…
Nie pamietam dzieciństwa … może kilka chwil które sprawiały ból, i pozostaly w pamięci do dziś…
Co pamiętam? – gdy miałam 5 lat – wyjazd matki za granice… ale przecież miała nigdzie nie wyjezdzać – spakowała rzeczy i powiedziała, że idzie do pralni… zniknęła. Tak po prostu. Wyjechała i dlugo nie wracała.
Co pamiętam póżniej? – babke która się nami opiekowała, która uwielbiała pić, robić awantury i bić, … ale dlaczego tylko mnie ? bo byłam podobna do ojca, a ona go nienawidziła, biła … za co ? za to, że bylam do niego podobna, za to że dostawałam piątki w szkole, za to że gdy coś się stało złego to zawsze była moja wina, zawsze był powód…
Co pamiętam najbardziej ? – szkołe… dzień matki – gdy wszystkie mamy zawsze przychodziły na przedstawienie, a mojej nigdy nie było… zawsze bardzo się starałam – dlaczego? Bo może miałam nadzieje, ze zrobi mi jedyna niespodziankę w życiu i jednak ją ujrze…
- pamiętam jak wracałam ze szkoły i na przejściu dla pieszych na pasach zawsze sobie mowiłam będzie , nie będzie, będzie nie będzie… nigdy nie zastałam jej jak wracałam do domu… pustka
Szkoła… byłam dobra uczennica, z rodzeństwa uczyłam się najlepiej. Ale wracając do domu, bałam się powiedzieć , że dostałam piątke, bo w alkoholickim upojeniu babki to byłby kolejny powód do tego, żeby mnie uderzyła.
Trwało to przez kilka lat…
Co było potem…
Babka zachorowała na raka … pamiętam jak się męczyła – czy było mi szkoda? Chyba nie , czułam jakbym wydostała się z niewoli. Wiedziałam , że już nigdy mnie nie uderzy…
Pogrzeb – wróciła mama, ale nie sama z kilkumiesięcznym dzieckiem, niby kolejnym bratem – co wtedy poczułam – ból, tak bardzo bolało, jednak wyjechała i ułozyła sobie życie tam sama bez nas z kimś nowym… tak bardzo mu wtedy zazdrościłam że może ja mieć zawsze przy sobie. Po kilku dniach wyjechała. Co było potem – pamiętam jak słyszałam , że rozdzielą nas, że będziemy w domu dziecka… bałam się…
Zjawił się ojciec – miał się nami opiekować, jak było? Hm…
Zjawił się chyba tylko dlatego, bo miał dostawac za nas rente po babce, założył matce alimenty. Dostawał rente, alimenty, rodzinne, mama przysyłała pieniądze i nie wiem co jeszcze – wiec wiadomo dlaczego się zjawił. Otrzymywał za nas pieniądze. Kim był? Jaki był? Był alkoholikiem, jaki był? – poniżał, bił, ubliżał. Gdy wpadał w kilkutygodniowy alkoholizm, potrafił wysprzedać jedzenie z lodówki żeby mieć na alkohol. Gdy był trzeźwy – bił, ale nie tak żeby tylko uderzyć, żeby dać mała nauczkę – tej sytuacji nigdy nie zapomne… rano przed szkoła – tak pobił, skopał, że miałam gózy na mózgu… bolało strasznie…
Mama – dzwonila czesciej, obiecywala z kazdym tel ze kiedys będziemy razem, że te piekło się skończy… wierzyłam… i tylko to było moim marzeniem, żeby być blisko niej, mieć cisze spokoj, żeby ktos przytulił, chciałam czuc się bezpiecznie. Chciałam spokojnie isc spac, nie bac się wstac… bałam się jutra.
Co robił jeszcze ojciec – pamiętam jak wołał siostre, kazał jej się rozebrać – nie pamietam co było dalej, nie chce tego pamiętać…
Zaczęliśmy dorastać – mniej bać się ojca… zaczęłam się buntować – nienawidziłam go…
W wieku 15 lat – poznałam kogoś… kogoś kto troszczył się o mnie, kogoś kto mnie pokochał? Jak się czułam? Chyba choc troche było mi lżej, czułam się potrzebna, czułam ze komuś na mnie zalezy… mama czesciej przyjezdzała, tłumaczyła ze robi to dla nas, zebysmy mieli co jesc, w co się ubrać itd… chyba nawet myslałam ze jej wybaczyłam… pierwsza miłość, bo wtedy tak myślałam, trwała dwa lata – zdradził mnie… co czułam? Jak się może czuć człowiek, który wierzy jednej osobie, osobie która wszystko o nas wie, która była oparciem… chyba bolało… ale nie mniej jak całe zycie… zapomniałam zyłam dalej…
Co jeszcze pamiętam oprócz bólu? – wstyd – dlaczego? Jak to jest, gdy wszystkie koleżanki maja prawdziwe rodziny, mame tate normalny dom. Wstydziłam się ojca, który pił tygodniami, który zaczepiał moich znajomych pozyczał pieniądze, wyglądał jak najorszy menel. Bolało gdy kolezanki się ze mnie śmiały że mam takiego ojca… nie miałam komu o tym powiedzieć, były chwili gdzie chciałam zapaść się pod ziemię. Przestać istnieć…
Życie toczyło się z dnia na dzień, ale nie byłam już taka bezradna jak wtedy gdy miałam 5 lat…
Uczyłam się życia każdego dnia…
A marzenia – marzenia… marzyłam sobie, żeby mieć piękny dom, pieniądze, piękne ciuchy… żeby nie czuć się gorsza…
Ale to było chwilowe marzenie, chyba w takich chwilach gdy zazdrościłam kolezanka wszystkiego…
Co jest moim marzeniem teraz? Rodzina, kochający mąż, dzieci których nie opuszcze nawet na minute. Mały domek gdzie będę mogła w spokoju cieszyc się tym co mam – rodzina – bo to jest najwazniejsze w zyciu.
