Większość z nas to ma, to poczucie, że panuje nad sobą, swoimi sprawami, swoim życiem, wszystkim wokół. Albo bardzo do takiego panowania dąży.
Ja je sobie przez lata wypracowywałam. Było mi z nim bardzo po drodze.
Niedawno stało się coś w moim życiu i owo poczucie uleciało w kosmos...
Czuję się jak dziecko we mgle, mam wrażenie że nic nie mogę, nad niczym nie panuję, nie mam żadnej władzy nad swoim życiem, że nic ode mnie nie zależy, że jeden czyjś gest, jedno słowo może wszystko zmienić i cholernie mi z tym źle...
Co dalej, z czym to się je? Nie chcę być znowu nastoletnią dziewczynką, która miała lęki idąc do szkoły, która się bała obudzić w nocy, która na czyjś ostrzejszy gest chowała się w sobie, żeby jej broń Boże widać nie było...
Jestem przerażona i nie wiem co robić...