myślałam że już jest ok:( (nieśmiałość)

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

myślałam że już jest ok:( (nieśmiałość)

Postprzez ropucha » 24 lut 2008, o 22:30

Hej Muszę się wygadać...Mam doła po dzisiejszym dniu:( Myślałam ze już pokonałam nieśmiałość w znacznym stopniu a dzisiaj... Spotkałam się z kumpelą i wszystko było ok dopóki nie przyszedł jej kolega Wtedy poczułam się jak rok temu, jeszcze przed terapią, kiedy bardzo bałam się ludzi Nie umiałam wydusić z siebie słowa, czułam się jakby coś utknęło mi w gardle Każdy ruch, każde słowo sprawiały mi problem Cały czas chciałam przerwać to spotkanie, iść do domu ale nie umialam wydusić z siebie słowa, powiedzieć im nawet"było miło, dzięki za spotkanie, cześć" Dopiero jak przejechaliśmy kilka przystanków z trudem udało mi się powiedzieć że jadę do domu Kurcze, nie rozumiem tego:( Nie miałam już z tym problemu Dlaczego znowu tak bardzo się przestraszyłam?? Zastanawiałam się czy moglo mieć na to wpływ to że oni byli ze sobą już trochę zżyci a przynajmniej tak wyglądali, od razu padli sobie w ramiona, rozmawiali jak starzy znajomi W takich sytuacjach , kiedy jestem z osobami które się dobrze znają czuję się zbędna, niepotrzebna, jak piąte koło u wozu Wydaje mi się że przeszkadzam, nie wiem czy tamte osoby nie wolałyby zostać same, czy chcą żebym słuchała o czym mówią, czy wolą żeby ta rozmowa toczyła się tylko między nimi itp No i ten chłopak wyglądał na pewnego siebie , w towarzystwie takich osób też czuję się mniej pewnie A co Wy o tym sądzicie? Moglibyście się wypowiedzieć? Może macie podobnie...
Avatar użytkownika
ropucha
 
Posty: 48
Dołączył(a): 11 cze 2007, o 22:00

Postprzez monisea » 25 lut 2008, o 16:41

Mam podobnie, choć nie do tego stopnia jak Ty. Tak było kiedyś - kiedy byłam dzieckiem, nastolatką. Osoby pewne siebie błyszczą naturalnym światłem, trudno jest mi się przy nich przebić. Staję się wtedy cicha, obserwująca. Rozmowa z nimi dużo mnie kosztuje - wysiłku, samokontroli, nie potrafię być w pełni naturalna, bo jeszcze do końca nie wiem jaka jestem :)) Kiedyś wiązało się to z tym, że uważałam się za nic nie wartą, miałam straszne kompleksy, jak to profesjonalny DDA :))) Każda inna osoba była lepsza, wspaniała, a już ci głośniejsi, bardziej wygadani, żartujący, swobodni, to byli po prostu bogowie. Chciałam być taka jak oni. Ale nie jestem :) Źle sie czuję w nowym srodowisku, bardzo trudno nawiązać mi nowe znajomości. Potrzebuję dobrych znajomych, żeby czerpać radość z przebywania z innymi. Trzeba nad tym pracować, jeśli przeszkadza Ci to w życiu - ja ciągle to robię. Powodzenia! Trąba do góry :)))
monisea
 
Posty: 7
Dołączył(a): 13 gru 2007, o 23:48


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości

cron