. :)
sober
 
Posty: 13
Dołączył(a): 31 sty 2009, o 13:23

Postprzez timszel » 10 lut 2009, o 11:31

Mam bardzo silne poczucie własnej godności.
Nie pozwoliłam nigdy nikomu mnie ponizyć czy zrobić coś, co by w poczucie godności uderzyło.

Wiem, co mam w głowie.

Mój problem to poczucie własnej kobiecości.
Czuje się nieatrakcyjna, brzydsza, zawsze porownuję się z innymi w tej kwestii.

Powodów obiektywnych nie mam, co nie przeszkadza mi w snuciu tragedii na ten temat 8)
timszel
 
Posty: 28
Dołączył(a): 12 gru 2008, o 14:54

Postprzez sober » 10 lut 2009, o 12:58

Podejrzewam, że zapewne jesteś piękną kobietą. :) No i bardzo dobrze wiem, o czym mówisz. Sam do tej pory nieszczególnie wierzę w to, że jestem całkiem fajnym facetem. Jestem dość chudy i zawsze mi się wydaje, że wyglądam jak śmierć, mimo iż kobiet dość często wykazują zainteresowanie moją osobą i bynajmniej nie z powodu tego, że jestem jakiś brzydki, nigdy się z tym nie spotkałem, żeby ktoś wytykał mnie palcami i mówił: O kurde! zobacz jak ten koleś wygląda (z nacechowaniem negatywnym). Ale takie przekonania wynikające z zaniżonej samooceny dość trudno zmienić, wymaga to wiele czasu. Od niedawna, od kiedy chodzę na terapię, zacząłem myśleć o sobie, jako o wartościowym człowieku, podobnie jak Ty myślisz o sobie, jednak tak samo podobnie, jak Ty wciąż trudno uwierzyć mi w swoją fizyczną atrakcyjność, którą na pewno posiadam. No ale pracuję, pracuję i na pewno wypracuję zmianę, która pozwoli mi być bardziej pewnym siebie i jeszcze bardziej darzyć siebie szacunkiem.
sober
 
Posty: 13
Dołączył(a): 31 sty 2009, o 13:23

Postprzez timszel » 10 lut 2009, o 13:21

sober napisał(a):Podejrzewam, że zapewne jesteś piękną kobietą. :) No i bardzo dobrze wiem, o czym mówisz. Sam do tej pory nieszczególnie wierzę w to, że jestem całkiem fajnym facetem. Jestem dość chudy i zawsze mi się wydaje, że wyglądam jak śmierć, mimo iż kobiet dość często wykazują zainteresowanie moją osobą i bynajmniej nie z powodu tego, że jestem jakiś brzydki, nigdy się z tym nie spotkałem, żeby ktoś wytykał mnie palcami i mówił: O kurde! zobacz jak ten koleś wygląda (z nacechowaniem negatywnym). Ale takie przekonania wynikające z zaniżonej samooceny dość trudno zmienić, wymaga to wiele czasu. Od niedawna, od kiedy chodzę na terapię, zacząłem myśleć o sobie, jako o wartościowym człowieku, podobnie jak Ty myślisz o sobie, jednak tak samo podobnie, jak Ty wciąż trudno uwierzyć mi w swoją fizyczną atrakcyjność, którą na pewno posiadam. No ale pracuję, pracuję i na pewno wypracuję zmianę, która pozwoli mi być bardziej pewnym siebie i jeszcze bardziej darzyć siebie szacunkiem.



No to w takim razie Sober - działamy wspólnie :)

Czasem, kiedy paraliżuje mnie lęk przed porzuceniem, zdradą udaje mi się przez chwilę usiąść i trzeźwym okiem spojrzec na sytuację:
Że zdrada to najgorsze co mnie moze spotkać w tej sytuacji i jak się dobrze zastanowić, to nie jest moja sprawa ani jakaś tragedia.
To jest jego sprawa, że straci taką fajną dziewczynę jak ja :wink:
Zawsze też mozna spojrzeć na rozstanie jak na szansę.
Szansę na przezycie czegoś nowego.

A ja mam taki charakter, że lubię nowości. :lol:

No i czasem udaje mi się okiełznać złe myśli, ale są dni, kiedy jestem zupełnie rozsypana.

Sober, polecam afirmacje - naprawdę działają 8)
timszel
 
Posty: 28
Dołączył(a): 12 gru 2008, o 14:54

Postprzez sober » 10 lut 2009, o 16:30

Heh... tak, na to wygląda. :P Ja ostatnio musiałem spojrzeć prawdzie w oczy, a ta prawda nie była niczym przyjemnym. Otóż prawda ta jest taka, że nie stworzę szczęśliwego związku, póki sam się nie wyleczę, nie nauczywszy się tworzyć zdrowych relacji z ludźmi w ogóle, szczególnie w związkach z kobietami. no i ogarniam jakoś ten temat. Chociaż nie czuję się z tym najlepiej, wiem nie wyrywanie się teraz na pewno zaprocentuje w przyszłości. No i myślę także podobnie, jak Ty, że jestem coś wart. Jak kobita mnie nie chce - to nie tylko moja strata, ale i jej. Tego kwiatu, to pół światu (czy jakoś tak). Tak naprawdę jest zdrowiej. I mimo tego, że nie czuję się z tym najlepiej, jak już wspomniałem, to jednak lepiej niż wtedy, kiedy wciąż ponosiłem porażki na polu damsko-męskim, które wywoływały we mnie jedynie frustrację.

A co do afirmacji - u mnie nie działa. Cóż...
sober
 
Posty: 13
Dołączył(a): 31 sty 2009, o 13:23

Postprzez timszel » 10 lut 2009, o 17:35

sober napisał(a): Chociaż nie czuję się z tym najlepiej, wiem nie wyrywanie się teraz na pewno zaprocentuje w przyszłości


Z pewnością.
U mnie zwiazek trwa, więc każda moja wewnetrzna zmiana to operacjana zywym organiźmie.
Nie wiem czy nie żałuję, że nie poradziłam sobie ze sobą wcześniej - być moze... być może z kim innym bym się związała
dzisiaj jestem milion razy silniejsza niz wtedy, gdy podejmowałam zyciowe decyzje

A co do afirmacji - u mnie nie działa. Cóż...


Może masz złe afirmacje?? Chetnie podzielę się swoimi :lol: :lol:
timszel
 
Posty: 28
Dołączył(a): 12 gru 2008, o 14:54

Postprzez sober » 10 lut 2009, o 19:08

Teraz to ja nie mam żadnych afirmacji Droga Timszel. :]
sober
 
Posty: 13
Dołączył(a): 31 sty 2009, o 13:23

Postprzez timszel » 10 lut 2009, o 20:52

sober napisał(a):Teraz to ja nie mam żadnych afirmacji Droga Timszel. :]


W takim razie zaczynamy:

Ja Sober, jestem fantastycznym facetem.
Cenię sobie swoją niezależność i dystans, a tymczasem dziewczyny garną się do mnie jak szalone 8)


Uprzejmie uprasza się o potraktowanie afirmacji poważnie !
Sprawdzę :wink:
timszel
 
Posty: 28
Dołączył(a): 12 gru 2008, o 14:54

Postprzez sober » 11 lut 2009, o 10:22

Nie muszę sobie tak mówić, bo tak już jest. :) Poza tymi dziewczynami garnącymi się, jak szalone, bo tego nie chcę akurat. Nie zależy mi na tym, żeby się kleiło do mnie nie wiem ile tych dziewcząt. ;P Jedna konkretna mi wystarczy. ;P
sober
 
Posty: 13
Dołączył(a): 31 sty 2009, o 13:23

Następna strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości