Zawsze wydawało mi się, że DDA wymyślił ktoś kto szuka wytłumaczenia dla swojej niemocy. Utwierdzał mnie w tym mój ojciec alkoholik, który zawsze mówił, tu cytuję:" Nie szukaj winy w innych za to, ze Ci w życiu nie wychodzi bo to tylko twoja wina". Z tym przekonaniem żyłam prawie 30 lat aż do wczoraj.
Mój ojciec, nie pije już kilka lat jednak stał się bardzo agresywny. W związku z tym ilekroć odwiedzam moich rodziców dochodzi do awantury i bójek. Ojciec nie ma żadnych ograniczeń. Krzyczy, poniża i bije praktycznie za nic. Wczoraj poprosiłam go zeby zawiózł mamę do pracy, było to w momencie gdy on właśnie układał się do drzemki. Wstał wściekły i uderzył mnie w głowę z całej siły. Postanowiłam mu wreszcie oddać za moje krzywdy i go popchnęłam. Każdy po latach bicia kiedyś w końcu się przeciwstawi. Ojciec w odpowiedzi postanowił mnie zabić. Biliśmy się , szamotaliśmy i gdyby nie moja mama to pewnie by to zrobił.
Nie mogę pojąć jak ojciec może podnieść rękę bez powodu na własną córkę do tego 30-letnią, o filigranowej posturze?
Ojciec ciągle mnie obwinia za to, ze nie mam chłopaka i dzieci.
Wiecznie mi wypomina, ze jestem przyczyną jego agresji czy niezadowolenia i gdybym nie przyjeżdżała to by nie było problemów. Wyrzuca mnie z domu używajac niecenzuralnych słów i nie patrząc na to, ze dokoła sa sąsiedzi.
Gdy mnie wyrzuca z domu po kilku dniach dzwoni i pyta kiedy przyjadę i dlaczego tak rzadko go odwiedzam.
Wspomnę, ze mam nerwicę i chodze do psychologa, gdy ojciec sie o tym dowiedział to stwierdził, że ktoś mi pierze mózg a ja za to jeszcze płacę i że on sam potrafi mnie lepiej zdiagnozować.
To wszystko robi ojciec z wyższym wykształceniem , wiedzą i wyjątkowym potencjałem intelektualnym.
Poradźcie mi co powinnam zrobić, żeby nakłonić go do leczenia? On nie uznaje psychologów ani psychiatrów a na stwierdzenie, ze ma problem odpowiada:" tak, mam problem, Ty jesteś moim problem im mniej Ciebie tym lepiej dla mnie"
Pozdrawiam,
A.