ocaleni od aborcji/dziecko zastępcze

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

ocaleni od aborcji/dziecko zastępcze

Postprzez ropucha » 11 sie 2008, o 12:27

Czy należycie do którejś z tych grup ? Ja jestem dzieckiem zastępczym , ostatnio coraz częściej o tym myślę , coraz bardziej mi to ciąży Hmm.. chyba powoli zaczynam rozumieć dlaczego tak bardzo boję się świata, wszystkiego co mnie otacza, dlaczego uważam że życie jest takie..niebezpieczne Chciałabym porozmawiać o tym z osobami które również tego doświadczyły Dlatego jeśli wiecie o czym mówię to proszę, napiszcie o swoich odczuciach związanych z tym wydarzeniem
Avatar użytkownika
ropucha
 
Posty: 48
Dołączył(a): 11 cze 2007, o 22:00

Postprzez Dorku » 11 sie 2008, o 13:03

Może sprecyzuj co masz dokładnie na myśli mówiąc o sobie dziecko zastępcze?

Moja matka gdyby wiedziała, że mój ojciec z nią nie będzie to by mnie usunęła, dowiedziałam się tego kiedyś przypadkiem. I co z tego? Pytam.
Jej problem , nie mój... to nie moja wina, że moi biologiczni doprawili sobie życie w taki sposób. i nie potrafili sie dogadać.
Ale ich natomiast wina, że zafundowali mi jazdę bez trzymanki na ładnych kilkanaście lat.
A nie dałam się wysadzić z siodła i koniec....

pozdrawiam cieplutko - D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez ropucha » 11 sie 2008, o 14:04

Chodzi mi o to że moja matka usunęła ciążę a mnie urodziła później, żeby mieć kogoś w zamian za tamto dziecko, żeby zakryć jakoś smutki związane z tym , żeby się pocieszyć, zapomnieć Powiedziała mi że gdyby tamto dziecko żyło to mnie by nie było Powiedziała też że gdyby wiedziałą że również będę chora(tamto dziecko usunęła z powodu choroby) to takzę zastanawiałaby się nad usunięciem Nie umiem się tym nie przejmować
Avatar użytkownika
ropucha
 
Posty: 48
Dołączył(a): 11 cze 2007, o 22:00

Postprzez Dorku » 11 sie 2008, o 14:21

Żabko, czy to ważne z jakiego powodu jestes na tym świecie?
Problemy o których piszesz są problemami Twojej matki, nie Twoimi.
Ty masz za zadanie żyć jak najlepiej potrafisz i masz prawo byc szczęsliwa!!!

Zbytnie roztrząsanie takich tematów prowadzi tylko do drapania zabliźnionych ran, robienia sobie nowych, po co Ci to?
To czy byś była, czy nie gdyby żyło tamto dziecko..... cóż tego nie wie nawet Twoja mama.

Najważniejsze jest to, że jesteś, żyjesz!!!
Najważniejsza jest Twoja przyszlość, ja wiem, że na nia ma wpływ i to skąd idziemy, cały ten bagaż jaki nam na garb wepchnęli najbliżsi.
Niektóre rzeczy trzeba po prostu wziąć takimi jakie są, bo nic poza pogodzeniem się nie można więcej z nimi zrobić.

Spróbuj sobie pomysleć, że to Twoja mama ma problemy i nie daj się obarczyć wina za nie.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez ewka » 11 sie 2008, o 14:57

Też myślę, że to problem mam. A swoją drogą... problem mamy mają, skoro... cóż to sprawia, że się własnym dzieciom takie "przemyślenia" wyjawia? Głupie to i okrutne!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez felicity » 12 sie 2008, o 00:45

T[size=18]rudna i smutna sprawa. zgadzam sie z przedmówczynią i nie wiem po co mówic to dzieciom? Jestem za tym, aby kierowac się szczerością i prawdą ale to akurat powinno byc zapomniane równiez przez samą matkę skoro już ma dziecko na świecie i ono żyje. A poza tym jednak coś zaważyło że tego nie zrobiła i ostatecznie nie usunęla i za tym kryje sie coś dobrego. [/size]
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez ropucha » 12 sie 2008, o 09:33

