Nie mam odwagi i boję się!

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Nie mam odwagi i boję się!

Postprzez Księżycowa » 5 gru 2007, o 17:51

Witam! Na forum dotyczącym DDA jestem pierwsz raz, bo nie wiedziałam co mi jest i skąd moje problemy. Jestem DDA i bardzo potrzebuję terapii. Nie mam odwagi zgłosić się gdzieś. Czuję się inna i wstyd mi. Nie wiem za co, za siebie chyba... i za te problemy. Nie czuję sie bezpiecznie. Nie wiem co robic. Cyhce normalnie żyć. Nie mam odwagi powiedzieć komuś co się dzieje, bo nigdy tego nie robiłam. Boję się reakcji wszystkich, gdy się dowiedzą. Czuję się jakbym była pokręcona, nienormalna... Co ja mam zrobić? Pogubiłam się... Nie pamiętam kiedy byłam tak bezradna... :cry:
Ciągle się boję. Żyję za jakąs szybą i nie mogę się z niej wydostać przez ten strach przed wystkim.
Ostatnio przeżywam jakiś koszmar nie mogę spać jest mi źle. Myślałam, że to już się skończyło. Znam przyczynę ale nie wiem jak jej zaradzić. Czuję się inna, dziwna może dlatego.
Co zrobić, żeby odważyć się zrobić ten krok i pójść na terpię. Ktoś ma jakiś sposób? Ja nie wiem czy będę umiała powiedzieć co mi jest zupełnie obcej osobie...
Księżycowa
 

Postprzez Biedrona » 5 gru 2007, o 20:20

Kasiorku,
to dobrze ze zaczynasz myslec o terapii. to pierwszy krok.
moze pomysl sobie, ze to po prostu lekarz od duszy? przeciez chcesz sobie pomoc i zyc bez strachu czy leku przed wszystkim.
sprobuj - nic nie tracisz a mozesz zyskac to, ze niepotrzebna bedzie szklana tafla...
tego Ci zycze. bardzo.
:serce2:
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez Księżycowa » 7 gru 2007, o 15:52

Cuję jakiś mur, który nie pozwala mi normalnie żyć. Chciałabym zapisać się na taniec albo tai-chi ale boję się kontaktu z obcymi ludźmi.
Boję się czegoś. Jakiegoś ataku w moją strone, krytyki. Wiem, że wtedy może poupasć moja motywacja i znów załamanie? Tak samo jest z terapią. Też boję się, wstydzę i czuję, że nie problemów ale chyba siebiee...
Do tego w poniedziałek mam zaliczenie z W-F. Boję się. Nie chodziłam też ze strachu. To przez moje stare przekonania z podstawóki, że nie umiem, że nie wyjdzie i znów się ośmieszę.
To chyba przez sytuacje w domu zamknęłam się wtedy na wszystkich ze skutkiem takim, że byłam słaba i nie potrafiłam się bronić przed tymi atakami...
Księżycowa
 

Postprzez felicity » 8 gru 2007, o 12:08

wiesz to chyba jest tak, że odważni tez się boją, my tego nie widzimy ale tez mają cykora i pomimo tego próbują i na tym też polega odwaga.
i powiem Ci że ja panicznie się obawiałąm kontaktu z ludźmi, ale to jest do zrobienia, do przełąmania jestem żywym przykłądem, że to możliwe. Mam teraz taki czas że wiele innych rzeczy mi się jakoś zamazuje, ale powiem Ci że fajnie jest tą sferę poukładać, bo jak ją odblokujesz to poczujesz że idziesz do przodu!WArto!!!
:)
wiem to po sobie...!!!
i tez powiem coś bardzo realistycznego, że nie ma innego sposobu jak faktycznie wchodzić w nowe sytuacje, bo bycia z ludzmi można się nauczyć będą c z nimi. MI pomogła moja praca, gdzie musiałąm wejśc w rolę prowadzącego i nie było już mowy o moich blokadach.
POwodzenia!!!! :wink:
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez Krakowianka » 17 gru 2007, o 13:12

Witaj! Ja przemogłam się i poszłam szukać pomocy.
Najpierw do lekarza psychiatry bo nie radziłam sobie już z emocjami, życiem...
Pani doktor skierowała mnie na terapię dla DDA.
Poszłam... Było trudno. Nie da się opowiedzieć na jednej wizycie całego swojego zycia. Poza tym płacz... ALe osoba która z Tobą rozmawia - wie przez co przechodzisz, zadaje spokojne pytania. Gdy widzi ze to zbyt bolesne, zmienia temat. Powoli, spokojnie.

Ja zdecydowałam sie na terapię bo chciałam porozmawiać z kimś kto mnie zrozumie, chciałam spotkać ludzi którzy czują to co ja.
Moi przyjaciele, bliscy - starali sie pomóc, ale nie wiedzieli jak.
Musiałam szukac fachowej pomocy bo chciałam zrobic dla siebie cos co pozwoli mi kiedyś jeszcze szcześliwie zyc. Chciałam sie od tego uwolnic i pozbyć negatywnych emocji. Warto walczyc o siebie. Spróbuj. Wiem ze to trudne, ale zrób pierwszy krok...Takich jak my jest więcej.

Ściskam i zyczę powodzenia!
Krakowianka
 
Posty: 4
Dołączył(a): 14 lis 2007, o 22:48

Postprzez Księżycowa » 18 gru 2007, o 00:07

Wiesz ja mam duże problemy emocjonalne. Nie wiem co jest prawdziwe co nie. Przeszkadza mi to w życiu i szczególnie w związku. Dziś coś się stało, napadły mnie jakieś myśli, złe myśli. Nie potrafiłam z chłopakiem normalnie rozmawiać. Wytłumaczyłam sie zmęczeniem ale nie chcę żeby tak było. Boję się porzuceinia. Zagubiłam się w tym, wiem, że trochę zbyt dużo mu pokazałam przez to. Boje się, ze to sie obróci przeciw mnie. Tak zwykle bywało...a go nie skreślam, staram się wierzyć z całych sił ale tak się boję. Nie oceniam go, nie chcę ranić, więc nic nie mówie mu na razie. I tak ostatnio poważnie rozmawialiśmy i nie chcę nic zepsuć. Mam ochotę uciec po prostu, zakończyć to ale nie chcę!! Mam ochotę powiedzieć mu, zeby dał sobie spokój, że nie jestem dla niego, chociaż do tej pory się super dogadywaliśmy... Do dziesiejszego dnia i mam nadzieję, ze nie będzie gorzej. Ale się pogubiłam i boję się tego... :(
Księżycowa
 

Postprzez Megie » 18 gru 2007, o 09:18

Kasiorku, jak naprawde sie tak boisz tej terapi to zacznij od meetingow
http://www.dda.pl/index.php?option=com_ ... &Itemid=54

Tam nie musisz nic mowic, poprostu idziesz i sluchasz, z czasem moze bedziesz miala ochote cos powiedziec i zobaczysz jak to Cie oczysci.. A jak bedziesz miala sile w pewnym momencie to pojdziesz na terapie..
A i nie ma sie co wstydzic, na meetingu zobaczysz jak duzo jest ludzi z tego typu problemami, to nic wyjatkowego.. nie masz sie czego wstydzic..

usciski i napisz co zamierzasz dalej..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Księżycowa » 19 gru 2007, o 00:38

Co zamierzam? Nie wiem... Wróciłam dopiero do domu. Napewno skorzystam z meetingu, bo chce coś z tym zrobić. Martwię się tylko czy mój związek to przetrwa :( . Jakoś zupełnie tego wszystkiego nie rozumiem. Są dni kiedy czuję się silna i pewna siebie a są takie, kiedy nie mam siły wstać z łóżka i przyjąć na siebie problem, który akurat nie daje mi spokoju. Wiem, że zbyt dużo myślę o wszystkim i sama się wkręcam. Nie wiem jak nad tym zapanować. Nie wiem czy dobrze robię ale w takich chwilach staram sie po prostu nie myśleć o tym... Czasem mam wrazenie, że jestem nie normalna z tym myśleniem... Mówi się, że wsztstko, co nas spotyka wynika z naszego postępowania i myślenia. Tylko jak to jest, że ja jakoś nie mogę zmienić tego myślenia choć się staram? Chciałabym mieć satysfakcję z tego, że udało mi się wyjść z tego w trakcie problemu a nie gdy go nie ma ale jakoś niem czuję się na siłach. Ale najgorsze jest to, że czuję, że znów przestałam szanować samą siebie i wiem, że jak tak dalej pójdzie związek się rozleci i wszystko, co udało mi się zrobić do tej pory też... Do tego ja wiem, że tak jest i juz chcę się poddać, chociaż może jeszcze nie wszystko stracone? Dla mnie już tak nie mam siły walczyć... Nie wiem co dalej... W każdym razie dziękuję bardzo za link napewno skorzystam. I tak boję się jutrzejszego dnia...
Księżycowa
 

Postprzez Megie » 19 gru 2007, o 09:03

Dobrze, ze myslisz o tym zeby pojsc na meeting. To juz jakis krok do przodu.
Ja przez to wszystko przeszlam co tu piszesz, wiec doskonale rozumiem Twoje uczucia.
Jest to wszystko do zrobienia. Mozna zmienic tok myslenia, ale ten proces u kazdego odbywa sie inaczej dlatego ze kazdy czlowiek jest jedyny w swoim rodzaju.
Ja tak naprawde zmienilam sposob myslenia bo dostalam porzadnego kopniaka od Zycia. Tak to mialo w moim przypadku wygladac, ale powiem Ci szczerze ze podzialalo. Tobie tego nie zycze,( kopniaka) dlatego radze Ci z calego serca abys zaczela dzialac- zaczela cos robic w kierunku * uzdrowienia* jak to nie ktorzy nazywaja. Powiem Ci ze na prawde warto- bo zycie moze byc piekne- i warto walczyc o nie. Warto skonczyc z ta bezsensowna hustawka, warto walczyc o rownowage wewnetrzna.

Odwagi, Swiat zostal stworzony dla czlowieka, Nie ma sie czego bac- bo nic na tym Swiecie nie jest ponad Ciebie. Swiat jest dla Ciebie- mozesz z Niego korzystac- zacznij juz dzis. Popatrz jaka czasteke mozesz dla siebie dzisiaj wziac zeby sobie pomoc. Najpierw pomozesz sobie a potem zaczniesz pomagac innym..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Księżycowa » 19 gru 2007, o 15:24

Dziękuję za tyle ciepłych słów...Gdzieś przeczytałam, że możemy sami sobie pomóc, bez terapii, bo mamy w sobie tyle siły ile potrzebujemy. Myśle jednak, że terapia może bardzo pomóc przede wszystkim zrozumiec siebie i dać do zrozumienia, że nie jesteśmy sami. Jakoś tylko nie mam za bardzo odwagi się tam zgłośić. Nie wiem czego ale boję się. Nie wiem kiedy poczuję się na to gotowa ale chciałabym miec już tę odwagę. Jest mi potrzebna...


