zajac napisał(a):Bene -- faktycznie, zwróciłeś uwagę na coś, co mnie uciekło, może dlatego, że mam jedno dziecko, więc problem "sprawiedliwego" obdzielania dzieci uwagą znam tylko z obserwacji i opowieści innych. Rzeczywiście jeśli dzieci widzą, że rodzic potrafi jednemu z nich dużo dać w sposób naturalny i bez wysiłku, a wobec drugiego musi się zmuszać, to problem jest większy niż tylko "dziecko chce, a ja nie umiem".
W praktyce musi to być bardzo trudne, bo "po równo" to można dawać kieszonkowe albo nakładać jedzenie na talerz, ale ważniejsze są te rzeczy, których nie da się zmierzyć. Jeśli ktoś ma dzieci w wieku np. 16 i 3 lat, to co tu można po równo zrobić? Albo jedno dziecko zdrowe, drugie ciężko chore? Jedyne, co można, to chyba poznawać najważniejsze potrzeby każdego z dzieci i starać się je zaspokajać, tak rozumiałabym "sprawiedliwość".
Guniu -- jak zrozumiałam, te lalki to dla Ciebie "urazowy" temat, może warto to przepracować? A do tego czasu -- jeśli córce jest przykro, to może zamiast się z nią bawić, mogłabyś wziąć w tej zabawie udział w inny sposób? Np. posiedzieć przy niej i popatrzeć, zrobić dla lalki ubranko, zbudować jakiś pokój albo pojazd z klocków? Mam koleżankę, która podobno w dzieciństwie podczas zabawy z innymi dziećmi w dom zawsze była tatą i wychodziła do pracy
No muszę przedyskutować... tym bardziej mnie to dziwi,m bo w dzieciństwie kochałam sie bawić lalkami. Bawiłam się w dom przeważnie...ale...sama
NIGDY ani mama ani siostry nie bawiły się ze mną. Dlatego nie potrafię bawić się tymi cholernymi lalkami z córką, bo w głowie mi siedzi,że ona powinna sie nimi bawić sama.