Ja jednak cieszę się że się o tym dowiedziałam Teraz przynajmniej znam przyczynę wielu moich problemów Znalazłam kilka artykułów(na tej stronce też) że osoby ocalone mają wiele charakterystycznych zachowań, tak jak dda Od jakiegos czasu terapeuta mówił mi że wygląda na to że kiedy byłam niemowlęciem zostałam zaniedbana , nie dano mi poczucia bezpieczeństwa i dlatego jestem teraz taka lękliwa , ale ja w to nie wierzyłam Uważałam że dopiero później zaczęły się moje problemy Teraz już chyba wiem o co chodziło:/ I cieszę się że wiem bo teraz mogę to przepracować i pokonać problem A co do nie usunięcia mnie- ona nie miała jak się dowiedzieć wcześniej że będę chora Zachorowałam kiedy miałam kilka miesięcy na padaczkę Ale jedno mnie jeszcze zastanawia Podobno tzw. dzieci zastępcze często myślą że matka może je porównywać z nienarodzonym dzieckiem i chce być dlatego jak najlepsze, żeby dobrze wypaść w jej oczach A osoby które chciano usunąć boją się wszystkiego, czują się niechciane Ja niby jestem tym pierwszym a czuję się jak ta druga , chyba że o czymś jeszcze nie wiem...



http://forumhumanitas.ipbhost.com/index.php?s=4fff198a8539f0f9b25f408fa1795cb4&showtopic=553&pid=15953&st=0&#entry15953 - tutaj można o tym poczytać
Avatar użytkownika
ropucha
 
Posty: 48
Dołączył(a): 11 cze 2007, o 22:00

Postprzez bunia » 12 sie 2008, o 09:48

Pewnie gdybys o tym nie wiedziala nie byloby tych problemow,psychika jest bardzo sugestywna rowniez w druga strone wiec od Ciebie zalezy czy chcesz miec z tym problem....warto to "przerobic" na terapi czyli jestes na dobrej drodze :ok:
Pozdrowka.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez dzaga » 16 sie 2008, o 22:13

Mi mama ciągle mówiła( z resztą nadal to robi ), że gdyby była taka możliwość to by mnie usneła. Twierdzi, że w ogóle nie dbała o siebie jak była ze mną w ciąży :( Urodziłam się w 6 mięsiącu ciąży i to cud, że żyje :) Powinnma się cieszyć, ale się smucę, bo to gadanie wpłynęło na moją decyzje i usnęłam ciążę. Z tego powodu teżmam ma niskie poczucie wartości. :roll:
Avatar użytkownika
dzaga
 
Posty: 188
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:35

Postprzez felicity » 16 sie 2008, o 22:57

To bardzo smutne co napisałaś i czegoś doświadczyłaś, bo trudniej się człowiek podnosi. Ja jestem zdania że nawet jak matka miała wątpliwości to nie powinna tego mówić dziecku skoro już je urodziła.

Moja mama tez mi kiedyś powiedziała,że jak ojciec tak pił t bała się,że sobie nie poradzi z 2 dzieci juz na świecie i ja byłabym trzecim problemem,nigdy nie wracałyśmy do tego tematu, ale zaczyna się wątpić w swoje istnienie i pojawiły mi sie wątpliwości,że nie byłam planowana ( co jest zrozumiałe) ale tez nie byłam wyczekiwana przez rodziców, którzy niecierpliwie oczekują swojej pociechy...więc pytam po co mówić? jeśli człowiek nabiera przekonania, że nie był chciany?że jak matka była młoda to nie było"jejciu kochanie jestem w ciązy!!!hura!!!" tylko "o nie!znowu jestem w ciązy co ja teraz zrobię...nie powie mu!".Za tym kryje się wielka samotnosc takich matek i nie wiara że się ułozy i ktos im pomoże.
Ja bym wolała się o tym nigdy nie dowiedziec...
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Ja też jestem ocalona od aborcji