Gdy miałam 18 lat poznałam H. hmmm – to chyba on był ta miłością o której się mówi że kochać można tylko raz. Jaki był? – był jedyną osobą na całym świecie która była zawsze przy mnie w tych najtrudniejszych dla mnie chwilach. Był gdy płakałam, gdy się usmiechałam.. po prostu był. Gdy skończyłam ekonomik, przyszedł czas na studia. Obiecałam sobie, że bez względu na wszystko ukończe studia, jako jedyna z rodzeństwa. Uparłam się – wiedziałam ze to zrobie, mowi się , że wszystkiego mieć nie można – i chyba powoli zaczelismy się oddalać od siebie. Na studiach zaczeło się dla mnie nowe życie, nowe osoby, nowe miejsce, nowe otoczenie… wszystko nowe… tutaj nikt mnie nie znał, nie wiedział co przeszłam, jaka jest moja rodzina. Tutaj poznałam osoby, z którymi czułam się dobrze. co było najwspanialsze w tym wszystkim? - nie bałam się rano obudzić, miałam spokoj, tutaj nikt nie krzyczał, nie terroryzował. \
Tęskniłam za nim bardzo, nie było dnia od 4 lat w którym o nim nie pomyślałam… wiedziałam , ze kocha, ze teskni, ze chce ze mna być… jednak jego nieufność, oskarżenia, pretensje z każdym dniem były coraz trudniejsze do zniesienia…
Nerwy – moja słabość… cale zycie , które było bd cięzkie wplynelo na mój charakter bardzo. Stalam się bardzo nerwowa, nie wierze ludziom, ciezko jest mi komukolwiek zaufac… nerwy opanowalam do perfekcji… boje się tego, wydaje mi się ze nie radze sobie z zyciem, z przeciwnosciami… reaguje strachem, nerwami, lzami na problem… chyba nadal się boje, ale to już nie jest ten bol co wczesniej… to strach przed zyciem…
Co się dzieje teraz? Od pazdziernika rozstalam się z nim… dlaczego ? przeciez nadal go kocham, ale już nie dawałam rady… kazda kolejna pretensja, każdy zarzut był nie do wytrzymania. Doprowadzaly mnie do szalu. Do tego musialam zaczac sama utrzymywac się na studiach dziennych, matka nawet nie zadzwonila i nie powiedziala – sluchaj od tej pory musisz dawac sobie rade sama. Z dnia na dzien, stracilam poraz kolejny matke i osobe która kochalam najmocniej na swiecie…
Co czulam – tego uczucia nie da się ubrac w slowa… nie da się tego opisac, nie znajduje odpowiedniego okreslenia żeby nazwac to co czulam…
Znowu było ciezko… do rodzinnego miasta domu wracalam coraz rzadziej… nie chcialam patrzec na pijanego ojca, na to co robil z mieszkaniem podczas swoich libacji…
Chyba nie mialam już do kogo wracac, matka i rodzenstwo za granica… jego stracilam… były chwile ze nie mialam co zjesc… ale nie to było najgorsze… najgorzej bolalo to, ze bylam sama z problemami, sama ze soba… co czuje czlowiek w takich chwilach… pustka… co bardziej bolalo? Kolejna utrata matki, czy utrata Ciebie?... nie potrafie z Toba rozmawiać, nie potrafie ufac, strasznie się denerwuje gdy slysze pretencje z Twoich ust…
Boje się zycia… boje się być sama , ale nie wiem czy potrafie z kims być… baalam się kolejnego dnia gdy bylam mala… teraz tez czuje się taka bezsilna… jest ta mala dziewczynka we mnie nadal… która chce się schronic, uciec gdzies daleko… przestac się martwic o jutro…
nie wierze... wierzylam przez 23 lata ze kiedys w koncu bedziemy razem - To Twoje slowa Mamo, ktore nigdy nie zostaly odzwierciedlone w rzyczywistosci... to byly tylko slowa, tak puste jak cale moje zycie...
_________________