Chciałabym pomagać innym z takimi ptoblemami, bo kto jak nie osoby, które mają z tym doczynienia może zrobic to lepiej. Mówiłam sobie nawet, ze będę psychologiem. Ale jakoś uszło to ze mnie. Znów ten brak wiary we własne możliwości...
Księżycowa
 

Postprzez felicity » 19 gru 2007, o 17:01

wiesz myśle, że z poamganiem nie ma co si espieszyć jak się samemu nie jest poukłądanym i tyle. Wiadomo ze sie boisz bo to przeciez cos czego nie znasz i nigdy nie doświadczyłaś wiec masz prawo sie bać!
Ja tez miałam stracha, bo człowiek w pewnym sensie rozpada sie w środku, skąda na nowo ale dzieki temu wiecej rozumie, faktom z przeszłości nadaje inne znaczenie , poznaje własne funkcjonowanie i nie powiela schematów bo widzi jakie sa nieskuteczne i jest świadomy swoich emocji i przezyć. To bardzo dużo!
Nie wiesz co cie czeka i strach moze sie potęgować, wiem ale wiedz że terapia to najbezpieczniejsze miejsce na pokazanie swoich smutnych doświadczeń i przeżyć, tam ci nic nie grozi i możesz sie otworzyć bo czuwa psycholog a w realu nie mamy takiego konfortu, bo zycie biegnie sa obok ludzie i czujemu ocenę innych, a tam nie ma tak, tm bardzije że z ludzmi na terapii czuje sie taka wieź której nie da się przełożyc na słowa. Nie jest łątwo miło i przyjemnie, ale starocie trzeba wyrzucuć bo tak to jest że to co nieprzepracowane będzie wracało i nie ruszysz do przodu, tak to już jest.
Ja stwierdziłam że już nie chce sie bać i uciekac przed prawdą a terapia w tyn bardzo pomaga, powodzenia!!!
do tego też się dojrzewa i nic na siłę!trzymaj się i pa!!! :) :) :) :) :) :)
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez koli » 19 gru 2007, o 23:58

kasiu, jestem na tym samym etapie- też sie wybieram na terapie i tez sie ogromnie boje, ale straciłam 27 lat życia i jetsem w takim punkcie ze juz wiem ze samam sobie nie poradze nie mam (mamy) wyjscia i chociaż bedzie pewnie bolało to trzeba to zrobic , trzymnaj sie kochana, damy rade, kto jak nie my.
koli
 
Posty: 7
Dołączył(a): 24 lis 2007, o 23:19

Postprzez Księżycowa » 20 gru 2007, o 02:03

O wele mi lepiej po tylu cepłych i wspierających postach. Dziękuję! Wiecie ja zrozumiałam jedno, że nie muszę bać się tego, co czuję, że ne ma w tym nic nieprawdłowego, że to nie jest złe ani chore. Po prostu nas skrzywdzono. akie coś zawsze będze miało swoje skutki. Wem, że muszę naprawić i uporządkować stare sprawy i nie wiem jak to jest, że mam dość wracających kryzysów ale do terapii muszę dojrzeć, zdać sobe sprawę, że powiem o tym wwszystkim głośno i zmieni to moje zachowanie. Przede wszystkim muszę przygotować na to partnera a na raze jest na to za wcześne, żeby tak od razu stawiać sprawy. Dziś mam doszliśmy do porozumienia i mam nadzieję, ze tak zostanie na dłuższy czas przynajmniej.

Felicty dzękuję za to co napisałaś o terapii - nabrałam większego przekonania. Muszę się tam udać. Chcę normalnie żyć!!! Czasem nie wiem kim jestem, czasem nie wiem co jest prawidłowe a co nie. To mnie wykańcza.


Masz rację koli. Myślę, ze trzeba walczyć o siebie i nie pozwolić marnować sobie życia przez dawne ciosy i również trzymam za Ciebie kciuki :) . Tylko wiecie powiem Wam, że czasem ciężko mi ze sobą, nie potrafie siebie zrozumieć w chwili takiego kryzysu. Nie mam wedy czego się złapać, żeby wydostać się z tego. Ale trzeba walczyć o siebie, trzeba dać radę, nikt nas w tym nie wyręczy. Mimo wszystko czasem mam taki lek przed tym, co może mnie spotkać, jak sobie poradzę. Z resztą widzicie jak to się u mnie przeplata pozytywne i negatywne na zmianę. Uciążliwe to często... :? .
Księżycowa
 


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 35 gości

cron