Postprzez Poranek » 17 sie 2008, o 12:37

Kiedy miałam kilka lat, moja mama na kolejnym nocnym spacerze (po ucieczce z domu, bo pijany ojciec się awanturował) opowiedziała mi o problemach związanych z moim przyjściem na świat.
Otóż, kiedy zaszła w ciążę była panną, która mieszkała ze swoim chłopakiem, moim ojcem. Mój ojciec, kiedy się o tym dowiedział wręczył mojej matce pieniądze na usunięcie ciąży, czyli mnie. Moja matka zastanawiała się jakiś czas, po czym za te pieniądze upiła sie z koleżanką i postanowiła mnie urodzić. Motywacją dla której mnie urodziła było niebezpieczeństwo, że po usunięciu pierwszej ciąży nie będzie mogła urodzić więcej dzieci. Opowiedziała mi jak bardzo cierpiała rodząc mnie, jak długo to trwało, jak po urodzeniu mnie nie mogła wrócić do dawnej figury. Po urodzeniu mnie, po dwóch miesiącach wylądowałam w tygodniowym żłobku, po 9 miesiącach u babci w innym mieście, w dużej odległości, że o odwiedzinach matki nie mogło być mowy.
Moi rodzice w końcu sie dogadali i po 2,5 roku po moim urodzeniu się pobrali. Mój ojciec był (bo już nie żyje alkoholikiem), a moja matka nadużywała alkoholu (może jest alkoholiczką, trudno mi powiedzieć). Ja dopiero po 40 poszłam na terapię dla DDA. Zrujnowałam sobie życie dorosłe i dopiero teraz je odbudowuję. Czasami mam wrażenie, że to musztarda po obiedzie.
Na terapii DDA opowiedziałam terapeutce tę historię, wyryczałam morze łez i dopiero po kilku latach tak naprawdę nie czuję już żalu do matki, że mi to opowiedziała, i że tak postąpiła. Skutkiem bowiem jej opowieści mi w dzieciństwie takich trudnych spraw było, że z całych sił się do niej przykleiłam, bo bałam się, że mnie odrzuci. Utwierdzała mnie zresztą w tym przekonaniu, obrażając się o każdą drobnostkę którą zrobiłam, a która nie była po jej myśli.
Terapia DDA pomogła mi się od nie odsunąć na bezpieczną odległość, aby obejrzeć z dystansu spustoszenia jakie to wszystko we mnie wywołało. Nie wiem, czy kiedykolwiek nasze relacje będą dobre, bo nasze interesy są sprzeczne.
Poranek
 
Posty: 9
Dołączył(a): 9 lip 2008, o 15:39

Postprzez eta » 17 sie 2008, o 22:37

Wybaczcie mi,ale muszę to napisać JA PIERDOLĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Jak można własnemu dziecku mówić takie rzeczy????popatrzcie jak najbliższe osoby,które powinny chronić i dawać bezpieczeństwo robią krzywdę.To jest dla mnie chore i pozbawione jakiejkolwiek wrażliwości.Jakieś takie spokone mówienie o skrobankach............

Powinniśmy być zdrowi na umysle i sercu choćby dlatego,że zauważamy brak logiki myslenia,brak serca,które jest miejscem,z którego czerpie się mądrość,brak pierwiastka ludzkiego w tych słowach.

Przepraszam,że mnie tak poniosło,ale coraz bardziej chyba nie chcę mieć dzieci,skoro mam na nie wylewać żale nieudanego życia :shock:
eta
 
Posty: 262
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 08:00

Postprzez felicity » 21 sie 2008, o 02:27

Opowiedziałam o tym na spotkaniu z moją terapeutką i lżej mi bo jak to wypowiedziałam głośniej to wyraźniej zobaczyłam jak ja mam to ułożone w swojej głowie i jak to widzę-nadanie znaczenia wydarzeniom i poczułam też ulgę, warto się z tym zmierzyć....
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości